Читать книгу Ciemność. W obronie mroku - Sigri Sandberg - Страница 11

DZIEŃ 1
Poniedziałek
Noc polarna i górnik

Оглавление

Kiedy słońce nie wschodzi ani nie zachodzi, kiedy cała jego droga przebiega poniżej horyzontu, zapada noc polarna. Jesteś więc na północ od północnego koła podbiegunowego lub na południe od południowego. Koła podbiegunowe to umowne niezupełnie statyczne okręgi wokół globu – równoległe do równika. Noc polarna przenika czasem bardziej na południe ze względu na wysokie góry i wąskie doliny. Do Rjukan w Telemarku na przykład słońce nie dociera w środku zimy. Gdy Rjukan było miastem przemysłowym, zbudowano tam kolejkę linową na górę, by robotnicy mogli zobaczyć światło i niebo nawet w Boże Narodzenie. Teraz miasto zalane jest sztucznym światłem, z lustrem słonecznym w samym centrum. W głębi fiordu Sognefjorden, w wiosce Kroken w Lustrafjorden, słońca brakuje przez osiem tygodni w okolicach Bożego Narodzenia.

Na Svalbardzie w środku zimy jest zupełnie ciemno. Nie mają tam półmroku. Nie ma błękitnej godziny. Nie ma szarówki. W środku dnia jest tak samo ciemno jak o północy. Słońce jest ponad sześć stopni poniżej horyzontu także w południe. Nazywają to nocą polarną. W Longyearbyen trwa ona około ośmiu tygodni.

W czasie mojej pierwszej zimy tam, na górze, byłam przede wszystkim zafascynowana. Miasto było oczywiście oświetlone, ale dookoła panowała niewiarygodna ciemność.

Wiadomo, że w takim miejscu, w czasie tak długiej nocy, sztuczne światło jest potrzebne. Dla przyjemności i bezpieczeństwa, no i do pracy.

Tej pierwszej zimy na północy było fajnie. A także w kolejne zimy. Za trzecim razem kupiłam lampę z dziennym światłem, dzięki której miałam być mniej senna, co pozwoliło mi trochę popracować. Wreszcie w czasie szóstej, siódmej i ósmej podróży przestało być fajnie. Spałam i spałam.

Svein Jonny Albrigtsen to górnik, z którym przeprowadziłam wywiad podczas jednej z takich nocy polarnych. Zamieszkał na Svalbardzie w 1974 roku, a więc przed moim urodzeniem, i pracuje w kopalni od trzydziestu lat. W ostatnich latach codziennie o 6.15 jeździ autobusem z Longyearbyen do Kopalni 7, która leży dobre dziesięć kilometrów za miastem, w głębi góry. Pracuje w czarnym chodniku i wraca do domu około szesnastej. Nie widuje światła, nawet gdy dzień wraca do miasta w lutym. Powiedział mi, że jest bardziej zmęczony, gdy jest zupełnie ciemno, ale że kiedyś, gdy nie było tak dużo sztucznego światła ani latarni, noce polarne były jeszcze ciemniejsze. Nie było tu wtedy samolotów. Ostatni prom wypływał w październiku i całą zimę Svalbard był odizolowany. Wtedy Svein znał wszystkich w mieście, teraz już tak nie jest.

Ale bać się? Nie, nigdy się nie bał.

– Dopóki lampa świeci, wszystko jest dobrze – mówi.

Albrigtsen opowiada o innych, którzy mieli problemy. Nie potrafili zasnąć, kiedy noc nie różniła się od dnia.

Jest wiele takich historii o ludziach, którzy nie potrafili funkcjonować w wiecznej ciemności. Ktoś miał przyjść do pracy o ósmej, ale przyszedł dopiero o czternastej, następnego dnia o szesnastej, potem nie mógł zasnąć aż do kolejnego dnia i wszystko się posypało. Tacy ludzie, którzy nie potrafią opanować ciemności, szybko wynoszą się na południe.

Pamiętam, że spotkałam kiedyś turystów, którzy spontanicznie wybrali się na wycieczkę z Oslo na Svalbard w grudniu. Siedzieli w pubie w piątkowy wieczór i rozmawiali o planach na następny poranek, gdy zrobi się jasno. Nie wierzyli nam, kiedy mówiliśmy, że jeszcze długo pozostanie ciemno. Śmiali się z tego.

Ciemność. W obronie mroku

Подняться наверх