Читать книгу Łapa w łapę - Andrzej Łapicki - Страница 12
ОглавлениеW swoim archiwum posiadasz kilka listów*, które dzisiaj mają już wartość historyczną. Napisał je m.in. Kazimierz Brandys.
Możesz je przeczytać, a nawet opublikować. Nie ma tam niczego wstydliwego. Przeciwnie.
Świetnie, tak zrobię. A tymczasem popraw mnie, jeśli się mylę, ale chyba Brandys jest dziś najczęściej kojarzony z napisanym w latach 60. opowiadaniem „Jak być kochaną”, które zekranizował Wojciech Jerzy Has?
To możliwe. Zrobiłabyś mu przyjemność tym skojarzeniem.
Dlaczego?
Bo to nie jest utwór polityczny.
Rozumiem. Listy pochodzą z końca lat 80. Pamiętasz przy jakiej okazji zostały napisane?
Oczywiście! Grałem wtedy z Anią Seniuk „Sztukę konwersacji”. Wystawiliśmy ją w Teatrze Kameralnym, a potem jeździliśmy za granicę. Brandys widział to chyba w Szwajcarii, przyjechał na spektakl z żoną.
„Sztuka konwersacji” była napisana dla ciebie?
Nie wiem, ale Brandys na pewno o mnie myślał. Byłem jego ulubionym aktorem od chwili, gdy zagrałem „Sposób bycia”.
Twój słynny monodram?
Tak. Słynny i jedyny.
Gdzie się poznaliście?
W Łodzi, zaraz po wojnie. Tam byli wszyscy, tam była wtedy Warszawa. Mieszkał naprzeciwko mnie – po drugiej stronie ulicy Bandurskiego. Wieczorem spotykaliśmy się w Pickwicku. Rankami on pisał do „Kuźnicy”.
Potem przyjechaliście do Warszawy?
Tak, a potem on wyemigrował.
Dlaczego wyjechał?
Bo był Żydem.
Listy są nadawane z Paryża.
Jako uciekinier z komuny dostał od mera Paryża bardzo ładne mieszkanko. Mieszkał tam ze swoją Marysią – miłością jeszcze z czasów okupacji. Całe życie spędzili razem i ona nim pięknie kierowała.
Do śmierci był we Francji?
Tak, pochowali go na Père-Lachaise.
Długo ze sobą korespondowaliście?
Do końca. Oraz bywaliśmy u siebie. Ja w Paryżu częściej.
Jak byś go określił – kolega, przyjaciel, pokrewna dusza?
Inteligent polski.