Читать книгу Od Valinoru do Mordoru - Andrzej Szyjewski - Страница 20

Rozdział IV POCHODZENIE I POSTACIE ZŁA

Оглавление

Istnienie na świecie zła i cierpienia stanowi jeden z najpoważniejszych problemów teologicznych, który jest na różne sposoby rozwiązywany w historii religii. Najważniejsze odpowiedzi wykreowały teologie monoteistyczne i dualistyczne. W systemach monoteistycznych zawsze rodzi się teodycea, czyli próba odpowiedzi na pytanie, jak to możliwe, że Bóg, będąc z natury dobry, dopuszcza do istnienia śmierci czy zła; dlaczego, jeśli jest sprawiedliwy, najczęściej cierpią i podlegają złu niewinni. W systemie judeochrześcijańskim problem teodycei pojawia się w kontekście cierpień Hioba, bogobojnego i sprawiedliwego, który stał się przedmiotem zakładu między Bogiem a szatanem, rozumianym tu jako syn Boży, Anioł Śmierci, działający z jego woli i rozkazu. Życiowy problem Hioba, teodycea, nie zostaje rozwiązany w inny sposób jak przez stwierdzenie, że niezbadane są ścieżki Pańskie. „Nie istnieje żadna ludzka odpowiedź i musimy pogodzić się z tajemniczością działań Boga, mając nadzieję, że mają one więcej sensu, niż nam się wydaje”183. Hiob, kiedy Bóg ukazuje mu swą potęgę i chwałę, która powala najstraszliwsze stworzenia Chaosu, Lewiatana i Behemota, może jedynie odpowiedzieć: „Wiem, że Ty wszystko możesz, co zamyślasz, potrafisz uczynić. Kto przesłania zamiar nierozumnie? O rzeczach wzniosłych mówiłeś. To zbyt cudowne. Ja nie rozumiem. Posłuchaj, proszę. Pozwól mi mówić! Chcę spytać. Racz odpowiedzieć! Dotąd Cię znałem ze słyszenia, obecnie ujrzałem Cię wzrokiem, stąd odwołuję, co powiedziałem, kajam się w prochu i w popiele”184. Odwołanie jest tu terminem prawniczym, dotyczy sporu z Bogiem i pozwania Go na sąd w obliczu złamania zawartego z patriarchami Przymierza. Ale nie znaczy to, że sam problem znika.

Jego istota tkwi w relacji między Bogiem a szatanem. Wyznawcy dualistycznego zaratusztrianizmu, wchodząc z chrześcijanami i muzułmanami w spory teologiczne, śmiali się, jak można wierzyć w miłosiernego, wszechmocnego Boga, który stwarza podległego sobie szatana, by ten zsyłał cierpienie na wiernych, co wszak jest niczym innym jak stwierdzeniem, że Bóg jest de iure twórcą zła. Kształtujące się w polemikach z manicheizmem i gnozą chrześcijaństwo oddzielało wprawdzie ściśle od siebie dobro i zło, ale tylko dobro usytuowało w Bogu, a złu odmówiło wszelkiej substancjonalności, przez co uwikłało się w trudności teodycei. Hervé Rousseau185, opisując sposoby odpowiedzi na problem zła, uznaje wersje dualistyczne za odpowiedź na dylemat monoteizmu. Stąd wzajemne przeplatanie się obu rozwiązań w dziejach, z tym że „nie istnieje dualizm absolutny, nie ma absolutnego monizmu; istnieją tylko ich stopnie”. Całokształt rozwiązań tego problemu można więc usytuować w postaci pewnej „drabiny dualizacyjnej” rozwiązań monistycznych przechodzących w dualizm:

1. Bóg stworzył dobro i zło, sam jest ponad wszelkimi podziałami. Stworzony przez Niego świat jest więc przesiąknięty jednym i drugim.

2. Wszystko, co Bóg stworzył, jest z gruntu dobre, jednak niektóre stworzone przezeń istoty, posiadające wolną wolę, miały możność wybrać zło. Pierwszym był szatan, którego działanie sprowadza zło na świat.

3. Istnieje Bóg pierwotny (Zurwan akarama w zerwanizmie), który wydał na świat dwie istoty współtworzące świat, dobrą (Ahura Mazda) i złą (Angra Mainju).

4. Bóg pierwotny dał impuls stwórczy w postaci kolejnych emanacji, jedna z niższych (w gnostycyzmie – Demiurg) doprowadziła do powstania świata, co było złem z powodu ignorancji, niewiedzy o prawdziwym Bogu.

5. Bóg stworzył dobry świat duchowy, ale niektóre jego twory zbuntowały się; jeden z nich stworzył zły świat materialny, jak u katarów.

6. Dwa pierwotne pierwiastki, Ormuzd i Aryman, koegzystują, a każdy uczestniczy w tworzeniu części naszego świata. W mazdaizmie dobry świat jest pułapką, która ograniczyła Arymana do stworzenia. Manicheizm głosi, że stworzenie jest dziełem dobrego Demiurga, chcącego uratować boską substancję uwięzioną w materii.

7. Każdy z przeciwstawnych pierwiatków tworzy swój świat: pierwiastek dobra tworzy świat duchowy, pierwiastek zła – świat materialny, w którym więzi anielskie dusze (katarzy).

Widać to w rozwoju zaratusztrianizmu, który rozpoczał się monoteistyczną w zasadzie reformą Zaratusztry, porządkującą pierwotny świat „politeistyczny”, gdzie różne bóstwa miały różne formy kultu. W najstarszych tekstach (Gathach) jest tylko jeden bóg – Ahura Mazda („Mądry Pan”), sprawiedliwy i dobroczynny, który stworzył wszystko, także Światłość i Ciemność, reprezentowane przez dwa duchy: Spenta Mainju („Duch Święty”) i Angra Mainju („Duch Zła”) – bliźnięta dokonujące wyboru między Arta-Asza („Ład Kosmiczny”, określenie odpowiadające wedyjskiemu ryta) i Druh („Nieład”; później Drudż – „zła siła”). Ahura Mazda wedle swej woli zsyła na nas pomyślność lub nieszczęście.

W Jasztach (Młodsza Awesta) mamy do czynienia z konkretyzacją panteonu dobra: powstaje koncepcja Amszaspandów (awest. ameša spenta – „święty nieśmiertelny”), sześciu pomocników Ahura Mazdy, którym przeciwstawiono sześciu wrogów (dewów). Angra Mainju jest zły z natury (nie ma możliwości wyboru). Następuje podwójne stworzenie (menog-getig): w praczasie i w materii, a świat jest areną zmagań obu wrogów. Później w księgach pahlawijskich (Bundahiszn), prawdopodobnie na skutek odrzucenia monoteizmu, następuje przejście do absolutnego dualizmu Ormuzd – Aryman, a Spenta Mainju znika roztopiony w Ormuździe. Istnieją zatem dwie natury wiecznie antagonistyczne. Aryman jest agresywny, atakuje światłość swym kontrstworzeniem: złymi zwierzętami, ułomnościami i wadami ducha oraz godnymi potępienia praktykami. To „stworzenie” jest nierozdzielnie związane ze światem dobrym i drąży go jak robak. Stworzony świat jest próbą zamknięcia Arymana, skanalizowania jego złych mocy w ograniczeniu do świata materialnego i ostatecznego skończenia z nim. Aryman jest skazany na porażkę.

Propozycja zerwanistyczna zaakcentowała perspektywę wieczności (Zurwan akarama), w której rozgrywa się dramat kosmicznej walki obu pierwiastków. Zurwan jest wszechogarniającym czasem nieskończoności, który zapragnął dzieła czasowego – jego stwórcą miał być Ormuzd. Jednak ze zwątpienia Zurwana w swe możliwości rodzi się jako pierworodny Aryman, stąd konieczność oddania mu ziemi we władzę. Aryman wie wiele, Ormuzd musi się od niego uczyć, jak go usidlić: stworzenie światłości wymaga kazirodztwa. Według zerwanistów Aryman ma pełne moce stwórcze: „To nie jest tak, że ja nie mogę stworzyć bytu dobrego, ja nie chcę” – i na potwierdzenie swoich słów stworzył pawia. Przez ortodoksyjny mazdaizm zostało to uznane za herezję, zły duch jest tam jedynie zdolny do kontrstworzenia.

Jak wśród tych rozwiązań sytuuje się koncepcja Tolkiena? Wydawać by się mogło, że mamy do czynienia z ortodoksyjną kosmologią chrześcijańską. Propozycja Tolkiena próbuje jednak rozwiązać problem „dualizm – monizm” poprzez ciekawe wyciągnięcie konsekwencji z rozwiązań irańskich. Stwórcą świata jest u Tolkiena Eru – „Jedyny” (The One186), zwany Ilúvatarem – „Ojcem Wszystkiego”, posiadający wszystkie cechy osobowego Boga chrześcijańskiego, w tym wyłączność na stwarzanie życia. W świecie Tolkiena nastąpiło jednak swoiste przemieszanie zasady chrześcijańskiej (2) z ideami irańskimi (6) poprzez wprowadzenie Valarów, odpowiadających Amszaspandom. Dodatkowo, konflikt dobro-zło nie ma w nim natury kosmicznej, lecz został ograniczony do Ardy, co zbliża go do teologicznego pomysłu zaratusztrian „zamknięcia” Arymana w pułapce stworzenia.

Spróbujmy przyjrzeć się jak wyglądały narodziny zła, śledząc Tolkienowską mitopoeię. Początkiem zła jest w niej samodzielność Melka-Melkora. Imię jego oznacza „Powstający z Mocą”187, a więc zapoczątkowujący moc, prawdopodobnie był pierworodnym w gronie Ainurów188, według Ainulindalë obdarzony największymi darami wiedzy i mocy (a zatem większymi nieco od swego brata Manwëgo). Ilúvatar przeznaczył mu stworzenie Ardy i władanie nią189. Samotność, czyli oddzielenie od Boga sprawiły, że jego myśli toczyć się poczęły innym niż Stwórcy torem. Już na poziomie KZO jest to główna przyczyna „błędu” Melkora. Mówi się, że samotnie przemierzał ciemne miejsca i pustkę, poszukując Tajemnego Ognia, który dawał Życie i Rzeczywistość. Paliła go chęć tworzenia, gdyż jego zdaniem Ilúvatar był pasywny (nie zdradzał żadnych planów co do pustki).

Valaquenta wspomina o znaczącym wydarzeniu, które mogło wpłynąć na oddalenie się Melkora i jego późniejszy stosunek do Manwëgo: „Varda (...) jeszcze przed początkiem Muzyki poznała i odtrąciła Melkora, który ją znienawidził i lękał się jej bardziej niż wszystkich innych istot stworzonych przez Jedynego”190. Varda jest Panią Gwiazd, rządzi światłością i jest najpiękniejszym ze stworzeń Ilúvatara. Porównajmy to do awestyjskiego Angra Mainju, który zaatakował światłość, przyciągany przez jej nieodparty urok, manichejskich zmagań Światłości z Ciemnością czy gnostyckiego uroku, jaki wywiera Sofia na Demiurga. Melkor ewidentnie tęskni za światłością („początkowo łaknął Światła”191), dlatego właśnie zagrabił Silmarile, a jego pogoń za Tajemnym Ogniem jest najpierwszym z dowodów tego gnostyckiego motywu. Później na ostatnim, „teologicznym”, poziomie zmian w swojej mitologii Tolkien miał rozwinąć ten mit Światłości, zaczątki pomysłu są jednak obecne już w KZO m.in. w postaci prześladowania Urwendi. Wątkowi temu poświęcony będzie rozdział X: Teologia światłości.

Czym jest ów pożądany przez Melkora Tajemny Ogień lub Niezniszczalny Płomień z Ainulindalë192, we Władcy Pierścieni wymieniony przez Gandalfa, zwracającego się do Balroga: „Jam jest sługą Tajemnego Ognia, władam płomieniem Anoru”? W Ainulindalë jest boskim elementem w stworzeniu, twórczą aktywnością, „iskrą bożą”, która sprawia, że dana rzecz ma własne życie i rozwija się niezależnie od stwórcy. Nie włada nim nikt prócz samego Ilúvatara. Wyposażenie w taką iskrę jest błogosławieństwem lub natchnieniem czasami udzielanym „poślednim stwórcom”; Ilúvatar udzielił Tajemnego Ognia np. „sercom” lub „umysłom” Valarów. Tolkien nazwał to „tajemnicą autorstwa”193 i przywiązywał doń ogromną wagę. Tego Ognia od dawna poszukiwał Melkor, kiedy zstępował z mocą na powierzchnię Ardy; jak mówi Valaquenta: „Początkowo łaknął Światła, ale że nie mógł go posiąść na swoją wyłączną własność, zstąpił przez ogień i gniew w straszny żar i niżej jeszcze w Ciemność”194. Tę metaforę można rozumieć też bardzo dosłownie. Ponieważ Ilúvatar rozpalił Niezniszczalny Płomień „w sercu świata”, Melkor szukał go w głębinach Ziemi, lecz tam znalazł jedynie i uwolnił „fizyczne” ognie wnętrza Ziemi. On jest władcą tych ogni jako „czarnego płomienia Udûnu” (= Piekła Utumno), czego symbolem są jego najstraszliwsi słudzy – Balrogowie, demony ognia, odpowiadające ognistym duchom Muspellheimu, ich władcy Surtowi, a poniekąd i jego bratu Lokiemu w mitologii skandynawskiej. Innego ognia Melkor nie znalazł, „gdyż ma go jedynie Ilúvatar” i ma on charakter duchowy; przebijając się dalej, trafił na pustkę i ciemności.

Tak więc, podsumowując, w naturze Melkora leżało rozpoczynanie stworzenia i dlatego niecierpliwie pragnął aktywności. Ponieważ, aby móc stwarzać, niezbędny był mu Tajemny Ogień, szukał go wędrując samotnie w pustce. Nie znalazł go, jednak w ten sposób oddalił się od harmonii myśli chórów Ilúvatara. Jego odmienne myśli, a co za tym idzie tematy muzyki, wywołane zostały więc oddaleniem od Boga (fizycznym symbolizującym oddalenie duchowe), spowodowanym żądzą tworzenia. W muzycznej terminologii Ainulindalë przerodziły się w dysonanse (a więc niezgodności). Rozwijane konsekwentnie przez Melkora i tych, którzy ulegli sile jego głosu, zmieniły pierwotną harmonię w „ohydę”.

Melkor w Ainulindalë jest w zamyśle Ilúvatara największy i najbliższy samemu Ilúvatarowi, ponieważ ma razem wszystko to, czym z osobna włada każdy z Ainurów. Sam Ilúvatar chciał, żeby Ainurowie nasycili dany przezeń temat własnymi myślami; domyślamy się, że stworzenie Ainurów było dla Ilúvatara próbą pokonania samotności, tworzy ich jednak ze swych myśli, więc rozmowy czy śpiewy z nimi byłyby w istocie przemawianiem do lustra, gdyby nie wyposażenie ich w twórczą iskrę Płomienia. Melkor stał się rysą czy pęknięciem tej tafli, jego myśli nie współgrały z myślami Ilúvatara – „pochodziły z Zewnętrznych Ciemności” (KZO). Okazało się zaś, że najpełniej pojął go Manwë „ukochany syn”, przygotowywany do królowania nad Ardą: miał on rozwijać to, co Melkor miał zacząć. Ten motyw dwóch braci odpowiada myśli zerwanistycznej, jednak zrozumieć go można odwołując się do hinduistycznej koncepcji Trimurti (oczywiście nie twierdzę, że z niej Tolkien zaczerpnął swoje idee). W Trójpostaci Brahmana każda z jej składowych odpowiedzialna jest za inny stan świata: Brahma jest Wielkim Stwórcą, Wisznu poprzez swoje awatary czuwa nad podtrzymywaniem biegu świata, zaś Siwa będzie Niszczycielem, jego taniec położy kres tej epoce. W pierwotnym zamyśle Ilúvatara Melkor miał pełnić rolę Brahmy, Manwë – Wisznu195, Melkor został jednak Niszczycielem i to zanim rozpoczęło się stworzenie.

Od Valinoru do Mordoru

Подняться наверх