Читать книгу Od Valinoru do Mordoru - Andrzej Szyjewski - Страница 8

1. Prywatne języki

Оглавление

Słynna zasada 5.6 Traktatu logiczno-filozoficznego mówi, że granice świata wykreślone są przez granice języka. Gdyby przyznać rację Wittgensteinowi, oznaczałoby to, że poznając język, poznajemy świat, który on opisuje. A co dzieje się, jeśli taki język tworzymy? Za podstawowy dla formacji świata Tolkienowskiego można niewątpliwie uznać pierwotny etap kreacji językowej. Choć praca nad nim trwała rzecz jasna do końca życia i stanowiła właściwą, nigdy niewygasłą miłość Tolkiena, tu trzeba przede wszystkim ustalić rudymenty powstania języków elfich, co stanowi rzeczywistą prehistorię Śródziemia. Jak zgodnie mówią biografowie, a potwierdza sam Tolkien, zaczęło się to niemal w dzieciństwie dwoma wydarzeniami. Pierwszym jest opowiadanie o „zielonym wielkim smoku”, którego obecności rozpaczliwie pragnął, drugim zaś – zabawy z kuzynkami w tworzenie słowników wymyślonego „własnego języka”, zapoczątkowane jeszcze w szkole średniej. Jak zwierza się sam Tolkien10, języki te, powstałe z dziecięcej potrzeby tajności, to: „zwierzęcy” [animalic], złożony z nazw gatunków zwierzęcych, i bardziej rozwinięty nevbosh („nowe duby” lub „nowy nonsens”). Dały one podstawy inwencji językowej, która przyczyniła się do powstania ok. 1907 r. poważniejszej próby w postaci języka naffaryjskiego [naffarin], w którym staroangielskie konstrukcje gramatyczne i znaczeniowe czerpią melodię dźwięków zwłaszcza z hiszpańskiego. Pomysł ten zostaje porzucony na rzecz rekonstrukcji języka „pragermańskiego” na bazie gockiej (1908–1911). Nie sposób zaś badać germańskich rdzeni, nie liznąwszy mitologii, mrocznej atmosfery Eddy czy potężnych tomów Deutsche Mythologie Jakuba Grimma. W latach 1911–1912 w zasięgu badawczym Tolkiena pojawiają się języki fiński, walijski i staronordycki, które wówczas z zapałem studiuje. W jego prywatnym języku ujawnia się wpływ języka walijskiego (1911–1912) oraz następuje finizacja słownictwa i składni (1912–1915).

W efekcie od 1912 r. powstają dwa spokrewnione języki o wspólnym pochodzeniu: Qenya i Goldogrin; Qenya (później Quenya) jest mocno sfinizowany, a Goldogrin („gnomijski” – późniejszy Sindarin) oparty o wymowę walijską, zwłaszcza przy przegłosach. Ponieważ twórca założył pokrewieństwo między nimi, jego rola jako językoznawcy polegała na odnajdywaniu ich wspólnych źródeł i rekonstruowaniu dawnego „prajęzyka” w postaci rdzeni i ich znaczeń. Podobnie jak w przypadku rzeczywistych języków, poza gramatyką musiały one mieć też swoje teksty, a doświadczenie wskazuje, że najwcześniejsze znane teksty są zawsze mitologiczne11. Ostatnim krokiem było zatem znalezienie ludu, tworzącego odrębną mitologię, który posługuje się tymi językami. Jak się wydaje, w 1914 r. „prywatne języki” Tolkiena zostają przezeń uznane za języki elfów, których ogląda podczas swych podróży Eärendel, wobec czego konieczne stało się odkrycie nośnika dla ich przekazywania – nowego alfabetu. Czym były wówczas elfy dla autora, możemy się dowiedzieć badając pozostałe korzenie mitycznego świata.

Od Valinoru do Mordoru

Подняться наверх