Читать книгу Zatrzymać czas - Anna Sakowicz - Страница 14
12
Оглавление– Przesyłka do pani Agaty Żółtaszek – powiedział kurier, próbując sięprzebić przez płacz Tymka trzymanego przez mamę na rękach. Spoconakobieta zrobiła jakiś bazgroł na dokumencie podsuniętym przez mężczyznęi szybko odebrała pakunek. Zamknęła drzwi i przeszła do pokoju.
– Nie płacz, kochanie, ja cię bardzo proszę. Tymuś, prooooszę. Głodnyjesteś?
Przystawiła malucha do piersi, jednak on czerwony na buźce nie ustawał w protestach. Wreszcie chwycił sutek i zaczął ssać z wyraźną ulgą. W domuzapanowała upragniona cisza.
– W mordę jeża – szepnęła świeżo upieczona mama. – Po kim ty masz takicharakter? Żeby tak się pieklić o tymczasowy brak mleka? Chłopie, z takim podejściem to ciebie żadna laska nie zechce – powiedziała czułymgłosem do synka. Jednak zaraz w myślach dodała, że każdą laskę to onajednak zrzuci ze schodów. Nie odda synusia żadnej obcej babie. –Będziesz zawsze z mamusią, nie? – Uśmiechnęła się do Tymka, a onwestchnął, jakby chciał matce powiedzieć, by mówiła, co chce, oby tylkonie zabierała mleka.
Kiedy wreszcie chłopiec zasnął, Agata, najdelikatniej jak umiała,odłożyła go do łóżeczka i zabrała się do rozpakowywania paczki. Niewiedziała, co jest w środku, bo wymiary pakunku nie wskazywały na jejostatnie internetowe zakupy. Nawet Stefka zainteresowała się przesyłką.Obwąchiwała opakowanie z ogromnym zaangażowaniem. Kilka razy prychnęła,jakby zapach wydał się jej zbyt intensywny.
Agata rozerwała taśmę i otworzyła pudełko. W środku znajdowało sięhula-hoop. Nie wiedziała, że można je składać. Szybko więc zmontowałaswoje koło. Spojrzała na nie z podziwem, bo wyglądało bardzo solidnie, a wypustki na okręgu na pewno będą spalać jej tłuszcz z szybkościąbłyskawicy. Ponadto za bardzo się nie zmęczy, bo przy kręceniu kołem nietrzeba biegać ani skakać. Można włączyć film, oglądać i spokojnie kręcićtyłkiem. To Agacie odpowiadało. Nie narobić się, a spalić kalorie!
Rozwiązanie na miarę Żółtaszka, zaśmiała się.
Odsunęła na bok fotel i zrobiła sobie odpowiednią ilość wolnejprzestrzeni. Sprawdziła, czy o nic nie zahaczy. Weszła w środekhula-hoop. Musiała przyznać, że nie było zbyt lekkie. Kiedyś jakodziecko kręciła takim zwykłym cienkim bez wypustek, a to wydało się jejkosmiczne.
Ciekawe, czy sobie poradzę, zastanowiła się, bo utrzymać ten ciężar nawysokości pasa nie będzie łatwo.
– No, byku z plastiku – oznajmiła, dodając sobie animuszu. Machnęłakołem w jedną stronę i łapiąc rytm, zakręciła biodrami. Hula-hoopzrobiło rundkę wokół jej pasa. – Noż, jeżu kolczasty! – wrzasnęła Agatai zatrzymała przyrząd. Potem potarła bolące miejsca. – Cholernie boli –jęknęła, ale nie poddała się. Zakręciła kołem jeszcze raz. Teraz udałosię jej utrzymać koło dłużej na wysokości pasa. Zacisnęła zęby z bólu. –Kurwa! – zaklęła, a potem od razu rzuciła przyrząd na podłogę i zaczęłapodskakiwać w miejscu. Bolało jak jasna cholera! A miało być miło,przyjemnie i odchudzająco. Westchnęła. Podniosła koszulkę i stanęłaprzed lustrem. Miejsce na brzuchu było zaczerwienione.
– No proszę – powiedziała do swojego odbicia. – Tak się pali tłuszcz.Mam już prawie poparzenia – zażartowała, a potem rozmasowała skórę. Możenie powinna kręcić kołem tak szybko po porodzie? Nie miała pojęcia, czyto jej nie zaszkodzi. Znów więc pojawiły się wątpliwości i wahanie.
Odstawiła hula-hoop pod ścianę i spojrzała na nie jak na narzędzietortur. Zaraz jednak we wspomnieniu wrócił ostatni odczyt z wagi. Znówzaklęła.
– Dobra – powiedziała. – Dam ci szansę, jutro znów spróbujemy. Wzięłabalsam z szafki łazienkowej i rozsmarowała go na skórze. Wmasowała w czerwone miejsca. Czuła pod palcami rozstępy. – Jak nie kijem go, topałką – dodała z przekąsem. Nie mogła się jednak poddać. Założyła sięprzecież o złotówkę, że do czterdziestki schudnie!