Читать книгу Zatrzymać czas - Anna Sakowicz - Страница 9
7
ОглавлениеAgata ułożyła Tymka w łóżeczku. Nie mogła jednak wycofać się do drugiegopokoju. Widok dziecka ją zahipnotyzował. Pojawił się w jej życiu takniespodziewanie i wszystko wywrócił do góry nogami. A może jednaknaprostował? Przecież gdyby nie ten mały człowieczek, Emil nie wróciłbydo jej życia. A gdyby nie wrócił…? Co by teraz robiła? Biegała na randkiczy siedziała z nosem przed komputerem i tylko marzyła o miłości?Odgoniła od siebie wszystkie wątpliwości. Tymek był najlepsząodpowiedzią. Nie żałowała ani jednej sekundy swojego życia z tymmaluszkiem.
Nachyliła się nad synkiem, aby pocałować go w czółko. Pięknie pachniał.Ciepło jego skóry połaskotało ją w wargi. Wyprostowała się z trudem i wyszła z pokoju, zabierając ze sobą Stefkę, bo maltańczyk cały czas zanią dreptał, domagając się uwagi. Potem spojrzała na zegarek. Emil był w pracy, a Pola ciągle jeszcze nie przyjechała. Denerwowała się.Koniecznie musiała z nią pogadać. Znów zerknęła na wskazówki, ale miaławrażenie, że stoją w miejscu. Nawet ta najdłuższa wydała się dzisiajuśpiona.
Gdy usłyszała pukanie do drzwi, poderwała się natychmiast. A po chwilido jej mieszkania wjechała Pola z białym pudełkiem na kolanach. Stefkamomentalnie rzuciła się do powitania gościa. Podskakiwała i domagała siępieszczot.
– Tort przywiozłaś? – zdziwiła się Agata.
– Nie, ale jesteś blisko. Słodkie.
– Coś świętujemy czy zajadamy kłopoty? Bo u mnie zapowiada się wyłącznieto drugie.
Pola przełożyła pudełko na stół i wzięła na kolana Stefkę. Potarmosiłają po białym łebku i dała się polizać po twarzy, dopiero po tychczułościach odsunęła krzesło i wcisnęła się z wózkiem pod blat.Poprosiła o hektolitry kawy. Agata przyjrzała się jej uśmiechniętejtwarzy. Odniosła wrażenie, że siostra za chwilę eksploduje. Miałazaróżowione policzki i widać było, że jest niezwykle podekscytowana.Agata zdziwiła się, bo to, co zaraz przekaże siostrze, na pewno jej nieucieszy.
– Mów, bo widzę, że promieniejesz.
– Dwudziesty pierwszy lipca – powiedziała z radością w głosie.
Agata jeszcze raz spojrzała na siostrę.
– Co? – nie dowierzała. – Masz już datę?
– Tak – odparła z dumą. – I bierz ze mnie przykład. Oczywiście, jeżelijesteś pewna, że tego chcesz. Bo chcesz prawda?
– No tak.
– Zła odpowiedź.
– Chcę przecież.
– Agata, masz wątpliwości?
– Przecież to u mnie ponoć normalne – zażartowała. – Jeżeli przestanę jemieć, to przestanę być sobą.
– Przestań świrować. Mów, co się stało.
– Po pierwsze, ciągle nie mam karnetu do siłowni. A po drugie, nieuwierzysz. – Agata usiadła naprzeciwko Poli. Podsunęła siostrze kubek z kawą. W swoim zanurzyła usta, by stopniować napięcie. Wreszcie spojrzałana Polę i dodała: – Hubert wrócił.
Dziewczyna parsknęła śmiechem. No, tego to się nie spodziewała poAgacie. Wiadomo było, że szambo zawsze wypływało na wierzch, więc to, żeHubert wróci, było pewne jak dwa razy dwa. Nie myślała tylko, że takszybko i że tak to wyprowadzi z równowagi jej siostrę.
– I w czym problem? – spytała.
– Wziął najlepsze tematy. Zatrudnili go na etat, bo podobno wypadł jedenz dziennikarzy. Za chwilę mnie wykurzy. Ten facet idzie po trupach docelu.
– Ty, jak się nie mylę, jesteś na macierzyńskim.
– Tak, ale przecież to nie przeszkadza w pisaniu. – Agata wyraźnie siępoirytowała. – Zresztą w lipcu kończy mi się urlop, a nie chcę iść narodzicielski. W tym czasie skurczybyk skosił najfajniejsze tematy, a wiesz, co mnie wcisnęli? Mama w wielkim mieście. Niepełnosprawna w wielkim mieście.
Pola znów się zaśmiała.
– Niepełnosprawna ty?
– Wiedzą, że mam ciebie, nie? Tak więc czeka cię kilka spacerów z siostrą.
– Spoko, dasz radę – powiedziała Pola wesołym głosem. – O! – nagle sięożywiła. – Koniecznie napisz, że w urzędach i w niektórych bankach sąbiurka zabudowane od zewnątrz i nie można podjechać wózkiem.
− Że co? – zdziwiła się Agata.
− Logiczne tak? Kiedy biurko jest zabudowane, muszę albo ustawić siębokiem, albo jestem ponad metr od urzędnika i krzyczę o tym, co chcęzałatwić. Tak jakbym mówiła przez mikrofon.
– No, dobra – odparła. – Zapiszę to sobie. Ale i tak nie zmienia tofaktu, że to nuuuuda!
– A o czym ty byś chciała pisać?
– Śledztwo dziennikarskie mi się marzy – westchnęła. Jednak po chwilidodała, że wie, że dopóki Tymek jest malutki, dopóty nie ma szans, bylatać po mieście albo jakichś wertepach z maluchem na plecach i śledzićpodejrzanych typów. – Dobra… – Machnęła wreszcie ręką. – Wiem, żeprzesadzam, ale z Hubertem mogą być problemy.
– Damy mu radę – odpowiedziała Pola. – Nie panikuj.
– Ty! – zawołała nagle Agata innym tonem głosu. – My musimy ci przecieżzorganizować panieński! Byku z plastiku! Imprezka!
Pola po raz kolejny parsknęła śmiechem. Czuła, że w Agacie szalejąhormony, bo dawno nie widziała jej takiej chaotycznej. Przeskakiwała z tematu na temat. Panikowała w sprawie Huberta, choć na pewno miałapodstawy podejrzewać, że facet coś wywinie. Hejtował ją, gdy starali sięoboje o stanowisko w redakcji. A tacy ludzie zdolni byli do wszystkiego.Dzisiaj hejt, a jutro nie wiadomo co wymyśli, by dać upust swojejfrustracji. Pola pamiętała też, jak Hubert ją potraktował. Zaliczył,odhaczył i spuścił na drzewo. Sama nie wiązała z nim żadnych nadziei narandki i czułe słówka, też potraktowała go przedmiotowo, ale chybazrobiła to z większą klasą niż on.
– Żadnych wieczorów panieńskich! I żadnego cyrku – dodała. – Będzietylko ślub cywilny, a po nim obiad i koniec.
– Widzę, że przemyślałaś wszystko.
– Na szczęście jesteśmy ze Sławkiem zgodni w tej kwestii.
Agata próbowała się uśmiechnąć. Nerwowym ruchem poprawiła włosy. Niemiała pewności, czy ona z Emilem też byli jednomyślni w tej sprawie. Niechciała jednak powiedzieć tego głośno. I tak Pola w ostatnim czasieciągle jej dogadywała na temat niezdecydowania. A przecież nie chciałataka być. Zastanowiła się przez moment, bo jeszcze rok temu pragnęła byćjak Bridget Jones, a ona raczej goniła za własnym rozumem i też nienależała do zdecydowanych ani konkretnych. Jednak szalały za nią kobietyna całym świecie. Stała się ikoną popkultury. Infantylny rozczochraniec,ze słabościami, z nadprogramowymi kilogramami, a jednak… wzbudzałsympatię. Czego więc ta Pola się jej czepiała? Ona też była sympatycznymczupiradłem z nadwagą.
– Będziesz moją świadkową? – spytała po chwili młodsza siostra.
– Jasne! – Agata od razu podeszła do niej i mocno ją uściskała. – Tobędzie piękny dzień. A jako świadkowa jestem zobowiązana dozorganizowania imprezki. A kto będzie świadkiem?
− Kuzyn Sławka.
− Do jasnej jarzeniówki! – Zatarła dłonie z radości. – Będzie bal!
– Dobra. – Pola poddała się. – Idźmy na kompromis. Niech będzie impreza,ale bez żadnego cudowania. Po prostu posiedźmy, napijmy się i pogadajmy,co? Bez wygłupów, striptizów itepe.
– Przyrzekam! – Agata podniosła dwa palce. – Striptiz nie w moimklimacie. Zrobimy imprezę w gronie przyjaciół w klubokawiarni Emila, coty na to?
– Jestem za. Aha – dodała nagle. – I zróbmy to wcześniej, żebym podczasślubu nie wyglądała jak zombie.
Agata znów uściskała siostrę i zapewniła ją, że będzie tak, jak zechce.W końcu to ma być jej dzień. Powoli narastała w niej radość z powoduszczęścia siostry. Kiedyś wiele by dała, by móc zobaczyć Polę w ślubnejsukni. Nikt w rodzinie głośno o tym nie mówił, ale też nikt za bardzonie wierzył w to, żeby znalazł się mężczyzna, któremu nie będzieprzeszkadzał wózek inwalidzki.
– A są kwestie, w których nie zgadzacie się ze Sławkiem? – spytała. Polazawahała się, natomiast Agata zauważyła w jej oczach panikę. Spięła sięi chyba wycofała za szklaną ścianę. Szturchnęła więc siostrę w ramię. –Ej… co się dzieje?
– Nic. – Pola wzruszyła ramionami. – Wszystko okej. Tylko…
– Tylko co?
– Myślisz, że będę mogła mieć dzieci? – spytała tak cicho, że Agata w pierwszej chwili nie zrozumiała jej słów. Kiedy sobie je uświadomiła,poczuła nieprzyjemny skurcz w żołądku.
– Jasne! – odpowiedziała, siląc się na zdecydowany ton głosu. – Napewno. – Pogłaskała siostrę po głowie. Odgarnęła jej grzywkę z czoła. –I cały czas będę przy tobie. Rodzice też. No i Sławek… Chyba jakiśpieprzony wózek nie stanie na drodze twojego macierzyństwa, nie?
Pola drgnęła. Poczuła wibracje swojego telefonu. Przeprosiła siostrę i odebrała, bo na wyświetlaczu zobaczyła imię Anety, swojej najlepszejkoleżanki z koszykówki.
– Cześć, Pola! Żyjesz? Dlaczego nie przychodzisz na treningi?
– Od przyszłego tygodnia pewnie wrócę – odpowiedziała z uśmiechem. Anetazadzwoniła w samą porę. Nie musiała kontynuować rozmowy o swoim strachu.Werbalizowanie uczuć nie należało do najprzyjemniejszych. – A co tamsłychać?
– Nie uwierzysz! Jest akcja – dodała Aneta, a Pola rozpoznała topodekscytowanie. Ostatnio jej koleżanka nakręciła się tak, kiedywymyśliła zemstę na swoim byłym chłopaku, a potem razem z Poląprzedziurawiały opony w samochodzie Michała. Dzięki temu poznała Sławka,więc teraz uśmiechnęła się do telefonu. Lubiła, gdy się coś działo! Towłaśnie wtedy czuła, że żyje.
– Mów!
– To nie na telefon. Musimy się spotkać, bo to gruba afera. Trzebazebrać siły. Ale powiem ci, że idziemy na wojnę!