Читать книгу Nic bez Boga nic wbrew Tradycji - Jacek Bartyzel - Страница 17

CZĘŚĆ I.
Próba syntezy
Karlizm jako paladyn Tradycji
Herezja europeizmu

Оглавление

Cechą znamienną myśli tradycjonalistycznej w jej karlistowskim jądrze jest intencja docierania do samych korzeni zła rozpoznawanego jako Rewolucja. W tym sensie można mówić o radykalizmie tradycjonalizmu, nie bacząc na pozorną oksymoroniczność tego sformułowania, pamiętając natomiast o tym, że etymologicznie radix znaczy „korzeń”, a przenośnie – początek, źródło, zasadę. Tradycjonalistyczny antyrewolucjonizm jest zatem radykalny, to znaczy „dogłębny”, ponieważ nie zadowala go wskazanie i napiętnowanie rewolucji 1789 roku, a tym bardziej wszystkich następujących po niej rewolucji liberalnych, demokratycznych, socjalistycznych, komunistycznych, populistycznych czy faszystowskich. Tradycjonalista postrzega w nich skutek, a nie przyczynę, kolejne eksplozje śmiercionośnej trucizny, wytryskające z wrzodu, który zagnieździł się w organizmie cywilizacji zachodniej dużo wcześniej i z różnych powodów. Największy z maestros karlizmu, Francisco Elías de Tejada y Spínola (1917–1978), czas agonii datuje dokładnie: według niego cywilizacja chrześcijańska umierała etapowo na Zachodzie pomiędzy 1517 a 1648 rokiem. Rozpadła się ona w pięciu kolejnych „zerwaniach” (rupturas), stanowiących pięć „pchnięć sztyletem” w historyczny organizm Chrześcijaństwa (Cristiandad)327. Były to: (1) zerwanie religijne (ruptura religiosa) luteranizmu, które zniszczyło harmonię dogmatyczną świata katolickiego; (2) zerwanie etyczne (ruptura ética) makiawelizmu, repoganizującego moralność przez zastąpienie scholastycznej i ascetycznej cnoty (virtus) spoganizowaną „cnotą” (virtú) ambicji bez hamulców i skrupułów, która jest tylko „władczą siłą woli” (imperiosa fuerza de voluntad); (3) zerwanie polityczne (ruptura política) w teorii suwerenności monarszej Bodina, wiodącej ku destrukcyjnemu dla ciała społecznego (cuerpo social) absolutyzmowi; (4) zerwanie jurydyczne (ruptura jurídica) w sekularyzującej prawo naturalne filozofii prawa Grocjusza i Hobbesa328; drugi z autorów jest odpowiedzialny również za wyeliminowanie substancji wspólnotowej z ciała politycznego i jego kontraktualizację; (5) zerwanie socjologiczne (ruptura sociológica) z chrześcijańskim mistycznym ciałem politycznym (cuerpo místico político cristiano), dokonane definitywnie wraz z podpisaniem Traktatów Westfalskich, które uświęciły pojęcie „polityki międzynarodowej” jako mechanizmu (corpus mechanicum) równowagi sojuszów i przeciwsojuszów, odrzucając hierarchiczny ład narodów w cesarstwie średniowiecznym. Traktaty te to śmierć de iure Christianitas329.

Bezwzględnie ujemna ocena dokonań epoki wczesnonowożytnej nie jest oczywiście jeszcze niczym (w szeroko rozumianej myśli konserwatywnej) wyjątkowym. Tym, co nadaje jej jednak rys radykalizmu i odrębności, jest zdecydowane, twarde, można rzec: świadomie prowokacyjne przeciwstawienie Europy Chrześcijaństwu. Hiszpańscy tradycjonaliści w najmniejszej mierze nie podzielają zapału swoich ideowych pobratymców w innych krajach do rewindykowania pojęcia Europy dla cywilizacji chrześcijańskiej, tym samym zaś – skłonności do traktowania wszystkich wymienionych wyżej „zerwań” (oraz ich następstw) jako objawów kryzysu „prawdziwej” (w domyśle: średniowieczno–chrześcijańskiej) Europy oraz „podmiany wartości” dokonanej perfidnie przez reprezentantów „Anty–Europy”. Karliści odrzucają takie strategie semantyczne. Elías de Tejada powiada: czas porodu i inkubacji Europy to właśnie nowożytność! Europa mogła narodzić się tylko dzięki temu, że wyrzekła się, odstąpiła i zamordowała w sobie Chrześcijaństwo. „Europejskość” to tylko eufemistyczne i dystyngowane określenie antychrześcijańskiej herezji kulturalnej, społecznej i politycznej. Nie ma żadnego iunctim pomiędzy Europą i Chrześcijaństwem: to dwie nie tylko różne, ale w każdym punkcie przeciwstawne sobie cywilizacje. „Cristiandad pojawiła się na świecie jako hierarchiczne zgrupowanie ludów (agrupación jerárquica de pueblos) splatanych zgodnie z zasadami organicznymi w podporządkowaniu cesarzowi (emperador) i papieżowi (pontífice), dwóm gwiazdom – jak pisze św. Bernard z Clairvaux – słońcu Papiestwa (sol del Papado) i księżycowi Cesarstwa (luna del Imperio)”330. A zatem „Europa jest »tym, co europejskie«: antropocentryczną cywilizacją rewolucji (la civilización antropocéntrica de la revolución). Chrześcijaństwo jest »tym, co chrześcijańskie«: teocentryczną cywilizacją tradycji (la civilización teocéntrica de la tradición)”331. To przeciwieństwo można ująć w długi, złożony ciąg antynomii:

Europa jest mechanizmem; to neutralizacja władz (poderes); formalna koegzystencja wyznań; moralność pogańska; absolutyzm; demokracja; liberalizm; nacjonalistyczne wojny domowe; abstrakcyjna koncepcja człowieka; państwa narodowe i organizacje narodów zjednoczonych; parlamentaryzm; konstytucjonalizm; zburżuazyjnienie (aburguesamientos); socjalizm; protestantyzm, republikanizm; suwerenność; królowie, którzy nie rządzą; indyferentyzm, ateizm i antyteizm: w sumie rewolucja.

Chrześcijaństwo (Cristiandad), przeciwnie, jest organicyzmem społecznym; to chrześcijańska wizja władzy; jedność wiary katolickiej; władze umiarkowane (poderes templados); krucjaty misyjne; koncepcja człowieka jako bytu konkretnego; Kortezy autentycznie reprezentujące rzeczywistość społeczną, rozumianą jako ciało mistyczne; systemy wolności konkretnych; kontynuacja historyczna przez wierność (fidelidad) przodkom: w sumie tradycja”332.

Pogląd bardziej zniuansowany wyraża karlista kataloński Francisco Canals Vidal (1922–2009), którego zdaniem niegdyś (rzecz jasna, w średniowieczu) Europa istniała jako „Chrześcijaństwo Zachodnie” (Cristiandad Occidental), bez wątpienia jednak nie ma z nią nic wspólnego Europa Fryderyka Pruskiego czy Napoleona333. To poczucie wzajemnej obcości żywią również „europeizatorzy”, w których oczach narody iberyjskie i latynoamerykańskie zasługują jedynie na dobroczynną litość, jako „proletariat wewnętrzny (proletariado interno)” Zachodu334. Álvaro d’Ors dorzuca w tej kwestii ważki argument, wyprowadzony z epopei konkwisty Nowego Świata, owocującej narodzinami transkontynentalnej i wielorasowej, cywilizacyjno–religijnej wspólnoty el mundo hispánico:

Dla mentalności hiszpańskiej nie może być wielkiej różnicy pomiędzy katolikiem z Ameryki a katolikiem z Europy. Tam również była Cristiandad. Na odwrót, istnieje wielka różnica pomiędzy dwoma Europejczykami: katolikiem a heretykiem (un hereje). Podstawę oddzielenia stanowi zatem kryterium Wiary (Fe), a nie różnica ras, położenia geograficznego czy prądów kulturalnych. Europeizm, okcydentalizm są formami separatyzmu, teologicznie niedopuszczalnymi (inadmisibles)335.

Największe wahania w oszacowaniu europeizmu miał pośród tradycjonalistów Vicente Marrero Suárez, który – powołując się na angielskiego mediewistę Christophera Dawsona336 – pytał pełen wątpliwości: „Kim są Europejczycy? Liberałami czy tradycjonalistami?”337. Ta niepewność nie jest przypadkowa. Marrero nie był bowiem karlistą, lecz uczniem Maeztu oraz ideologa frankistowskiej Krucjaty – głoszącego, że jest ona także wojną za Europę338 – José Maríi Pemana y Pemartína (1897–1981). W związku z tą rozbieżnością barceloński tomista Juan Vallet de Goytisolo (1917–2011) dokonał ciekawego zestawienia skrajnie rozbieżnych opinii dwu tradycjonalistów – Pemana i Eliasa de Tejady: „Dla Pemana nazwa »Europa« ewokuje Konstantyna, Karola Wielkiego, Święte Cesarstwo, Cristiandad średniowieczną. Dla Eliasa de Tejady oznacza ona Erazma, Lutra, Kalwina, Zwingliego, Oświecenie, encyklopedystów, Rewolucję francuską”339. Z drugiej strony, ten sam autor dostrzega podobieństwo w myśleniu o Europie pomiędzy Eliasem de Tejadą a papieżem Janem Pawłem II. I w oczach hiszpańskiego filozofa, i „polskiego papieża”, Europa to kontynent, który został zdechrystianizowany. Jedyna różnica ich diagnoz jest w tym, że zdaniem (piszącego w latach 50. ubiegłego stulecia) Eliasa de Tejady Hiszpania posiada jeszcze duży potencjał duchowy, potrzebny do rechrystianizacji Europy, według Jana Pawła II zaś cała Europa, Hiszpanii nie wyłączając, potrzebuje »nowej ewangelizacji«340.

327

Słowo to – będące odpowiednikiem Christianitas (podobnie jak wł. Cristianitá, portug. Cristandade, franc. Chrétienté, niem. Christentum, ang. Christianity) – piszemy, wbrew zaleceniom polskiej ortografii, majuskułą, dla uwydatnienia różnicy pomiędzy chrześcijaństwem jako religią w dosłownym znaczeniu a „cywilizacją chrześcijańską”, czyli chrześcijaństwem wcielanym w społeczną doczesność. W XIX–wiecznej polszczyźnie był w obiegu równie odpowiedni termin Chrześcijanizm, lecz obecnie mógłby on już razić językowym archaizmem.

328

Grocjusz miał zsekularyzować intelektualizm tomistyczny, a Hobbes woluntaryzm skotystowski.

329

F. Elías de Tejada, La monarquía tradicional, Rialp, Madrid 1954, ss. 37–42; prawie identyczny wywód zob. także w: QeC, ss. 51–54. Rozwinięcie uzasadnienia przełomowości owych pięciu „zerwań” zob. w rozdziale drugim (El nacimiento del Estado) książki M. Ayuso Torresa: ¿Después del Leviathan? Sobre el Estado y su signo, Dykinson, Madrid 1998, ss. 27–43, przekład polski: Po Lewiatanie? O Państwie i jego znaku (fragmenty), przeł. B. Różycki, „Dialogi Polityczne”, nr 12/2009, ss. 151–168.

330

QeC, s. 50 (kontaminuję tu dwie wersje tego zdania – druga pochodzi z La monarquía…, s. 36). Rozwija tę myśl Gambra: „Dawna Cristiandad nie wykiełkowała jako federacja ani jako umowa (pacto), tylko jako wyższa jedność pierwotna (unidad superior originaria). Kiedy Karol Wielki ustanowił w 800 roku Święte Cesarstwo, to chociaż wierzył, iż odnawia zachodnie Imperium Rzymskie, w rzeczywistości nadawał Cristiandad strukturę diarchiczną (diárquica): Cesarstwo–Papiestwo (Imperio–Pontificado), odpowiadającą jej duchowi i wymaganiom jej wiary. Od tego czasu Cristiandad istniała de iure, jako wspólnota katolicko–chrześcijańska, aczkolwiek jej początek preegzystował już de facto w najwcześniejszym średniowieczu. Ta sama wiara, ten sam język (łaciński) dla wyrażenia tej samej kultury, wspólne przedsięwzięcia (krucjaty, rekonkwista) zdefiniowały Cristiandad jako wspólnotę historyczną” – R. Gambra, Tradición…, ss. 45–46.

331

QeC, s. 55.

332

Ibidem.

333

Podobnie, XIX–wieczny myśliciel i pisarz karlistowski, Bienvenido Comín y Sarté (1828–1880) głosił, że karliści bronią zasad, które kiedyś wyznawała cała „Europa tradycyjna”, a mianowicie: (a) afirmacji boskiego pochodzenia władzy, które nie jest despotyzmem; (b) zasady dziedziczenia władzy, które nie jest niewolnictwem; (c) rządu w rękach króla, który nie jest absolutyzmem; (d) harmonii między Kościołem a Państwem, która nie jest teokracją – zob. Idem, La política tradicional de España, Imp. de la Viuda de Antonio Gallifa, Zaragoza 1870, rozdziały 2 i 3.

334

F. Canals, Política española: pasado y futuro, Acervo, Barcelona 1977, s. 229.

335

Á. d’Ors, Prólogo do: R. Guardini, El mesianismo en el mito, la revelación y la política, Rialp, Madrid 1948, s. 54. Argumentację tę d’Ors rozwinął później w artykule El equívoco del europeísmo, „Montejurra” (Pamplona), junio de 1963.

336

Zob. Ch. Dawson, España y Europa, „Punta Europa” (Madrid), núm. 1/1956, ss. 55–70.

337

V. Marrero, La guerra española y el trust de cerebros, Punta Europa, Madrid 1963³, s. 399.

338

W przemówieniu wygłoszonym 15 sierpnia 1936 roku z balkonu ratusza w Sewilli, w obecności generałów: F. Franco, G. Queipo de Llano i J. Millán–Astraya, Pemán mówił między innymi: „Bijemy się za Panteon, za Rzym, za Europę i za cały świat!” – cyt. za: M.J. Chodakiewicz, Zagrabiona pamięć. Wojna w Hiszpanii 1936–1939, Fronda, Warszawa 1997, s. 21.

339

J. Vallet de Goytisolo, Europa desde perspectiva de Juan Pablo II, „Verbo” 1987, núms. 257–258, s. 903.

340

Idem, En el décimo aniversario del fallecimiento del profesor Francisco Elías de Tejada y Spínola, „Verbo” 1988, núms. 261–262, s. 36 [artykuł niepodpisany, lecz bez wątpienia autorstwa Valleta, redaktora naczelnego tego pisma].

Nic bez Boga nic wbrew Tradycji

Подняться наверх