Читать книгу Samozwaniec. Tom 4 - Jacek Komuda - Страница 17
Die 10 julii n. st., 30 iunii st. st.
Kreml, Granowita Pałata
Wpół do jedenastej rano
Оглавление– Wasza Carska Mość powinien ułaskawić Szujskiego – mówił Dworycki natchnionym głosem – o co proszę ja, kaleka, stawiając na szali wszystkie moje wojenne zasługi, rany i blizny, które pocierpiałem w waszej służbie.
– To największe głupstwo, jakie słyszałem, miłościwy carze. – Jan Buczyński warował w pobliżu Dymitra jak pies i we właściwej chwili wysunął się zza pleców dworzan. – Kniaź Szujski obrażał i knuł przeciw waszej władzy. Kara surowa, ale sprawiedliwa pokaże, że nowa władza nie boi się kniaziów i bojarów, nie będzie tolerować warchołów i wichrzycieli.
– Ułaskawienie Szujskiego pokaże, że Wielkie Księstwo... Prawosławna Ruś nie będzie już barbarią, w której tyrani wieszają, łapią i knutują wrogów, jak i kiedy im się żywnie podoba, oznajmiając, że są posłańcami bożymi.
– Prześwietny ojciec Waszego Wieliczestwa miałby inne zdanie!
– Jeśli Szujski jest winny, niechaj zostanie zesłany, nie zabity. Siła władcy tkwi w miłosierdziu. Miłościwy panie, to epokowa chwila, o której będą pisać w dziejowych annales. Skaż Szujskiego, podążysz drogą tyranów. Ułaskaw go, pokażesz, że czasy się zmieniły i Ruś jest inna.
Dymitr milczał. Ze ścian pałaty patrzyli nań wielkimi greckimi oczyma car Iwan Groźny i jego dziad – zwany Srogim. Ich wzrok wydawał się dziwnie lodowaty i szyderczy.
Dymitr uśmiechnął się zupełnie niespodziewanie.
– Mówiłem już to przed Dumą, ale powtórzę. Chociaż wydanie wyroku jest w naszej mocy, nie chcemy być sędzią w tej sprawie, ale żądamy od was, abyście powiedzieli, jak należy postąpić z Szujskimi. Mówcie zatem wszystko pro i contra, chętnie wysłucham.
– Nie ma czasu! – jęknął Dydyński.
– Nie, nasz zacny przyjacielu – powiedział spokojnie Dymitr. – Zawsze jest czas.