Читать книгу Sprawa Chrystusa - Lee Strobel - Страница 19
Tajemnica Q
ОглавлениеOprócz czterech Ewangelii uczeni wspominają często o tajemniczym Q, które oznacza niemieckie słowo Quelle, czyli „Źródło”5. Ze względu na podobieństwo słownictwa i treści, tradycyjnie zakłada się, że pisząc swoje Ewangelie, Mateusz i Łukasz opierali się na wcześniejszej Ewangelii Marka. Badacze mówią ponadto, że Mateusz i Łukasz zamieścili w swych tekstach fragmenty pochodzące z owego Q, których nie ma u Marka.
– Co to właściwie jest Q? – zapytałem Blomberga.
– To nic więcej, jak tylko hipoteza – odparł, ponownie opierając się wygodnie w fotelu. – Z niewielkimi wyjątkami materiał ten obejmuje same wypowiedzi lub nauki Jezusa, które być może stanowiły niegdyś odrębny, niezależny dokument. Widzi pan, w tamtych czasach popularną praktyką było zbieranie wypowiedzi szanowanych nauczycieli, tak jak dziś zbiera się najlepsze utwory jakiegoś artysty i publikuje je na płycie pod tytułem Największe przeboje. Q mogło być właśnie czymś takim. Przynajmniej tak głosi hipoteza.
Pomyślałem, że jeśli Q faktycznie istniało przed powstaniem Ewangelii Mateusza i Łukasza, to stanowiłoby jeden z pierwszych zapisów nauk Jezusa. Być może to źródło rzuciłoby jakieś nowe światło na to, jaki On był naprawdę.
– Pozwolę sobie o coś zapytać – powiedziałem. – Jaki obraz Jezusa moglibyśmy uzyskać, gdybyśmy wzięli pod uwagę tylko i wyłącznie materiał z Q?
Blomberg podrapał się w brodę i myślał przez chwilę, patrząc w sufit.
– Hm... trzeba pamiętać, że Q to zbiór samych cytatów, pozbawiony fabuły, która mogłaby nam nakreślić pełniejszy obraz Jezusa – odpowiedział, uważnie dobierając każde słowo. – Mimo to niewątpliwie wyłania się z niego obraz Jezusa, który wypowiada mocne słowa, na przykład, że jest uosobieniem mądrości i tym, przez którego Bóg będzie sądził wszystkich ludzi: tych, którzy będą Go wyznawać, i tych, którzy się Go wyprą. W jednej z wydanych niedawno naukowych publikacji czytamy, że jeśli wyizolujemy jedynie wypowiedzi z Q, to otrzymamy dokładnie taki sam portret Jezusa, jaki wyłania się z relacji ewangelicznych: Jezusa, który mówił o sobie w sposób bardzo radykalny.
Postanowiłem, że będę drążył ten wątek.
– Czy w oparciu o samo Q można by też było wywnioskować, że Jezus był cudotwórcą?
– Jak już wspomniałem – odparł – Q to jedynie zbiór samych wypowiedzi, więc nie można się nastawiać, że znajdziemy tam opowieści o cudach. Takie historie przynależą raczej do Ewangelii obejmujących całą fabułę. – Blomberg przerwał, aby sięgnąć po oprawione w skórę Pismo Święte leżące na jego biurku. Przesuwając wysłużone kartki, odnalazł poszukiwany fragment. – Jednak nawet biorąc pod uwagę tylko słowa Jezusa, to na przykład w Łk 7,8-13 i Mt 11,2-6 czytamy, że gdy Jan Chrzciciel posłał do Jezusa swoich ludzi, by zapytali, czy naprawdę jest Chrystusem, Mesjaszem, na którego czekali, On odpowiedział: „Idźcie i oznajmijcie Janowi to, co słyszycie i na co patrzycie: niewidomi wzrok odzyskują, chromi chodzą, trędowaci zostają oczyszczeni, głusi słyszą, umarli zmartwychwstają, ubogim głosi się Ewangelię”. A zatem nawet Q wyraźnie potwierdza fakt, że Jezus czynił cuda.
Gdy Blomberg wspomniał o Ewangelii św. Mateusza, wpadło mi do głowy pytanie o to, w jaki sposób ten autor zredagował swój tekst.
– Dlaczego Mateusz, naoczny świadek działalności Jezusa, zamieścił w swojej historii fragmenty Ewangelii Marka, który przecież nie widział tych wydarzeń na własne oczy? – zapytałem. – Czy nie zrobiłby lepiej, gdyby opierał się raczej na własnych obserwacjach, a nie na opisach Marka?
Mój rozmówca uśmiechnął się.
– Posunięcie Mateusza ma sens tylko wówczas, gdy relacja Marka rzeczywiście opiera się na wspomnieniach naocznego świadka, jakim był św. Piotr – powiedział. – Sam pan stwierdził, że Piotr był jednym z najbliższych uczniów Jezusa, przez co widział i słyszał rzeczy, do których nie zostali dopuszczeni inni Apostołowie. Przy takim założeniu, choć Mateusz rzeczywiście był naocznym świadkiem działalności Jezusa, postąpił słusznie, opierając się na Piotrowej wersji wydarzeń utrwalonej w tekście Marka.
Pomyślałem, że brzmi to całkiem sensownie. Po chwili przyszła mi na myśl pewna analogiczna sytuacja, która miała miejsce w czasie, gdy pracowałem dla gazety. Pewnego dnia wraz z grupą dziennikarzy ścigaliśmy wieloletniego burmistrza Chicago, nieżyjącego już Richarda J. Daleya, bombardując go pytaniami o skandal związany z pracą policji. Nim schował się w swojej limuzynie, zdążył nam coś odburknąć.
Choć byłem naocznym świadkiem tego zdarzenia, nie zdołałem dosłyszeć słów burmistrza, toteż natychmiast podszedłem do radiowego reportera, który był bliżej Daleya, i poprosiłem o odtworzenie nagrania z wypowiedzią polityka. Dzięki temu mogłem być pewien, że w moim artykule znajdzie się prawdziwa wypowiedź burmistrza.
Doszedłem do wniosku, że do czegoś podobnego uciekł się Mateusz, cytując Marka. Mimo że jako Apostoł miał własne obserwacje, w trosce o rzetelność informacji wolał odnieść się do materiału, który pochodził od Piotra, należącego do grona najbardziej zaufanych przyjaciół Jezusa.