Читать книгу Prześcignąć swój czas - Maciej Petruczenko - Страница 30
Przypomniał sobie o pierworodnej…
ОглавлениеOpracowany przez drugą córkę portret Jakuba musiał być ze zrozumiałych względów jednostronny. Warto jednak spojrzeć na tego bardzo zdolnego człowieka również z punktu widzenia pierwszej rodziny, którą założył wraz z Eugenią Rafalską, a z którą się rozstał w 1953 roku.
Przyjeżdżając do stolicy naszego kraju, Żenia mówiła wyłącznie po rosyjsku i polskiego musiała się dopiero nauczyć, zresztą z dobrym skutkiem – wszak udało jej się ukończyć wyższe studia. Eugenia Rafalska – po rozstaniu z Jakubem – zamieszkała wraz z córką w malutkim lokum przy ul. Długiej, o krok od kościoła garnizonowego, w którym w 2018 roku żegnaliśmy Irenę podczas mszy żałobnej, a ja byłem jednym z tych, którzy mieli honor trzymać wartę przy jej trumnie.
Po latach okazało się, że dużo lepsze relacje z Kubą niż Irena miał jej mąż. Janusz Szewiński tak opowiada o teściu:
– Irenka miała zaledwie półtora roku, gdy wraz z rodzicami przyjechała ze Związku Radzieckiego do Polski, a była zaledwie siedmioletnią dziewczynką, kiedy Kuba opuścił rodzinę.
Tak naprawdę zainteresował się na powrót swoją pierworodną, gdy na początku lat sześćdziesiątych zaczęła osiągać wielkie sukcesy sportowe. On sam też uprawiał sport przed wojną, przez pewien czas bowiem w warszawskiej Skrze ćwiczył się w sztuce bokserskiej, co uważał za rzecz przydatną w samoobronie na wypadek jakże częstych wtedy ataków antysemickich – przypomina zwierzenia Jakuba Janusz.
O nawiązaniu znajomości z Eugenią Rafalską napisał sam Jakub w swoim życiorysie. Wypada jednak dodać, że siostra Eugenii – Polina – nosiła po mężu nazwisko Bezpalcew i do końca życia utrzymywała serdeczne kontakty z Żenią, a malutka Irenka, mieszkająca już w Polsce, często wyjeżdżała latem do Kijowa na wakacje spędzane u stryjenki nad Dnieprem, mając za partnera do zabaw nieco starszego od niej stryjecznego braciszka Saszę. Gdy w roku 1990 przyjechałem na zawody lekkoatletyczne, rozgrywane w Kijowie, Sasza – już pan w sile wieku, ojciec wspaniałej rodziny, serdecznie mnie ugościł.
Eugenia i Jakub, gdy już przyjechali z Uzbekistanu do Leningradu, zostali tam zakwaterowani w akademiku przy ul. Fontanki. I to był pierwszy dom i pierwszy adres Ireny. Po przybyciu w 1947 roku do Warszawy trzyosobowa rodzina repatriantów zamieszkała w kamienicy przy ul. Wawelskiej, niedaleko pomnika Lotnika. Gdy w roku 1951 Jakub opuścił Eugenię, by związać się z nowo poznaną w Warszawie kobietą, mieszkającą w tej samej kamienicy na Ochocie, stosunki z pierwszą żoną ze zrozumiałych względów musiały się ochłodzić. Irena została bowiem jako siedmioletnie dziecko pozostawiona wraz z mamą, która – w przeciwieństwie do męża – z wielkim trudem zadomowiła się w Warszawie.
Jeszcze w Leningradzie Żenia zaczęła studiować chemię, a studia ukończyła już po przenosinach do Polski. Dostała pracę w Centralnym Instytucie Wzornictwa Przemysłowego, specjalizując się w kolorystyce. Mieszkały już wtedy z Ireną przy Długiej w jednym pokoiku ze wspólną kuchnią, a ich sąsiadem był przyszły reprezentant Polski we florecie, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych Janusz Różycki i to on właśnie przepowiedział Irenie wielką karierę sportową, wygrywając zakład z Eugenią.
A jak Janusz Szewiński zapatruje się na rodzinne korzenie żony?
– Na temat pochodzenia Ireny w zasadzie nigdy z nią nie rozmawiałem. Choć urodzona na terenie ZSRR, przez całe życie czuła się Polką. Jej kijowska rodzina to byli przesympatyczni ludzie. Sasza, syn Poli, brat stryjeczny Ireny, wykształcił się w Kijowie na inżyniera. Gdy doszło do rozpadu ZSRR, wyjechał do Niemiec i po skomplikowanych historiach ściągnął rodzinę. Niestety wkrótce potem zmarł.