Читать книгу Czarny łabędź. Jak nieprzewidywalne zdarzenia rządzą naszym życiem - Nassim Nicholas Taleb - Страница 25
NIKT NIE WIE, CO SIĘ DZIEJE
ОглавлениеPierwszym elementem trójcy jest patologiczne postrzeganie świata, w którym żyjemy, jako bardziej zrozumiały, łatwiejszy do wyjaśnienia, a przez to bardziej przewidywalny, niż jest on w rzeczywistości.
Dorośli nieustannie mi powtarzali, że koniec wojny, która ostatecznie trwała blisko siedemnaście lat, to „kwestia kilku dni”. Wydawali się stosunkowo pewni swoich prognoz, co potwierdzała też duża liczba osób czekających na zakończenie konfliktu w pokojach hotelowych i innych kwaterach tymczasowych na Cyprze, w Grecji czy we Francji. Jeden z wujków opowiadał mi wielokrotnie, że mniej więcej trzydzieści lat wcześniej, kiedy bogaci Palestyńczycy uciekli do Libanu, traktowali to jako bardzo tymczasowe rozwiązanie (większość z tych, którzy jeszcze żyją, nadal tam mieszka, chociaż od ich przyjazdu upłynęło już sześćdziesiąt lat). Ale kiedy go zapytałem, czy z naszą wojną będzie tak samo, odpowiedział: „Nie, oczywiście że nie. Tu jest inaczej, tu zawsze było inaczej”. Z jakiegoś powodu uważał, że sam nie popełnia błędu, który dostrzegał u innych.
Wielu emigrantów w średnim wieku cierpi na tego rodzaju ślepotę. Później, kiedy postanowiłem nie zapaść na emigrancką obsesję na punkcie własnych korzeni (korzenie emigrantów wrastają nieco zbyt głęboko w ich osobowość), studiowałem literaturę emigrancką właśnie po to, żeby uniknąć pułapki niepohamowanej, maniakalnej nostalgii. Miałem wrażenie, że owi autorzy emigranci stali się zakładnikami idyllicznych wspomnień — przesiadywali z innymi więźniami przeszłości, rozmawiając o ojczyźnie i jedząc tradycyjne potrawy przy dźwiękach ludowej muzyki w tle. Nieustannie tworzyli w myślach alternatywne scenariusze zdarzeń mogących zapobiec tym przełomom historycznym, które doprowadziły do ich wyjazdu, na przykład „gdyby szach nie mianował tego niekompetentnego człowieka premierem, nadal byśmy tam mieszkali”. Najwyraźniej zakładali, że ów przełom historyczny miał określoną przyczynę, której usunięcie pozwoliłoby uniknąć danej katastrofy. Dlatego pytałem wszystkich wysiedleńców, do których udało mi się dotrzeć, o ich życie na emigracji. Prawie zawsze wyglądało tak samo.
Znamy niezliczone historie o kubańskich uchodźcach, którzy w latach 60. XX wieku, po przejęciu władzy przez Castro, przyjechali przeczekać jego rządy do Miami „dosłownie na kilka dni”, nie rozpakowując do końca walizek. O irańskich uchodźcach w Paryżu i Londynie, którzy w 1978 roku uciekli z Republiki Islamskiej, sądząc, że wyjeżdżają na chwilę. Niemal dwadzieścia pięć lat później niektórzy z nich wciąż czekają na powrót do domu. Wielu Rosjan, którzy opuścili kraj w 1917 roku, wśród nich pisarz Vladimir Nabokov, osiedliło się w Berlinie, być może po to, żeby móc szybko wrócić. Sam Nabokov spędził resztę życia na walizkach, niekiedy w biedzie, niekiedy w luksusie, a dożył swoich dni w hotelu Montreux Palace nad Jeziorem Genewskim.
Oczywiście wszystkie te błędne prognozy wynikały po części z pobożnych życzeń i naiwnej nadziei, ale świadczyły również o niewłaściwym sposobie rozumowania. Dynamika konfliktu libańskiego była w oczywisty sposób nieprzewidywalna, ale ludzie, którzy go analizowali, wykazywali pewną stałą tendencję: niemal wszyscy, którzy przejmowali się sytuacją, wydawali się przekonani, że rozumieją, co się dzieje. Każdy dzień przynosił zdarzenia wykraczające poza zakres ich prognoz, a oni mimo to nie zdawali sobie sprawy z tego, że ich nie przewidzieli. W przeszłości wiele incydentów, które miały miejsce, sprawiałoby wrażenie całkowicie absurdalnych. Ale po fakcie nie wydawały się absurdalne. Owo retrospektywne prawdopodobieństwo skutkuje ignorowaniem zjawisk rzadkich i możliwości wystąpienia określonych zdarzeń. To samo złudzenie zrozumiałości obserwowałem później w kontekście sukcesów biznesowych i rynków finansowych.