Читать книгу Anatomia przypadku - Robert Krasowski - Страница 34
Z dworską pokorą traktowali go nawet jego późniejsi oponenci. Kuroń, Michnik, Geremek. Czy to było lizusostwo, czy go realnie cenili?
ОглавлениеTe spotkania miały dworsko-lizusowski charakter, ale trudno mieć o to jakieś pretensje. Uznanie politycznego zwierzchnictwa Wałęsy było powszechne i absolutne. Dotyczyło to i Michnika, i Geremka, i Kuronia. Wszystkich. Wałęsa w pozycji półleżącej na kanapie, a dworzanie wokół niego – każdy swoim tonem – próbowali Wałęsę do czegoś przekonać. Często rozpoczynając od jakiegoś pochlebstwa, by potem próbować przeforsować własny pomysł. Michnik mówił: „Ty jesteś, Lechu, przecież wielki, sprytny, w związku z tym wiesz, że…”. Kuroń wygłaszał z podnieceniem teksty bardzo pryncypialne: „Musimy, to jest nasz obowiązek, zrozum to, Lechu…”. A Geremek, czym mnie ujął, był najbardziej powściągliwy. Jako jedyny mówił do Wałęsy spokojnie, cicho: „Panie Lechu”. Zresztą on i Mazowiecki mówili „panie Lechu”. Nie dążyli do spoufalania się z Wałęsą.