Читать книгу Anatomia przypadku - Robert Krasowski - Страница 41
Czy nadzieje wiązane z Kwaśniewskim nie były na wyrost? Rakowski i Jaruzelski mieli wówczas pełne zaufanie do Kwaśniewskiego, pokazali to zresztą chwilę później, oddając mu partię.
ОглавлениеPo przewrocie politycznym logiczne jest przecież, że następuje kooptacja przez każdą nową władzę jakiejś „zdrowszej” części dotychczasowej elity. To jest naturalny proces opisany przez jedno z praw Pareto. W lecie 1989 roku najpewniejszym kandydatem do takiej kooptacji był Kwaśniewski i jego ludzie w PZPR. Jeżeli przez sekundę zabawiamy się w historię alternatywną, to w moim przekonaniu był to jedyny moment historyczny, kiedy za cenę udziału we władzy Kwaśniewski mógł podjąć ryzyko rozbicia zgangrenowanej wtedy partii. Nie mam przesadnie pochlebnej opinii ani o jego odwadze, ani o kreatywności politycznej, ale jeśli kiedyś w ogóle był zdolny do takiego manewru, to tylko wtedy. Choć przecież gdyby nie on, to prawo kooptacji i tak by obowiązywało. Znaleźliby się inni. Rzecz była tylko w tym, że tak długo, jak inicjatywę miał Geremek, wiadomo było, że zwycięski obóz „Solidarności” czeka na ten podział i stawia na niego. Taki był przecież sens Michnikowego „szukania patriotów w PZPR”, jeszcze w grudniu 1988 roku. Od powstania rządu Mazowieckiego stało się jasne, że ostry podział PZPR nie ma już sensu. Bo dla rozłamowców nie ma już żadnej oferty, a stroną umawiającą się z „Solidarnością” są nadal generałowie. Paradoksalnie ten fakt na powrót zjednoczył komunistów i popchnął ich do styczniowego zjazdu przekształceniowego.