Читать книгу Trzylecie - Stanisław Cat-Mackiewicz - Страница 13

Dwie interpretacje

Оглавление

Najgorszą konsekwencją umowy polsko-sowieckiej z dnia 30 lipca jest dwojakość jej interpretacji. Inaczej rozumiemy ten układ my, Polacy, a inaczej Sowiety, a jeszcze inaczej prasa angielska, przynajmniej niektóre jej organy.

Po stronie polskiej wszyscy zgodnie uważamy i uważać musimy, że skoro Sowiety oświadczyły, że nie uznają swych umów z Niemcami o podziale Polski, to tym samym uznają stan terytorialny sprzed 1 września 1939 roku. Toteż zgadzamy się najzupełniej z p. prezesem Mikołajczykiem, gdy powiada w swej mowie radiowej w dniu 1 sierpnia:

Rosja sowiecka dobrowolnie oświadczyła, że, podpisując umowę, uznaje niepodległe państwo polskie i uznaje publicznie swój podpis pod niemiecko-sowieckim rozbiorem Polski za unieważniony. Jest to więc powrót do stanu sprzed września 1939 roku i chyba tylko wrogowie Polski mogliby inaczej komentować ten punkt układu, który zdecydował się podpisać rząd Polski ze Związkiem Sowieckich Republik Rad.

Nie tylko zgadzamy się z p. Mikołajczykiem, ale idziemy dalej. Uważamy, że gdybyśmy na chwilę przypuścili, że układ polsko-sowiecki oddaje Rosji nasze ziemie wschodnie, tobyśmy stracili prawo żądania od naszych żołnierzy poświęceń wojskowych. Mamy prawo żądać od naszych żołnierzy poświęcenia życia, aby ziemie polskie odzyskać dla Polski, ale nie mamy prawa żądać od nich poświęceń życia, aby te ziemie odzyskać dla… Rosji.

Ale niestety nie wszyscy Rosjanie i nie wszyscy Anglicy podzielają interpretację p. Mikołajczyka.

Przede wszystkim „Izwiestia”, oficjalny, najoficjalniejszy organ sowieckiego rządu, wystąpiły w dniu 3 sierpnia, a więc w trzy dni po podpisaniu z nami umowy, z przedziwnym artykułem, w którym pisząc po rosyjsku, pisały stale o naszym premierze per „pan” Sikorskij. Każdy, kto zna obyczaje bolszewickie, wie, że wyraz „pan” w ustach bolszewika lub piórem sowieckiego dziennikarza ma charakter obelżywy, jest wyzwiskiem, którym obrzuca propaganda sowiecka naszą armię, nasze państwo i nasz naród. Pisało się tam stale: „pany i oficerjo” lub „pany i biełobandyty”. „Dziennik Polski”, organ naszego rządu w Londynie, zamieścił ten artykuł „Izwiestii” w tłumaczeniu polskim, dopuszczając się jednak tej małej nielojalności wobec czytelnika, że gładko przetłumaczył sobie owo bolszewicko-rosyjskie „pan” Sikorskij na polskie… p. Sikorski, co stanowi tłumaczenie… zbyt dosłowne, albo raczej całkiem fałszywe, gdyż w tłumaczeniu rosyjskiego „pan” na polskie „pan” zatraca się dźwięk obelżywy, który bolszewicy wiążą z tym wyrazem. W tym artykule „Izwiestia” oświadczyły, że traktat rosyjski nie jest wieczny, że ziemie wschodnie Polski są zamieszkane przez Ukraińców i Białorusinów i wiele innych takich rzeczy, których się zazwyczaj nie pisze w oficjalnych organach ministerstw spraw zagranicznych w dwa dni po podpisaniu pokojowego traktatu.

Niestety jeszcze dalej poszły niektóre gazety angielskie w swej błędnej i krzywdzącej dla nas interpretacji polsko-sowieckiego układu z dnia 30 lipca. Tutaj jednak ograniczymy się w odpowiedzi do słów kardynała Hinsleya, który pięknie oświadczył: „Sprawdzianem szczerości, z którą walczymy o sprawiedliwość, jest nasza troska o zmartwychwstanie Polski”. Anglicy powinni pamiętać, że ziemie wschodnie były przez Sowiety zajęte tylko i wyłącznie na skutek naszych działań wojennych przeciwko Niemcom. A więc tak samo jak Kraków, Warszawę i Poznań, tak samo Wilno i Lwów straciliśmy w wojnie z Niemcami. Nie było tu jakichś dwu dramatów, był jeden dramat – nasza wspólna z Anglią wojna przeciwko Niemcom.

Trzylecie

Подняться наверх