Читать книгу Trzylecie - Stanisław Cat-Mackiewicz - Страница 21

II

Оглавление

Nie znaczy to jednak, aby polityka polska we wszystkich sprawach była skazana na rolę bierną. W sprawie deklaracji układanej przez Roosevelta i Churchilla musiała być bierna, w traktacie polsko-sowieckim – odwrotnie.

Nawet najmniejsze państwo i małe siły mogą dzięki koniunkturze odgrywać dużą rolę. Przykładem jest nota angielska do Finlandii z 23 września br. W tej nocie Anglia powiada, że będzie zmuszona traktować Finlandię jako członka osi, o ile to państwo nie zaprzestanie wojny z sojusznikiem Anglii, Rosją, i o ile nie wycofa swoich wojsk z rosyjskiego na fińskie terytorium. Ale nota jednocześnie oświadcza, że za fińskie terytorium uważa te wszystkie ziemie, które należały do Finlandii w 1939 roku, czyli że Anglia wyraźnie stwierdza, że nie uznaje pokojowego traktatu fińsko-sowieckiego z 1940 roku, który był następstwem agresji sowieckiej na Finlandię.

Z tego widzimy, że wojująca wspólnie z Niemcami Finlandia za wyrzeczenie się tych Niemiec otrzymałaby od Anglii to samo, co otrzymała Polska wojująca od początku przeciwko Niemcom, mianowicie uznanie, że zmiany wymuszone podczas tej wojny są nieważne. Bo ja wiem zresztą, czy nie otrzymałaby więcej, czy gdyby Finlandia skorzystała z oferty angielskiej i zgodziła się opuścić Niemcy, to czyby miała miejsce w parlamencie angielskim taka scena, jaka boleśnie zapisała się w naszej pamięci w dniu 30 lipca.

– Czy to ma znaczenie gwarancji?

– Nie, to nie ma znaczenia gwarancji.

Sądzę, że Finlandia mogłaby dziś doskonale otrzymać od Anglii gwarancję swych granic łącznie z ziemią zabraną im przez Sowiety w 1940 roku za obietnicę porzucenia Niemiec.

Już choćby przykład powyższy wskazuje, jak dalece silne było nasze stanowisko po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. O ile nie mieliśmy żadnego wpływu na treść deklaracji Roosevelt–Churchill, o tyle mieliśmy całkowity wpływ na treść traktatu polsko-sowieckiego.

Rządowi angielskiemu zależało na tym traktacie. Powiedział niegdyś stary Talleyrand: „Ach! Monsieur de Chateaubriand, il se croit sourd quand il n’entend pas parler de lui”18. Dlatego że nie było o nas mowy w pierwszej mowie Churchilla po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej, nie trzeba od razu myśleć, że trzeba się światu przypomnieć. Anglicy musieli doprowadzić do traktatu polsko-sowieckiego ze względów zupełnie jasnych, banalnych, oczywistych. Nie mogli mieć przecież dwóch sojuszników wojujących między sobą. Poza tym coraz bardziej się potwierdza, że zawarcie układu polsko-sowieckiego było dla Anglii konieczne ze względu na stan opinii amerykańskiej, wrogo wobec Sowietów nastrojonej, gdzie przykład katolickiej i religijnej Polski godzącej się z Sowietami w celu walki przeciw Niemcom dawał właściwą miarę prześladowczej polityce Niemiec.

Rokowania z Sowietami po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej – oto pierwsza od 17 września 1939 roku, a kto wie, czy nie ostatnia okazja, w której dyplomacja polska mogła poruszać się swobodnie.

Otóż nie tylko żeśmy nie wykorzystali tej swobody, ale zawarliśmy układ co najmniej niedoskonały, ale cóż się potem stało? Oto przemówienia ministrów i prasa rządowa zrobiły z tego układu kwestię polityki wewnętrznej i z tego tytułu zaczęły go nieludzko wychwalać.

Bywa, że się zawiera układ dobry, a nawet doskonały i jednocześnie twierdzi, że układ jest zły, że przeciwnik powinien był się zgodzić na lepsze dla nas warunki. U nas stało się odwrotnie. Układ jest klęskowy, a nasza prasa rządowa trąbi i trąbi, że jest doskonały, zbawienny, cudowny, czyniąc z elementarnej przyzwoitości, z zaprzestania zbrodni, to jest z wypuszczenia naszych obywateli przez Sowiety, jakieś nadzwyczajne dla Polski ustępstwo, jakiś dar Sowietów dla Polski. W upojeniu się układem nie ma granic, nie ma hamulców, nie ma, powiedziałbym, przytomności.

Nie tylko zawarcie układu w jego treści z dnia 30 lipca, ale ciągłe jego reklamowanie jako naszego triumfu sprzeciwia się polskiej racji stanu.

Trzylecie

Подняться наверх