Читать книгу Dumanowski - Wit Szostak - Страница 16

[11]

Оглавление

To nie był naj­lep­szy czas na uro­czy­ste pogrzeby, ale trudno było ocze­ki­wać, że sędziwy sta­rzec wstrzyma się ze śmier­cią jesz­cze przez jakiś czas. Byłoby nato­miast korzyst­niej, szep­tali kra­ko­wia­nie, gdyby Józa­fat Duma­now­ski zakoń­czył swój i tak długi żywot przed księ­cio­bój­czym czy­nem Gaw­riły Prin­zipa. Wtedy byłaby jakaś nadzieja, że na egze­kwiach Ojca Repu­bliki poja­wią się władcy całej Europy.

Jed­nak w listo­pa­dzie roku 1918 Europa miała inne pro­blemy niż pogrzeb starca, który przed pół­wie­czem trium­fal­nie wje­chał do Kra­kowa, pro­kla­mu­jąc nieco gro­te­skową Repu­blikę. Dla­tego zamiast zagra­nicz­nych dele­ga­cji do Kra­kowa spły­wały depe­sze z uspra­wie­dli­wie­niami nie­obec­no­ści. Lista ocze­ki­wa­nych pod Wawe­lem gości kur­czyła się z godziny na godzinę, dla­tego nie od rze­czy był pomysł, by prze­kształ­cić cere­mo­nię w mani­fe­sta­cję patrio­tyczną, która u progu pol­skiej nie­pod­le­gło­ści stwo­rzy trwały sym­bol wol­no­ści.

Wycią­gnięto więc ze stry­chów, kufrów i skry­tek pod pod­ło­gami nad­gry­zione przez mole sztan­dary, roze­słano wici do wszyst­kich żyją­cych wete­ra­nów powstań i zry­wów, cero­wano pach­nące naf­ta­liną mun­dury. Wszystko to zapo­wia­dało, że kon­dukt podą­ża­jący za szklaną trumną ze zwło­kami Józa­fata Duma­now­skiego będzie wyglą­dał jak marsz wid­mo­wych rot, które powstały ze swych zbio­ro­wych mogił, by oddać cześć sędzi­wemu patrio­cie.

Dumanowski

Подняться наверх