Читать книгу Dramaty - Anton Czechow - Страница 10

Scena trzecia

Оглавление

Ci sami i Wiengierowicz.

WIENGIEROWICZ (wchodzi) Skwar! Mnie, Żydowi, ten skwar przypomina Palestynę. (siada przy fortepianie i przebiera po klawiszach) Tam, podobno, straszny skwar!

NIKOŁAJ (wstaje) Zanotujemy. (wyjmuje notes z kieszeni) Zanotujemy, dobra kobieto! (zapisuje) Generałowa… generałowa trzy ruble… Razem z poprzednimi – dziesięć. Oho! Kiedy będę miał zaszczyt otrzymać tę sumę?

GŁAGOLIEW Ech, panowie, panowie! Nie doświadczyliście przeszłości. Inaczej byście śpiewali… Zrozumielibyście… (wzdycha) Ale wy nie zrozumiecie!

SIERGIEJ Literatura i historia mają chyba większe prawo do naszej wiary… Nie doświadczyliśmy, panie Porfiriju, przeszłości, ale czujemy ją. Bardzo często o tu ją czujemy… (uderza się w kark) Pan tak nie doświadcza i nie czuje teraźniejszości.

NIKOŁAJ Mam zapisać na konto, votre excellence, czy zapłacisz teraz?

ANNA Przestań! Nie dajesz słuchać!

NIKOŁAJ A po co ich słuchać? Do wieczora będą gadać!

ANNA Serge, daj dziesięć rubli temu nawiedzonemu!

SIERGIEJ Dziesięć? (wyjmuje portfel) Panie Porfiriju, weźmy zmieńmy temat…

GŁAGOLIEW Dobrze, skoro się panu nie podoba.

SIERGIEJ Lubię pana słuchać, ale nie lubię, słuchać tego, co zalatuje oszczerstwem… (podaje Nikołajowi Tryleckiemu dziesięć rubli)

NIKOŁAJ Merci. (klepiąc Wiengierowicza po ramieniu) Tak trzeba żyć na tym świecie! Posadziłem przy szachownicy bezbronną kobietę i bez skrupułów obrobiłem ją na dychę. No i jak? To się chwali?

WIENGIEROWICZ To się chwali. Prawdziwy z pana szlachcic jerozolimski, doktorze!

ANNA Trylecki, weź już przestań! (do Głogoliewa) Czyli kobieta to człowiek doskonały, panie Porfiriju?

GŁAGOLIEW Doskonały.

ANNA Hm… Pan najwyraźniej jest strasznym kobieciarzem!

GŁAGOLIEW Tak, lubię kobiety. Uwielbiam je, pani Anno. Widzę w nich po części wszystko, co kocham: i serce, i…

ANNA Uwielbia je pan… No a warte są pana uwielbienia?

GŁAGOLIEW Warte.

ANNA Jest pan przekonany? Całkiem przekonany, czy tylko wmawia sobie?

Nikołaj bierze skrzypce i wodzi po nich smyczkiem.

GŁAGOLIEW Całkiem. Wystarczy, że znam panią jedną i już jestem przekonany…

ANNA Poważnie? Pan wyrósł na jakimś osobliwym zaczynie.

SIERGIEJ Romantyk.

GŁAGOLIEW Być może… No i co? Romantyzm to nie taka znowu zła rzecz. Wykasowaliście romantyzm… Dobrze zrobiliście, ale obawiam się, że razem z nim wykasowaliście coś innego…

ANNA Niech pan nie próbuje polemizować, mój przyjacielu. Nie umiem dyskutować. Wykasowaliśmy albo nie, ale w każdym razie, dzięki Bogu, staliśmy się mądrzejsi! Mądrzejsi, co, panie Porfiriju? A to najważniejsze… (śmieje się) Żeby tylko ludzie byli mądrzy, albo zmądrzeli, to reszta się jakoś ułoży… Ech! Nikołaju, nie rzępol! Odłóż skrzypce!

NIKOŁAJ (odkłada skrzypce) Dobry instrument.

GŁAGOLIEW Trafnie kiedyś wyraził się Płatonow… My, powiedział, zmądrzeliśmy w kwestii kobiet, a zmądrzeć w kwestii kobiet to znaczy wdeptać w błoto kobietę i siebie samego…

NIKOŁAJ (śmieje się głośno) Pewnie imieniny miał wtedy… Przesadził z piciem…

ANNA Tak powiedział? (śmieje się) Tak, on lubi czasem wyskoczyć z jakimś powiedzonkiem… Tak przy okazji… Kim jest, co za człowiek, na pana oko, ten Płatonow? Bohater, nie bohater?

GŁAGOLIEW Jak to pani powiedzieć? Płatonow, moim zdaniem, to idealny wyraziciel współczesnego nieokreślenia… To bohater doskonałej, niestety jeszcze nienapisanej, współczesnej powieści… (śmieje się) Przez nieokreślenie rozumiem dzisiejszy stan naszego społeczeństwa: rosyjski beletrysta czuje to. Doszedł do ściany, gubi się, nie wie, na czym się skupić, nie rozumie… Trudno przecież zrozumieć tych ludzi! (wskazując na Siergieja Wojnicewa) Nieprawdopodobnie słabe powieści, sztuczne, błahe… i nie ma się co dziwić! Wszystko jest skrajnie nieokreślone, niezrozumiałe… Wszystko się skrajnie pomieszało, poplątało… No i wyrazicielem tego nieokreślenia jest, moim zdaniem, nasz przemądry Płatonow. Zdrowy?

ANNA Podobno zdrowy.

Pauza.

Sympatyczny człowieczek…

GŁAGOLIEW Tak… Nie da się go nie szanować. Byłem zimą u niego kilka razy i nigdy nie zapomnę tych niewielu godzin, które miałem szczęście z nim spędzić.

ANNA (patrzy na zegarek) Powinien już tu być. Siergieju, posyłałeś po niego?

SIERGIEJ Dwa razy.

ANNA Wszyscy kłamiecie, panowie. Trylecki, weź no skocz, poślij po niego Jakowa!

NIKOŁAJ (przeciąga się) Kazać nakryć do stołu?

ANNA Sama każę.

NIKOŁAJ (wychodzi i w drzwiach wpada na Bugrowa) Sapie jak lokomotywa, pan spożywczy! (Klepie go po brzuchu i wychodzi)

Dramaty

Подняться наверх