Читать книгу Enamorada. Połączeni - Elżbieta Walczak - Страница 16
ODCINEK IV Moja stara.
Оглавление– Malwinko, podaj babci książkę o zdrowym żywieniu, leży na biurku, zapomniałam zabrać.
Malwina uwielbiała moich rodziców. Spędzała z nimi wiele czasu, uczyła się od nich dobrych rzeczy, które przenosiła na swoje życie…i nasze. Moja mama od wielu lat uprawia jogę, twierdząc, że uratowała jej życie i małżeństwo. Za tym poszła zdrowa żywność i spędzanie wakacji na plażach świata nieuczęszczanych przez turystów, chyba po to, żeby starczyło świeżego powietrza. Nigdy nie widziałam w tym przesady, tylko prawdę, jakby było jej to pisane. W jodze przechodziła płynnie na coraz wyższe poziomy mentalne, cokolwiek to znaczy.
– Zrób babciu na kolację jajko ze szpinakiem – poprosiła Malwina, chociaż wybór z pewnością był większy.
– Wiem mój skarbie, o co ci chodzi. Wybrałaś prosty zestaw, bo chcesz sama przygotować kolację. Mam rację?
– Mogę? Pozmywam potem. Obiecuję.
– Pewnie, a pamiętasz kolejność?
– Pamiętam. Najpierw szpinak, potem jajko, nie odwrotnie. Sól morska i pomidorki koktajlowe. Masz?
– Mam. Cudnie, jestem dumna.
– Dziadka nie będzie na kolacji?
– Załóż fartuszek. Będzie, pojechał coś załatwić.
„Coś załatwić” zawsze oznaczało, że śpi w domku letniskowym, bo ma dosyć i potrzebuje spokoju albo jest w stajni ze swoimi pupilkami.
– Babciu, co oznacza słowo joga?
– Jedność, Malwinko.
– Mam dziesięć lat i nie wiem, o co se kaman, jak do mnie mówisz „jedność”
„O co se kaman” – to znaczy „o co chodzi”
– Nie rozumiem Malwinko, co do mnie mówisz. – Moja stara stanęła jak wryta, bo w życiu nie słyszała takiego zwrotu.
„Moja stara” – to znaczy, moja matka.
– Chodzi o to, żeby wszystko się zgadzało, żeby było zamierzone. – Moja mama powinna jednak zajmować się telewizją, od wewnątrz, a nie na zewnątrz. To znaczy, że nie powinna pokazywać się w programach typu „śniadanie po pranie”
„Prana” – siła życiowa utożsamiana z oddechem.
– A tak naprawdę chodzi o karmę. – Odetchnęła, mając nadzieję, że po tylu wykładach Malwina powinna kumać.
„Karma” – tego nie przetłumaczę, bo sama próbowałam ogarniać, co do mnie mówi przez kilkanaście lat. „Kumać i ogarniać” znaczy mniej więcej to samo, co rozumieć.
– Wiem, wiem – odpowiedziała Malwina, bardziej zajęta przepisem na jajko ze szpinakiem. W dzieciństwie jadłam to, co trzeci dzień. Więc już rozumiecie, dlaczego mój ojciec nie śpieszy się na kolację.
– To przyczyna i skutek, babciu. Jeżeli zjemy dobrą kolację, zdrową, bo chcemy żyć dłużej, to będzie przyczyna. Jak nie umrzemy, to będzie dobry skutek.
– Mądra dziewczynka. – Mamusia poprawiła mojemu dziecku z pewnością teraz fartuszek. I oddała się medytacji, dziękując Buddzie za piękną i mądrą wnuczkę, którą z pewnością uzna za następczynię i spadkobiercę swojej wiedzy, którą ma zamiar spisać w jakieś mądrej książce. Zatytułuje ją „Ela otwiera drzwi do kosmosu” Masakra.
„Masakra”– no nie wiecie, co to znaczy?
– Babciu, opowiesz mi dzisiaj tę bajkę o mentalnych krasnoludkach i śpiącej królewnie?
Nadążacie? O mentalnych krasnoludkach.
– Oczywiście, ale najpierw ukołyszę do snu dziadka.
Tego nie muszę wam tłumaczyć. Oni cały czas uprawiają seks. Jak to robią? Nie wiem.
– O wilku mowa. Mateusz, zjesz z nami kolację?
– Jeśli to jajko sadzone z tym zielonym, to podziękuję. Mam rybkę, którą sobie przeznaczyłem na ten wieczór.
Mój ojciec dał się w końcu wciągnąć w te rozgrywki zdrowego trybu życia. Uczył się tego jakieś dziesięć lat. Wieczorami podawał mamie makatki, śledził jej asany, pranajamy i w końcu zakochał się od nowa w jej gibkim ciele, i sprężystości paru organów. Z wdzięczności jadł, co mu dawała, a dawała co wieczór. Dlatego polecam jogę, zwłaszcza na starość.
„Asany”to pozycje stojące, leżące i siedzące do medytacji.
„Pranajamy” – sprawdźcie sami, ale to ma jakiś związek z prawidłowym oddechem.
– Dziękuję Malwinko, kolacja była pyszna. – Z pewnością mojej mamie smakowała, zwłaszcza że Malwina ma predyspozycje do przesalania. – Ociupinkę za dużo pieprzu. – No, może chodziło o pieprz, co za różnica. – W każdym razie nagroda jest przyszykowana dla naszej małej okruszynki.
– Naprawdę? – Malwina jak każda małolata uwielbia słowo niespodzianka, nawet gdyby się okazało, że dostała klej do papieru, to i tak będzie wdzięczna.
„Małolata”to ulubione słowo Alonzo, zawsze ją tak nazywa – „niech małolata zrobi, niech małolata posprząta”itd.
– Zapisaliśmy cię z dziadkiem na kurs…Dadaaam!
– Jogi? – Tylko nie joga, Malwina!
– Tańca towarzyskiego. – Babcia uśmiechnęła się do wnuczki, która średnio przykumała, dlaczego właśnie to.
– Chcesz mnie wysłać do programu „Mam Talent” Dlaczego wszyscy decydują za mnie?! Babciu to, że pracujesz w telewizji, nie oznacza, że muszę się popisywać przed światem.
– Malwinko – wtrącił się mój tato. – Absolutnie nie mieliśmy na myśli telewizji. Ze swoimi umiejętnościami powinnaś wziąć udział w czymś kulinarnym.
– Nabijacie się ze mnie, prawda?
– Pewnie, spokojnie, wiemy, że nie lubisz tańczyć. Mamy coś lepszego dla ciebie.
– Mówcie, bo za chwilę zwariuję. – Z małolatami nie ma żartów.
– Kupiliśmy ci pieska, bo wiemy, że marzysz o tym od zawsze.
Wiedziałam, że ten moment nastąpi. Alonzo się wścieknie, bo nie bez powodu nie chcieliśmy mieć zwierzaka. Nie ma nas bez przerwy w domu. Serial pochłonął nam jakieś osiem lat. Mamy czas tylko na to, żeby myśleć, jak i gdzie odpocząć od tego zgiełku, i problemów.
Dlaczego ja się tłumaczę? Nie chcieliśmy i już!
– Kocham was. – Nastąpiło przytulanie, całowanie i przyrzeczenia o opiece nad nowym domownikiem.
Dziadek schował szczeniaka w stajni. A za chwilę nastąpi prezentacja. Zgaduję, ale to może być doberman.
„Doberman”– rasa psa zaliczana do grupy pinczerów. Czujny, posłuszny, lojalny, energiczny, nieustraszony, inteligentny – a więc ktoś, kto ma wszystkie cechy moich rodziców w jednym ziemskim ciele.
– Dziękuję – powtórzyła zachwycona małolata.
Moi rodzice przez parę godzin mieli dziecko z głowy. To był doberman. Zlecili Malwinie wymyślenie imienia, a sami udali się do sypialni, korzystając ze stosownej okazji, aby oddać się medytacjom i stawaniu na głowie.
– Babciu, uśpiłaś dziadka? – spytała Malwina.
– Tak. Śpi jak dziecko.
– Opowiesz mi jeszcze bajkę? Obiecałaś, o mentalnych krasnoludkach.
– Pewnie, przykryj się i postaraj szybciutko zasnąć.
UWAGA! Bajka mojej starej, o mentalnych krasnoludkach, opowiadana mojemu dziecku po raz setny.
– W naszych głowach, zarówno osób dorosłych, jak i dziecka tworzą się czasami różne obrazy. Każdy je ma, to są wizje. Czasami są prawdziwe, a czasami podpowiadamy naszej wyobraźni, co chcemy zobaczyć, to są marzenia. Nie ma znaczenia, czy myślimy dobrze, czy źle. Dlatego, że podświadomość uznaje każdą myśl za prawdę. A to znaczy, że jeśli ktoś jest złym człowiekiem, to jego myśli krążą wokół złych rzeczy, ale każdą złą myśl można zamienić na pozytywną. Załóżmy, że jesteś małą, za chwilę śpiącą królewną, która rozkaże swoim myślom, co mają robić w trakcie jej snu. Nazwijmy nasze krasnoludki. Nieśmiałek niech będzie lękiem, Mędrek – pragnieniem, Gburek – obawą, Wesołek – szczęściem, Śpioszek – niezdecydowaniem, Gapcio – strachem, a Apsik – chorobą, czyli złymi doświadczeniami z przeszłości. Teraz ty, Malwinko. Powiedz jakieś życzenie i zobaczymy, co zrobią twoje krasnoludki.
– To muszę je przekazać Mędrkowi, prawda? Chciałabym, aby… – Malwina zawsze była zachwycona tą zabawą. Wierzyła, że marzenia i sny się spełniają. Nigdy nie miałam nic przeciwko temu, bo w mojej mamie jest jednak siła i mądrość. – …Chapi – tak nazwała psa – pokochał nas wszystkich.
– Psy kochają bezwarunkowo. Każdy człowiek, który zajmuje się swoimi psami, jest dla nich najważniejszy. Pomyśl o sobie. Co ty byś chciała? Jutro albo w przyszłości. Tylko marzenia muszą być odważne.
– Chciałabym spróbować chodzić na kurs tańca. Wiem, że to w sumie twoje pragnienie i dziadka, ale też chcę. Obraziłam się, bo Gburek powiedział w mojej głowie „Nie nadajesz się” Jesteś za mała. Po co ci to, skoro można robić coś innego? Jednak Wesołek na samą myśl o tym, że mogłabym tańczyć na konkursach, poznawać nowych ludzi, podróżować, uśmiecha się do mnie. Gapcio siedzi w kąciku mojej głowy i nie chce się podnieść ze strachu, żeby spróbować. Do Nieśmiałka podszedł Apsik, namawiają się. Apsik mówi mu, że już kiedyś miałam złamaną rękę i boi się, że znowu może się coś takiego wydarzyć. Nieśmiałek z kolei twierdzi, że mam za dużo zajęć i nie poradzę sobie ze szkołą, z graniem na fortepianie, z angielskim. „Kiedy będzie odpoczywać?”– zapytał Mędrka. „Właśnie to robi teraz”– odpowiedział mu Śpioszek. Zaczynają ze sobą te myśli rozmawiać i analizować moją sytuację. Dlatego pragnę, aby jutro wszystko się wyjaśniło. Kocham cię babciu. Do jutra moi mali przyjaciele.
Malwina zasnęła natychmiast po tym, co powiedziała.
– Dobranoc mój skarbie. Myślę, że z pewnością już wiesz, jaką decyzję podjęłaś. Też bardzo cię kocham. Sama opowiedziałaś mi dzisiaj bajkę, która z pewnością stanie się rzeczywistością.
Mając czas teraz tylko dla siebie, moja stara z pewnością zacznie ćwiczyć jogę. Jej trenerem w domu jest Jane Fonda, a poza domem jakiś mądrala z Tybetu. RA MA DA SA – to mantra, którą zawsze powtarza, żeby otworzyć i uzdrowić serce. Jej zdaniem miłość jest najważniejsza w życiu. Analizując swoją dotychczasową drogę twierdzę, że ma rację.
Motto mojej starej: „Kochając życie, myślcie o przyszłości. I nie próbujcie ogarniać niczego w całości”