Читать книгу Enamorada. Połączeni - Elżbieta Walczak - Страница 9

Dwa lata temu. Madryt.

Оглавление

Nie by­li wie­rzą­cy. Przy­naj­mniej nic mi o tym nie wia­do­mo. Po­sta­no­wi­li jed­nak w tam­te wa­ka­cje pójść szla­kiem piel­grzy­mów do San­tia­go de Com­po­ste­la, dro­gą Świę­te­go Ja­ku­ba. Nie wy­ru­szy­li z Fran­cji, tyl­ko spod swo­je­go do­mu w Ma­dry­cie. Od­le­głość do San Se­ba­stian to ja­kieś 600 ki­lo­me­trów. Ni­gdy nie po­zna­my przy­czy­ny tej de­cy­zji, obo­je mie­li po­nad sześć­dzie­siąt lat. Dro­gi w tym dziw­nym miej­scu bar­dzo rzad­ko pro­wa­dzą przez szo­sy. Trze­ba iść szla­ka­mi ozna­ko­wa­ny­mi musz­la­mi, któ­re cią­gną się na­wet po pięt­na­ście ki­lo­me­trów, głów­nie przez po­la i la­sy. Da­li znać do­pie­ro w Tier­ra de Cam­pos. Wy­sła­li sms–a o tre­ści: „Ży­je­my, idzie­my szla­kiem piel­grzy­mów :) Nie mar­tw­cie się, nie z po­wo­du na­wró­ce­nia, ale z po­wo­du po­zna­nia sie­bie” I wy­sła­li jed­no zdję­cie. Pa­mię­tam, że Alon­zo uśmiech­nął się wte­dy do sie­bie i po­dał mi te­le­fon.

– Zo­bacz, moi sta­rusz­ko­wie zwa­rio­wa­li. Za­pra­gnę­li po­znać swo­ją wy­trzy­ma­łość. Cze­mu mnie o tym nie uprze­dzi­li? To­tal­ne wa­riac­two.

Spoj­rza­łam na zdję­cie i nie by­ło mi do śmie­chu. Wy­glą­da­li obo­je na moc­no wy­czer­pa­nych.

– Alon­zo, nie chcę się wtrą­cać, ale czy oni nie są, prze­pra­szam za okre­śle­nie, za sta­rzy? My­ślę, że po­wi­nie­neś im to wy­per­swa­do­wać. Nie wiem, gdzie są, bo nic mi to nie mó­wi, ale z pew­no­ścią to na­wet nie po­ło­wa dro­gi. Dzwoń! Za­nim przy­znasz, że mam ra­cję.

Oczy­wi­ście ob­ra­żo­ny spoj­rzał w mo­im kie­run­ku, wy­po­wia­da­jąc sło­wa, któ­ry­mi za­wsze mnie ra­nił.

– Kie­dy ostat­nio speł­ni­łaś swo­je ma­rze­nie?

Nie chcia­łam drą­żyć, bo wie­dzia­łam, że nie mam szans. Więc strze­li­łam fo­cha.

– OK. Pa­mię­taj, że cię uprze­dza­łam.

Wie­my, że do Oren­se do­sta­li się au­to­sto­pem. Ich cia­ła zna­le­zio­no na pla­ży w Vi­go, dzie­więć­dzie­siąt ki­lo­me­trów od ce­lu po­dró­ży. Zo­sta­li w no­cy udu­sze­ni. Nikt nie wi­dział spraw­ców ani ni­gdy nie po­znał mo­ty­wu tej zbrod­ni. Śledz­two umo­rzo­no.

Przez pra­wie rok nie po­tra­fi­łam do­trzeć do Alon­zo. Za­cho­ro­wał na de­pre­sję i wy­lą­do­wał na kil­ka mie­się­cy w szpi­ta­lu. Był bli­ski śmier­ci. Nie wra­ca­my do te­go te­ma­tu. Ni­gdy o tym tak na­praw­dę nie roz­ma­wia­li­śmy.

Wła­śnie spoj­rza­łam na nie­bo, za­czę­ło pa­dać.

– Ade­la! – usły­sza­łam głos swo­je­go mę­ża.

Chcę, że­by­ście wie­dzie­li, że bar­dzo go ko­cham.

Enamorada. Połączeni

Подняться наверх