Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 19

Rozdział 2
SZEF UKRAIŃSKIEGO WYWIADU
Lata 1939–1941
Nowy dowódca

Оглавление

Wiosną 1940 roku dowódcę Kijowskiego Specjalnego Okręgu Wojskowego Timoszenkę mianowano ludowym komisarzem obrony zamiast K.E. Woroszyłowa.

Na jego miejsce przyjechał dowódca korpusu G.K. Żukow*, który przedtem był w Mongolii, walczył z Japończykami nad Chalchyn gol, za co otrzymał tytuł Bohatera Związku Sowieckiego. Po jakimś czasie wszedł w skład Politbiura Ukrainy, na którego posiedzeniach spotykaliśmy się jako członkowie tego gremium.

Na początku utrzymywaliśmy stosunki czysto formalne. W jego oczach musiałem być czekistą niemającym pojęcia o sprawach wojskowych. Przecież nie musiał wiedzieć, że kończyłem akademię wojskową i w resorcie bezpieczeństwa jestem zaledwie od półtora roku.

Prócz tego, jako dowódcy okręgu musiało nie podobać mu się to, że na powierzonym jego pieczy terytorium, w dodatku przygranicznym, stacjonują całe pułki i dywizje, które mu nie podlegają. Ale są to wyłącznie moje przypuszczenia.

Obaj byliśmy członkami Politbiura, delegatami Rady Najwyższej ZSRR itd. Mimo że pozycja dowódcy okręgu wojskowego uchodziła za wyższą od ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ukrainy, przy moim bezpośrednim charakterze i braku umiejętności podlizywania się i dogadzania wychodziło jakoś tak, że nasza znajomość mieściła się w ramach czysto służbowych – aż do zdarzenia, o którym opowiem dalej.

Wkrótce po przyjeździe do Kijowa Żukow z generałami pojechał na polowanie na kozice nad polską granicę. W drodze któryś powiedział mu, że najwięcej zwierzyny napotka przy samym pasie granicznym. Żukow od razu nakazał tam jechać.

Jak tylko przyjechali, pogranicznicy zabronili polowania. „Bez rozkazu ludowego komisarza spraw wewnętrznych Ukrainy nie możemy tam nikogo puszczać!” – kategorycznie oświadczył ich przełożony. Żukow na to, że jest dowódcą Kijowskiego Okręgu Wojskowego.

Pogranicznik mu wyjaśnia, że podlega dowódcy Wojsk Ochrony Pogranicza, generałowi Osokinowi*. Wtedy Żukow rozkazuje, by połączono się z Kijowem i zameldowano o sytuacji. Relacjonuję to wszystko, opierając się na słowach dowódcy oddziału pograniczników.

Odebrałem telefon w swoim gabinecie. Dowódca okręgu Wojsk Ochrony Pogranicza melduje mi o zaistniałej sytuacji. Ponieważ była to niedziela, nie chciałem nikogo w Moskwie fatygować z takiego powodu.

Powiedziałem rozmówcy, by myśliwi zapolowali w innym miejscu, a nad granicę ich nie puszczać, celem uniknięcia ewentualnych nieporozumień – wiedziałem z wcześniejszych raportów, że Niemcy zachowują się nerwowo, wręcz złośliwie. Strzelanina mogła ich sprowokować do konfliktu zbrojnego.

Kiedy Żukowowi przekazano, że polowanie w pasie nadgranicznym jest zabronione, zezłościł się i odjechał.

W poniedziałek rano zadzwonił w moim gabinecie telefon. „Sierow?”. Odpowiedziałem: „Tak jest”. – „Właśnie piszę telegram do gospodarza (tak wszyscy nazywali Stalina), że ukraińscy pogranicznicy nie pozwolili nam, generałom okręgu wojskowego, na przeprowadzenie inspekcji rozlokowania naszych wojsk w tym rejonie, powołując się na twój zakaz”. – „Nie pozwoliłem, możesz tak napisać, ale nie zapomnij wstawić słowa »polowanie« zamiast »inspekcja«” – odparłem.

Żukow zamilkł, nie spodziewając się widocznie takiej odpowiedzi, potem rzekł po namyśle: „To diabeł, i o tym już wie”.

Wobec tego pozwoliłem sobie na żarcik o myśliwych i rozmowa zakończyła się w tonie przyjaznym. Zmieniając temat spytałem, czy wypada iść do teatru na premierę nowej sztuki po telefonie od asystenta Chruszczowa.

Od tego czasu z Żukowem łączyły mnie dobre, przyjazne stosunki.

Tajemnice walizki generała Sierowa

Подняться наверх