Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 4
Mój dziadek – generał Sierow
ОглавлениеZ wczesnego dzieciństwa zapamiętałam następującą scenkę: siedzimy z dziadkiem w izolatce kliniki dziecięcej, do której przywiózł mnie w pośpiechu po usłyszeniu diagnozy „świnka”. Do domu puszczono nas nieprędko i dziadek, dodając mi otuchy, rysował mnie w postaci zabawnego warchlaczka, tworząc do tego pocieszne wierszyki.
Iwan Aleksandrowicz Sierow – słuchacz Leningradzkiej Szkoły Piechoty Armii Czerwonej. 1926 r.
Wiersze pisywał przez całe życie. Zachowałam wszystkie jego rymowane życzenia świąteczne i urodzinowe, ozdobione pomysłowymi, wesołymi ilustracjami. Przechowuję również wiersze, napisane przez niego w najtrudniejszych momentach życia. Niezwykle wzruszające…
Kilka lat wstecz rozpoczęłam remont na daczy, w trakcie którego znalazłyśmy z córką dwie walizy z notatkami dziadka. Ukrył je niezwykle pomysłowo, w obawie przed konfiskatą ze strony władz.
Słyszałyśmy wcześniej, że jakieś notatki gdzieś istnieją, lecz znalazłyśmy je przez zwykły przypadek.
Po przejrzeniu i przeczytaniu tych unikalnych zapisków, których okazało się całkiem sporo, po stosownym opracowaniu postanowiłyśmy je opublikować. Mamy nadzieję, że pamiętniki generała Sierowa udzielą odpowiedzi na wiele pytań i ukażą ich autora w rzeczywistym świetle.
W wydaniu tej publikacji niezwykle dopomógł Aleksandr Jewsiejewicz Hinsztejn, który wykonał kolosalną pracę – zredagował rękopis, przygotował komentarze, wyjaśnienia oraz dodatki.
Archiwum jest doprawdy gigantyczne – samo skanowanie materiałów zajęło nam prawie pół roku. Wiele wydarzeń generał Sierow podaje w kilku wariantach, załącza mnóstwo unikalnych fotografii – na przykład z podpisania aktu kapitulacji hitlerowskiej III Rzeszy w Karlshorście 8 maja 1945 roku. Zazwyczaj zdjęcie to publikowano bez jego sylwetki, którą cenzura wyretuszowała. W rzeczywistości mój dziadek uczestniczył w tym epokowym wydarzeniu. Dziękuję mej babci, Wierze Iwanownej, za przechowanie tych pamiątek.
Muszę dodać, że Sierowowie przechowywali wszystko: od ręcznie wypisanych legitymacji dziadka z roku 1924 i pokwitowań za zakup mebli w powojennych Niemczech do rachunku za fikusa z roku 1958. W tym sensie Wiera Iwanowna pozostawała prawdziwą żoną czekisty.
Dziadek z babcią stale mieszkali na daczy w Archangielskoje, do Moskwy wyjeżdżali tylko sporadycznie. Całe swe życie babcia poświęciła dziadkowi – przeżyli razem 58 lat! Umiała wytworzyć prawdziwie przytulną, rodzinną atmosferę, mądrze i oszczędnie prowadziła gospodarstwo domowe, doskonale gotowała. To był prawdziwy dom, pełen życia, ze śniadaniami, obiadami i kolacjami przy stole z białym obrusem i świeżymi kwiatami w wazonach. Zawsze przy nas uwijała się sfora psów, którym dziadek sam gotował pożywienie w ogromnych garach. Trzymaliśmy króliki i inne drobne stworzenia, a pewnego razu zjawił się prawdziwy niedźwiedź brunatny.
Dziadek bardzo lubił zwierzęta i naturę, miał taki chłopski pociąg do ziemi. Na emeryturze godzinami potrafił grzebać w ogrodzie, ciągle coś przekopywał, reperował i majstrował, a na jesieni palił w sadzie suche liście.
Dziadkowie gospodarowali umiejętnie, niezwykle racjonalnie i fachowo. Ogromny sad z ogrodem przynosiły wielkie zbiory i babcia dnie całe i wieczory spędzała na konserwowaniu płodów rolnych, czyniąc potężne zapasy na zimę ze wszystkiego, co tylko rodziła ich pokaźna działka.
Iwan Aleksandrowicz i Wiera Iwanowna byli niezwykle gościnni – często zapraszali najbliższych przyjaciół, którzy nie odwrócili się od nich w ciężkich czasach: ludowego artystę RSFSR, barytona Teatru Wielkiego P.M. Norcowa z małżonką, profesora otolaryngologa B.S. Prieobrażenskiego, frontowego druha dziadka, generała I.I. Sładkiewicza z małżonką.
Iwan Aleksandrowicz i Wiera Iwanowna – nowożeńcy. 1932 r.
Więzy przyjaźni łączyły ich z rodziną znanego sowieckiego wywiadowcy A.M. Korotkowa, jego żoną i córką. Niestety, życie tego wspaniałego człowieka zakończyło się tragicznie – zmarł nagle na niewydolność serca, na korcie przy stadionie Dynama, podczas gry w tenisa z dziadkiem.
Często odwiedzała ich Galina Aleksandrowna, druga żona K. Żukowa, oraz córki Chruszczowa, Lena i Julia, a także Nina, córka Budionnego.
Gościli również przedstawiciele artystycznej inteligencji Moskwy, zaprzyjaźnieni z moją ciocią Swietłaną Iwanowną, córką Iwana Aleksandrowicza, oraz jej mężem Edwardem Chruckim, znanym pisarzem i dramaturgiem. Niestety nie doczekali dnia publikacji tej książki, która – jestem pewna – sprawiłaby im wielką satysfakcję.
Dziadek kochał i aktywnie uprawiał sport. Utrzymywał się w doskonałej formie, szczególnie po tym, jak Stalin kiedyś zauważył: „Tyjecie, towarzyszu Sierow!”.
W zimie biegał na nartach, jeździł na łyżwach, w lecie pływał, wiosłował, grał w tenisa, jeździł konno. Samochód prowadził aż do emerytury, motocykl – chyba do 70. roku życia.
Dziadek od małego uczył mnie jazdy na nartach, łyżwach, potem na rowerze i na koniu. Któregoś dnia zmajstrował szczudła i nauczył mnie chodzenia na nich. Pamiętam, podarował mi też procę. Na zimę własnoręcznie uszył maluśki kożuszek, bym nie marzła.
Starał się wychowywać mnie wszechstronnie, lecz nie czynił tego natrętnie, zaszczepiając zamiłowanie do nauki. Często urządzał mi dyktanda z języka rosyjskiego. Nauczył starannego podpisywania się naszym nazwiskiem, przywiązując do tego dużą wagę.
Nawet tańczyć walca nauczył mnie dziadek, zawsze rozpoczynając z lewej nogi. W jakimś stopniu określił moją przyszłość – zostałam solistką słynnego zespołu Igora Moisiejewa, w którym przetańczyłam 28 lat. Dziadek był ze mnie niezwykle dumny.
Mieszkając na daczy, Iwan Aleksandrowicz został przewodniczącym rady osiedla i muszę powiedzieć, że zyskał sobie w tym charakterze powszechny szacunek i uznanie. Człowiek niezwykle życzliwy, rozmawiał ze wszystkimi jak równy z równym, nie bacząc na różnice społeczne. Każdego fachowca wezwanego do naprawy jakiegoś sprzętu domowego czy instalacji niezmiennie częstował opowiadaniami o wojnie i o życiu, pokazywał liczne fotografie.
O wojnie dyskutował zażarcie przede wszystkim z sąsiadami – marszałkami N.D. Jakowlewem i S.I. Rudenką, generałami A.P. Biełoborodowem, A.S. Żadowem, M.I. Kazakowem, E.I. Smirnowem. Spotykali się najczęściej i rozmawiali podczas wieczornych spacerów po długiej drodze dojazdowej do naszego domu przezwanej przez nich żartobliwie „Sierowstrasse”.
Doskonale pamiętam S.M. Budionnego, z którym w Moskwie mieszkaliśmy pod jednym dachem – siadywał na stołku w przedpokoju i grał na harmoszce. Dziadek zabierał mnie ze sobą na daczę do G.K. Żukowa, jeździliśmy też do emerytowanego już wtedy N.S. Chruszczowa. Nikita Siergiejewicz z laską spacerował po ogrodzie ze swym owczarkiem i z dumą pokazywał wypielęgnowane grządki.
Umyślnie opisuję wszystko tak dokładnie, by pokazać, że „Iwan Groźny”, jak przezwała mego dziadka prasa brytyjska, był w rzeczywistości zwykłym człowiekiem, kochającym ojcem, mężem i dziadkiem, uwielbiającym swoją rodzinę, czyniącym dla niej wszystko. Wcale nie takim wampirem, jak usiłuje się go przedstawić dzisiaj, na przykład w telewizyjnym serialu Żukow.
Iwan Aleksandrowicz był człowiekiem wielkiej odwagi osobistej, o stalowej woli i trwałych zasadach moralnych, silnym fizycznie, wytrzymałym. W życiu nie palił i prawie wcale nie pił.
Dowódca plutonu, słuchacz I. Sierow. Leningrad, 25 kwietnia 1928 r.
Nazwisko mojego dziadka wiele osób kojarzy z Olegiem Pieńkowskim – szpiegiem i zdrajcą. Owszem, historia ta zrujnowała Sierowowi karierę. Iwan Aleksandrowicz bardzo ciężko przeżywał swoją dymisję – systematycznie zwracał się do kierownictwa kraju z prośbą o rewizję sprawy, lecz bezskutecznie.
Jak piszą „pamiętnikarze”, Pieńkowski podobno był bliskim przyjacielem naszej rodziny. Moja mama, Jekaterina Iwanowna, synowa Iwana Aleksandrowicza, żywy świadek tamtego okresu, wspomina, że ani na daczy, ani w moskiewskim mieszkaniu nie widziała Pieńkowskiego ani razu.
Dziadka pochowano bardzo skromnie, na wiejskim cmentarzu, niedaleko od daczy, obok babci i jego siostry. W pogrzebie uczestniczyło 6 osób.
Do dziś przechowuję na widocznym miejscu jego oficjalny portret w mundurze generalskim, ze wszystkimi nagrodami, odznaczeniami i złotą gwiazdą Bohatera Związku Sowieckiego.
Jeśli chodzi natomiast o jego czyny oraz działania w czasie wojny i po niej, które podlegają obecnie, delikatnie mówiąc, niezbyt sprawiedliwej krytyce, zaznaczę tylko, że wykonywał rozkazy Stalina oraz innych przywódców i nie mógł ich nie wykonać. Czynił to wyłącznie dla dobra ojczyzny, którą szczerze kochał, dla ratowania ziemi rosyjskiej przed hitlerowcami.
Pragnę wyrazić uznanie O.I. Tkaczowi, D.N. Iwanowowi oraz całemu zespołowi wydawnictwa za wykonaną pracę, a także Natalii Iwanownie Koniewej osobiście za jej bezcenne rady.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej książki wielu czytelników spojrzy na mego dziadka innymi oczami.
Wiera Sierowa
Sierpień 2015 roku