Читать книгу Tajemnice walizki generała Sierowa - Iwan Sierow - Страница 3

Słowiańska szafa generała Sierowa

Оглавление

Czekista zawsze pozostaje czekistą. Byli czekiści w naturze nie istnieją. Byli szefowie KGB – tym bardziej.

Dzienniki Iwana Sierowa nie są zwykłymi wspomnieniami jednego z ostatnich szefów sowieckich służb specjalnych. Stanowią dowód rzeczowy ostatniej gry operacyjnej starego generała, zakończonej już po jego śmierci.

Sierow wszystko dokładnie zaplanował i obliczył w duchu starej szkoły stalinowsko-beriowskiej. Materiały, które Czytelnik ma przed sobą, stanowią wynik tej kombinacji, zrealizowanej dokładnie według scenariusza generała. Tę partię byli podwładni przegrali ze swym szefem z kretesem.

Czytelnicy bez wątpienia na tym skorzystali, ponieważ nigdy przedtem świadectwa „marszałka służb specjalnych” nie były rozgłaszane, poza tym po prostu nie istniały.

Iwan Sierow prowadził dziennik od momentu przyjścia na Łubiankę w roku 1939. Najważniejsze wydarzenia i spostrzeżenia zapisywał przez całe życie: w czasie wojny i po niej, a nawet na stanowisku szefa KGB w latach 1954–1958 i Głównego Zarządu Wywiadowczego (GRU) do momentu zwolnienia w roku 1963.

Oczywiście zapiski swe prowadził w głębokiej tajemnicy. Sam fakt odnotowywania poszczególnych aspektów pełnionej służby, spotkań i rozmów z najwyższymi przełożonymi, ze Stalinem włącznie, przyrównywano do ujawniania tajemnicy państwowej. Podczas wojny za prowadzenie dziennika oficerów stawiano przed trybunałem lub zsyłano do kompanii karnych.

Notatki Sierow prowadził w samotności. Nie można wykluczyć, że długi czas chował je nawet przed własną żoną. Zapisane atramentem, okrągłym uczniowskim pismem, zeszyty i notatniki ukrywał w specjalnie urządzonych skrytkach.

Na emeryturze Sierow nie zapomniał o skrytkach i ich zawartości. Po roku 1954 zaczął pracować nad swymi wspomnieniami, uzupełniając i czasem przepisując stare dzienniki.

Raczej nie kierował się próżnością. Chyba dążył, chociaż zaocznie, do przywrócenia swego dobrego imienia, opowiadając prawdę o sobie i swoich prześladowcach, przynajmniej tak jak ją postrzegał.

Sierow uważał siebie za okrutnie i niesłusznie pokrzywdzonego. W roku 1963, w wyniku skandalu szpiegowskiego z pułkownikiem GRU Olegiem Pieńkowskim, generała zdymisjonowano w atmosferze nagonki, pozbawiono złotej gwiazdy Bohatera Związku Sowieckiego oraz trzech generalskich gwiazdek na pagonach, degradując do stopnia generała majora, w dodatku zesłano na prowincję. „Za utratę czujności” wykluczono go z partii. O prawdziwych przyczynach niełaski opowiemy nieco dalej.

Pamiętniki Sierowa miały posłużyć za odpowiedź Chruszczowowi, Breżniewowi, Szelepinowi oraz innym sowieckim „olimpijczykom”, którzy przyczynili się do jego nieszczęścia. Ich kwintesencję zawiera nieudolny, lecz szczery czterowiersz (tak, tak – surowy szef NKWD, KGB i GRU na stare lata zabawiał się poezją).

Może to dziwne – maszeruję

Z czołem wzniesionym wysoko.

Ojczyzna kiedyś za prawdą się ujmie,

Zapewni należny mi spokój.


Myślę, że nie warto sprowadzać całej sprawy do banalnego wyrównania rachunków. Jako świadek i uczestnik wielu wydarzeń historycznych Sierow czuł się zobowiązany opowiedzieć przynajmniej o niektórych z nich.

„Uważam, że byłoby nierozsądne z mojej strony zabierać ze sobą do grobu wiele faktów znanych tylko mnie, tym bardziej że niektórzy »pamiętnikarze« zniekształcają je co niemiara – pisał w jednej z przedmów do swoich pamiętników. – Niestety kilku moich kolegów z pracy, znających opisywane wydarzenia, odeszło już z tego padołu, nie pozostawiając po sobie żadnych wspomnień”.

Istotnie, nikt z szefów organów bezpieczeństwa z tamtego okresu nie pozostawił żadnych pamiętników. W tym sensie notatki Sierowa stanowią unikalny dokument epoki, niemający odpowiednika we współczesnej historii.

Mimo przejścia na emeryturę Sierow nie utracił dawnych nawyków. Dzienniki prowadził skrycie, nie ufając nikomu. Dopiero potem powierzył żonie przepisywanie ich na maszynie. Już na początku pieriestrojki zwierzył się również swemu zięciowi, znanemu pisarzowi i scenarzyście filmowemu Edwardowi Chruckiemu, klasykowi sowieckiej powieści kryminalnej.

Taka konspiracja wcale nie świadczyła o starczej paranoi – byli podwładni rzeczywiście nie spuszczali oka z Sierowa.

Jego wnuczka wspomina, jak po śmierci dziadka domownicy, opróżniając jego gabinet na daczy, odkryli w parkiecie wydrążone rowki przeznaczone do kabli aparatury podsłuchowej. Wtedy też po niezaplanowanym przyjeździe do Archangielskoje zastali dziwnego młodego człowieka z neseserem, który natychmiast się wycofał, dodając: „Nie jestem złodziejem”. Rzeczywiście, z domu nic nie zginęło.

KGB nieustannie polowało na dzienniki Sierowa: ani Kreml, ani Łubianka nie życzyły sobie ukazania się na Zachodzie kolejnej sensacji wydawniczej. Usiłowano nawet podstawić Sierowowi zbliżonego do KGB znanego pisarza Juliana Siemionowa, według powieści którego nakręcono głośny serial telewizyjny Siedemnaście mgnień wiosny. Po wizycie autora, którego do emerytowanego teścia-generała przywiózł kolega, Edward Chrucki, na posiedzeniu Biura Politycznego KC KPZR w dniu 12 lutego 1971 roku Jurij Andropow meldował: „Komitet Bezpieczeństwa dysponuje informacją, że Iwan Aleksandrowicz Sierow, były przewodniczący KGB przy Radzie Ministrów ZSRR, w ciągu ostatnich dwóch lat zajęty jest pisaniem wspomnień o swojej działalności politycznej i państwowej… W pracy nad nimi wykorzystuje własne notatki. Wspomnień tych nikomu jeszcze nie pokazywał, mimo że jego najbliższe otoczenie wie o ich istnieniu…”1.

Trudno w to uwierzyć, ale KGB nigdy nie weszło w posiadanie poszukiwanych dokumentów. Archiwum swe i notatki Sierow ukrywał profesjonalnie. Gdyby odpowiednie czynniki zechciały, na pewno w końcu by je znaleziono – zdemolowanoby cały dom, zerwano podłogi, boazerie, sufity. Andropow wolał jednak nie uciekać się do drastycznych środków – może czuł sentyment do człowieka, z którym razem w 1956 roku w zbuntowanym Budapeszcie krył się przed kulami powstańców.

Sierow chyba się nie spodziewał, że zobaczy swe pamiętniki w druku. Jego nazwisko, personalia innych działaczy i większość opisywanych wydarzeń objęto w sowieckich czasach najostrzejszym zakazem.

Na co więc liczył? W jakim celu na stare lata rozpoczął aż tak niebezpieczną grę z KGB?

Dopiero teraz to rozumiemy…

Iwan Aleksandrowicz Sierow zmarł gorącym latem 1990 roku, kilka miesięcy przed 85. rocznicą urodzin. Gdyby odszedł kilka lat wcześniej, KGB na pewno po swojemu rozegrałoby końcówkę tej przydługiej partii szachów i skonfiskowało pamiętniki. W roku 1990 jednak organa śledcze miały już inne sprawy na głowie i stare papiery nikogo nie zajmowały.

Mój starszy przyjaciel Edward Chrucki opowiadał, jak po śmierci jego teścia daczę w Archangielskoje po kryjomu przeszukali czekiści (no bo niby kto inny?), działali jednak na tyle topornie, że nawet nie zdarli boazerii na ścianach.

Od śmierci Iwana Sierowa upłynęło prawie ćwierć wieku. Przez cały ten czas historycy i specjaliści powoływali się okresowo na słowa jego zięcia o pamiętnikach, lecz nikt nigdy ich nie widział. Nawet krewni zmarłego nie wiedzieli, gdzie znajduje się jego archiwum. Rodzina, owszem, przechowywała głównie oficjalne papiery – różnego rodzaju legitymacje, nagrody i odznaczenia, skargi do KC i Komisji Kontroli Partyjnej, jak również kilka zaledwie kartek z brudnopisami dzienników.

Wydawało się, że były przewodniczący na zawsze zabrał do grobu swoje tajemnice, aż tu naraz…

Słowo daję, gdybym miał napisać scenariusz filmowy do naszej historii, rozpocząłbym tak:

Podmoskiewska dacza generała. Dobudowany garaż. Robotnicy – gastarbeiterzy – ciężkimi młotami rozwalają ściankę działową. I naraz… pod ciosami młota ujawnia się… wnęka. Schowek! Kamera filmowa najeżdża szerokim planem. Za ścianką ukryto, obsypane teraz budowlanym pyłem, dwie staroświeckie walizy.

Robotnicy wywlekają znalezisko. Trzęsącymi się rękami rozbijają zamki. Na ich smagłych twarzach maluje się podniecenie, lecz zamiast na złoto i kosztowności ich rozczarowane spojrzenia padają na liczne zeszyty, notatniki i sterty maszynopisów.

Tak właśnie to wyglądało. W roku 2012 dawny dom generała Sierowa przy szosie Rublowskiej odziedziczyła jego wnuczka Wiera. Wkrótce zarządziła remont. Kiedy usuwano ściankę w garażu, odnaleziono za nią schowek z dwoma walizami w środku.

Sierow był przekonany, że wcześniej czy później jego notatki trafią do potomnych. Do nich właśnie je adresował i dla nich pisał. Wydaje mi się, że gdyby wiedział, w jak niecodzienny sposób ujawniona zostanie jego tajemnica, generalska miłość własna zostałaby mile połechtana. Nawet po śmierci pokazał klasę prawdziwego zawodowca.

Dzienniki i wspomnienia Sierowa to prawdziwa kopalnia złota dla kogoś, kto chce wyrobić sobie obiektywną opinię na temat niedawnej sowieckiej przeszłości. Zrządzeniem losu ten człowiek uczestniczył w kluczowych wydarzeniach lat 1940–1965, w sensie dosłownym tworząc historię najnowszą. Wystarczy powiedzieć, że jako jedyny stał u steru dwóch sowieckich supersłużb – KGB i GRU.

Jego notatki i świadectwa są unikalne, jako że pozwalają spojrzeć na zachodzące procesy historyczne oczami ich bezpośredniego uczestnika. Dodam, że wiele sekretów i tajemnic Sierow ujawnia po raz pierwszy.

Przykładów na poparcie tej tezy mamy aż nadto. Czytelnik może samodzielnie zresztą dojść do tego samego wniosku. Nawet kulisy własnej dymisji Sierow ukazuje w sposób zupełnie odmienny – twierdzi, że superszpieg XX wieku Oleg Pieńkowski to… agent KGB, podstawiony Amerykanom i Anglikom przez sowiecki kontrwywiad.

Jest takie często nadużywane wyrażenie: człowiek swojej epoki. Iwan Aleksandrowicz rzeczywiście nim był.

Chłopskiego syna z guberni wołogodzkiej, aktywistę świetlicowego, Komsomoł skierował na naukę do szkoły piechoty, po której trafił do wojska najpierw jako dowódca plutonu, a potem baterii.

Awansowany do stopnia majora, został wysłany do Akademii Wojskowej imienia Frunzego, której nie zdążył ukończyć. W styczniu 1939 roku 33-letniego Sierowa wraz z setkami innych słuchaczy i absolwentów uczelni wojskowych odkomenderowano do NKWD.

W opinii samego zainteresowanego początki jego pracy na Łubiance i pierwsze spotkania z ludowym komisarzem bezpieczeństwa Ławrientijem Berią można przyrównać do uczucia kociaka wrzuconego do lodowatej wody. Po czystkach Jeżowa kadry zawodowców bezlitośnie przetrzebiono i prawdziwych fachowców brakowało.

W dniu 2 września 1939 roku Sierowa mianowano komisarzem spraw wewnętrznych Ukrainy – razem z sowiecką armią należało przyłączyć wschodnie połacie Polski (zachodnią Ukrainę) oraz oczyścić nowo pozyskane tereny z elementów wrogich władzy sowieckiej. Świeżo upieczony komisarz dysponował bardziej niż skromnym doświadczeniem – zaledwie pół roku stażu operacyjnego…

Podobne przypadki powtarzały się w życiu Sierowa regularnie. Zawsze posyłano go na odcinki najtrudniejsze, gdzie działo się coś ważnego – powierzano mu zarządzanie kryzysem, wyrażając się językiem współczesności.

Przed wojną Sierow zostaje pierwszym zastępcą komisarza bezpieczeństwa ZSRR, a wkrótce zastępcą komisarza spraw wewnętrznych. Na jesieni 1941 roku, w przypadku poddania Moskwy Niemcom, miał pozostać w niej nielegalnym rezydentem w celu organizacji wysadzania w powietrze przedsiębiorstw przemysłowych, infrastruktury komunalnej i metra. Jako szef moskiewskiej strefy ochrony NKWD Sierow wiele uczynił dla zaprowadzenia porządku na linii obrony stolicy. Tworzył pierwsze oddziały dywersyjne i partyzanckie.

Odwagi mu nigdy nie brakło. Jako jeden z nielicznych szefów Łubianki niejednokrotnie udawał się na linię frontu, wydostawał z okrążenia, osobiście prowadził żołnierzy do ataku, będąc o włos od śmierci.

W jednej z wersji swego życiorysu, jakie zawierało jego archiwum, pisze: „…wykonywałem zlecenia specjalne Państwowego Komitetu Obrony ZSRR i naczelnego dowództwa na różnych frontach: obrona Moskwy, Stalingradu, Leningradu, Charkowa, Woroszyłowgradu, następnie przełęczy kaukaskich (Kłuchorska, Maruchska i inne), gdzie odniosłem kontuzję z utratą przytomności”.

Pod kierownictwem Sierowa prowadzono likwidację oddziałów bandyckich w Kałmukii i na Kaukazie. Iwan Aleksandrowicz był także jednym z ideologów walki z OUN i polskim podziemiem antysowieckim, osobiście aresztował przywódców probrytyjskiego rządu polskiego oraz kierownictwo Armii Krajowej.

Dzień zwycięstwa specjalny pełnomocnik 1. Frontu Białoruskiego, komisarz bezpieczeństwa II rangi Sierow świętował w Berlinie, do którego wszedł wraz z sowieckimi jednostkami bojowymi. Z przedmieścia stolicy III Rzeszy jako pierwszy zadzwonił do Stalina, by donieść: „nasi już są w mieście”.

O wojnie, o szturmie Berlina, o życiu w powojennych Niemczech Sierow pisze bardzo szczegółowo jako o najciekawszych faktach ze swego życia.

Bezpośrednio uczestniczył w największych wydarzeniach XX wieku – podpisaniu kapitulacji przez hitlerowskie Niemcy, obradach konferencji poczdamskiej, negocjacjach z sojusznikami. To on właśnie odnalazł spalone zwłoki Hitlera, Ewy Braun i Goebbelsa. W czerwcu 1945 roku z inicjatywy marszałka Żukowa otrzyma złotą gwiazdę Bohatera Związku Sowieckiego.

Za cztery lata wojny jego mundur generalski ozdobi sześć orderów bojowych. Nie wszystkie otrzymał za bohaterskie czyny.

Sierow kierował deportacją narodowości uznanych przez Stalina za wrogie – Niemców nadwołżańskich, Kałmuków, Czeczenów, Tatarów krymskich, Karaczajewców. On właśnie tworzył pierwsze obozy filtracyjne dla jeńców wojennych i odpowiadał za przymusową mobilizację osób narodowości niemieckiej. Z jego nazwiskiem wiążą się „czerwone porządki” na zajętych przez ZSRR terytoriach krajów nadbałtyckich, w Polsce, Niemczech, na Białorusi, Ukrainie, w Rumunii.

Wykonując wolę Kremla i Łubianki, Sierow czynił wszystko, co było konieczne dla osiągnięcia celu. Potrafił być przebiegły i wiarołomny – jego znakiem firmowym stało się zwabianie przeciwnika w pułapkę. Tak zneutralizowano przywódców polskiego, ukraińskiego, a potem węgierskiego ruchu oporu.

Nie zamierzam go ani potępiać, ani usprawiedliwiać – jak już zaznaczyłem, był człowiekiem swojej epoki. Sierow nie zwykł kwestionować rozkazów, lecz je wykonywać, za co właśnie ceniło go kierownictwo.

W swoich notatkach wspomina o kilkudziesięciu spotkaniach ze Stalinem, nie licząc mnóstwa rozmów telefonicznych. „Wódz narodów” rzeczywiście wysoko cenił Sierowa. Nie bez powodu wyruszając po raz pierwszy i ostatni na front w roku 1943, przygotowanie wyjazdu powierzył właśnie jemu.

Nie to jednak było najpoważniejszym zadaniem Iwana Aleksandrowicza. Stalin regularnie wydawał mu polecenia o różnym stopniu ważności, co dokładnie przedstawiają odnalezione dzienniki.

Po maju 1945 roku Stalin celowo pozostawił Sierowa w Niemczech w charakterze specjalnego pełnomocnika NKWD-MSW oraz zastępcy sowieckiego komendanta Berlina. Powierzono mu wyjątkową misję: wyszukiwanie niemieckich uczonych-atomistów, konfiskata rysunków technicznych i planów budowy reaktorów atomowych, demontaż i wywóz do ZSRR całych zakładów przemysłowych. Dzięki wysiłkom Sierowa odtworzono produkcję rakiet balistycznych, zorganizowano transport paliwa jądrowego do ZSRR, stworzono pierwszą sowiecką broń masowego rażenia.

Kiedy w roku 1952 zagrożony został harmonogram „budowy stulecia”, kanału Wołga–Don, Stalin wysłał Sierowa, by pokierował pracami na miejscu i… po upływie trzech miesięcy kanał był gotowy!

Wizerunek technokraty od służb specjalnych dobrze przysłuży się Sierowowi po śmierci Stalina. Dążący do szczytu władzy Chruszczow obdarzył go zaufaniem – przecież znali się jeszcze z okresu wspólnej pracy na Ukrainie.

Sierowa po aresztowaniu Berii, w odróżnieniu od mnóstwa jego kolegów z MSW-MBW, nie tylko nie zwolniono ze stanowiska ani nie zatrzymano, lecz odwrotnie – w lutym 1954 roku powierzono mu nowy resort, Komitet Bezpieczeństwa przy Radzie Ministrów ZSRR. Wypada dodać, że przedtem, jako jeden z zastępców Berii, Sierow brał udział w operacji przeciwko własnemu zwierzchnikowi.

Swoje oddanie nowemu szefowi Sierow demonstrował niejednokrotnie. Jako pierwszy wyleciał jesienią 1956 roku do zbuntowanego Budapesztu, gdzie osobiście kierował operacją „Grom” i zatrzymaniem „przywódcy rządu kontrrewolucyjnego” Imrego Nagya.

W lipcu 1957 roku, w czasie pierwszego spisku przeciwko Chruszczowowi, Sierow uczyni wszystko, by uchronić swego pryncypała: kagiebiści wraz z wojskowymi i pracownikami MSW będą w pośpiechu transportować do Moskwy z całego kraju szeregowych członków KC KPZR, zwolenników Nikity Siergiejewicza.

W nagrodę za wierność otrzymał niełaskę. Najpierw w roku 1958 Sierowowi powierzono wywiad wojskowy, czyli GRU. W 1963 roku, w wyniku doskonale zaplanowanej operacji, ostatecznie wykreślono z nomenklatury i poddano ostracyzmowi. Do końca swych dni Sierow będzie słał pisma do KC, domagając się przywrócenia utraconych gwiazdek generalskich i legitymacji partyjnej…

Na pewno dawny stalinowski faworyt stał się w nowych okolicznościach człowiekiem niewygodnym. Bezpośredni i nieustępliwy, nie przypochlebiał się i swego zdania nie ukrywał. Charakter też miał odpowiednio twardy, tworząc sobie masę wrogów, czemu dawał wyraz w pamiętnikach, nie przebierając ani w ocenach, ani w emocjach.

Na początku lat 60., w szczycie tak zwanej odwilży politycznej, Chruszczow skutecznie pozbył się wszystkich współtowarzyszy z okresu stalinowskiego. Ich miejsce zajmowali faworyci nowego okresu – głodni sukcesu, energiczni, młodzi, plastyczni. Na ich tle Sierow wyglądał jak wielka staromodna słowiańska szafa wśród lekkich plastikowych mebli. Jest to całkiem trafna metafora, jeśli przypomnimy sobie, że za prototyp majora Fiedotowa ze słynnego sowieckiego filmu Zwiadowczy czyn posłużył legendarny Nikołaj Kuzniecow, agent 4. Zarządu NKWD. Jednym z organizatorów tego zarządu był właśnie Sierow.

Nie dziwi więc fakt, że „drogi Nikita Siergiejewicz” bez wielkiego żalu rozstał się z dawnym towarzyszem walki pod pierwszym nadarzającym się pretekstem: nie chciał mieć przy sobie nikogo, kto pamiętałby o jego udziale w masowych represjach oraz częstych poniżeniach, jakie przyszły bojownik z kultem jednostki musiał znosić ze strony Stalina.

Sam Sierow uważał swoją „odstawkę” za skutek specoperacji KGB, co było dla niego podwójnie krzywdzące. Przecież wiele swych sukcesów Łubianka zawdzięczała właśnie jemu.

Za Sierowa KGB zaczęło przeradzać się w profesjonalną specsłużbę, w której najważniejszą rolę odgrywały nie pięści, lecz mózgi. Ogromne sukcesy zapisała na swe konto służba wywiadu zewnętrznego. Całkowicie stłumiono opór zbrojny na zachodniej Ukrainie i w republikach nadbałtyckich. Na nowe metody pracy przestawiono także kontrwywiad. Godzi się też podkreślić ogromne zasługi czekistów w procesie rehabilitacji ofiar represji stalinowskich. Sierow, à propos, należał do inicjatorów masowych rehabilitacji.

Współcześni historycy malują portret Sierowa przeważanie w ponurych, czarno-krwistych tonacjach. Jego realne zasługi i sukcesy pozostają nieznane szerokiemu audytorium. Większość badaczy zgodna jest w swej opinii o nim jako ograniczonym siepaczu – stalinowcu zdolnym tylko do okrutnych rozpraw.

Może to się wydać dziwne, ale o wiele wyżej cenili Sierowa autorzy powieści sensacyjno-przygodowych. W kultowej powieści z cyklu przygód Jamesa Bonda, Pozdrowienia z Rosji, profesjonalny brytyjski wywiadowca Ian Fleming odzwierciedla nastroje Zachodu z połowy lat 50., kiedy jego bohater wypowiada następującą kwestię: „Sierow, Bohater Związku Sowieckiego, zdolny uczeń twórców CzeKa, OGPU, NKWD i MSW, przewyższał Berię pod każdym względem… Generał armii Sierow rządzi krajem razem z Bułganinem i Chruszczowem. Być może nastanie taki dzień, kiedy znajdzie się na samym szczycie władzy”.

Jakich to wymysłów i kłamstw nie wypisywano na temat Sierowa! W słynnym Wielkim terrorze profesora Roberta Conquesta czytamy, że Iwan Aleksandrowicz kierował egzekucją marszałka Tuchaczewskiego oraz innych dowódców wojskowych wysokiego szczebla, mimo że w czasie opisywanych zdarzeń Sierow nawet nie myślał jeszcze o karierze czekisty.

„Wśród głównych bohaterów terroru wyróżniał się jako największy zwolennik »scen zbiorowych«” – twierdził z kolei były oficer GRU Władimir Riezun, pseudonim literacki Wiktor Suworow, wyliczając te sceny: rozstrzelanie polskich oficerów w lesie katyńskim, torturowanie własowskich przywódców ROA i przywódców rewolucji węgierskiej 1956 roku.

Wszystko to jest kłamstwem od pierwszej do ostatniej litery. Ze sprawą katyńską Sierow nie miał nic wspólnego. Z własowcami, owszem, walczył, organizując operacje przeciwko nim w pasie przyfrontowym, lecz jego udziału w rzekomym torturowaniu jeńców nic nie potwierdza. Brak również dowodów na domniemane pastwienie się nad przywódcami rewolucji w Budapeszcie – zajmowali się nimi członkowie węgierskiej służby bezpieczeństwa. Sierow pisze, że sprzeciwiał się brutalnemu traktowaniu aresztowanych.

O związkach Sierowa z Katyniem informuje też Wikipedia. Pisze, że jego łącznikiem miał być agent CIA w GRU, podpułkownik N. Popow, co jest oczywistą bzdurą. Jeśli się znali, to wyłącznie zaocznie, ponieważ właśnie na polecenie szefa KGB Sierowa prowadzono operację demaskowania Popowa.

Dodam, że w momencie przechodzenia Sierowa do GRU Popow od roku już siedział w areszcie.

Nie tylko życie Sierowa, lecz również jego zgon otaczały liczne mity i plotki. Na Zachodzie byłego szefa KGB pochowano o ćwierć wieku za wcześnie. We wzorcowej już pracy profesora Cambridge University, Christophera Andrewa, napisanej z pomocą zbiega Olega Gordijewskiego, czytamy, że po dymisji z GRU Sierow „…po ciężkim pijaństwie zastrzelił się na jednym z podwórek Arbatu…”2.

Wszystkie te plotki i domysły, kursujące do dnia dzisiejszego, dają się dość łatwo wytłumaczyć jako skutek długotrwałej posuchy i próżni informacyjnej wytworzonej wokół generała Sierowa.

Nawet w ostatnich latach, kiedy wydawałoby się, że ostatecznie opadły zasłony wokół tajemnic z przeszłości, wspomniana próżnia nie została wypełniona. Jedynym poważnym dziełem z tego zakresu pozostaje monografia Nikity Pietrowa z roku 2005, niewolna jednak od pewnych przejaskrawień i sztampy ideologicznej. Autor, zastępca przewodniczącego osławionego stowarzyszenia Memoriał, nie potrafił poskromić w sobie słusznego antystalinowskiego gniewu. Całe życie i dokonania Sierowa ukazał wyłącznie w czarnych barwach3.

Niniejsza książka wypełnia tę godną pożałowania lukę. Prawdziwe życie i czyny generała Sierowa poznajemy tu, jak to się mówi, z pierwszej ręki.

Nie dziwmy się, że autor zapisków próbuje ukazać się w wielu przypadkach w jak najkorzystniejszym świetle, pomijając szereg niewygodnych faktów. Takie są niepisane prawa pamiętnikarstwa. Jednak wartość jego zapisków z nawiązką kompensuje wymienione niedociągnięcia.

Na koniec kilka słów o tym, czym jest archiwum Sierowa i jak przygotowywano je do druku. Objętość znalezionych w schowku w dwóch walizach papierów równa się, moim zdaniem, co najmniej 100 arkuszom drukarskim. Są to głównie zapiski w formie dziennika, przerabiane i uzupełniane już po przejściu na emeryturę. Widocznie Sierow kilka razy do nich powracał, jako że te same wydarzenia relacjonuje od razu w kilku wariantach o zróżnicowanym stopniu dokładności.

Przechowywał także wiele kopii rozmaitych dokumentów: raportów, opracowań tematycznych, sprawozdań, skarg i wniosków adresowanych do różnych instancji. Publikujemy niektóre z nich.

Większość materiałów Sierow napisał odręcznie, część przechował w maszynopisie.

Należy docenić staranność i dokładność Wiery Władimirowny Sierowej, która prawie rok odczytywała, systematyzowała, a potem skanowała całe to gigantyczne archiwum. Właśnie z tymi opracowanymi już przez nią materiałami miałem zaszczyt pracować.

Wszystkie notatki prezentujemy w porządku chronologicznym, w rozbiciu na części. Likwidowano powtórzenia, sprawdzono i skorygowano nazwy geograficzne i nazwiska. Mimo wszystko, materiały pozostawały trudno przyswajalne, dlatego też odważyliśmy się na znaczne ich skrócenie, usuwając rzeczy naszym zdaniem nieistotne i mało interesujące; opatrzyliśmy tytułami rozdziały i podrozdziały, a każdy rozdział poprzedza mój zwięzły komentarz historyczny.

Dodaliśmy również przypisy, które wyjaśniają bądź rozszyfrowują narrację Sierowa, łącznie z ujawnionymi ostatnio dokumentami. Na końcu książki umieściliśmy krótkie biogramy postaci występujących w tej książce.

Przygotowując materiały do publikacji, nie stawialiśmy sobie za cel wybielania czy potępiania autora. Historia nie bywa tylko jasna czy ciemna. Jest wielobarwna.

Dlatego musimy poznać prawdę o swej niedawnej przeszłości, niezależnie od tego, jak bardzo była trudna i niejednoznaczna.

Aleksandr Hinsztejn

członek Centralnej Rady

Rosyjskiego Towarzystwa Wojskowo-Historycznego

Październik 2015 roku

1

N. Pietrow, Pierwyj priedsiedatiel KGB Iwan Sierow, Matierik, Moskwa 2005, s. 200–201.

2

K. Andrew, O. Gordijewskij, KGB, Istoria wnieszniepoliticzeskich opieracyj ot Lenina do Gorbaczewa, Nota Bene, Moskwa 1992, s. 481.

3

N. Pietrow, Pierwyj priedsiedatiel KGB Iwan Sierow, Matierik, Moskwa 2005.

Tajemnice walizki generała Sierowa

Подняться наверх