Читать книгу Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Группа авторов - Страница 10

Studia
Jan Grabowski
Tropiąc Emanuela Ringelbluma. Udział polskiej Kriminalpolizei w „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”
„Żydowskie złoto”

Оглавление

Poznawszy pewne elementy działań Kriegsfahndungkommando, zadać sobie można pytanie o motywy kierujące poszczególnymi jego pracownikami. Z jednej strony dyscyplina policyjna i posłuszeństwo rozkazom bez wątpienia odgrywały dużą rolę w zapewnieniu odpowiedniego poziomu współdziałania między członkami komanda. Z drugiej jednak – przynajmniej w pewnych przypadkach – decyzję o przejściu pod rozkazy Balhausego kandydaci podejmowali z własnej woli. Nie wydaje się przy tym, aby ideologia była dla nich ważnym czynnikiem.

Być może antysemickie uprzedzenia ułatwiały podjęcie decyzji o przystąpieniu do grona łapaczy (na pewno wcześniejsza niechęć do Żydów ułatwiała samą „pracę”), lecz podstawowym motywem była chęć szybkiego wzbogacenia się85.

Według jednej z pracownic Dyrekcji Policji Kryminalnej: „w ogóle cała ta sekcja trudniła się tępieniem Żydów oraz rabowaniem ich mienia”86. To przekonanie o żądzy rabunku żydowskiego majątku jako ważnym czynniku motywującym policjantów znajduje potwierdzenie w innych źródłach. Pożądanie „żydowskiego złota” nie było zresztą wyłączną cechą pracowników referatu żydowskiego i, jak się zdaje, w równym stopniu dotyczyło funkcjonariuszy innych pionów PPK w Warszawie.

Z meldunków wywiadu AK wynika, że późną jesienią 1942 i zimą 1943 r. w opustoszałym po wielkiej akcji getcie pojawili się przedstawiciele specjalnej komisji warszawskiej Policji Kryminalnej, których zadaniem było przydzielanie opróżnionych mieszkań funkcjonariuszom Kripo. W skład komisji weszli policjanci Mikołaj Gruca87, Tadeusz Wojtulski oraz Edward Siepradzki88, a na jej czele stanął były legionista, kawaler Krzyża Niepodległości, podporucznik Michał Olczyk89. Był to ten sam Olczyk, który od początku okupacji kierował II Komisariatem (czyli „kradzieżowym”) PPK. „Olczyk – czytamy w raporcie AK – korzystając z urzędowej przepustki, penetrował wszystkie mieszkania w domach przydzielonych pracownikom Kripo i zabierał nie tylko rzeczy cenniejsze, jak biblioteki, obrazy, antyki, albumy filatelistyczne, ale niemal wszystkie meble, kuchnie gazowe itp. Część z tych rzeczy już sprzedał, resztę powoli wyprzedaje. W poszukiwaniu złota i waluty zagranicznej rozbijał ściany, rozbierał piece, wskutek czego prawie wszystkie mieszkania zdemolował […]”. Przedsiębiorczy policjant rozwinął działalność na szeroką skalę: do rozbiórki mieszkań zatrudnił specjalne ekipy, sprzedał znajdujące się na „jego” terenie żydowskie fabryczki wraz z zapasami surowców, a na koniec wszedł z konflikt z polskimi treuhanderami, zarządzającymi z niemieckiego polecenia „byłą własnością żydowską”. Treuhanderzy musieli się jednak wycofać, gdyż porucznik Olczyk zagroził im Policją Bezpieczeństwa. Wedle informacji zebranych przez „Plebana” (pseudonim Bolesława Kozubowskiego, szefa kontrwywiadu Oddziału II Komendy Okręgu Warszawa AK), Olczyk mógł szantażować nie tylko interwencją Sipo, lecz równie dobrze mógł się odwoływać do swoich stosunków w podziemiu, gdyż – jak ustaliło podziemie – był członkiem organizacji „Odwet”90.

Wracając do Kriegsfahndungkommando – mienie aresztowanych Żydów dostarczano zazwyczaj do biur sekcji. Tam pracownicy sortowali pozyskane w czasie rewizji łupy. Co smakowitsze kąski przypadały Niemcom, ale i polscy wywiadowcy nie mogli czuć się pokrzywdzeni. Były pracownik referatu żydowskiego zeznawał: „Z mienia pożydowskiego były zabierane jedynie rzeczy wartościowsze, które po przewiezieniu do sekcji były segregowane przez Niemców. Z rzeczy tych Niemcy zatrzymywali dla siebie większą część i rzeczy wartościowsze, a pozostała była rozdzielana między polskich pracowników. Ja osobiście otrzymałem 2 lub 3 razy bieliznę pościelową. Gdy przy zatrzymanych Żydach zostały znalezione pieniądze, kierownik Ballhause zatrzymywał je i po pewnym czasie wypłacał pewne sumy polskim wywiadowcom w formie premii za pracę. Ja również kilka razy otrzymałem tę premię; jak sobie przypominam, raz 2000 zł, 1000 zł, 800 zł itp. sumy w granicach ok. 1000 zł. Otrzymaną bieliznę pościelową z mienia pożydowskiego również sprzedawałem, otrzymałem za nią ok. 2000 zł. W dwóch wypadkach brałem udział z zabieraniu rzeczy z mieszań prawdopodobnie pożydowskich”91. Nie do pogardzenia były też żydowskie mieszkania przydzielane członkom komanda. Jedno z takich mieszkań, w budynku przy ul. Solnej 16, na jesieni 1943 r. dostało się wywiadowcy Nowińskiemu. Do środków pozyskanych za wiedzą lub z poręki niemieckich przełożonych dochodziły wpływy z tytułu działań prowadzonych przez polskich wywiadowców już na własną rękę. Trudno jest w tym wypadku powiedzieć, czy i jak często trudnili się oni szmalcownictwem (granica między agentem Kripo a szmalcownikiem bywała przecież nieuchwytna), lecz w aktach zachowały się zeznania Henryka Wileńskiego, Polaka, w miarę zamożnego przedsiębiorcy, który został zaaresztowany przez jednego z podwładnych Balhausego. Sposób na dodatkowe dochody był prosty: po zatrzymaniu jakiejś osoby rodzinie proponowano wykup ofiary z aresztu za odpowiednią sumę. W grę wchodziły nieraz ogromne kwoty, rzędu kilkudziesięciu, a nawet kilkuset tysięcy złotych, ale perspektywa wywózki aresztowanego do obozu bądź na rozstrzelanie działała na rodziny mobilizująco92.

Czy Kreigsfahndungkommando było jedyną jednostką utworzoną przez niemiecką policję kryminalną w Warszawie do tropienia Żydów?93 Jest to bardzo wątpliwie, gdyż w materiałach archiwalnych można znaleźć rozproszone świadectwa, które wskazywałyby na istnienie innych tego rodzaju grup. Według jednego z pracowników Kripo komórka taka najprawdopodobniej istniała przy VI Komisariacie PPK: „o istnieniu tej sekcji dowiedziałem się przypadkowo w r. 1941 lub 1942 r. – zeznawał jeden z warszawskich „kryminalnych” – gdy, wszedłszy do aresztu z jakimś zatrzymanym, wtedy spotkałem przed wejściem do aresztu znanego mi osobiście ob. Wodnickiego Michała, zam. przy ulicy Pańskiej 100, w tym samym domu, w którym ja wówczas mieszkałem. Zapytany przeze mnie Wodnicki, co tutaj robi, odpowiedział, że został zatrzymany pod zarzutem przechowywania osób narodowości żydowskiej lub rzeczy pochodzenia żydowskiego i że dochodzenie w jego sprawie prowadzi specjalna sekcja zajmująca się poszukiwaniem Żydów, której lokal mieścił się na parterze [przy ul. Daniłowiczowskiej – J.G.]. Znając rozkład, stwierdziłem, że sekcja wchodziła w skład komisariatu VI”94.

Podobną rolę miał odgrywać zespół składający się z kilkunastu agentów Kripo, kierowany przez Hauptsturmführera SS Georga Richtera, jednego z naczelników warszawskiej DPK. Grupa Richtera, która (podobnie jak grupa Balhausego) powstała na jesieni 1943 r., miała za zadanie walkę z polskim podziemiem, rozbudowywanie agentury w środowiskach przestępczych oraz tropienie ukrywających się Żydów95. Do działań tego komanda nawiązał Ludwik Landau 21 grudnia 1943 r., gdy odnotował w swoim dzienniku: „znów dziś był wypadek, który może posłużyć za pretekst do oficjalnego mordu – zabicie jakiegoś Niemca na Długiej. Był on w cywilnym ubraniu, niemniej jednak pogłoska twierdzi, że był to człowiek z policji, i to – «szef policji», co już na pewno należy do bajek. Nie wiadomo, czy to w związku z tym widać dziś było rozjeżdżające po ulicach tanki i liczne patrole, jak zwykle zatrzymujące, legitymujące i kontrolujące przechodniów”96. Tym razem pogłoska nie była bezpodstawna: zabitym na ul. Długiej policjantem był warszawski volksdeutsch Karol Bartl, sierżant Kripo, funkcjonariusz z przedwojennym stażem w Urzędzie Śledczym, a podczas wojny prawa ręka Richtera97. Razem z Bartlem zabito wówczas Józefa Osipiaka i raniono Władysława Więckowskiego, obu z Kripo98. Według informacji wywiadu AK, Więckowski pracował często z Marianem Szwedem i zajmował się również „łapaniem Żydów oraz Polaków przechowujących Żydów”99. Egzekucja na Długiej była, jak się wydaje, bezpośrednio związana z działaniami wspomnianego specjalnego oddziału podlegającego DKP. Likwidacja Bartla najprawdopodobniej świadczyła o zagrożeniu, jakie dla podziemia stanowiły operacje nowej jednostki Kripo, gdyż jest bardziej niż wątpliwe, aby wyrok na policjancie wiązał się wyłącznie z rozpracowywaniem ukrywających się Żydów. Zachowane w archiwach meldunki wywiadu AK zdają się raczej wskazywać na to, że ludzie Richtera byli zainteresowani przede wszystkim polskimi organizacjami podziemnymi100.


Funkcjonariusze II Komisariatu PPK („bandyckiego”) w Warszawie, marzec 1942 r. Drugi od lewej siedzi Karol Bartl, czwarty od lewej – Niemiec Kaiser, a w ostatnim rzędzie, szósty od prawej – Józef Osipiak (źródło: APW, 1710, t. 5)


Jednym z namierzonych przez wywiad AK funkcjonariuszy Kripo z grupy operacyjnej Richtera był niejaki Władysław Putyński (ur. 1924). Prowadzący rozpoznanie wywiadowcy AK byli zgodni co do jednego: Putyński działał na rzecz Niemców i próbował inwigilować podziemie. Rozbieżność opinii panowała natomiast na temat rasy obserwowanego Putyńskiego. Pierwsze meldunki wywiadu AK (sporządzone między kwietniem a wrześniem 1943 r.) podkreślały jego żydowskie pochodzenie101. O żydowskim pochodzeniu konfidenta przeświadczeni byli rozpracowujący go Feliks Wiązowski, Tadeusz Różycki i Alfred Klauzal. Dopiero w raportach 993/P (komórki kontrwywiadu AK, w której najważniejszą rolę odgrywali funkcjonariusze PP i PPK) z czerwca 1944 r. Putyński został zidentyfikowany jako Aryjczyk: „rzym[ski] kat[olik], ob[ywatel] polski, pracownik I Komisariatu Kripo”102. We wszystkich raportach mowa jest jednak wyłącznie o inwigilacji podziemia, nie o prześladowaniu Żydów.

Powstaje pytanie: Czy Warszawa ze swoją stosunkowo liczną rzeszą ukrywających się Żydów stanowiła wyjątek w niemieckiej strategii polowania na Żydów? Czy w innych miastach Generalnej Guberni, w Krakowie, Lublinie czy w Radomiu, również powstały odpowiedniki Kriegsfahndungkommando?103 Na obecnym etapie badań nie można na nie udzielić odpowiedzi. Natomiast nie ulega wątpliwości, że od jesieni 1942 r. żandarmeria wespół z policją granatową stworzyła cały szereg oddziałów specjalnego przeznaczenia, które w zasadzie skupiały się na tropieniu i mordowaniu Żydów. Mowa tu o tzw. Rollkommandach lub Jagdkommandach, operujących przeważnie na terenach wiejskich we wszystkich dystryktach GG i składających się zazwyczaj z 1 lub 2 niemieckich żandarmów oraz kilkunastu polskich policjantów104.

Jeżeli chodzi o działalność Kripo w miastach GG, to dysponujemy garścią informacji z dystryktu Galicja, a zwłaszcza ze Lwowa. W sierpniu 1941 r., po włączeniu dystryktu w skład GG, we Lwowie (wzorem stolic pozostałych czterech dystryktów) przystąpiono do organizowania policji. W odróżnieniu od ziem etnicznie polskich zamiast policji granatowej powołano tam do życia policję ukraińską [Ukraińska Policja Pomocnicza – Ukrainische Hilfspolizei], od koloru mundurów zwaną „czarną”. Choć policja ukraińska miała we Lwowie sześć komisariatów oraz posterunki rozrzucone po całym dystrykcie, to poziom funkcjonariuszy pozostawiał wiele do życzenia: w przewojennej polskiej policji Ukraińców było niewielu, wobec czego ludzie wzięci do służby z wojennego naboru często nie spełniali minimalnych kryteriów zawodowych i moralnych105. Kandydatów, często analfabetów, werbowano nieraz w wioskach pod Lwowem. W związku z tym w mieście tym za okupacji krążył następujący wierszyk:

Jak ja buł na seli, tu ja pas krowy

A teper ja u Lwowi pan posterunkowyj

Jak ja buł na seli, tu ja pasał byki

A teper ja u Lwowi policaj wełykij.


Tych niedoborów kadrowych nie byli w stanie wyrównać ukraińscy policjanci przeszkoleni jeszcze przed atakiem na Związek Sowiecki w szkołach policyjnych na terenie Generalnej Guberni106. O ile w policji mundurowej przeważali Ukraińcy, o tyle w policji kryminalnej zdecydowanie dominował żywioł polski. Większość tajnych policjantów podlegających nowo powstałej Dyrekcji Policji Kryminalnej (DPK Lemberg) wywodziła się z kadr przedwojennego Urzędu Śledczego.

Gros wiadomości na temat działań lwowskiej Kripo można znaleźć w aktach lokalnego Sądu Specjalnego (Sondergericht Lemberg]. Jak wynika z ich lektury, działania lwowskich „kryminalnych” cechowała swoista galicyjska specyfika: miejscowa Kripo prowadziła samodzielne dochodzenia w sprawach „żydowskich” aż do samego końca okupacji. Jest to o tyle istotne, że od momentu aresztowania do momentu egzekucji zatrzymanych Żydów (a tych z reguły mordowano w obozie na Janowskiej) Kripo była w pełni zaangażowana w tok sprawy. Co więcej, w odróżnieniu od DPK Warschau, która po aresztowaniu Żydów przekazywała dalsze prowadzenie sprawy w ręce Gestapo, polscy policjanci we Lwowie prowadzili samodzielne dochodzenia przeciw Polakom i Ukraińcom oskarżonym o udzielanie Żydom pomocy107.

O ile łapaniem ukrywających się we Lwowie Żydów zajmowali się pracownicy wszystkich komisariatów DPK, o tyle III Komisariat został wyposażony w specjalne pełnomocnictwa w tym zakresie108. Tytułem przykładu warto w tym miejscu przytoczyć opis jednej z akcji policji kryminalnej. 16 czerwca 1944 r. plutonowy Michalski oraz dwóch innych funkcjonariuszy z II Komisariatu PK we Lwowie wykryli żydowską kryjówkę: „w drodze poufnej dowiedziałem się, że w mieszkaniu Dąbrowskiego Romana, zam. we Lwowie przy ul. Łyczakowskiej Nr 19 m. 7, znajdują się żydzi. Wobec tego udałem się wraz z kpr. Makohonem i kpr. Bielcem na miejsce, gdzie w czasie rewizji znaleźliśmy ukryty (zamaskowany tapetą) schron, w którym znajdowało się 5-ciu żydów, których doprowadzono do tut[ejszej] Dyrekcji”109. Tam, w DPK, sprawa trafiła z miejsca w ręce funkcjonariuszy III Komisariatu, którzy przejęli dalsze dochodzenie. Jak się wydaje, przynajmniej od 1943 r. wszystkie „sprawy żydowskie” (głównie dochodzenia w sprawie ukrywania Żydów) przekazywano automatycznie do III Komisariatu celem dalszego postępowania. Oprócz Kripo sprawami żydowskimi zajmowało się, tak jak i w innych dystryktach GG, lwowskie Gestapo (KdS, Sekcja IV B 4), które miało w Galicji kilka placówek zamiejscowych (Aussenstellen). W trakcie prowadzonych dochodzeń funkcjonariusze III Komisariatu Kripo szczególną uwagę poświęcali tropieniu żydowskich kosztowności, włącznie z przekopywaniem piwnic domów, w których ukrywali się Żydzi110. Podobnie jak ich warszawscy koledzy, również polscy agenci Kripo we Lwowie w dużym stopniu polegali na informacjach płynących od konfidentów. Na przełomie 1943 i 1944 r. obowiązywała tam nawet specjalna taryfa, zgodnie z którą za każdego schwytanego Żyda Polska Policja Kryminalna płaciła donosicielom po 1000 zł111.

85

AIPN, GK 317/247, Zeznanie Marii Dzięgielewskiej, k. 91-91v: „Przypuszczam, że [obaj policjanci] przenieśli się na własne żądanie, gdyż kierownik brygady nie mógł ich skierować”.

86

AIPN, GK 317/248, Zeznanie Marii Dzięgielewskiej, 3 I 1950 r., k. 52v.

87

Policjant Gruca pracował w Kancelarii Głównej warszawskiej DPK (AIPN, 0423/3402, k. 252).

88

Policjant Siepradzki przed wojną pracował w oddziale politycznym Urzędu Śledczego, w brygadzie mniejszości narodowych, a za okupacji był funkcjonariuszem brygady „kradzieżowej”. We własnym życiorysie, sporządzonym już po wojnie, podał, że podczas pracy w Kripo udzielał się w konspiracji, w organizacji „Wiciarz” i w SL, gdzie miał pseudonimy „Prałat” i „Wolski” (AIPN, 0423/4902, k. 13).

89

AIPN, 0423/4889, Meldunek bez daty, k. 8.

90

AIPN, 0423/4889, Raport „Plebana”, b.d., k. 9.

91

AIPN, GK 317/248, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 11 II 1950 r., k. 35-37.

92

Ibidem, Zeznanie Władysława Nowińskiego, 13 II 1950 r., k. 60-60v; ibidem, Zeznanie Henryka Wileńskiego, k. 92v-93.

93

Oczywiście nie wspominam tu lepiej zbadanego Judenreferatu w Gestapo, czyli kierowanej przez Untersturmführera SS Karla Brandta sekcji IV B w al. Szucha.

94

AIPN, GK 317/248, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 25 I 1950 r., k 25-28; AIPN, GK 317/247, Protokół rozprawy głównej, k. 88v.

95

Hempel, Pogrobowcy klęski…, s. 204-205.

96

Ludwik Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. 3: Lipiec 1943-luty 1944, Warszawa: PWN, 1963, s. 494.

97

Władysław Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, Kraków: Znak, 1974, s. 489.

98

AIPN, 0423/4999, Meldunki z kartoteki AK, k. 16.

99

Ibidem, Raporty „Hanny” z 23 X i 11 XI 1943 r., k. 15/1, 15/2. Marian Szwed zginął przypadkiem w akcji likwidacyjnej Kedywu, 15 IV 1944 r. Właściwym celem akcji był porucznik Jerzy Tabęcki ps. „Lasso”.

100

Z przyczyn oczywistych wywiad AK o wiele więcej uwagi poświęcał tzw. akcjom WBB [Widerstandsbewegungbekämpfung – zwalczanie podziemia] niż jakimkolwiek działaniom mającym na celu tropienie Żydów.

101

Stefan Ryś ps. „Józef” – zastępca kierownika Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu Oddziału II Komendy Głównej AK. Rozszyfrował pseudonimy wywiadowców obserwujących w 1943 r. Putyńskiego: Feliks Wiązowski miał kryptonim „I-60”, Tadeusz Różycki – kryptonim „I.73a” oraz Alfred Klauzal ps. „Mecenas”, „Knajpa”– szef kontrwywiadu Obszaru Warszawskiego AK (AIPN, 0423/4492, k. 4-5).

102

Ibidem, k. 2.

103

Garść informacji o poszukiwaniu Żydów przez polskich funkcjonariuszy lwowskiej Kripo można znaleźć w AIPN, GK 317/616.

104

Jan Grabowski, Judenjagd. Polowanie na Żydów 1942-1945. Studium dziejów pewnego powiatu, Warszawa: Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów, 2011 s. 101-103, oraz wydanie anglojęzyczne: idem, Hunt for the Jews. Betrayal and Murder in German-Occupied Poland, Indiana University Press, 2013, s. 101-121.

105

Christoph Mick, Incompatible Experiences: Poles, Ukrainians and Jews in Lviv under Soviet and German Occupation, 1939-44, „Journal of Contemporary History” 2011, t. 46, nr 2, s. 351.

106

Finder, Prusin, Collaboration in Eastern Galicia…, s. 95-118.

107

W 1944 r. sprawy żydowskie we Lwowie prowadziło również miejscowe SD, zob. DALO, Sondergericht Lemberg, t. 1279, Raport z dochodzeń, 25 V 1944 r., k. 14.

108

Na podstawie zachowanych akt lwowskiego Sądu Specjalnego można odtworzyć przynajmniej fragmentaryczną listę funkcjonariuszy Kripo zajmujących się tropieniem Żydów w tym mieście. W świetle zachowanych protokołów przesłuchań oraz korespondencji wewnętrznej można stwierdzić, że w III Komisariacie w latach 1943-1944 pracowali: starszy sierżant Mikołaj Czernik, Karol Krajewski (Kriminal Zugführer), Zygmunt Głowacki (Kriminal Zugführer), Robakowski (Kriminal Feldwachmeister), Józef Wawrzyniak (Kriminal Feldwachmeister), Grabow (Kriminal Sekretär), Schiller [Schilling] (Kriminal Sekretär), Straszyński (?) (tłumacz).

109

DALO, Sondergericht Lemberg, t. 847, Raport, 16 VI 1944 r., k. 2.

110

DALO, Sondergericht Lemberg, t. 1279, III Komisariat Lemberg, 16 VI 1944 r., k. 20.

111

„Die für eine Judenergreifung ausgesetzen 1000 zł sind an den V-Mann «Messer» des Kdos. auszubezahlen [Za schwytanie Żyda należy wypłacić agentowi o pseudonimie „Nóż” 1000 zł]” (ibidem, Przesłuchanie dr. Davida Ehrlichhofa, k. 12); „Für die Ergreifung des Juden kommt der Pole Mokołaj Kostiuk, Werbeinstitut Galizien, Marienpl. 2 in Frage, dem auch die Belohnung zufällt [do schwytania Żyda przyczynił się Polak Mikołaj Kostiuk, pracujący w Werbeinstitut, Marienplatz 2, któremu też należy się zapłata]” (DALO, Sondergericht Lemberg, t. 1227, Raport, 23 V 1944 r., k. 3).

Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II

Подняться наверх