Читать книгу Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Группа авторов - Страница 8
Studia
Jan Grabowski
Tropiąc Emanuela Ringelbluma. Udział polskiej Kriminalpolizei w „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”
Kriegsfahndungkommando – sekcja „Poszukiwań wojennych”
ОглавлениеMy jesteśmy poszukiwaczami gwiazd […]. Szukamy żółtych gwiazd…44
Od końca kwietnia 1943 r., czyli od powstania w getcie, w Warszawie i w okolicach rozpoczęło się szczególnie intensywne polowanie na ukrywających się Żydów. Do tysięcy uciekinierów, którzy przeszli na aryjską stronę w czasie wielkiej akcji, między lipcem a wrześniem 1942 r., dołączyły kolejne setki uchodźców z płonącego i likwidowanego getta. Dla żydowskich rozbitków nastał duszny, przerażający okres. Znalezienie nowej kryjówki stawało się coraz trudniejsze, a strach polskich przyjaciół i ratujących rósł z dnia na dzień. Ekipy szmalcowników przeczesywały miasto w poszukiwaniu kolejnych ofiar, a gęsta sieć konfidentów ułatwiała pracę różnorakim policjom: cywilnym i mundurowym, polskim i niemieckim. Wtedy to właśnie w Dyrekcji Policji Kryminalnej w Al. Ujazdowskich powstał plan stworzenia wyspecjalizowanej komórki, której podstawowym zadaniem byłoby tropienie i aresztowanie ukrywających się Żydów. Dotychczas wyłapywanie Żydów wchodziło w skład obowiązków służbowych różnych organizacji: policji granatowej, Gestapo, Policji Porządkowej, Szupo, żandarmerii oraz policji kryminalnej. Utworzenie komórki mającej się zajmować wyłącznie tropieniem Żydów mogłoby świadczyć o tym, że sytuację w Warszawie władze niemieckie uznały za niepokojącą, a polowanie na Żydów uznano za jedno z zadań priorytetowych.
Sformowanie specjalnej jednostki policyjnej do walki z Żydami nie było zresztą oryginalnym pomysłem władz bezpieczeństwa w Generalnej Guberni.
We Francji od początku 1943 r. w ramach paryskiej Prefektury Policji działała grupa „uderzeniowa” zajmująca się tropieniem Żydów, którym udało się ujść operacji vent printenier (wiosenny wiatr), czyli obławy z lata 1942 r. Koledzy policjanci nazywali członków tej sekcji les mangeurs des Juifs – pożeraczami Żydów. Inne policyjne grupy „specjalnego przeznaczenia” działały w obrębie urzędu Commissariat Général aux Questions Juives, a jeszcze inne wchodziły w skład kolaborującej z Niemcami Milice française. Do tych – zasadniczo francuskich przecież – instytucji doliczyć trzeba grupy bezpośrednio zależne od Gestapo i Kripo45 i przez nie inspirowane. Podobnie rzecz się miała w Holandii, gdzie w latach 1943-1944 działała niezwykle prężna grupa policyjna, tzw. kolumna Henneickego, której ofiarą padło przynajmniej kilka tysięcy Żydów amsterdamskich. Taktyka operacyjna funkcjonariuszy i ochotników z kolumny Henneickego polegała w dużej mierze na wykorzystywaniu donosów. Okazała się ona równie nieskomplikowana, co skuteczna46. Nie inaczej było na Wschodzie: w ciągu ostatnich lat badacze zaczęli opisywać działania specjalnych formacji policyjnych i kolaboranckich na Ukrainie i na Białorusi47. W świetle ustaleń historyków widać wyraźnie, że we wszystkich krajach okupowanych powstawały specjalne oddziały i jednostki, których głównym celem było wyłapywanie ukrywających się Żydów. Można spierać się o inspirację i o motywy tych działań – niektórzy uczestnicy po wojnie tłumaczyli się ideologią, inni religią, jeszcze inni chęcią zdobycia łupów (lub też dowolnym połączeniem tych czynników) – lecz nie można negować samego faktu istnienia rozbudowanych struktur policyjnych, których celem było ostateczne wyniszczenie europejskich Żydów. To, że w Polsce powstały w latach wojny oddziały policji specjalnie przeznaczone do tropienia Żydów, nie jest więc niczym niezwykłym. Niezwykła jest jedynie cisza, jaka otacza Polaków zaangażowanych w walkę z Żydami.
Plan powołania specjalnej jednostki policyjnej wcielono w życie pod koniec lata 1943 r. Nowo powstałą sekcję PPK nazwano eufemistycznie „Kriegsfahndungkommando”, czyli Oddziałem Poszukiwań Wojennych48. Według jednego świadectwa na drzwiach pokoju, w którym urzędowali tajniacy z Oddziału Poszukiwań, pojawiła się tabliczka z wiele mówiącym napisem: „Oberstreifkommando”49. Polscy pracownicy warszawskiej Kripo nazywali tę komórkę po prostu „referatem żydowskim”. Niewiele wiadomo o powołaniu, trybie pracy oraz o personelu nowo powstałego Judenreferatu. Z nielicznych wzmianek wyjętych z powojennych dochodzeń oraz z okupacyjnych notatek wywiadu AK wynika, że Kreigsfahndungskommando było jednostką mieszaną. W jej skład oprócz kilkunastu tajniaków z Polskiej Policji Kryminalnej, ściągniętych z różnych komisariatów, weszło kilku policjantów niemieckich, kilku volksdeutschów oraz dwóch Ukraińców.
Komisarz kryminalny i Unter sturmführer SS Werner Balhause (źródło: Archiwum Yad Vashem, FA-287/3)
Sekcja Kriegsfahndung była jednostką wydzieloną do zadań specjalnych, nie wchodziła więc w skład żadnego z siedmiu komisariatów PPK, lecz podlegała bezpośrednio niemieckiemu zarządowi Dyrekcji Policji Kryminalnej. Na czele Kriegsfahndungkommando stanął komisarz kryminalny i Untersturmführer SS Werner Balhause. O Balhausem (vel Ballhause, vel Balhausen) wiadomo niewiele50. Przed przeniesieniem do Warszawy pracował w Kripo w Ostrowcu Świętokrzyskim, gdzie miał być współodpowiedzialny za likwidację tamtejszego getta. W warszawskiej Kripo pojawił się przypuszczalnie w pierwszej połowie 1943 r. i został niemieckim nadzorcą komisariatów II i III (tzw. kradzieżowych) PPK w DPK Warschau. Praca w Warszawie musiała przynosić Balhausemu wymierne zyski, o czym wspominano w raporcie z konspiracyjnego rozpoznania policji granatowej, w którym pod datą 19 stycznia 1944 r. odnotowano: „szereg niemieckich pracowników z dyr. Kripo (Balhausen, Nusperling i inni) wysyłają zrabowane meble i wartościowe rzeczy do Rzeszy lub magazynują je w domach zajętych przez wojsko, przy ul. Rozbrat”51.
Do nowej sekcji Balhause przyjmował policjantów ochotników, zazwyczaj ludzi z dużym doświadczeniem w tropieniu Żydów. Nie przypadkiem ściągnął do siebie dwóch wywiadowców z II Komisariatu, przedwojennych tajniaków posiadających rozbudowaną siatkę konfidentów na mieście. Zastępcą Balhausego w Judenreferacie został Kriminalsekretär Schuhardt, a listę niemieckich funkcjonariuszy dopełniali Kriminalassistent Henel (lub Henkel) oraz pochodzący ze Śląska policjant Bömisch. Niemcy z Kriegsfahndungskommando mieli do dyspozycji jeden pokój w siedzibie Kripo, a drugi zajmowali ich polscy podwładni i współpracownicy52. Przełożonym polskiej sekcji był początkowo Wacław Stroka, a po śmierci Stroki (który został zabity na początku 1944 r. w przypadkowej strzelaninie na ul. Krochmalnej) jego miejsce przypuszczalnie zajął Zygmunt Głowacki, wywiadowca II Komisariatu. W sekcji pracowali również wywiadowcy Jan Putrycz (vel Puszyn) oraz Władysław Nowiński, ten ostatni tak jak i Głowacki przeniesiony z komisariatu „kradzieżowego”. Do sekcji należeli też funkcjonariusze Władysław Olszewski, Sybilski oraz dwóch młodszych stażem policjantów: Jerzy Gzel (vel Gezell) i Paluchowski. Pierwszym tłumaczem sekcji został Polak Adamiec, a po jego śmierci (zginął w styczniu 1944 r. w strzelaninie w Mińsku Mazowieckim) zastąpił go volksdeutsch Bąk. Sekretarką w referacie żydowskim została przedwojenna pracownica Urzędu Janina (lub Irena) Oleszuk. Ważną rolę odgrywał ponadto wywiadowca Leszek Tuszpiński, pełniący funkcję łącznika pomiędzy personelem polskim a niemieckim. Codzienna praca referatu żydowskiego opierała się jednak przede wszystkim na ścisłej współpracy z siecią konfidentów. Każdy wywiadowca prowadził swoich agentów, penetrujących różne grupy ludności bądź też różne dzielnice miasta. O „całej masie konfidentów” pracujących na rzecz Kriegsfahndungkommando wspominała też sekretarka warszawskiej DPK, która z funkcjonariuszami pozostawała w codziennym kontakcie53. O jednym z policjantów wiemy, że „miał na swoim kontakcie konfidentów, do niego stale telefonowano z miasta”54. Wspomniany wcześniej sierżant Głowacki sprawował pieczę nad 10 konfidentami oraz współpracował z agentem do specjalnych poruczeń, niejakim Janem Łakińskim55, który już wkrótce miał zginąć z wyroku podziemia56. W działaniach referatu żydowskiego dużą rolę odgrywały również anonimy, spływające na policję i kierowane następnie do Balhausego w celu dalszego wyjaśnienia57. Przejście do pracy w referacie żydowskim odbywało się za zaproszeniem lub na własne życzenie. Podjęcie pracy w nowej sekcji sprzyjało nawiązywaniu bliższych kontaktów z niemieckimi przełożonymi, a to mogło okazać się bardzo pomocne w karierze zawodowej. Niektórzy z funkcjonariuszy dosłużyli się nawet stopni oficerskich, a jeden z ochotników, przedwojenny plutonowy z brygady „kradzieżowej”, w Judenreferacie awansował do stopnia starszego sierżanta. Warto dodać, że polscy wywiadowcy zatrudnieni w Oddziale Poszukiwań Wojennych mogli się pochwalić solidnym wcześniejszym przeszkoleniem. Dwóch z nich jeszcze w 1941 r. ukończyło specjalne 3-tygodniowe kursy z prawa karnego, służby śledczej oraz techniki prowadzenia dochodzeń58. Kursy te odbywały się w Rabce, w specjalnej szkole SS i SD dla Polaków, prowadzonej przez podinspektora Stano, naczelnika Wydziału Śledczego z Krakowa59.
Jeżeli chodzi o metody pracy śledczej, to wiadomo tyle, że wywiadowcy na miasto wychodzili „w patrolu”, z reguły w grupach po dwóch lub trzech funkcjonariuszy. Według Karola Frankowskiego, policjanta z brygady „kradzieżowej”: „referat [Kriegsfahndungskommando] był pod całkowitym dowództwem Niemców. Referat ten miał za zadanie [przeprowadzanie] specjalnych wywiadów i aresztowań. Widziałem na własne oczy jak Zygmunt G. [jeden z funkcjonariuszy – J.G.] sprowadzał do Urzędu aresztowanych. Chodził na te akcje zawsze w towarzystwie 2 osobników, pracował on na terenie Warszawy, najczęściej zaś na terenie getta. Zdarzało się, że na akcje te wyjeżdżali samochodem. Mówiono u nas, że referat ten zarabia dużą forsę. Opinia o tym referacie była jak najgorsza […] do referatu tego przydzielano ludzi o specjalnym zaufaniu, był nawet wypadek, że jeden z pracowników, który nerwowo nie mógł wytrzymać tej pracy, popełnił samobójstwo”60. Czasem na czele patrolu stawał Niemiec, lecz z reguły komendę sprawował jeden z polskich kripowców. Patrole kierowano pod wcześniej rozpoznane adresy, gdzie mieli przebywać Żydzi. Po aresztowaniu Żydów doprowadzano do Dyrekcji Policji Kryminalnej, gdzie poddawano ich przesłuchaniom. Z jednego z zeznań dowiadujemy się, że: „[w]ywiadowca G. do zatrzymanych odnosił się ostro. […] Żydów przesłuchiwał, odnosząc się do nich ostro i krzycząc”61. Po wstępnym przesłuchaniu ofiary przekazywano w al. Szucha, w ręce Gestapo, bądź odwożono na Pawiak. Wszyscy pracownicy referatu żydowskiego brali od czasu do czasu udział w eskortowaniu schwytanych Żydów do kolejnego miejsca kaźni. Jak twierdził jeden z przesłuchiwanych policjantów: „z gestapo, jak mówiono, Żydzi byli przewiezieni do obozów koncentracyjnych w Treblince, Oświęcimiu i innych”62. W rzeczywistości w 1943 i 1944 r. Żydów wywożono w pobliskie ruiny getta, gdzie Niemcy dokonywali masowych egzekucji, o których co kilka dni donosiła podziemna prasa. Rzecz warta odnotowania, do biur Oddziału Poszukiwań złapanych Żydów doprowadzali również policjanci granatowi oraz kryminalni z innych komisariatów.
Starszy sierżant Zygmunt Głowacki, funkcjonariusz Kriegsfahndungskommando, zdjęcie zrobione podczas wyprawy do Treblinki, jesień 1943 r. (źródło: AIPN, GK 317/247)
Trudno powiedzieć coś konkretnego o pierwszych miesiącach działalności sekcji żydowskiej Kripo – w konspiracyjnych raportach oraz powojennych zeznaniach zachowały się o tym jedynie strzępy informacji. Nie wiadomo zresztą, gdzie się kończą zatrzymywania Żydów dokonywane przez funkcjonariuszy na własną rękę, a gdzie zaczynają działania ujęte w karby dyscypliny służbowej. Wiadomo jednak, że jedną z pierwszych operacji Kriegsfahndungskommando związanych, choć nie bezpośrednio, z Żydami był wyjazd jesienią 1943 r. kilku funkcjonariuszy, z Balhausem na czele, do Treblinki. Celem wyprawy było przeprowadzenie dochodzenia w sprawie napadu na okolicznych mieszkańców dokonanego przez Ukraińców, strażników obozu. Nie jest jasne, czy funkcjonariusze Kripo odwiedzili wówczas likwidowany obóz zagłady, czy też pobliski obóz pracy AEL Treblinka I, ale z wyjazdu tego zachowało się kilka fotografii. Na jednej z nich widać polskiego funkcjonariusza Oddziału Poszukiwań na tle samochodu policyjnego, z pistoletem maszynowym w dłoniach.
Od późnej jesieni 1943 r. Kriegsfahndungskommando wypracowało własny styl działania i zaczęło aresztować Żydów zarówno na własny rachunek, jak i na zlecenie innych instancji. Według jednego z tajniaków (który w składanych po wojnie zeznaniach w sposób oczywisty usiłował umniejszyć skalę represji): „aresztowania Żydów były przeprowadzane często, przeciętnie raz lub dwa razy tygodniowo”63. Zatrzymań dokonywano najczęściej w mieszkaniach, w których ukrywali się Żydzi. Szczątkowa baza źródłowa nie pozwala nam dziś na określenie, choćby w przybliżeniu, skali antyżydowskich działań warszawskiej Kripo. Ogromna większość ofiar polskich policjantów na zawsze pozostanie bezimienna, a ich prochy zaginęły bez śladu w ruinach getta. Tym bardziej istotne jest przywołanie tych nielicznych nazwisk, adresów czy dat, które udaje się z dokumentów wyłowić i które umożliwiają historykowi wydobycie choćby kilku ofiar z anonimowości i zapomnienia.
W styczniu 1944 r. dwaj wywiadowcy sekcji wraz z tłumaczem Adamcem udali się „na jedną z ulic na Starym Mieście, między Podwalem, a Rynkiem Starego Miasta”. Jeden z nich zeznawał dalej: „w mieszkaniu na II piętrze zastaliśmy 2 starsze kobiety narodowości żydowskiej. Prawdopodobnie były to matka z córką. Osoby te zatrzymaliśmy i odprowadziliśmy do Dyrekcji”64. Po pewnym czasie do pustego mieszkania powrócił tłumacz Adamiec i zabrał stamtąd bieliznę pościelową i osobistą, które następnie rozdzielono między funkcjonariuszy placówki. Obie Żydówki ukrywały się na fałszywych papierach, ale w toku przesłuchania kobiety przyznały się agentom Kripo, że ich prawdziwe nazwisko brzmi Fajans. Nieco później, w początkach wiosny 1944 r., agenci pojawili się na ul. Twardej, między Złotą a Pańską, gdzie w pokoju sublokatorskim mieszkała 20-letnia Żydówka. Została ona aresztowana, natomiast polscy gospodarze uniknęli przykrych konsekwencji, przypuszczalnie za pomocą często używanego argumentu o wynajęciu Żydówce pokoju „w dobrej wierze”, nie znając prawdziwego pochodzenia sublokatorki. „Rzeczy żadne nie zostały zabrane” – dodał na swoje usprawiedliwienie agent Kripo. Do innego aresztowania doszło na Powiślu, gdzie pracownicy Kriegsfahndungkommando znaleźli „starszą kobietę, Żydówkę, mieszkającą samotnie, w nędznych warunkach”. Być może dlatego i tym razem „żadnych rzeczy nie zabrano” – jak zapewniał były policjant. W domu przy ul. Hożej, Wilczej lub Wspólnej agenci zatrzymali Żyda w wieku około 30 lat. Podobnie jak i innych, jego również doprowadzono najpierw do Dyrekcji Policji Kryminalnej. Inną starszą Żydówkę złapano w willi na Żoliborzu. Polskim gospodarzom tak jak poprzednio rzekomo nic się nie stało. Trudno zresztą dawać wiarę tej części zeznania – z punktu widzenia przesłuchiwanego po wojnie policjanta z Kripo najwyraźniej łatwiej było przyznać się do zatrzymania Żydów niż do zaaresztowania Polaków lub do kradzieży mienia ofiar. Wiosną 1944 r. w domu na rogu Puławskiej i Rakowieckiej zatrzymano inną Żydówkę, z domu przy ul. Wroniej wyciągnięto całą żydowską rodzinę, a kiedy indziej patrol kripowców dokonał aresztowania Żydów w budynku w jednej z ulic odchodzących od Belwederskiej.
Członkom komanda zdarzały się również ekspedycje poza Warszawę. W maju 1944 r. policjanci Bömisch, Tuszyński, Nowiński, Henkel, Głowacki i Gsell pojechali do Świdra, gdzie miała się ukrywać żydowska rodzina. W tym wypadku wyprawa nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Nie ulega jednak wątpliwości, że akcją, która najlepiej zapadła agentom Kripo w pamięć, było wykrycie i likwidacja schronu „Krysia”.
44
Marek Hłasko, Szukając gwiazd [w:] idem, Opowiadania, Paryż: Instytut Literacki, 1963, cyt. za: „Zagłada Żydów. Studia i Materiały” 2008, nr 4, s. 417.
45
Więcej na ten temat zob. Jean-Marc Berlière, Les policiers français sous l’occupation, Paris: Perrin, 2001; Laurent Joly, L’antisémitisme de bureau. Enquête au coeur de la préfecture de Police de Paris et du commissariat général aux Questions juives, 1940-1944, Paris: Grasset, 2011; Tal Bruttman, La logique des bourreaux, 1943-1944, Paris: Hachette, 2003.
46
Ad van Liempt, Hitler’s Bounty Hunters. The Betrayal of the Jews, Oxford-New York: Berg, 2005.
47
Martin Dean, Collaboration in the Holocaust: Crimes of the local police in Belorussia and Ukraine, 1941-1944, New York: St. Martin’s Press i USHMM, 2000; John-Paul Himka, The Lviv Pogrom of 1941: The Germans, Ukrainian nationalists, and the carnival crowd, „Canadian Slavonic Papers”, czerwiec-grudzień 2011, t. 53, nr 2-4, s. 209-224; Gabriel N. Finder, Alexander V. Prusin, Collaboration in Eastern Galicia: The Ukrainian police and the Holocaust, „East European Jewish Affairs”, zima 2004, t. 34, nr 2, s. 95-118.
48
AIPN, GK 317/248, Zeznanie Marii Dzięgielewskiej, 3 I 1950 r., k. 52-53.
49
Oberstreifkommando (niem.) – Główny Oddział Prowadzenia Obław. AIPN, GK 317/248, Zeznanie świadka Bronisława Chudzikowskiego, 13 I 1950 r., k. 57-57v.
50
W 1967 r. przeciwko Balhausemu wszczęto w Hamburgu dochodzenie: Zentrale Stelle der Landesjustizverwaltungen zur Aufklärung Nationalsozialistischen Verbrecher w Ludwigsburgu (Centrala Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu, ZSt.), 206 AR-Z 23/64, Prokuratura Krajowa w Hamburgu, nr akt 147 Js 34/65, Likwidacja getta w Ostrowcu i w innych miejscach. Werner Ballhause, ur. 27 III 1903 r. w Berlinie, pełnił służbę w KdS-ADS w Ostrowcu w stopniu komisarza kryminalnego (m.in. w Wydziale V KdS Warschau). Akta znajdują się w prokuraturze hamburskiej. Jak na razie nie udało mi się dotrzeć do tych materiałów. Jestem wdzięczny dr. Andrei Löw z monachijskiego Institut für Zeitgeschichte za tę informację.
51
AAN, Delegatura Rządu na Kraj, 202/II-44, „Kronika wydarzeń na terenie m.st. Warszawy od 1 sierpnia 1942 do 30 kwietnia 1944 r.”.
52
W obu wypadkach lista funkcjonariuszy jest niepełna, udało mi się ustalić jedynie część nazwisk.
53
AIPN, GK 317/248, Zeznanie Marii Dzięgielewskiej, 3 I 1950 r., k. 52v.
54
Ibidem, Przesłuchanie Władysława Nowińskiego, 24 II 1950 r., k. 14-15.
55
„Wiem, że Głowacki pracował w Kripo w sekcji tępienia Żydów. W tym domu co ja mieszkał Łukiński, który też tam pracował. Został on zastrzelony przez podziemie” (AIPN, GK 317/247, Protokół rozprawy głównej, Zeznanie Bolesława Epelbauma, k. 91).
56
AIPN, GK 317/248, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 14 I 1950 r., k. 21-22. Podczas przesłuchania Głowacki podał dane jednego z tych konfidentów, Mieczysława Jankowskiego ps. „Borys”, który „władał językiem niemieckim, angielskim perfekt, jak mówił, znał również francuski”.
57
Ibidem, Przesłuchanie Władysława Nowińskiego, 13 III 1940, k. 48v.
58
Ibidem, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 31 I 1950 r., k. 29-30.
59
Mowa tu o utworzonej na przełomie 1939 i 1940 r. Szkole Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa (Führerschule der Sicherheitspolizei und des SD). Szkoła miała dwie sekcje: niemiecką i polską.
60
AIPN, GK 317/248, k. 55-55v
61
Ibidem, Przesłuchanie Władysława Nowińskiego, 24 II 1950 r., k. 14-15.
62
Ibidem, Przesłuchanie Władysława Nowińskiego, 2 III 1950 r., k. 45-45v.
63
AIPN, GK 317/248, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 9 II 1950 r., k. 31-32.
64
Ibidem, k. 34-34v.