Читать книгу Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II - Группа авторов - Страница 9

Studia
Jan Grabowski
Tropiąc Emanuela Ringelbluma. Udział polskiej Kriminalpolizei w „ostatecznym rozwiązaniu kwestii żydowskiej”
Polska Policja Kryminalna na tropie Emanuela Ringelbluma. 7 marca 1944 r. Bunkier „Krysia”

Оглавление

Dla celów informacyjnych i wywiadowczych koniecznym jest, by wywiadowcy znali języki krajowe i obce, a również żargon żydowski 65.

Jednym z ukrywających się w Warszawie Żydów był Emanuel Ringelblum, założyciel konspiracyjnego archiwum o kryptonimie „Oneg Szabat” i kronikarz warszawskiego getta, który ostatnie miesiące życia spędził w bunkrze „Krysia” przy ul. Grójeckiej 81. Bunkier wykopano pod szklarnią ogrodnika Mieczysława Wolskiego, na krańcu miasta, tam gdzie peryferie południowej Ochoty powoli zmieniały się w wieś. Kryjówka była o tyle niezwykła, że wraz z Ringelblumem ukrywało się tam trzydzieści kilka innych osób, w tym jego żona Judyta i piętnastoletni syn Uri. Tego rodzaju bunkier w Warszawie w 1944 r. stanowił zupełny ewenement. W literaturze dotyczącej ukrywania się i ratowania nie można natrafić na inną równie okazałą kryjówkę, której mieszkańcom udałoby się przetrwać tak długo. Owszem, kronikarze powstania w getcie odnotowali istnienie wielkich, czasem liczących sobie kilkuset mieszkańców schronów. Ale wszystkie te schrony zostały wykryte i zniszczone przez Niemców jeszcze przed końcem maja 1943 r. Rzecz jasna, bunkry te położone były w getcie. Po aryjskiej stronie Żydzi chowali się w małych grupkach, czasem rodzinami, czasem pojedynczo. Jeżeli chodzi o ukrywających się Żydów, to bunkier „Krysia” był istotnie wyjątkową kryjówką. Pisał o nim Emanuel Ringelblum: „ster schronu dzierży w swym ręku «szef», p. Władysław M.66, lat 37, ogrodnik z zawodu. Postanowił uratować dziesiątki Żydów na przekór okupantowi, który wydał na nich wyrok śmierci. P[an] W. jest duszą i ciałem oddany swej najdroższej kochance, pani «Krysi» (tak nazwano schron, od wyrazu «kryjówka»). […] Przez kilka tygodni ukrywano w piwnicy, nad którą mieszkał volksdeutsch, kilkunastu przyszłych mieszkańców «Krysi». Z ich pomocą p. W. wybudował mieszkanie podziemne z kuchnią, ubikacją, ciasne, niewygodne, ale za to bezpieczne, bo w szczerym polu, z dala od oczu ludzkich”67.

Samuel Kassow, biograf Ringelbluma, pisze: „Na początku marca 1944 roku skończyła się szczęśliwa passa «Krysi». Według trzech różnych źródeł Wolskiego zdradziła dziewczyna, po tym jak ze sobą zerwali. Jagurowie68 twierdzili, że «Krysię» wydał 18-latek, Jan Łakiński, na którym polskie podziemie wykonało potem wyrok śmierci. 7 marca u Wolskiego pojawili się Niemcy z polską policją. Wiedzieli dokładnie, gdzie szukać. Jedna grupa wdarła się do domu, druga pobiegła do ogrodu i szklarni. Kilku Niemców rzuciło się na Mieczysława z wyzwiskami: «Ty przeklęty żydowski pachołku, zachciało ci się Żydów ukrywać, zapłacisz za to, głupcze!»”69. Następnie Niemcy okrążyli wyjście z bunkra i – strzelając w powietrze – zagrozili, że wszystkich Żydów „wytrują jak szczury”, jeżeli ci nie wyjdą sami na powierzchnię70. Żydów – po tym jak w końcu opuścili bunkier – przewieziono na Pawiak, do więzienia. Po kilku dniach, wszyscy zostali rozstrzelani w ruinach getta. Ich los podzielił ogrodnik Mieczysław Wolski i jego piętnastoletni siostrzeniec Janusz Wysocki.

W podobny sposób opisali wykrycie bunkra lojalni wobec patriotycznego podziemia granatowi policjanci. W „Kronice wydarzeń”71 sporządzonej dla Delegatury Rządu, pod datą 7 marca 1944 r. odnotowano: „przy ul. Grójeckiej 81 w zabudowaniach ogrodnika Wolskiego aresztowano ukrywających się tam 38 Żydów. Między nimi znajdowało się tam kilkudniowe dziecko. Żydzi ci ukrywali się w wygodnie urządzonych suterynach cieplarni. Posiadali tam wodę, łazienkę i elektryczność. Żywność dostarczał im ogrodnik Wolski. W schronieniu tym przebywali żydzi od 5 marca 1943 r. Byli to bogaci i znani na terenie 23 komisariatu ludzie (piekarz Gitter, restaurator Rawicz, dr Cendrowicz i inni). Żandarmeria niemiecka wykryła ich na podstawie doniesienia. Przy likwidacji tego schronienia była również policja z 23 kom[isariatu]. Żydów zabrano i wywieziono wraz z majątkiem (futra, biżuteria, 4 kg złota itp.) Cieplarnię i całe urządzenie zniszczono granatami i spalono. Wolskiego zaś wraz z siostrą i siostrzeńcem aresztowano, jego mieszkanie prywatne opieczętowano”72.

Nowe światło rzucają na tę sprawę materiały śledztwa prowadzonego przez komunistyczny Urząd Bezpieczeństwa – w zupełnie innej zresztą sprawie – niecałe sześć lat po wykryciu bunkra i śmierci Ringelbluma. Sprawa wykrycia kryjówki weszła w krąg zainteresowania śledczych właściwie przypadkiem, na marginesie śledztwa dotyczącego przede wszystkim działalności przedwojennej „Defensywy”. Ściganie ukrywających się Żydów podczas wojny stanowiło jeden z bocznych wątków śledztwa, tym bardziej wiarygodne są więc jego ustalenia w tej kwestii.

26 stycznia 1950 r. nieznany z nazwiska milicjant z komendy Warszawa-Ochota spisał wstępny raport. Raport ten, choć zawiera błędy (głównie jeżeli chodzi o chronologię), dostarcza wiele niezwykle ważnych informacji. Szczególnie interesujące są ustalenia dotyczące samej likwidacji bunkra. Są to zarazem informacje pochodzące z okresu niezbyt odległego od opisywanych wydarzeń, przeto podwójnie dla nas cenne. Warto go wobec tego zacytować w obszernych fragmentach:

„W dniu dzisiejszym przeprowadziłem wywiady celem ustalenia schronu na Ochocie i świadków i ustaliłem, że: ogrodnik warszawski Wolski Mieczysław, właściciel domu i dużego placu przy ulicy Grójeckiej nr 81 po wkroczeniu niemców do Warszawy i utworzeniu ghetta zbudował na swoim placu zamaskowany schron podziemny, w którym ukrywało się ponad 40 osób narodowości żydowskiej – znajomych Wolskiego lub ich krewnych, z nazwisk znane jest Epsztein, piekarz z ulicy Siewierskiej. Byli to ludzie zamożni, którzy nigdzie nie pracowali, utrzymując się w schronie i opłacając się ukrywającemu z funduszów własnych73. Nieustalonym sposobem kryjówka ta została wykryta w 1943 r. przez niemców i zlikwidowana. Wszystkich ukrywających się «gestapo» wywiozło i żaden z nich nie powrócił. Został przy tym aresztowany Wolski Mieczysław oraz jego bratanek, Wolski Janusz74, którzy również nie powrócili, prawdopodobnie zostali rozstrzelani. Po wywiezieniu ukrywających się żydów schron został zburzony przy pomocy granatów, zaś dom został podpalony […]. Z osób żyjących, a obecnych przy likwidacji schronu, jest matka Wolskiego, zamieszkała na Grójeckiej, jak również siostry Wolskiego, które jednak w czasie likwidacji schronu znajdowały się gdzie indziej. Żyje również krewna Wolskiego Maria Czakajewska, zam. przy ulicy Siewierskiej nr 4 m 16. W czasie likwidacji schronu teren został obstawiony przez żandarmerię niemiecką z Domu Akademickiego przy pl. Narutowicza; likwidację przeprowadzili gestapowcy oraz były osoby w ubraniach cywilnych. […] Likwidacja trwała kilka godzin. (-) nieczytelny podpis”75.

Zapis w „Kronice wydarzeń” wskazuje wyraźnie na to, że rajd na bunkier „Krysia” nastąpił, tak jak to zazwyczaj bywało, w wyniku doniesienia. Według Kassowa jest możliwe, że przyczyną wpadki był donos zdradzonej kobiety lub meldunek konfidenta Łakińskiego – obie wersje nie muszą się zresztą wzajemnie wykluczać. Jednak ani świadkowie, ani ofiary, ani prowadzący po wojnie dochodzenie oficer milicji nie mieli pojęcia, że wpadka bunkra „Krysia” oraz śmierć jego mieszkańców były przede wszystkim bezpośrednio związane z szeroko zakrojoną akcją warszawskiej Sipo, a w pierwszej kolejności – specjalnej sekcji „przeciwżydowskiej” utworzonej w łonie Polskiej Policji Kryminalnej.

Przełom lutego i marca 1944 r. stanowił dla członków Judenreferatu PPK okres wzmożonej pracy. Garść informacji na ten temat można znaleźć w raportach policjantów granatowych, zbieranych z różnych warszawskich komisariatów, a następnie przesyłanych do komórek wywiadu Delegatury Rządu. Informacje z „Kroniki wydarzeń” są wiarygodne, jeżeli chodzi o działania samych granatowych, dość wiarygodne w odniesieniu do polskiej Kripo i znacznie mniej wiarygodne przy ustalaniu działań policji niemieckiej, w tym Gestapo – tam, gdzie zakonspirowani policjanci granatowi mieli mniej wtyczek. 29 lutego 1944 r. wpadł w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach Ludwik Landau, pracownik Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Następnego dnia policja zatrzymała jego żonę i córkę; obie w momencie aresztowania popełniły samobójstwo. 1 marca w Mińsku Mazowieckim został zaaresztowany Julian Grobelny – przewodniczący „Żegoty” – zadenuncjowany z powodu swojego zaangażowania w pomoc dla Żydów. 2 marca agenci Kripo zaaresztowali w sklepie ze słodyczami przy ul. Mokotowskiej niejakiego Jana Jaworskiego, „członka komitetu [opieki – J.G.] nad Żydami”, który przyszedł tam w celu wręczenia agentom okupu za zwolnienie wcześniej zatrzymanych Żydów. Przy zatrzymanym znaleziono notatnik z listą nazwisk oraz fałszywą legitymację na nazwisko Zygadlewicz76. 3 marca, dzień po schwytaniu Jaworskiego, agenci zatrzymali na ul. Koźlej większą grupę ukrywających się Żydów, a cztery dni później wpadł schron „Krysia”. Nie wiadomo, czy schwytanie Jana Jaworskiego przyczyniło się do aresztowania Ringelbluma, ale zbieżność dat jest uderzająca77.

W miarę dokładny przebieg samej operacji można odtworzyć na podstawie zeznań złożonych przez dwóch uczestników aresztowania Ringelbluma. 7 marca, wcześnie rano, gdy tylko policjanci pojawili się na służbie, Untersturmführer SS Balhause zarządził alarm w sekcji. Po krótkiej odprawie wszystkich funkcjonariuszy załadowano na samochody. „Balhause zarządził, aby wszyscy pojechali razem z nim. Pojechaliśmy samochodem na ulicę Grójecką, n[ume]r[u] nie pamiętam, było to na odcinku między pl. Narutowicza a krańcowym przystankiem tramwajowym, jadąc w kierunku Okęcia. Po przybyciu na miejsce okazało się, że było tam już kilkunastu Niemców z gestapo. Przez bramę weszliśmy na teren posesji, gdzie znajdowały się inspekty, które zostały obstawione przez gestapowców i przez nas. Jak się już na miejscu zorientowałem, został zatrzymany ogrodnik, który był właścicielem inspektów, i jego syn, kilkunastoletni chłopak. Na polecenie któregoś z Niemców syn ogrodnika wszedł do bunkra znajdującego się pod inspektami i wytłumaczył znajdującym się tam Żydom, że wszelki opór jest bezcelowy i żeby wszyscy wyszli. Żydzi z tego bunkra wyszli pojedynczo; było ich dwadzieścia kilka osób i zostali zatrzymani przez gestapo. Żydzi ci byli różnej płci i wieku, były nawet dzieci. Po zatrzymaniu Żydzi oraz ogrodnik i jego syn zostali przewiezieni do gestapo, a my powróciliśmy do Dyrekcji”78.

Inny wywiadowca z Oddziału Poszukiwań zeznał: „Wiosną 1944 na polecenie gestapo z sekcji «Kriegsfahndung» pojechałem na likwidację bunkra żydowskiego. [Pojechało tam] 2 Niemców, Ballhause, tłumacz Bąk i jeszcze jeden Niemiec. Z Polaków na tę likwidację pojechał Puszyn Jan, do pomocy przy likwidacji bunkra Niemcy mieli też wywiadowców z innych Brygad”79. Przesłuchiwani po wojnie polscy policjanci usiłowali, co jest zrozumiałe, umniejszyć własny udział w aresztowaniach: „brałem udział w ujmowaniu Żydów przy ulicy Grójeckiej 81. Tam, gdy zajechaliśmy, byli już Niemcy. […] Na miejscu dopiero dowiedzieliśmy się, że ukrywają się tam Żydzi. Widziałem tylko, jak Niemcy wyprowadzali Żydów. Kiedy ich zabrali, to powiedzieli nam, że możemy już wracać do Dyrekcji, bo nie jesteśmy im potrzebni. Wtedy nie słyszałem ani nie wiedziałem, że był zabrany ogrodnik. Dowiedziałem się o tym dopiero w Dyrekcji”. Niemniej z zeznań funkcjonariuszy wynika, że do obławy na bunkier „Krysia” Kripo zmobilizowała spore środki, wliczając w to kontyngenty policjantów granatowych z różnych komisariatów. „Jak sobie przypominam […] przy likwidacji bunkra z Żydami na Ochocie, przy ulicy Grójeckiej, udział […] brali prawie wszyscy z sekcji i wielu wywiadowców z Dyrekcji i innych Komisariatów”80. W innym zeznaniu czytamy: „Rozstawiono nas po jednym do każdego gestapowca. Pod inspektami, jakie były na tej posesji, mieścił się schron. Z tego schronu Niemcy wyprowadzili jakieś osoby. Osób tych było kilkanaście. Osoby te zostały zabrane przez gestapowców i wywiezione samochodem. Dokąd, nie wiem – my tam nic nie robiliśmy. Tyle tylko, że byliśmy tam obecni”. Trudno jednak uwierzyć, że funkcjonariusze sekcji „do tępienia Żydów” byli „tylko obecni” w czasie tej najpoważniejszej akcji swojego oddziału.

Jeżeli chodzi o pokłosie akcji, to można odwołać się ponownie do raportu ze wstępnego dochodzenia, sporządzonego w styczniu 1950 r. przez anonimowego funkcjonariusza z komendy MO na Ochocie. W wyniku „rozpytania” świadków stwierdził on, że po wywiezieniu Żydów „wszystkie ruchomości Wolskiego oraz ukrywających się zostały wywiezione przez XXIII Komisarjat policji”81, natomiast nieprzedstawiające żadnej wartości „łachy pozostawione przez policję zrabowała okoliczna ludność”. W ostatnich zdaniach raportu czytamy: „Wszyscy lokatorzy domu Wolskiego w czasie likwidowania schronu ulotnili się, zabierając ze sobą najcenniejsze rzeczy, ucieczce ich nie przeszkadzała policja mundurowa z XXIII Komisariatu, obstawiająca ulicę Grójecką, na której zgromadziły się tłumy okolicznych mieszkańców”82. Jak już wspomniałem wcześniej, sprawa wykrycia bunkra „Krysia” i mordu dokonanego na jego mieszkańcach w niewielkim jedynie stopniu interesowała milicję. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że z żyjących świadków likwidacji schronu (wymienionych w raporcie) przesłuchano jedynie matkę ogrodnika Wolskiego83.

Wykrycie schronu na Grójeckiej musiało odbić się silnym echem w zarządzie policji dystryktu warszawskiego, gdyż jeszcze tego samego dnia władze niemieckie wystąpiły z wnioskiem o przyznanie nagród pieniężnych 15 urzędnikom Kripo za lojalność i gorliwość w pracy. Nie można mieć całkowitej pewności, że nagrody te były na pewno związane z wykryciem bunkru „Krysia”, lecz wydaje się wątpliwe, aby zbieżność dat była dziełem przypadku84.

Opisywana akcja nie była ostatnim „sukcesem” warszawskiej Kripo. W cytowanej wcześniej „Kronice wydarzeń” pod datą 15 marca odnotowano informację o aresztowaniu kolejnych osób powiązanych z ujętymi tydzień wcześniej mieszkańcami bunkra przy ul. Grójeckiej. 22 marca policja wykryła kolejną kryjówkę – tym razem przy ul. Orlej 12, na przełomie marca i kwietnia warszawska Kripo wzięła udział w blokadach na Żoliborzu, w których wpadło 40 Żydów, a 2 kwietnia oddział pod dowództwem Balhausego dokonał kolejnych aresztowań – tym razem w lokalach restauracyjnych.

65

„Instrukcja inwigilacyjna” z rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych z 4 I 1924 r. o organizacji urzędów śledczych, cyt. za: Misiuk, Pepłoński, Organizacja instytucji policyjnych…, s. 189.

66

Ringelblum celowo zmienił dane osobowe Mieczysława Wolskiego.

67

Emanuel Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej, Warszawa: Czytelnik, 1988, s. 160.

68

Orna Jagur, Bunkier „Krysia”, Łódź: Oficyna Bibliofilów, 1997. Jagurowie (Orna i jej mąż Józef) wyprowadzili się z bunkra na krótko przed jego zdemaskowaniem.

69

Samuel D. Kassow, Kto napisze naszą historię? Ostatni rozdział zagłady warszawskiego getta. Ukryte archiwum Emanuela Ringelbluma, tłum. Grażyna Waluga, Olga Zienkiewicz, Warszawa: Amber, 2009, s. 350-351.

70

Trudno dziś powiedzieć, do jakiego stopnia opis rajdu policji na zabudowania Wolskiego odpowiada prawdzie. Cytaty pochodzą z relacji złożonej przez Małgorzatę Szadurską oraz Halinę Michałecką (siostry zabitego ogrodnika) w jerozolimskim Yad Vashem w lipcu 1988 r. Tymczasem w świetle dokumentów, o których będzie dalej mowa, wydaje się, że w chwili najścia policji obie kobiety znajdowały się poza domem.

71

„Kronikę wydarzeń” szerzej omawia Dariusz Libionka w artykule „Zapisy dotyczące Żydów w warszawskich kronikach policyjnych z lat 1942-1944”

72

AAN, Delegatura Rządu na Kraj, 202/II-44, „Kronika wydarzeń na terenie m.st. Warszawy od 1 sierpnia 1942 do 30 kwietnia 1944 r.”

73

Warto odnotować, że ani w „Kronice wydarzeń”, ani w powojennych dochodzeniach nie odnotowano obecności Emanuela Ringelbluma w kryjówce przy ul. Grójeckiej. Jedynie cytowana wcześniej „Kronika wydarzeń” pod datą 15 III 1944 r. podała nieprawdziwą informację o aresztowaniu dr. Ringelbluma jako jednego z „opiekujących się bunkrem”.

74

Błąd w raporcie – aresztowano siostrzeńca Wolskiego, Janusza Wysockiego.

75

AIPN, GK 317/248, k. 67-67v.

76

AAN, Delegatura Rządu na Kraj, 202/II-44, „Kronika wydarzeń”, 2 III 1944 r. Oba nazwiska przypuszczalnie fałszywe.

77

Ibidem, „Kronika wydarzeń”, 3 III 1944 r. Raport policji donosi o aresztowaniu na Koźlej aż 30 Żydów, ale tę liczbę traktowałbym z ostrożnością; nie znajduje ona potwierdzenia w innych źródłach.

78

AIPN, GK 317/248, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 10 II 1950 r., k. 33-34.

79

Ibidem, Przesłuchanie Zygmunta Głowackiego, 10 I 1950 r., k. 20-21.

80

Ibidem, Zeznanie Władysława Nowińskiego, 13 II 1950 r., k. 45-45v.

81

XXIII Komisariat PP obejmował wówczas okolice Grójeckiej, Kopińskiej i Kaliskiej.

82

AIPN, GK 317/248, k. 67-67v.

83

Ibidem, Zeznanie świadka Małgorzaty Wolskiej, k. 62-62v. W swoim krótkim, dwustronicowym zeznaniu matka zamordowanego ogrodnika podała, że na rewizję przyjechało do niej dwóch Niemców i dwóch polskich policjantów.

84

AAN, Delegatura Rządu na Kraj, 202/II-44, „Kronika wydarzeń”, 15 III 1944 r.

Zagłada Żydów. Studia i Materiały nr 10 R. 2014 t. I-II

Подняться наверх