Читать книгу Panorama współczesnej filozofii - Группа авторов - Страница 27
ESENCJALIZM METAFIZYCZNY
1. Preliminaria terminologiczne i historyczne
ОглавлениеW życiu codziennym oraz w mniej lub bardziej precyzyjnych dociekaniach intelektualnych trudno obejść się bez określania lub traktowania czegoś jako istotnego, a czegoś innego jako nieistotnego, przypadkowego lub akcydentalnego. Zgadzamy się na to, że do istoty Sokratesa należy myślenie, lecz nie jego łysina. Podobnie drapieżną naturę kota uznamy za coś, co ma on ze swej istoty, lecz takie czy inne ubarwienie kociego futra nie jest czymś, co określa istotę tego gatunku. Do elementarza wiedzy naukowej należy to, że woda jest ze swej natury płynem, który w czystej postaci składa się z dwóch atomów wodoru i jednego atomu tlenu, a złoto jest ze swej istoty pierwiastkiem chemicznym o liczbie atomowej 79. Z kolei wykorzystywanie wody w obrzędzie chrztu oraz zmieniającą się siłę nabywczą złota i jego znaczenie monetarne uznamy za coś mniej istotnego lub wręcz nieistotnego dla tych substancji. Problemy zaczynają się dopiero wtedy, kiedy dla tego rodzaju intuicyjnych rozróżnień staramy się opracować podstawy teoretyczne i podać kryteria oddzielania tego, co istotne, od tego, co nieistotne lub przypadkowe. Pod naporem tych problemów i trudności niekiedy rezygnuje się z tych rozróżnień i świat opisuje się po prostu jako układ obiektów i własności, które są, oraz faktów, które po prostu zachodzą, unikając jak ognia podnoszenia czegokolwiek do rangi tego, co istotne.
Dysponując tym wstępnym przeciwstawieniem owych dwóch podejść, można powiedzieć, że esencjalizm jest stanowiskiem, według którego w obrębie rzeczywistości należy odróżnić to, co istotne, od tego, co nieistotne. Antyesencjaliści będą temu zaprzeczali i kwestionowali zasadność tego odróżnienia. Dla nich rzeczywistość jest po prostu ogółem tego, co jest i co zachodzi, a co mogłoby nie być i nie zachodzić. W terminologii filozoficznej esencjalizm jest określany następująco: „teoria metafizyczna, według której przedmioty mają istoty oraz zachodzi różnica między istotnymi a nieistotnymi lub akcydentalnymi predykacjami” (Loux 1995/2015, s. 324) lub „w sensie fundamentalnym esencjalizm jest koncepcją dotyczącą posiadania własności, a mianowicie przedmiot ma własność istotnie jeśli ma ją w taki sposób, że nie jest nawet możliwe jego istnienie bez jej posiadania” (Plantinga 1995/2009, s. 232). Posługując się przykładem zaczerpniętym ze świata filmowych celebrytów, można też esencjalizm przybliżyć tak oto:
Intuicyjnie biorąc, George Clooney mógłby stracić palec, lecz nadal pozostać sobą. Intuicyjne jest też to, że nie mógłby przestać być człowiekiem, nie przestając po prostu istnieć. Tak więc chociaż mogłoby mu brakować jednego palca, to nie mógłby nie być człowiekiem. Intuicje te nasuwają przypuszczenie, że są dwa rodzaje własności: z jednej strony są własności istotne, a z drugiej strony są własności akcydentalne. Esencjalizm jest poglądem oddającym sprawiedliwość tym intuicjom, w których twierdzi się, że niektóre własności przedmiotu są istotne, a niektóre są akcydentalne (Roca-Royes 2011, s. 295).
W przytoczonych określeniach esencjalizmu zakłada się coś, co wydaje się jak najbardziej naturalne, a mianowicie, że świat składa się z przedmiotów, które mają rozmaite własności lub cechy. Można też ująć owo założenie w wersji odwołującej się do sposobów mówienia o świecie, utrzymując, iż o przedmiotach tworzących świat orzeka się różne predykaty, które wyrażają własności. Należy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że esencjalizm nie jest z konieczności związany z ontologią przedmiotów i własności. Można go w zasadzie sformułować w każdej ontologii czy koncepcji świata, twierdząc po prostu, że według tego poglądu świat ma aspekty czy wymiary istotne oraz akcydentalne. Sednem esencjalizmu jest zatem teza o tym, że w obszarze tego, co istnieje jest coś istotnego, koniecznego lub niezbywalnego7.
Za klasycznego przedstawiciela tak rozumianego esencjalizmu uważa się Arystotelesa. W jego ujęciu świat składa się z substancjalnych bytów jednostkowych, czyli z konkretnych drzew, kamieni, ptaków, koni, ludzi itd. Byty, a w szczególności substancje, przynależą do poszczególnych rodzajów i gatunków za sprawą swych istot. Innymi słowy, dzięki konstytuującym je istotom są one substancjami tego, a nie innego rodzaju. Istoty mają charakter ogólny i są ujmowane w definicjach realnych danego gatunku czy rodzaju. Niezależnie od tego, czym owe istoty rzeczy tak naprawdę są i jaki jest ich stosunek do innych kategorii, którymi Arystoteles posługiwał się w opisie rzeczywistości, nie dopuszczał on możliwości czegoś takiego, jak istota jednostkowa określonego konkretnego bytu, np. Bucefała, Aleksandra Wielkiego czy Sokratesa. W średniowiecznej tradycji filozoficznej, która do poglądów Arystotelesa szczególnie mocno nawiązywała i podtrzymywała zapoczątkowany przez niego esencjalizm, możliwości takiej nadano realny kształt za sprawą idei haecceitas. Jest to kategoria wprowadzona do metafizyki przez Jana Dunsa Szkota, która ma odpowiadać za to, że dany przedmiot jest tym właśnie, a nie innym jednostkowym bytem.
Esencjalizm był poglądem bliskim twórcom wielkich systemów racjonalistycznych w czasach nowożytnych. Z czasem jednak zaczął coraz bardziej tracić na znaczeniu pod wpływem rosnącego wpływu tendencji empirystycznych w filozofii. Przyczynili się do tego przede wszystkim przedstawiciele empiryzmu brytyjskiego, a wśród nich John Locke oraz David Hume. Zdaniem tego pierwszego w poznaniu rzeczywistości mamy jedynie do czynienia ze zmysłowymi wrażeniami otaczających nas przedmiotów. Zbierając te wrażenia w pewne całości, nadajemy tym zbiorom określone nazwy, takie jak „drzewo”, „zwierzę” lub „człowiek”, których treścią jest istota nominalna owych przedmiotów. „Locke nie zaprzeczał, że u podłoża owych zbiorów mogą znajdować się realne istoty, lecz podkreślał, iż dostęp poznawczy mamy nie do istot realnych, lecz nominalnych” (Loux 1995/2015, s. 325). Zdaniem niektórych myślicieli Hume wypowiadał się w podobnym duchu, przyjmując ostatecznie niepoznawalność istotnej natury rzeczywistości. Wszelako według rozpowszechnionej interpretacji jego stanowisko było o wiele bardziej radykalne, gdyż odrzucał on całkowicie ideę istot rzeczy. Rzeczywistością jest tylko to, co jawi się naszym zmysłom, czyli sfera fenomenalna. Wśród fenomenów nie ma miejsca na istoty i istotne własności. Co więcej, wszystko, co jest, może nie być, a zatem niezrozumiałe jest mówienie o tym, że coś w obrębie rzeczywistości jest niezbywalne lub konieczne. Esencjalizm jako pogląd metafizyczny nadaje się tylko do lamusa historii filozofii.
Twierdzenie to podtrzymywali kontynuatorzy Hume’a w kolejnych odmianach pozytywizmu, który w XX wieku przyjął postać pozytywizmu logicznego, akcentującego rolę logiki w poznaniu naukowym i sprowadzającego filozofię do logicznej analizy języka nauki. Jednak najbardziej wpływowym krytykiem esencjalizmu w minionym stuleciu okazał się amerykański filozof Willard Van Orman Quine, uchodzący za przeciwnika głównych tez pozytywizmu logicznego. Krytyka ta była częścią jego ataku na logikę modalną i jej istotne kategorie konieczności i możliwości. Sedno tej krytyki przystępnie oddaje następujący fragment rozważań Quine’a (1960/2013, s. 182–183; por. tłum. polskie, s. 230):
Można by jak najbardziej przyjąć, że matematycy są koniecznie rozumni, a niekoniecznie dwunożni, zaś rowerzyści są koniecznie dwunożni, a niekoniecznie rozumni. Co jednak począć z jednostką na tyle ekscentryczną, że jest zarówno matematykiem, jak i rowerzystą? Czy ta konkretna jednostka jest koniecznie rozumna i przygodnie dwunożna, czy na odwrót? Jeśli chodzi nam tylko o to, by mówić referencjalnie o tym obiekcie, bez specjalnego nastawienia, by czynić to w relacji do grupy matematyków, a nie do grupy rowerzystów, bądź na odwrót, to w uznawaniu niektórych jego atrybutów za konieczne, a innych za przygodne, nie ma najmniejszego sensu. To prawda, że niektóre z jego atrybutów uważamy za ważne, a inne za mało ważne; niektóre za trwałe, a inne za ulotne; żadnych z nich nie uważamy wszelako za konieczne albo przygodne.
A przecież, komentuje ten wywód Quine, w filozofii zakorzeniła się mocno tradycja odróżniania koniecznych od przygodnych atrybutów czy własności przedmiotów, obecna również w rozróżnianiu cech istotnych i przypadłościowych oraz relacji wewnętrznych dla danej rzeczy i wobec niej zewnętrznych. Nie ma jednak żadnych podstaw, by bronić sensowności i zasadności takich dystynkcji. Innymi słowy i posługując się często przywoływanym przez Quine’a terminem, arystotelesowski esencjalizm powinien zostać na dobre zarzucony i zapomniany8.
Jednak Quine’owska krytyka esencjalizmu nie powstrzymała jego powrotu jako godnej uwagi i szacownej doktryny do metafizyki analitycznej, cieszącej się w ostatnich dekadach dużym zainteresowaniem. Jak trafnie zauważa jeden z głównych architektów tego powrotu, Alvin Plantinga, na ironię zakrawa fakt, że bezwiednie przyczynili się do tego także pozytywiści logiczni, słusznie uchodzący za nieprzejednanych wrogów esencjalizmu. Kładli oni bowiem nacisk na podstawowe znaczenie logiki dla tego, co uważali za jedynie właściwy, czyli naukowy, sposób uprawiania filozofii; „a właśnie za sprawą tego nacisku ponownie zainteresowano się logiką modalną oraz semantyką logiki modalnej, od której to semantyki jest bardzo niedaleko do docenienia znaczenia pojęć własności istotnych i istot” (Plantinga 1995/2009, s. 233).
Jest rzeczą oczywistą, że esencjalizm nie cieszyłby się uznaniem współczesnych ontologów czy metafizyków, gdyby nie został odpowiednio rozwinięty i opracowany. We współczesnych debatach istnieją dwie zasadnicze strategie eksplikacji tej doktryny. Poświęcimy im obecnie nieco więcej uwagi.
7
Rzecz jasna nie jest to jedyna koncepcja esencjalizmu obecna we współczesnej filozofii i kulturze. Niektóre inne rozumienia esencjalizmu są albo jakimś uszczegółowieniem tej podstawowej koncepcji, odniesionym do określonej dziedziny, jak np. esencjalizm naukowy, biologiczny, kulturowy czy genderowy, albo nadają zupełnie odmienny sens temu terminowi, tak jak w tomizmie, w którym za przejawy esencjalizmu uważa wszelkie stanowiska, które pomijają w bycie jego swoisty wymiar egzystencjalny lub przyznają ontyczne pierwszeństwo aspektom treściowym bytu przed jego istnieniem. W sprawie różnych rozumień terminu „esencjalizm” zob. m.in. Forbes (1997), Wojtysiak (1997), Ellis (2002) oraz Richardson (2011).
8
Należy w tym miejscu zasygnalizować, że to, co Quine określał mianem arystotelesowskiego esencjalizmu, ma niewiele wspólnego ze stanowiskiem samego Arystotelesa. Zob. w tej sprawie Koslicki (2012a).