Читать книгу Panorama współczesnej filozofii - Группа авторов - Страница 36

DEFLACJONIZM
2. Łatwa ontologia

Оглавление

Przykładem, na którym rozważymy rzucające się w oczy wady i mniej widoczne zalety deflacjonizmu w stylu Carnapa, będzie nowa książka Amie Thomasson, zawierająca dość konsekwentną próbę rozwinięcia tego rodzaju stanowiska w postaci tzw. łatwej ontologii (Thomasson 2015). Chociaż nie jest pewne, czy Carnap zaakceptowałby wszystkie rozstrzygnięcia Thomasson, to opozycja między wewnętrznym i zewnętrznym sposobem rozumienia kwestii ontologicznych jest niekwestionowanym punktem wyjścia jej rozumowania (zob. Thomasson 2015, s. 12). „Łatwa ontologia” buduje się rzecz jasna w sferze sensownych pytań wewnętrznych, obejmujących zarówno empiryczne zastosowania przyjętego języka, jak i analityczne konsekwencje jego przyjęcia. Natomiast inne kwestie należą do wykraczających poza granice sensu i dlatego nierozstrzygalnych pseudopytań metafizyki, które mogą być co najwyżej traktowane jako praktyczne pytania o akceptację pewnego schematu pojęciowego, tj. pewnego sposobu mówienia.

Podstawowe przeciwstawienie Carnapa należy tylko oczyścić z błędnych interpretacji, gdyż zdaniem Thomasson (2015, s. 35) nie chodzi w nim ani o promocję antyrealizmu, twierdzącego że istnienie zależy od przyjętego języka, ani o potępienie metafizyki jako zbioru empirycznie nieweryfikowalnych stwierdzeń. Chodzi natomiast o to, że używać sensownie słów można tylko zgodnie z regułami, a zatem wewnątrz ramy językowej (zob. Thomasson 2015, s. 39 i n.). Dlatego – jak twierdzi Thomasson powołując się na Price’a – rozróżnienie między pytaniami wewnętrznymi i zewnętrznymi należy rozumieć w kategoriach przeciwstawienia użycia i przytoczenia terminu bądź zdania (use/mention). Życzliwie zinterpretowane wypowiedzi metafizyczne sytuujące się poza ramą językową, tj. poza przyjętymi w niej regułami, co najwyżej przytaczają, a nie stosują sporne terminy (zob. Thomasson 2015, s. 36; por. Price 2009, 324). Nie mają więc przedmiotowego sensu, który chcą im nadać metafizycy. Na przykład niematematyczne pytanie „czy istnieją liczby” nie ma sensu, ponieważ używa pojęć liczby i istnienia inaczej niż zostało to uregulowane w matematyce. Wewnątrz prostej arytmetyki wiadomo bowiem, że istnieje liczba, która jest wynikiem działania „2 + 2”, a zatem istnieją liczby. Co prawda z miejsca nasuwa się pytanie, czy matematyczne pojęcie istnienia jest jedynym, jakie można stosować do liczb.

Pierwszoplanowym celem deflacyjnej krytyki Thomasson (2015, s. 48 i n.) są ci spośród zwolenników Quine’a, którzy – być może nie całkiem zgodnie z jego intencjami – nie zgadzają się na tak postawione ograniczenie sensowności do pytań wewnętrznych. Przeciwnie: uważając kwestie wewnętrzne za nieistotne, chcą mówić o „fundamentalnych cechach rzeczywistości” i o tym, co rzeczywiście istnieje (zob. Thomasson 2015, s. 13 i n.). Wobec pryncypialnego charakteru różnicy trudno się właściwie dziwić, że krytyczna strategia Thomasson polega raczej na rozwinięciu alternatywnego ujęcia kwestii istnienia niż argumentacji skierowanej wprost przeciw tego rodzaju „twardej ontologii”. Faktem jest jednak, że nie jest to ontologia pozbawiona trudności, do których należy wskazywana przez Thomasson (2015, s. 14 i n.) niekonkluzywność prowadzonych w niej sporów i chwiejność podtrzymywanego w niej przekonania o ciągłości między nauką i filozofią. Ale ponadto, oprócz odgrzania starych nierozstrzygalnych problemów filozofii, neoquineizm generuje też nowe, wynikające ze specyfiki właściwego mu ujęcia problematyki istnienia.

Na trudności te wskazywał wcześniej m.in. Hilary Putnam, który jednak mimo akceptacji postawy deflacyjnej, w niektórych punktach nawet bardziej radykalnej niż „łatwa ontologia”19, zdaniem Thomasson wyprowadził deflacjonizm na manowce. Przede wszystkim dlatego, że związał deflacjonizm z antyrealizmem, dając okazję do odrzucenia krytyki Quine’a jako rodzaju idealizmu (zob. Thomasson 2015, s. 34 i n., s. 57 i n.). Jak wiadomo, „wewnętrzny realizm” Putnama był kombinacją zdroworozsądkowego realizmu z relatywizmem pojęciowym, według którego „same pierwotne pojęcia logiki, w szczególności pojęcia przedmiotu i istnienia, zamiast jednego, absolutnego «znaczenia», mają wiele rozmaitych zastosowań” (Putnam 1998, s. 344). Pojęcie istnienia zmienia znaczenie w zależności od schematu pojęciowego, w ramach którego jest używane; znaczy to jednak, że pojęcie istnienia niezależnego od schematu pojęciowego nie ma sensu (zob. Thomasson 2015, s. 363). Dotyczy to również znaczenia kwantyfikatora egzystencjalnego, którego w zgodzie z regułami logiki można używać na różne sposoby. Pomysł ten, w postaci rozwiniętej przez Eli Hirscha, stał się głównym tematem post-Quine’owskiej dyskusji metaontologicznej20. Tyle że, jak utrzymuje Thomasson (2015, s. 59 i n.), jest to błąd, zarówno rzeczowy, jak interpretacyjny. Ani Carnap nie twierdził bowiem, że kwantyfikator egzystencjalny zmienia znaczenie w zależności od schematu pojęciowego, ani nie jest tak, że nie istnieją przedmioty niezależne od schematu pojęciowego.

Wbrew Quine’owi Thomasson chce zatem twierdzić, że nie ma ciągłości między nauką i filozofią. A wbrew Putnamowi i Hirschowi autorka Ontology Made Easy nie zamierza opierać swojej alternatywy dla znaturalizowanej ontologii na podkreśleniu zróżnicowania znaczenia kwantyfikatora. Przeciwnie, jednym z dwóch filarów „łatwej ontologii” jest teza przypisująca kwantyfikatorowi i „istnieniu” ustalone, chociaż czysto formalne znaczenie. Thomasson (2015, s. 83)twierdzi więc, że „istnieje” jest jednoznacznym (univocal) terminem formalnym, rządzonym przez niezmienną podstawową regułę użycia (invariant core formal rule of use). Mianowicie: „[Przedmioty] K istnieją wtedy i tylko wtedy, gdy spełnione są warunki zastosowania faktycznie związane z [terminem] «K»” (Thomasson 2015, s. 86). O tych warunkach dowiadujemy się, że są regułami użycia terminu, również tymi, które konstytuują jego znaczenie (Thomasson 2015, s. 89). Dowiadujemy się jednak również, że regułę tę można przełożyć na język przedmiotowy, w którym warunki zastosowania terminów mogą być przedstawione jako warunki istnienia przedmiotów, do których odnoszą się te terminy (Thomasson 2015, s. 120). Są one równie zróżnicowane dla przedmiotów różnych rodzajów jak warunki zastosowania terminów. Do tych warunków zastosowania terminów nie musi jednak należeć – jak zastrzega Thomasson (2015, s. 83) – istnienie ich odpowiedników, ponieważ byłby to warunek zawsze spełniony.

Wypada zgodzić się z referowaną autorką, że tak sformułowany pogląd traktuje „istnieje” analogicznie do sposobu, w jaki deflacyjna teoria prawdy traktuje słowo „prawda” (zob. Thomasson 2015, s. 87). Pytanie tylko, czy ta analogia jest w jakimkolwiek sensie zaletą. Tym bardziej że zaraz po sformułowaniu rzekomej reguły użycia słowa „istnieje” Thomasson zastrzega, że ze względu na zróżnicowanie warunków zastosowania dla rozmaitych rzeczowników nie ma się co spodziewać, by udało się uzyskać coś poza czysto formalną odpowiedzią na pytanie o ich charakterystykę. Podobnie jak w przypadku „istnieć”: Thomasson (2015, s. 116) twierdzi, że każdą z prób specyfikacji jego znaczenia (zarówno typu „być niezależnym od umysłu”, jak i „być zakładanym przez najlepszą teorię naukową”) należy odrzucić na rzecz ujęcia sformalizowanego, ponieważ nie dysponujemy jednym „substancjalnym” kryterium istnienia wspólnym różnym rodzajom przedmiotów. Deflacyjna krytyka każdej z prób ustalenia jednoznacznego „substancjalnego” kryterium istnienia polega więc na wykazaniu, że kryterium to zawodzi w niektórych przypadkach (Thomasson 2015, s. 117). Na przykład kryterium istnienia akcentujące niezależność od umysłu zawodzi w przypadku kulturowych artefaktów, które wszakże istnieją. Błąd substancjalizmu polega więc – między innymi – na nieuprawnionej generalizacji kryterium istnienia odnoszącego się tylko do pewnego rodzaju rzeczy.

Drugim – obok formalnego pojęcia istnienia – istotnym składnikiem „łatwej ontologii” jest „łatwe wnioskowanie”. Zdaniem Thomasson jest to prosta, ale nader ważna konsekwencja obowiązywania przedstawionej formalnej reguły użycia słowa „istnieje”. Według Thomassona (2015, s. 116) z formuły tej wynika mianowicie, że jeśli warunki zastosowania terminu „K” są spełnione, mówiący jest upoważniony do stwierdzenia, że istnieją przedmioty, do których ten termin się odnosi. Krótko mówiąc, poprawne użycie terminu „K” upoważnia do stwierdzenia „K istnieje” (Thomasson 2015, s. 91).

Strategiczny cel Thomasson pokazują przykłady „łatwego wnioskowania” w sprawach istnienia. Stwierdzenie, że „w restauracjach istnieją cząsteczki uporządkowane na kształt stołów” jest niekontrowersyjne, gdyż uzna je zarówno ontologiczny realista jak i ktoś, kto sądzi, że naprawdę istnieją tylko cząsteczki. Ale kompetentny użytkownik języka, który opanował reguły zastosowania słowa „stół”, jest upoważniony do wywnioskowania z tego stwierdzenia, że istnieje stół i tym samym rozstrzygnięcia ontologicznej dyskusji bez potrzeby studiowania metafizycznej literatury na temat przedmiotów złożonych (Thomasson 2015, s. 129). Podobnie pytanie, „czy istnieją zdarzenia?”, rozstrzygać ma „proste wnioskowanie” typu: „X urodził się w poniedziałek”, więc „urodziny (zdarzenie) miały miejsce w poniedziałek”, a zatem „istnieją zdarzenia”. To samo dotyczy istnienia własności: skoro „sukienka jest czerwona”, więc „sukienka ma własność czerwieni”, zatem „istnieją własności” (Thomasson 2015, s. 130).

Według oświadczenia Thomasson (2015, s. 83) jej stanowisko ma więc charakter deflacyjny w stosunku do kwestii ontologicznych o tyle, o ile kwestie istnienia (przynajmniej te, które można zaliczyć do pytań wewnętrznych w sensie Carnapa) stają się zbyt łatwe do rozstrzygnięcia, by mogły być przedmiotem poważnej dyskusji. Thomasson wyróżnia dwa sensy, w których kwestie istnienia są łatwe. Jest tak po pierwsze, ponieważ odpowiedź na odnośne pytania polega na odwołaniu się do kompetencji pojęciowej użytkowników języka, ewentualnie powiązanej z prostymi informacjami empirycznymi (Thomasson 2015, s. 113). Pytania te rozstrzyga się przez sprawdzenie, czy spełnione są warunki zastosowania wchodzącego w grę terminu. W drugim sensie kwestie istnienia są łatwe, ponieważ dyskusje ontologiczne można rozstrzygnąć przez zastosowanie trywialnego wnioskowania z niekontrowersyjnych przesłanek (Thomasson 2015, s. 127). Skoro zdaniem autorki na wnioskowanie typu „z poprawnego użycia terminu K wynika, że K istnieje” każdy musi się zgodzić, to większość ontologicznych pytań o istnienie zyskuje twierdzącą odpowiedź.

Pozytywnym wynikiem rozumowania Thomasson (2015, s. 145) jest „prosty realizm”, przyjmujący, że oprócz rzeczy fizycznych istnieją – między innymi – własności, sądy, liczby i zdarzenia. Jak twierdzi Thomasson (2015, s. 155) ten „prosty realizm” nie różni się od tradycyjnego platonizmu zawartością ontologicznego inwentarza, ale motywacją. Nie akceptuje bowiem istnienia liczb po to, by wyjaśnić przedmiotową stosowalność matematyki, podobnie jak nie utrzymuje, że istnienie własności wyjaśnia możliwość posługiwania się powszechnikami. Przyjmuje się tu tylko wyniki rzekomo trywialnej argumentacji, nie twierdząc jednak, że wnoszą one do naszej wiedzy coś ponad to, co było zawarte w trywialnych przesłankach (zob. Thomasson 2015, s. 156–157). Deflacyjny charakter mają więc zarówno metaontologiczne poglądy Thomasson, trywializujące problematykę istnienia, jak i jej rozstrzygnięcia przedmiotowe, którym odmawia się nie tylko mocy wyjaśniającej, lecz także teoretycznego statusu. Pytanie tylko, czy tak rozumiana ontologia i metaontologia nie są zbyt łatwe, by mogły być akceptowalne.

19

Wszak konkluzja wywodów Putnama w Ethics without Ontology była nekrologiem wystawionym dla ontologii, również, a może zwłaszcza w postaci rozwijanej przez Quine’a. Zob. Putnam (2004, s. 78 i n.).

20

Zob. Thomasson (2015, s. 58 i n.). Hirsch określa doktrynę mówiącą o zmienności znaczenia kwantyfikatora jako pogląd o nieistnieniu właściwych języków ontologicznych opisujących świat (zob. Hirsch 2011, s. xii).

Panorama współczesnej filozofii

Подняться наверх