Читать книгу Europejski lider wzrostu - Marcin Piątkowski - Страница 10
Przedmowa do polskiego wydania
ОглавлениеEuropejski lider wzrostu to napisana z pasją, a zarazem kronikarską dokładnością, historia gospodarczego sukcesu Polski ostatnich trzydziestu lat. Powstała przede wszystkim z myślą o anglojęzycznym czytelniku, bo nawet wśród biegłych w ekonomicznych statystykach zachodnich analityków i inwestorów wiedza o rozmiarach tego sukcesu nie jest powszechna. Powinna to być jednak także pozycja obowiązkowa na półce każdego, komu zależy na trwałości naszego wzrostu oraz utrzymaniu jego dynamiki i jakości w horyzoncie wykraczającym poza obecne pokolenie.
Obecnie dochód na mieszkańca naszego kraju jest trzy razy większy niż w 1989 r., a to tylko jeden z dziesiątek wskaźników skrupulatnie przeanalizowanych przez autora. Nie przesadzę, twierdząc, że trudno znaleźć na świecie drugi, równie spektakularny i pozytywny przykład wykorzystania dziejowej szansy, jaką były demokratyczne przemiany, których doświadczył cały region Europy Środkowo-Wschodniej.
Marcin Piątkowski nie poprzestaje jednak na analizie historycznych danych i procesów. Przypomina starą prawdę, że dotychczasowe sukcesy nie są gwarancją przyszłych zwycięstw. Formułuje także konkretne zalecenia, służące utrzymaniu obecnego tempa konwergencji krajów regionu z Zachodem.
Dziś polska gospodarka swoją strukturą zdecydowanie bardziej przypomina gospodarki rozwiniętego Zachodu niż wciąż korzystające z łatwych rezerw wzrostu rynki rozwijające się. I choć włączenie jej do grona rynków rozwiniętych przez FTSE Russell wciąż jest powodem do dumy, ważniejsze jest, jak poradzi sobie z wyzwaniami gospodarczymi charakterystycznymi dla tej grupy krajów.
Dlatego, co podkreśla autor, kluczowe zadania na dziś to innowacyjność, zmobilizowanie oszczędności krajowych oraz zwiększanie stopy zatrudnienia, by sprostać wyzwaniom demograficznym, oraz wzmacnianie odporności na zmienność koniunktury gospodarczej.
Tak jak nie ma jednej recepty na ludzkie szczęście, tak z pewnością nie ma również jednego idealnego modelu rozwoju. Jednak zaprezentowana w tej książce koncepcja „konsensusu warszawskiego” ma wyjątkowo uniwersalny charakter. Oprócz klasycznych mierników rozwoju uwzględnia także dobrostan i zadowolenie społeczeństwa. Rozwój nie jest bowiem celem samym w sobie, a jego trwałość zależy m.in. od tego w jakiej mierze z jego owoców korzysta całe społeczeństwo.
Zalecenia formułowane przez Piątkowskiego koncentrują się głównie na aspektach, w których dominujące znaczenie ma polityka publiczna. I słusznie, bo to szeroko rozumiane państwo ma tworzyć ramy prawne i instytucjonalne, które sprzyjają rozwojowi. Ma być racjonalnym moderatorem wzrostu, ale jego kreatorami, czy bardziej dosłownie – budowniczymi, ostatecznie zawsze są przedsiębiorcy, czy – szerzej – menedżerowie i zarządzający polskimi firmami. To w dużej mierze im zawdzięczamy, że od ponad ćwierćwiecza Polska nie doświadczyła recesji. Ale to także od nich zależy, jak długo będzie trwała obecna złota era.
Lektura tej książki może być dla ludzi biznesu cenną inspiracją. Z jednej strony do tego, by opierając się na twardych faktach, statystykach i międzynarodowych analizach, z całą mocą uświadomić sobie skalę naszego wspólnego sukcesu. Satysfakcja czerpana z własnych osiągnięć to doskonałe paliwo napędzające przyszłe zwycięstwa. Dużo bardziej efektywne niż narzekanie na obiektywne trudności, które są przecież nieodłączną cechą prowadzenia każdego biznesu.
Z drugiej strony, korzystając z szerokiej makroekonomicznej perspektywy autora, warto spojrzeć z dystansu i zastanowić się, jakie są nasze słabe strony. Bo to one mogą być silnym hamulcem dalszego zrównoważonego wzrostu.
W swojej codziennej pracy niemal każdego dnia spotykam się z przedsiębiorcami z różnych branż i regionów naszego kraju, bo bank, którym kieruję, finansuje praktycznie każdy sektor polskiej gospodarki. To daje mi niezwykły przywilej oglądania jak w soczewce procesów, które w niej zachodzą – w skali zarówno makro, jak i mikro. Z tej perspektywy wyraźnie widać, że jednym z kluczowych wyzwań, jakie stoją przed polskimi przedsiębiorstwami, jest ich rozdrobnienie i niska skłonność do współpracy. W krajach Europy Zachodniej firmy definiowane jako średnie są zdecydowanie większe niż w Polsce, przy uwzględnieniu zarówno liczby pracowników, wypracowywanych obrotów, jak i generowanych zysków. A to właśnie takie firmy, często wyrosłe z małych rodzinnych biznesów, stanowią o sile gospodarek Niemiec, Francji, Włoch czy Hiszpanii. Aby małe firmy stawały się najpierw średnimi, a średnie docelowo wielkimi, polscy przedsiębiorcy muszą przezwyciężyć niską skłonność do współpracy, do zawierania strategicznych sojuszy. To kluczowa umiejętność pozwalająca rozwijać się i konkurować z firmami na rynku europejskim, a później światowym.
To stopniowe, ale konsekwentne zwiększanie skali działalności jest też warunkiem myślenia o umiędzynarodowieniu polskich firm. Bez tego nie wyhodujemy prawdziwego czempiona, marki tak powszechnie rozpoznawalnej jak niemiecki Mercedes, szwedzka IKEA, duńskie LEGO, nie wspominając o amerykańskich technologicznych gigantach spod znaku GAFA – Google, Amazon, Facebook i Apple. To niezwykle ambitny plan. Ale nie bez szans na powodzenie.
By nie pozostać tylko w sferze marzeń, musimy uporać się także z wciąż stosunkowo niską innowacyjnością polskiej gospodarki. To niechciany spadek po naszej burzliwej historii. Kolejne rewolucje przemysłowe, których doświadczał świat, skutecznie omijały rodzimą gospodarkę. Pierwsza, parowa, rozpoczynała się w czasie, gdy Polska podzielona przez zaborców straciła niepodległość i własną politykę gospodarczą. Druga, elektryczna, zawładnęła światem w czasie, gdy o odzyskanie tej niepodległości walczyliśmy. Rewolucja informatyczna, choć mieliśmy potencjał, by w niej uczestniczyć, na co dowodem jest choćby K-202, mityczny komputer inżyniera Jacka Karpińskiego, też nas ominęła, bo w ramach bloku sowieckiego mieliśmy się specjalizować w innych dziedzinach.
Dziś mamy jednak szansę, by dokonać cywilizacyjnego skoku i skorzystać z możliwości, jakie daje rewolucja 4.0, czyli – w największym skrócie – cyfryzacja gospodarki. To, czy jej symbolem będą w Polsce drony, roboty, nasz rodzimy system płatności mobilnych BLIK, czy też inne innowacyjne rozwiązanie, znów zależy od naszych przedsiębiorców i menedżerów. Terminy cyfrowa transformacja, uczenie maszynowe czy sztuczna inteligencja jeszcze dekadę temu były znane głównie fanatykom nowoczesnych technologii. Dziś są w powszechnym użyciu w każdym niemal biznesie. Kluczowe jest, byśmy nie poprzestali na dyskusjach o potrzebie ich rozwijania, ale na masową skalę upowszechniali je w polskich przedsiębiorstwach, wykorzystując m.in. rozwiązania informatycznych technologii chmurowych.
Na razie w dziedzinie cyfryzacji gospodarki wciąż bliżej nam do końca peletonu niż do cyfryzacyjnej awangardy. Ale z międzynarodowych porównań wynika, że postępy, jakie zrobiliśmy w tym zakresie w ostatnich latach, stawiają nas wśród liderów cyfrowego przyspieszenia. Okazuje się, że polskie firmy cyfryzują się szybciej niż konsumenci, bo w wykorzystaniu tego trendu widzą swoją przyszłość i możliwość zdobycia przewagi konkurencyjnej. Digitalizacja procesów produkcyjnych czy systemów sprzedaży wiąże się nieodłącznie z inwestowaniem w nowoczesne technologie. A to z kolei warunek konieczny wzrostu produktywności, którego tak bardzo potrzebujemy, by sukcesywnie zwiększać poziom rozwoju kraju i jakości życia Polaków.
Esencją Europejskiego lidera wzrostu jest zbiór zasad kształtowania polityki rozwojowej państwa, których stosowanie ma zapewnić trwałość obecnego wzrostu. Autor nazywa go skromnie konsensusem warszawskim. Szczerze polecając jego książkę polskim czytelnikom, dodałbym do dekalogu Piątkowskiego jedną wskazówkę skierowaną do każdego polskiego przedsiębiorcy i menedżera: cyfryzuj albo zgiń. To dziś warunek konieczny, by racjonalnie wykorzystując możliwości tworzone w ramach obecnej strategii gospodarczej naszego państwa, rozwijać polskie firmy i przez to zapewnić wielu kolejnym pokoleniom lepszą przyszłość, ekonomiczne bezpieczeństwo i trwały fundament pod przyszłe sukcesy. A na tym przecież zależy nam wszystkim.
Zbigniew Jagiełło