Читать книгу Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu /OP. MKK/ - Nassim Nicholas Taleb - Страница 21

Przyczynowa nieprzejrzystość i ujawnione preferencje10

Оглавление

Podnieśmy teraz epistemologiczny wymiar osobistej odpowiedzialności na jeszcze wyższy poziom. Odczuwanie skutków na własnej skórze to rzeczywistość, a nie pozory. Zgodnie z mottem Grubego Tony’ego:

Nie chcesz wygrać debaty. Chcesz wygrać.

Rzeczywiście, musisz zdobywać wszystko, na co masz ochotę: pieniądze, terytorium, serce nauczycielki gramatyki lub (różowy) kabriolet. Skupiając się na samych słowach, strzelamy sobie w kolano, ponieważ:

Dużo lepiej idzie nam robienie czegoś, niż rozumienie.

Istnieje różnica między szarlatanem a prawdziwie wykwalifikowanym członkiem społeczeństwa, powiedzmy, między pieprzącym w skali makro politycznym „naukowcem” a hydraulikiem lub między dziennikarzem a człowiekiem mafii. Wykonawca wygrywa, czyniąc, nie przekonując. Całe dziedziny (powiedzmy ekonomia i inne nauki społeczne) stają się szarlatanerią z powodu braku odpowiedzialności, czynnika łączącego je finalnie z ziemią (podczas gdy uczestnicy sympozjów spierają się w ramach „nauki”). Rozdział 9 pokazuje, w jaki sposób wypracowują skomplikowane rytuały, tytuły, protokoły i formalności, aby ukryć ten deficyt.

Twoja głowa może nie wiedzieć, dokąd zmierzasz, ale zorientujesz się, działając.

Nawet ekonomia opiera się na pojęciu ujawnionych preferencji. To, o czym ludzie „myślą”, nie ma znaczenia — lepiej unikać wchodzenia w rozmiękczoną i zapętloną dziedzinę psychologii. „Wyjaśnienia” ludzi dotyczące tego, co robią, to tylko słowa, historie, które sami sobie prawią, a nie twarda, prawdziwa wiedza. Natomiast to, co robią, jest namacalne i mierzalne, i na tym powinniśmy się skupić. Ten aksjomat, a może nawet zasada, jest bardzo potężny, ale naukowcy raczej go nie badają. Ujawnienie preferencji najlepiej zrozumie oblubienica: diament, szczególnie ten „uciążliwy” dla kupującego, przekonuje o niebo silniej jako wyraz zobowiązania (i znacznie trudniej go „odkręcić”) niż najmocniejsze zaklęcia.

Co do prognozowania, zapomnijta o tym:

Prognozowanie (w słowach) ma się nijak do spekulowania (w czynach).

Osobiście znam bogatych okropnych prognostów i biednych „dobrych” prognostów. Ponieważ w życiu liczy się nie to, jak często ktoś „ma rację” co do wyników, ale ile zarobi, gdy ją ma. Mylenie się, gdy nic nie kosztuje, nie liczy się — w zasadzie jest podobne do zasady prób i błędów w badaniach.

Narażenie się na niebezpieczeństwo w realnym życiu, poza zakładami sportowymi, jest zawsze zbyt skomplikowane, by dało się zredukować do konkretnego „wydarzenia”, które łatwo opisać słowami. Wyniki w prawdziwym życiu nie są takie jak rezultaty meczów bejsbolowych — zredukowane do zero-jedynkowego „wygrany lub przegrany”. Wiele niebezpieczeństw ma charakter wysoce nieliniowy: możesz być z korzyścią wystawiony na deszcz, ale już nie na powódź. Dokładna argumentacja jest zawarta w opracowaniach technicznych autora. Przyjmijmy teraz, że prognozowanie, zwłaszcza robione w sposób „naukowy”, jest często ostatnią ostoją szarlatana i tak było od początku czasów.

Co więcej, w matematyce jest coś, co nazywamy problemem odwrotnym, który rozwiązuje się — tylko i wyłącznie — przy podjęciu ryzyka. Uproszczę: trudniej jest nam dokonać aktu inżynierii wstecznej niż samej inżynierii; widzimy wynik działania sił ewolucji, ale nie możemy ich odtworzyć z powodu ich przyczynowej nieprzejrzystości. W tych procesach możemy tylko działać w trybie „do przodu”. Samo działanie Czasu (który piszemy z dużej litery) i jego nieodwracalność wymaga uwzględnienia ryzyka własnego.

Zgoda na podjęcie ryzyka pomaga rozwiązać problem czarnego łabędzia i innych kwestii z zakresu niepewności na poziomie zarówno jednostki, jak i kolektywu: to, co przetrwało, wykazało się odpornością na pojawianie się czarnego łabędzia, a wyeliminowanie osobistej odpowiedzialności zakłóca takie mechanizmy selekcji. Bez podejmowania ryzyka w grze nie uda nam się uzys­kać inteligencji Czasu (przejawu efektu Lindy’ego, któremu poświęcony zostanie cały rozdział, i dzięki któremu: 1) czas usuwa to, co kruche, a zatrzymuje to, co solidne, 2) oczekiwana dalsza długość trwania życia niekruchego wydłuża się). Idee zawierają, pośrednio, ryzyko, a społeczeństwa, które biorą je w objęcia, również je ponoszą.

W tym świetle — (przyczynowej) nieprzejrzystości i ujawniania preferencji — owa inteligencja Czasu ukryta niejako pod własną skórą, którą ryzykujemy, pomaga nawet zdefiniować racjonalność — i jest to jedyna odkryta przeze mnie definicja racjonalności niewykazująca pęknięć pod lupą logiki. Praktyka może się wydawać irracjonalna dla naiwnego (ale punktualnego) obserwatora wykształciucha, pracownika francuskiego Ministerstwa Planowania, ponieważ my, ludzie, nie jesteśmy wystarczająco inteligentni, by ją zrozumieć — ale przez długi czas się sprawdzała. Czy to racjonalne? Brakuje podstaw, aby to odrzucić. Ale wiemy, gdy coś jest ewidentnie irracjonalne: to, co zagraża przetrwaniu kolektywu, zaraz po jednostce. Z punktu widzenia statystyki działanie wbrew naturze (i jej statystyce) jest irracjonalne. Pomimo hałasu finansowanego przez producentów pestycydów i inne firmy technologiczne nie ma znanej ścisłej definicji racjonalności, która sprawia, że odrzucenie tego, co „naturalne”, jest czymś racjonalnym — wręcz przeciwnie. Z definicji to, co działa, nie może być irracjonalne; w zasadzie każdą znaną mi osobę, która chronicznie ponosiła klęskę w biznesie, cechuje owa mentalna blokada, brak zdolności zrozumienia, że jeśli coś głupiego działa (i zarabia), to nie może być głupie.

System, w którym obowiązują zasady akceptowania ryzyka własnego, łączy się z pojęciem poświęcenia, chronienia zbiorowości lub podmiotów wyżej osadzonych w hierarchii, które muszą przetrwać. „Wszystko jest do kupienia”. Lub, jak ująłby to Gruby Tony: „Przetrwają ci, których na to stać”. Innymi słowy:

Racjonalne jest to, co pozwala zbiorowości — jednostkom mającym żyć długo — przetrwać.

Nie zaś to, co nazywa się „racjonalnym” w jakiejś nieprecyzyjnej książce z dziedziny psychologii czy nauk społecznych11. W tym sensie, w przeciwieństwie do tego, co powiedzą nam psycholodzy i pseudopsycholodzy, niektóre „przeszacowania” ostatecznego ryzyka w postaci ogona nie są w żaden sposób irracjonalne, co więcej, w ostatecznym rozrachunku stanowią warunek przetrwania. Istnieją pewne rodzaje ryzyka, na które po prostu nas nie stać. I istnieją też takie (o których akademicy milczą), na których nieprzyjęcie nie możemy sobie pozwolić. Wymiar ten, noszący nazwę ergodycznego, został opisany w rozdziale 19.

Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu /OP. MKK/

Подняться наверх