Читать книгу Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu /OP. MKK/ - Nassim Nicholas Taleb - Страница 9

LIBIA PO ANTEUSZU

Оглавление

Ujęcie drugie. Gdy piszę niniejsze słowa, czyli kilka tysięcy lat później, w Libii, domniemanej ojczyźnie Anteusza, funkcjonują rynki niewolników będące rezultatem nieudanej próby czegoś, co określa się jako „obalenie reżimu” w celu „usunięcia dyktatora”. W 2017 roku działają tam na parkingach improwizowane rynki niewolników, gdzie pojmanych subsaharyjskich mieszkańców Afryki sprzedaje się oferentom proponującym najwyższą cenę.

Grupa osób sklasyfikowanych jako interwencjoniści (wymieńmy nazwiska choćby tych aktywnych w czasie pisania książki: Bill Kristol, Thomas Friedman i inni3), którzy promowali inwazję na Irak w 2003 roku, a także usunięcie przywódcy Libii w 2011 roku, opowiada się za narzuceniem kolejnej takiej zmiany reżimu na inne kraje, w tym Syrię, ponieważ ma ona „dyktatora”.

Owi miłośnicy interwencji i ich przyjaciele z Departamentu Stanu USA pomogli w tworzeniu, szkoleniu i wspieraniu islamskich rebeliantów, a następnie „umiarkowanych”, którzy jednak wyewoluowali, by stać się częścią Al-Kaidy, tej samej, która uderzyła w wieżowce w Nowym Jorku 11 września 2001 roku. W dziwny sposób nie pamiętają, że sama Al-Kaida składała się z „umiarkowanych rebeliantów” wykreowanych (lub też wyhodowanych) przez USA, by wspomóc walkę z radziecką Rosją — jak widać, w swoich procesach myślowych ci wykształceni ludzie nie korzystają z rekursji.

Zatem spróbowaliśmy tego, co nazwano zmianą reżimu w Iraku — z żałosnym skutkiem. Ponownie próbowaliśmy tego w Libii, po czym powstały tam czynne targi niewolników. Za to cel „usunięcia dyktatora” został osiągnięty. Stosując taki sposób rozumowania, lekarz mógłby wstrzyknąć pacjentowi „umiarkowanie złośliwe” komórki nowotworowe w celu poprawienia mu poziomu cholesterolu, by po zgonie pacjenta z dumą ogłosić sukces — zwłaszcza jeśli sekcja zwłok wykaże świetne wyniki badań cholesterolu. Ale wiemy przecież, że lekarze nie wstrzykują pacjentom „zabójczych leków”, przynajmniej nie jawnie, i to z konkretnego powodu. Na lekarzu spoczywa zwykle choćby minimalna odpowiedzialność osobista, wykazuje on względne zrozumienie funkcjonowania złożonych systemów oraz korzysta z budowanej od kilku tysięcy lat etyki determinującej postępowanie medyków.

I nie rezygnujmy z logiki, intelektu czy wykształcenia, ponieważ logiczne rozumowanie wyższego rzędu wykazałoby — o ile nie znajdzie się powodów do odrzucenia wszelkich dowodów empirycznych — że optowanie za zmianami systemowymi implikuje również popieranie niewolnictwa lub podobnej degradacji kraju (ponieważ są to jak dotąd typowe rezultaty takich akcji). Tak więc owi interwencjoniści nie tylko nie mają zmysłu praktycznego i nie wyciągają wniosków z historii, lecz także szwankuje ich rozumowanie, które tonie w wymyślnym, na poły abstrakcyjnym dyskursie naszpikowanym modnym słownictwem.

Ich trzy wady: 1) myślą statycznie, nie dynamicznie, 2) ich myśl jest pozbawiona szerszej perspektywy, nie jest to wielki format, 3) myślą w kategoriach działania, nigdy współdziałania. Dalej w książce ujrzymy w pełnej krasie, czym skutkuje taki defekt mentalnego rozumowania wykształconych (lub raczej prawie wykształconych) głupców. Tymczasem skonkretyzuję trzy takie skazy.

Po pierwsze, nie są oni w stanie myśleć w kontekście etapu drugiego ani nie zdają sobie sprawy z potrzeby jego wystąpienia, a jak każdy mongolski chłop wie — podobnie zresztą jak każdy kelner w Madrycie oraz taksówkarz w San Francisco — w prawdziwym życiu etapy drugi, trzeci, czwarty czy enty występują. Drugą skazą jest to, że nie są oni w stanie odróżnić wielowymiarowych problemów i ich jednowymiarowych objawów — jak w przypadku wielowymiarowej kwestii stanu ludzkiego zdrowia oraz jego płaskiej diagnozy zredukowanej do poziomu cholesterolu. Nie mogą zrozumieć, że empirycznymi złożonymi systemami nie rządzą oczywiste jednowymiarowe mechanizmy przyczynowo-skutkowe, i że biorąc pod uwagę tę nieprzezroczystość, nie należy w takich systemach „mieszać”. Wada ta ma swoją rozszerzoną wersję: porównywanie działań „dyktatora” z działaniami premiera Norwegii lub Szwecji, a nie z lokalnymi alternatywami. Trzeci defekt polega na tym, że nie da się przewidzieć ani sposobu ewoluowania tych, którym pomaga się poprzez atak, ani też efektu wzmocnienia w sprzężeniu zwrotnym.

Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu /OP. MKK/

Подняться наверх