Читать книгу Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu /OP. MKK/ - Nassim Nicholas Taleb - Страница 27

Przepisy kontra systemy prawne

Оглавление

Są dwa sposoby na zabezpieczenie obywateli przed dużymi drapieżnikami, powiedzmy, potężnymi korporacjami. Należy zacząć od rozporządzeń, ale takich, które oprócz ograniczenia swobód jednostki prowadzą do dalszego żerowania, tym razem przez państwo, jego agentów i kumpli tych agentów. Co ważniejsze, ludzie korzystający z dobrych prawników mogą się bawić rozporządzeniami (lub, jak się przekonamy, informować, że wynajmują byłych regulatorów za wygórowane wynagrodzenie, co sygnalizuje potencjalną łapówkę tym, którzy w danym momencie siedzą za biurkiem). No i oczywiście rozporządzenia raz wprowadzone zostają, bo nawet kiedy ich absurdalność zostanie udowodniona, politycy boją się je cofnąć pod presją tych, którzy z nich korzystają. Biorąc pod uwagę, że regulacje lubią się sumować, wkrótce zaplączemy się w skomplikowane uregulowania, które zadławią przedsiębiorstwa. Dławią one także życie. Wszak zawsze istnieją pasożyty, które czerpią korzyści z rozporządzeń, sytuacje, w których przedsiębiorca wykorzystuje rząd, by czerpać zyski, często poprzez przepisy ochronne i franchising. Mechanizm ten nazywa się zawłaszczaniem regulacji, ponieważ anuluje on skutek tego, co miało zapewnić rozporządzenie.

Drugim rozwiązaniem jest umieszczenie elementu ryzyka własnego w transakcjach w formie odpowiedzialności prawnej i możliwości skutecznego procesu sądowego. Świat anglosaski tradycyjnie miał skłonność do stosowania podejścia prawnego zamiast regulacyjnego: jeśli wyrządzisz mi krzywdę, mogę cię pozwać. Doprowadziło to do powstania bardzo wyrafinowanego, adaptacyjnego i zrównoważonego prawa zwyczajowego, zbudowanego oddolnie metodą prób i błędów. Kiedy ludzie zawierają transakcje, przeważnie preferują jako miejsce rozpatrywania sporu terytorium Brytyjskiej Wspólnoty Narodów (lub terytorium kiedyś zarządzane przez Brytyjczyków): Hongkong i Singapur są faworytami w Azji, Londyn i Nowy Jork na Zachodzie. Prawo zwyczajowe dotyczy ducha, natomiast regulacja, ze względu na swoją sztywność, dotyczy litery.

Jeśli duża korporacja skazi czymś twoją okolicę, możesz nawiązać sojusz z sąsiadami i pozwać ją, że hej. Jakiś chciwy prawnik już będzie miał w teczce stosowną dokumentację. Wrogowie korporacji chętnie pomogą. Potencjalne koszty ugody wystarczą, żeby nastraszyć korporację i nauczyć ją grzeczności.

To nie znaczy, że nie powinno się w ogóle regulować. Niektóre działania systemowe mogą wymagać regulacji (na przykład ukryte ryzyko związane z rujnowaniem środowiska, gdy zgliszcza widać zbyt późno). Jeśli nie możesz skutecznie pozwać, ureguluj12.

A zatem nawet jeśli rozporządzenia w jakimś stopniu opłacałyby się społeczeństwu, nadal wolałbym być tak wolny, jak to możliwe, przy założeniu, że w ramach odpowiedzialności cywilnej godzę się z losem i płacę karę, jeśli wyrządzę szkodę innym. Taka postawa nazywana jest deontycznym libertarianizmem (deontyczny, czyli dotyczący obowiązku lub powinności): regulując, okradasz ludzi z ich wolności. Niektórzy z nas uważają, że wolność jest naszym najważniejszym dobrem. Obejmuje to wolność do popełniania błędów (tych, które szkodzą tylko tobie); jest ona święta do tego stopnia, że nigdy nie może być przedmiotem wymiany na korzyści ekonomiczne czy inne.

Na własne ryzyko. Ukryte asymetrie w codziennym życiu /OP. MKK/

Подняться наверх