Читать книгу Czarny wygon Tom 2 - Stefan Darda - Страница 7
3.
ОглавлениеWiatr ustał zupełnie, zanim jeszcze zdążyła dojść do domu.
Od strony drogi jeszcze przez długi czas dochodziły dźwięki hałasującego wózka Bobowicza, ale Teresa nie słyszała nic poza nimi. Gdy wreszcie i one ucichły, zamknęła za sobą drzwi na skobel, a potem zajrzała do Mateusza. Spał spokojnie, lekko się uśmiechając.
Przeszła do swojego pokoju, gdzie przylgnęła plecami do nagrzanego kaflowego pieca. Była zziębnięta, zmęczona, a do tego wytrącona z równowagi. Próbując zebrać myśli, obracała w dłoniach białą, pustą kopertę.
Nigdy by nie przypuszczała, że Czarny zna imię jej syna, a była niemal na sto procent przekonana, że podczas rozmowy to właśnie Bobowicz przywołał je po raz pierwszy. O ile jednak to akurat można wytłumaczyć jego zażyłością z niektórymi mieszkańcami Bliżowa, o tyle zupełnie nie mogła pojąć, skąd miał takie dokładne informacje o chorobie, na jaką cierpiał Mateusz. Tak naprawdę jej nazwę znała chyba tylko Teresa i lekarze zajmujący się chłopcem. We wsi mówiło się, że „mały Bielak ma raka” i „podobno już są przerzuty, nie wiadomo nawet, czy chłopak doczeka do lata”. Tyle wystarczało. Nikomu nie były potrzebne fachowe określenia. Nawet Bożena pewnie zdziwiłaby się, gdyby nagle usłyszała o mięsaku Ewinga, mimo że przecież to właśnie ona, jako chrzestna Mateusza i mieszkająca po sąsiedzku rodzona siostra Teresy, o jego chorobie wiedziała naprawdę sporo.
Wątpliwości po nocnej rozmowie było o wiele więcej. Czarny nie tylko brzmiał inaczej niż podczas wcześniejszych spotkań, ale mówił też w zupełnie innym niż kiedyś, kwiecistym stylu. Skąd ta nagła odmiana? Czy rzeczywiście mógł wspomóc Teresę tak dużą kwotą, że mogłaby dać ona jej synowi szansę na leczenie? Czy w ogóle istniały pieniądze dające nadzieję na przedłużenie życia albo przynajmniej ulżenie Mateuszowi w cierpieniu?
Im dłużej się nad tym wszystkim zastanawiała, tym większy miała mętlik w głowie, jednak w końcu schowała kopertę do szuflady stołu i zatrzasnęła ją zdecydowanym ruchem.
„Zrobię wszystko, czego zażąda ode mnie Czarny. Każda matka na moim miejscu zachowałaby się dokładnie w ten sam sposób — pomyślała. — Nawet jeśli szansa jest tylko jedna na milion, nie potrafiłabym żyć ze świadomością, że nie spróbowałam”.
Gdy niedługo potem leżała na tapczanie w pokoju Mateusza i wsłuchiwała się w jego nieregularny, płytki oddech, wiedziała, że podjęła dobrą decyzję.
— Zrobię wszystko — szepnęła i natychmiast zapadła w sen.