Читать книгу Anyżowe dropsy - Aleksandra Konieczna - Страница 19

WIDZIEĆ GŁOS. BEZ CIAŁA

Оглавление

Moja rodzina pochodzi ze Wschodu. I nie zastanawiało mnie nigdy pytanie: „Słyszysz, jak malina pachnie?”. Tak, jakby zmysły były umowne. Można odczuwać naprzemiennie tym, co jest akurat sprawne. Gdybym miała katar, jak poczuć malinę? Usłyszeć. Proste.

Gdybym ogłuchła na chwilę, zobaczę głos – nie ma bata. Dlatego też nie zdziwiło mnie zanadto to, co zdarzyło mi się w studiu Legalnej Kultury. Zaproponowano mi nagranie spotów dla Legalnej Kultury. Miałyby iść w Gdyni przed projekcjami filmów, w których gram.

Cieszę się na to. Zwykle – gdy zapada ciemność, zaczyna się seans i słyszę piękne głosy moich koleżanek i kolegów, dziękujących za korzystanie z legalnego źródła kultury – jest mi trochę smutno, że mój głos tam nie brzmi.

Przyjeżdżam do studia Zet na maksa zmęczona zdjęciami w Łodzi do nowego filmu Magnusa von Horna pod tytułem Sweat.

Jesteśmy w przeddzień decyzji PISF o polskim kandydacie do Oscara. Zadzwonili do mnie z firmy Kino Świat, dystrybutora filmu, w których gram, że „gdyby, gdyby, nie zapeszajmy, ale są duże szanse, więc gdyby, to gdzie jesteś o tej i o tej?”.

Zatem podaję adres studia Legalnej Kultury.

Ale następnego dnia, na chwilę przed wejściem do studia, już dostaję wiadomość: Boże Ciało jednomyślnie zostało zaproponowane przez PISF na tegorocznego kandydata do Oscara. O Jesus, jak się cieszę!

Pod radiem ma za chwilę czekać na mnie Polsat, a może i inne media.

W Legalnej Kulturze okazuje się, że filmu nie widziano i ja mam z kilku propozycji wybrać zdanie, które najbardziej współgra z filmem. Przegięcie. Czemu mnie obciążają taką odpowiedzialnością?

Zwłaszcza że trzy pierwsze propozycje odrzucam od razu, bo nieadekwatne do treści filmu i sztampowe.

Czasem edukacyjne, czasem pouczające. Nie, nie, nie będę pouczać, ganić za piractwo, pleść truizmów.

A poza tym, czy zapowiedź musi współgrać z filmem? Słyszałam wiele. Żadna nie nawiązywała. Jestem zniecierpliwiona. Pani Kinga Jakubowska też.

Gdy mówię o truizmach, wyczuwam jej tłumioną złość. OK. Gramy więc równy temperamentowy mecz.

Dochodzimy jednak do porozumienia.

Idea słuszna, festiwal za chwilę.

Robię zlepki z kilku zdań. Jedna wypowiedź podoba mi się najbardziej. Nagrywamy ją jako tę, która poprzedzi projekcję Bożego Ciała na Festiwalu Filmowym w Gdyni.

Nagranie w studiu idzie sprawnie.

Ona mnie mądrze prowadzi. Ja wykonuję.

Znam dyscyplinę radia.

Gdy opuszczamy studio, słyszę nagle od niej:


– Pierwszy raz słyszę, by ktoś czytał tak bezradnie.

Dziękuję jej. Jestem zaskoczona tymi słowami po naszym lekkim zatargu.

Lecę do toalety, by zdążyć do mediów czekających przed radiem wysikana.

I przy umywalce myślę, dlaczego potraktowałam jej słowa jak komplement. Pogięło mnie? Tylko dlatego, że mój film został właśnie kandydatem do Oscara? A może to było o mojej nieudolności w studiu, delikatnie rzecz ujmując?

Biegnę po torebkę. I dopytać.

– Komplement, komplement. Jak najbardziej komplement. Ta bezradność to wartość dodana.

– No to uff!

– Nie wiem, jak to opisać.

Próbuje.

– Sytuacja komfortu. Jesteśmy w dobrym studiu. Ja siedzę. Ona siedzi. A mam wrażenie, że kobieta upadnie za chwilę.

– Pani jest poetką. I słyszy to pani w moim głosie?

– Tak, taką czułość, bezradność właśnie.

– Faktycznie jestem zmęczona.

Próbuję się wywinąć.

– Nie, nie o to chodzi. Głos bez ciała.

Aż kurczę się lekko od jej słów.

Postanawiam je odłożyć na później do analizy. W celofan i na półkę. Potem. Potem. Ale zdaje się, że ona widziała głos! Że jest swoja. Jak u nas w domu. Zmysły naprzemienne.

Anyżowe dropsy

Подняться наверх