Читать книгу Wracając do moich Baranów - Janusz R. Kowalczyk - Страница 27

38

Оглавление

w tradycję, że Piwnica pod Baranami dawała specjalne występy dla festiwalowych gości. Zawsze udane, z częstymi wybuchami śmiechu i brawami. Po nich zdarzały się rozmowy artystów i filmowców do bladego świtu.

Był akurat maj roku 1983, ledwie wyrastaliśmy z bojkotu telewizji, Piwnica zaczynała wracać do życia po przerwie spowodowanej stanem wojennym.

Ten to właśnie bezruch twórczy, zafundowany przez ówczesną ekipę

rządzącą, skłonił mnie do zdawania na studium scenariuszowe. Kabaret otwierał przede mną kolejne, tym razem filmowe drzwi.

Studia były zaoczne. Zajęcia odbywały się raz w miesiącu, podczas trzy- lub czterodniowych zgrupowań. I to nie w Łodzi, lecz w siedzibie Zespołów Filmowych w Warszawie przy ulicy Puławskiej. Profesor Bolesław Michałek, opiekun naszej (między innymi Marii Nowakowskiej-Majcher i mojej) grupy, jeszcze na pierwszym roku studium zarekomendował mnie do Zespołu X Andrzeja Wajdy, gdzie był kierownikiem literackim. Podjąłem się adaptacji powieści Kakadu Ryszarda Kłysia.

Napisałem scenariusz, złożyłem na ręce Bolesława Michałka i byłem już po

wstępnych rozmowach z reżyserem Andrzejem Kotkowskim, kiedy to Komitetowi Kinematografii przyszło do głowy rozwiązać niepokorny Zespół X, w którym powstawały tak niesłuszne filmy jak legendarne, oglądane na magnetowidach, bo nie w kinach, Przesłuchanie Ryszarda Bugajskiego. Ot, czasy. Za moją pracę, już po likwidacji X-a, dostałem jedynie pierwszą ratę. Dobre i to. Reszta okazała się milczeniem. Film nigdy nie powstał.

Przekonanie, że mój piwniczny występ obejrzany przez Lesława Bajera nie pozostanie bez skutku, przekuło się w pewność, gdy na kolejnym zgrupowaniu, kończącym pierwszy rok, wezwał mnie przed swoje oblicze. Czasy, jak wiadomo, były wtedy niełatwe.

– Widziałem pana występ w Piwnicy – oznajmił na wstępie. – Czy mówił pan teksty własnego autorstwa?

– Mo... moje – wydukałem.

– A, to gratuluję. Zgrabne. Pomyślałem sobie, że skoro ma pan smykałkę do zabawnych tekstów, to może by nas pan poratował.

Krótko mówiąc, postanowił mnie zarekomendować reżyserowi Feridunowi Erolowi, który przystępował latem do kręcenia telewizyjnego filmu Złe dobrego początki. Była to komedia według scenariusza Brunona Miecugowa. Popularnego krakowskiego dziennikarza i felietonisty, stałego – obok Tadeusza Kwiatkowskiego i Jacka Stwory – autora programów kabaretu Jama Michalika, a także ojca Grzegorza Miecugowa (współtwórcy i redaktora Faktów w TVN i nieodżałowanego prowadzącego Szkła Kontaktowego TVN24). W ten to nieoczekiwany sposób przypadło mi w udziale pisanie dialogów do filmu. Jednocześnie zostałem asystentem reżysera. Całe lato inspirującej pracy, ale i niezłej zabawy na planie filmowym w Skoczowie,

Wracając do moich Baranów

Подняться наверх