Читать книгу Wracając do moich Baranów - Janusz R. Kowalczyk - Страница 34
48
Оглавлениеbłaga, abyśmy pozwolili mu zostać konferansjerem kabaretu. Myśleliśmy, że to żarty. Miał przecież złą dykcję. Seplenił, dwóch zdań nie umiał nauczyć się na pamięć. Błagał i błagał do rana. Trzynastego próba śpiewana. Piotrowi daliśmy odprawę. W kabarecie nie wystąpi”.
Skrzynecki obejrzał próbę i „powiedział, że to, co wymyśliliśmy, jest haniebne” – wspomina Joanna Olczak-Ronikier w albumie Piwnica pod Baranami czyli koncert ambitnych samouków. Ostateczny efekt był, jej zdaniem, żenujący. „Nasz konferansjer wyszedł na estradkę i przez nikogo nieupoważniony wygłosił długie i mętne orędzie na temat tego, kim jesteśmy jako grupa (specyficzna odmiana postsartre’owskiego paraegzystencjalizmu) i czego chcemy jako grupa (zamanifestować brutalnie swoją fizyczną i duchową inność). Patrzyliśmy na siebie ogłupiali. Jedyne, czego chcieliśmy jako grupa, to powygłupiać się trochę, a jedyne, co nas łączyło w grupę, to wstręt do wszelkich manifestów i programów. (...) Dalej, wbrew manifestom, było jak pod koniec imienin u cioci: każdy popisywał się swoim najulubieńszym numerem. A to wierszykiem. A to piosenką francuską, a to dowcipem. Jedno lepsze, drugie takie sobie, trzecie idiotyczne”.
Gwoli faktom odnotujmy, że pierwszym piwnicznym konferansjerem był scenograf Krzysztof Zrałek, później znany jako Krzysztof Pankiewicz. Ujawnił się jeszcze pod koniec występów, rzucając w pierzchających widzów krzesłami i gromko pokrzykując, że to objaw buntu przeciw przejawianym przez nich skostniałym wzorcom estetycznym.
Kazimierz Wiśniak w swej kronice odnotował też, że „Piwnicę pod Baranami otacza atmosfera skandalu, po mieście krążą plotki o orgiach, nagich, pijanych kobietach tańczących w lochach. Ludzie szturmują bramy Piwnicy. Każdy jest żądny sensacji, każdy chce to zobaczyć. O świcie dozorca, pan Sztyc, ogłasza: «Moi państwo, miejcie rozum, spać już iść trzeba!». Szesnastego późnym wieczorem odbyła się premiera Polskiej Stajni Narodowej. Wbrew naszym sprzeciwom Piotr Skrzynecki wepchnął się na estradę i wymamrotał kilka tekstów”.
Po kilku występach Zrałka, który wyjechał do Warszawy, na stanowisku konferansjera zastąpił go inny scenograf, Mariusz Chwedczuk. Kiedy pewnego dnia nie przyszedł, a publiczność domagała się kabaretu, Hanna Mortkowicz-Olczakowa zaproponowała, żeby program poprowadził Piotr Skrzynecki. Ponieważ skandal i tak wisiał w powietrzu, nikt nie protestował.
„Każde słowo Piotra przyjmowane było huraganami śmiechu. Jego niewątpliwa trema, pomyłki, spóźnione wejścia, przekręcanie nijakiego tekstu dotychczasowej konferansjerki – wszystko, co robił i mówił, było tak śmieszne, że nie tylko publiczność, ale i wykonawcy tarzali się ze śmiechu. Wieczór trwał i trwał. A kiedy zakończył się owacjami, było jasne, że dzięki Piotrowi narodziła się nowa wartość. Która stała się z czasem głównym walorem Piwnicy” – dodaje Joanna Olczak, córka