Читать книгу Wracając do moich Baranów - Janusz R. Kowalczyk - Страница 30

41

Оглавление

Za namową kolegi z teatrologii, reżysera Wojciecha Markiewicza, poprzerabiałem natomiast część moich scenariuszy na słuchowiska. O radiowym debiucie na falach eteru, który nosił tytuł Samobójca na gapę, Wojtek mnie powiadomił. Drugiego słuchowiska Remont nie udało mi się wysłuchać. Kiedy wezwali mnie do siedziby Polskiego Radia przy ulicy Woronicza w celu podpisania umowy, było już po emisji.

Nieco mnie to zdziwiło. Panie od umów oświadczyły, że nikt nie ma obowiązku powiadamiać autorów o antenowych premierach ich tekstów. Na prośbę o kasetę z nagraniem wymieniły sumę, jaką musiałbym za tę usługę zapłacić. Okazało się, że przekraczała moje honorarium. I to pomimo faktu, że – jak mi wcześniej oznajmiły – do niedawna stawki były po cztery sześćdziesiąt za minutę, a już od niedawna są po dziewięć dwadzieścia.

W końcu i mnie nie ominął tak zwany fart. Podzieliłem się tą pomyślną wieścią z Janem Majdrowiczem, prezesem Związku Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR, gdy tegoż dnia spotkałem się z nim w warszawskiej siedzibie stowarzyszenia, Domu pod Królami przy ulicy Hipotecznej. On się tylko uśmiał z mojej naiwności. Zgasił mój entuzjazm stwierdzeniem, że członkom ZAKR-u – a w ich poczet miałem zaszczyt się zaliczać – przysługuje w radio dwadzieścia sześć złotych za minutę.

Miałem już za sobą trzecie (trzyczęściowe) słuchowisko Nie bądź dzieckiem, kiedy to przy okazji podpisywania umowy zdecydowałem się napomknąć o wyższych stawkach dla członków ZAKR-u. Musiało to wywrzeć niemałe wrażenie, skoro pozostałe moje teksty okazały się nagle zupełnie nieradiowe. Wojtek Markiewicz wyrażał wprawdzie zamiar ich wyreżyserowania, jednak o przyjęciu lub odrzuceniu materiału literackiego decydowały wspomniane damy. Notabene ich nazwiska, jako autorek rozmaitych słuchowisk i audycji, na falach eteru pojawiały się nader często.

Dopiero kiedy szefem Teatru Polskiego Radia został Krzysztof Zaleski, który osobiście namawiał mnie do pisania słuchowisk, trafiłem doń z wyciągniętymi z szuflady tekstami. Wcześniej odrzucone, triumfalnie weszły na antenę. Wojciech Markiewicz wyreżyserował Miejsce, Jan Warenycia – Kapelusik z miotełką.

Niestety, Krzysztof Zaleski przedwcześnie odszedł z tego świata. Mój flirt z radiem jednak trwa, dzięki nowemu szefowi Teatru Polskiego Radia Januszowi Kukule, który doprowadził do kontynuacji mego „tryptyku góralskiego”. Poza Kapelusikiem... składały się nań jeszcze dalsze części: Na co poetce drut kolczasty? i Głuchy telefon, wyreżyserowane także przez Jana Warenycię, a Koniec kursu, który doczekał się nawet powtórzenia w radiowej Czwórce – Waldemar Modestowicz.

Skąd ZAKR w moim życiu? Za moich kabaretowych początków trafiłem pewnego razu w Piwnicy na biesiadkę wydawaną przez Andrzeja Warchała. Czcił właśnie sukces – przyjęli go do ZAKR-u. Pomny polecenia, aby się go zawsze

Wracając do moich Baranów

Подняться наверх