Читать книгу NOS4A2 - Joe Hill - Страница 26

Dom

Оглавление

Nawet nie próbowała otworzyć drzwi, przekonana, że będą zaryglowane. Okno jej sypialni znajdowało się trzy metry nad ziemią, nie wspominając o tym, że było zamknięte. Podobnie rzecz się miała z oknami na tyłach domu i rozsuwanymi szklanymi drzwiami. Ale było tam okienko piwniczne, uchylone na pół centymetra, niedomknięte od sześciu lat.

Vic znalazła rdzewiejący sekator, przecięła nim siatkę, pchnęła okienko i wczołgała się do piwnicy.

Pomieszczenie było duże, niewykończone, z rurami biegnącymi pod sufitem. W jednym kącie przy schodach stała pralka z suszarką, a w drugim znajdował się bojler. Resztę przestrzeni zajmowały pudła, foliowe worki pełne jej starych ubrań i leżak w szkocką kratkę. Leżała na nim akwarela przedstawiająca kryty most, oprawiona w szajsowatą ramkę. Vic jak przez mgłę pamiętała, że namalowała akwarelę w podstawówce. Obrazek był brzydki jak nieszczęście, zero wyczucia perspektywy. Przez jakiś czas zabawiała się rysowaniem stada kutasów na niebie, potem rzuciła bohomaz w kąt i maksymalnie rozłożyła leżak. W suszarce znalazła ubrania na zmianę. Chciała osuszyć tenisówki, ale wiedziała, że klekot urządzenia ściągnie na dół matkę, więc po prostu postawiła je na najniższym stopniu schodów.

W worku na śmieci znalazła puchowe kurtki i narzuciła je na siebie, gdy umościła się na leżaku. Nie był zupełnie płaski, więc przypuszczała, że nie zdoła zasnąć, ale w pewnej chwili zamknęła oczy i kiedy je otworzyła, za wąską szczeliną okienka jaśniał skrawek błękitnego nieba.

Zbudziło ją tupanie nad głową i oburzony głos. Matka rozmawiała przez telefon. Kroki sugerowały, że kręci się po kuchni.

– Dzwoniłam na policję, Chris – mówiła. – Usłyszałam, że wróci do domu, kiedy będzie gotowa. – I po chwili: – Nie! Nie, ponieważ nie jest zaginionym dzieckiem. Ma, kurwa, siedemnaście lat, Chris. W tym wieku nie nazwą jej nawet uciekinierką.

Vic już miała się podnieść i pójść na górę, gdy nagle pomyślała: Pieprzyć ją. Pieprzyć ich oboje. I ułożyła się z powrotem na leżaku.

Zdawała sobie sprawę, że to zła decyzja, że postępuje okropnie źle, ukrywając się tu na dole, podczas gdy matka na górze odchodzi od zmysłów ze strachu. Ale przecież przeszukanie jej pokoju, przeczytanie pamiętnika, zabranie rzeczy, za które sama zapłaciła, też było złe. I jeśli nawet od czasu do czasu zażywała ecstasy, to tylko przez rodziców, bo przecież się rozeszli. Z winy ojca, bo bił matkę. Teraz wiedziała, że to robił. Nie zapomniała, jak obmywał knykcie nad zlewem. Jego wina, jeśli nawet ta wyszczekana, czepiająca się suka to sprowokowała. Vic żałowała, że nie ma przy sobie paru tabletek. Miała jedną w plecaku, schowaną w piórniku, ale plecak leżał na górze. Zastanawiała się, czy matka wyjdzie z domu jej szukać.

– Ale nie ty ją wychowujesz, Chris! Ja to robię! Robię wszystko zupełnie sama! – Linda prawie krzyczała.

Vic słyszała płacz w głosie matki i przez chwilę była skłonna zmienić zdanie. I tym razem się powstrzymała. Było tak, jakby nocny śnieg z deszczem wniknął przez skórę do jej krwi i jakoś ją oziębił. Pragnęła tego wewnętrznego chłodu, idealnego, lodowatego spokoju – chłodu, który błyskawicznie zamrozi wszystkie złe uczucia, wszystkie złe myśli.

Chciałaś, żebym się wyniosła, więc to zrobiłam, pomyślała.

Matka rzuciła słuchawkę na widełki, podniosła ją i trzasnęła jeszcze raz.

Vic skuliła się pod kurtkami, wtuliła się w nie, szukając ciepła.

Po pięciu minutach znów spała.

NOS4A2

Подняться наверх