Читать книгу Mądrość psychopatów - Kevin Dutton - Страница 11
JEDEN
Oto nadchodzi skorpion
Dylemat zwrotnicy
ОглавлениеJoshua Greene, psycholog, neurobiolog i filozof20 z Harvard University obserwował, w jaki sposób psychopaci rozwiązują dylematy moralne, jak ich mózgi reagują w etycznych komorach ciśnieniowych. W swojej poprzedniej książce, Split-Second Persuasion, pisałem już, że natrafił przy tym na coś niezmiernie interesującego. Empatia, daleka od jednolitości, posiada cechy schizofreniczne. Istnieją tak naprawdę dwie jej odmiany: gorąca i zimna.
Rozważmy jako przypadek pierwszy pewien eksperyment myślowy zaproponowany przez filozof Philippę Foot21.
Po torach pędzi wagonik kolejki – prosto na pięciu ludzi przywiązanych do szyn. Na szczęście możesz ich uratować. Jeśli tylko naciśniesz guzik, przestawisz zwrotnicę i skierujesz wagonik na inny tor. Ale ma to swoją cenę. Na nowej drodze do szyn przywiązana jest jedna osoba, którą wagonik niewątpliwie zabije. A zatem czy powinieneś nacisnąć guzik?
Większość z nas nie ma większych trudności z podjęciem decyzji. Choć perspektywa naciśnięcia guzika nie jest może miła, opcja utylitarystyczna – zabić jedną osobę zamiast pięciu – to w końcu wybór mniejszego zła. Nieprawdaż?
A teraz rozważmy inny wariant, jako przypadek drugi22, zaproponowany przez filozof Judith Jarvis Thompson.
Tak jak poprzednio wagonik mknie po torach w kierunku pięciu osób. Ale tym razem ty jesteś na kładce nad torami. A obok ciebie stoi obcy ci grubas. Jedyny sposób, by ocalić tę piątkę, to zepchnąć go na tory. Wprawdzie on nie przeżyje, ale jego potężne ciało zablokuje drogę i pięć osób zostanie ocalonych. Czy powinieneś go pchnąć?
Tu dopiero stajemy przed prawdziwym dylematem. Mimo że zginie dokładnie tyle samo osób co w pierwszym przypadku (pięć albo jedna), decyzja nie jest już tak prosta. Choć właściwie dlaczego? Greene sądzi, że zna odpowiedź – ma to związek z różnymi rejonami klimatycznymi naszego mózgu.
Twierdzi, że za pierwszym razem mamy do czynienia z bezosobowym dylematem moralnym. Dotyka on tych obszarów mózgu, przedczołowej kory i tylnej kory ciemieniowej (szczególnie przedniej okolicy kory przyobręcza, bieguna skroniowego i bruzdy skroniowej górnej), które są aktywizowane przede wszystkim podczas doświadczania obiektywnej, zimnej empatii: naszego zdroworozsądkowego i racjonalnego myślenia.
Przypadek drugi moglibyśmy nazwać osobowym dylematem moralnym. Wręcz wali on w drzwi centrum emocji mózgu, znanego jako ciało migdałowate, a to nic innego jak obwód gorącej empatii.
Podobnie jak większość członków społeczeństwa psychopaci szybko sobie radzą z pierwszym dylematem. Naciskają przycisk i wagonik zamiast pięciu zabija tylko jedną osobę. Jednakże w przeciwieństwie do normalnych ludzi – i tu akcja nabiera przyspieszenia – dobrze radzą sobie również i w drugim przypadku – bez mrugnięcia okiem spychają grubasa na tory.
Ta różnica zachowania dość wyraźnie uwidoczniona jest w mózgu. Kiedy dylemat moralny jest bezosobowy, wzorzec aktywacji neurologicznej i u psychopatów, i u ludzi normalnych staje się bardzo podobny. Ale zasadniczo się różni, kiedy do głosu dochodzi aspekt osobisty.
Wyobraźcie sobie, że umieszczam was w aparacie do wykonywania funkcjonalnego magnetycznego rezonansu jądrowego (fMRI)23, a następnie prezentuję wam oba dylematy. Co zaobserwuję, kiedy będziecie przechodzić przez to podstępne moralne pole minowe? No cóż, w chwili kiedy dylemat wkroczy w zakres osobowy, wasze ciało migdałowate i powiązane z nim obszary mózgu – na przykład przyśrodkowa kora oczodołowo-czołowa – rozświetlą się jak elektryczny bilard. Mówiąc w przenośni, zobaczę, jak uczucia wrzucają monety do automatu.
A u psychopaty ujrzę tylko ciemność. Ogromne neurokasyno okaże się mroczne i zupełnie wyludnione. I to niezależnie od tego, czy dylemat będzie miał charakter bezosobowy czy osobowy.
Różnica między empatią gorącą a zimną, tym, co czujemy, obserwując innych, a chłodną emocjonalnie analizą, która pozwala nam beznamiętnie określać, co dana osoba może sobie myśleć, powinna być muzyką dla ucha takich teoretyków jak Reid Meloy czy Kent Bailey. Wtedy dochodzimy jednak do drugiego elementu układanki. Tego, który odpowiada za zrozumienie, a nie za czucie. W odróżnieniu od identyfikowania się umożliwia abstrakcyjne, spokojne przewidywanie; w przeciwieństwie do stanu emocjonalnej symbiozy pozwala przetwarzać symbole. Taka zdolność umysłowa, właściwa doświadczonym myśliwym i praktykom zimnego odczytu, wykorzystana nie tylko w środowisku naturalnym, ale i w obszarze stosunków międzyludzkich, sprawia, że psychopaci stają się ligą samą w sobie. Odnosi się wręcz wrażenie, że na jednym silniku empatii lepiej im się lata niż na dwóch – że to właśnie dlatego tak dobrze potrafią przekonywać. Jeśli wie się, który guzik nacisnąć, i zrobi się to bez podniecenia, szansa na wygraną wzrasta.
Taki podział empatii to też muzyka dla ucha Robina Dunbara, który podczas przerw w studiowaniu obyczajów wikingów zachodzi czasem do pokoju socjalnego starszej kadry nauczycielskiej Magdalen College. Pewnego dnia, przy popołudniowej herbacie i ciasteczkach w wykładanej dębową boazerią alkowie z oknem na krużganek, opowiedziałem mu o dylemacie zwrotnicy i o różnicach, jakie zaobserwowano w reakcjach mózgów normalnych ludzi i psychopatów. Wcale nie był tym zaskoczony.
– Wikingowie mieli dobre pojęcie o tym, co się dzieje – powiedział. – A berserkowie na pewno cenili sobie swoją reputację jako tych, z którymi nie warto zaczynać. W końcu na tym polegała ich praca. Działanie z zimną krwią, okazywanie ogromnej bezwzględności i brutalności, ponieważ… tacy właśnie byli. Bardziej bezwzględni i brutalni niż przeciętni wojownicy, lepiej zachowujący zimną krew. Gdybyś podłączył takiego berserka do skanera mózgu, wiem, co byś zobaczył. To samo co u psychopatów. Nic. A ten gruby facet byłby już historią.
Posmarowałem herbatnik masłem.
– Myślę, że każde społeczeństwo potrzebuje osób, które wykonają za nie brudną robotę – ciągnął Dunbar. – Kogoś, kto nie boi się podejmować trudnych decyzji. Zadawać niewygodnych pytań. Wystawiać się na ciosy. Choć takie osoby, już ze względu na samą naturę swych zajęć, nie są ludźmi, z którymi miałbyś ochotę wypić herbatę. Może kanapkę z ogórkiem?
Daniel Bartels z Columbia University24 i David Pizarro z Cornell zgadzają się z nim w pełni. I mogą dowieść swoich racji. Badania wykazały, że mniej więcej dziewięćdziesiąt procent ludzi odmówiłoby zepchnięcia nieznajomego z kładki, mimo świadomości, że gdyby zapanowali nad swoją naturalną wrażliwością moralną, ofiar byłoby pięciokrotnie mniej. Pozostałe dziesięć procent, mniej czysta moralnie mniejszość, nie miała żadnych zahamowań, żeby odebrać życie innej osobie. Kim są ci pozbawieni skrupułów ludzie? Kto się zalicza do tych dziesięciu procent?
Żeby się tego dowiedzieć, Bartels i Pizarro przedstawili dylemat zwrotnicy ponad dwustu studentom i kazali im określić na czterostopniowej skali, w jakim stopniu są zwolennikami zepchnięcia grubasa na tory – innymi słowy, jak bardzo są utylitarni. Potem poprosili ich o wypełnienie kwestionariusza do badania cech osobowości, opracowanego tak, by zmierzyć poziom psychopatii uczestników badania. Składał się on ze stwierdzeń typu: „lubię oglądać walkę na pięści” czy „najlepszym sposobem manipulowania ludźmi jest mówienie im tego, co chcą usłyszeć” (zgadzam się/nie zgadzam się w dziesięciopunktowej skali).
Czy te dwa pojęcia, utylitaryzm i psychopatia, są ze sobą związane? – zastanawiali się Bartels i Pizarro. Odpowiedzi nie pozostawiły wątpliwości. Przeprowadzona analiza ujawniła znaczącą korelację pomiędzy utylitarnym podejściem do dylematu zwrotnicy (zepchnięcie grubasa z kładki) a zdecydowanie psychopatycznym typem osobowości. Potwierdziło to przepowiednie Robina Dunbara, lecz nadal pozostało dość problematyczne – przynajmniej jeśli chodzi o tradycyjne podejście do utylitaryzmu. Dlaczego? W ogólnej koncepcji społeczeństwa, do której powstania przyczynili się Jeremy Bentham i John Stuart Mill, dwaj dziewiętnastowieczni filozofowie brytyjscy, twórcy teorii utylitaryzmu, ci ludzie to są właśnie ci dobrzy.
„Miarą dobra i zła jest jak największe szczęście największej liczby ludzi”, brzmi sławne powiedzenie Benthama.
Gdy pokopać jednak głębiej, pojawia się mniej jednoznaczny, dziwaczniejszy i bardziej mroczny obraz ukazujący bezwzględną selekcję i zdradzieckie wiry moralności. Jeśli zastosujemy się do tej zasady, to w sposób nieunikniony zmuszeni będziemy brutalnie pogwałcić czyjeś interesy. Wynika z niej przecież, że niektórzy muszą przyjąć kulkę w łeb dla dobra większości. Ale kto będzie w stanie pociągnąć za spust? Bartels i Pizarro odkryli w swym laboratorium pewien wzorzec. A jak on się ma do normalnego życia? Czy to tu tak naprawdę ujawnia się psychopatia?
20
Więcej prac Joshuy Greene’a na temat fascynującej interferencji pomiędzy neurobiologią a podejmowaniem decyzji moralnych patrz: Joshua D. Greene, R. Brian Sommerville, Leigh E. Nystrom, John M. Darley i Jonathan D. Cohen, An fMRI Investigation of Emotional Engagement in Moral Judgment, „Science” 293, nr 5537 (2001): s. 2105–08, doi:10.1126/science.l062872; Andrea L. Glenn, Adrian Raine i R.A. Schug, The Neural Correlates of Moral Decision-Making in Psychopathy, „Molecular Psychiatry” 14 (styczeń 2009): s. 5–6, doi:10.1038/mp.2008.104.
21
Dylemat zwrotnicy został po raz pierwszy zaprezentowany w tej formie przez Philippę Foot w The Problem of Abortion and the Doctrine of the Double Effect [w:] Virtues and Vices: And Other Essays in Moral Philosophy, University of California Press, Berkeley 1978.
22
Patrz: Judith Jarvis Thomson, Killing, Letting Die, and the Trolley Problem, „The Monist” 59, nr 2 (1976): s. 204–17.
23
Aparat wykonujący funkcjonalny magnetyczny rezonans jądrowy to ogromny elektromagnes, w którego wnętrzu umieszcza się głowę badanej osoby. Zmiany kierunku pola magnetycznego pobudzają atomy wodoru w mózgu do emisji sygnałów radiowych. Sygnały te ulegają wzmocnieniu, kiedy wzrasta poziom tlenu we krwi, i wskazują, które obszary mózgu są najbardziej aktywne.
24
Patrz: Daniel M. Bartels i David A. Pizarro, The Mismeasure of Morals: Antisocial Personality Traits Predict Utilitarian Responses to Moral Dilemmas, „Cognition” 121, nr 1 (2011): s. 154–61.