Читать книгу Ludzkie działanie - Ludwig Von Mises - Страница 25
Część pierwsza
Ludzkie działanie
III. EKONOMIA I BUNT PRZECIW ROZUMOWI
3. Prakseologiczny aspekt polilogizmu
ОглавлениеIdeologia, w marksistowskim znaczeniu tego słowa, to doktryna, która jest wprawdzie błędna z punktu widzenia logiki proletariackiej, ale daje korzyści klasie, która ją wypracowała. Ideologia jest z obiektywnego punktu widzenia błędna, lecz sprzyja interesom klasy, do której należy jej zwolennik, właśnie dlatego że jest błędna. Wielu marksistów uważa, że dowiodło tej tezy, wskazując na to, że ludzie nie dążą do zdobycia wiedzy ze względu na nią samą. Celem naukowca jest utorowanie drogi skutecznym działaniom. Teorie buduje się zawsze z myślą o ich praktycznym zastosowaniu. Nie istnieje czysta nauka ani bezinteresowne poszukiwanie prawdy.
Dla ułatwienia dyskusji możemy przyjąć, że każda próba poznania prawdy jest motywowana zamiarem praktycznego wykorzystania wiedzy do realizacji jakichś celów. To jednak nie wyjaśnia, dlaczego teoria „ideologiczna” – a więc fałszywa – miałaby lepiej służyć osiągnięciu tych celów niż teoria poprawna. Powszechnie się uważa, że jeśli praktyczne zastosowanie teorii prowadzi do rezultatów, które można na jej podstawie przewidzieć, to stanowi to potwierdzenie jej poprawności. Niedorzecznością byłoby twierdzić, że błędna teoria jest z jakiegokolwiek punktu widzenia bardziej użyteczna niż poprawna.
Człowiek używa broni palnej. W celu udoskonalenia tej broni stworzył balistykę. Oczywiście balistykę poprawną, ponieważ chodziło mu o to, żeby celniej strzelać podczas polowań i walki z przeciwnikiem. Balistyka „ideologiczna” byłaby bezużyteczna.
Marksiści uważają pogląd, że naukowcy dążą do pozyskania wiedzy dla niej samej, za ich „arogancki wykręt”. Głoszą więc, że Maxwell wypracował swoją teorię fal elektromagnetycznych, ponieważ pragnął zarobić na bezprzewodowym telegrafie49. Dla rozważań dotyczących ideologii nie ma znaczenia, czy teza ta jest prawdziwa, czy nie. Istotne jest natomiast pytanie, czy do skonstruowania trafnej teorii skłoniło Maxwella to, że dziewiętnastowieczni przemysłowcy rzekomo uważali bezprzewodowy telegraf za „kamień filozoficzny i eliksir młodości”50, czy też decydującą rolę odegrała w jego odkryciu ideologiczna nadbudowa służąca egoistycznym interesom klasowym burżuazji. Nie ulega wątpliwości, że do badań bakteriologicznych skłaniała naukowców nie tylko chęć zwalczenia chorób zakaźnych, lecz także zapotrzebowanie producentów win i serów, którzy chcieli udoskonalić metody ich wytwarzania. Nie można jednak powiedzieć, że wyniki tych badań były „ideologiczne” w sensie marksistowskim.
Marks wymyślił swoją doktrynę dotyczącą ideologii, ponieważ chciał podkopać prestiż ekonomii. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie odeprzeć zarzutów ekonomistów, które dotyczyły możliwości realizacji postulatów socjalizmu. Był tak zafascynowany teoretycznym systemem klasycznej ekonomii brytyjskiej, że był całkowicie przekonany o jego niepodważalności. Albo więc nigdy nie słyszał o wątpliwościach, które dociekliwi uczeni zgłaszali wobec klasycznej teorii wartości, albo – jeśli o nich słyszał – nie zdawał sobie sprawy z ich doniosłości. Jego własne poglądy ekonomiczne to tylko zniekształcona wersja ricardianizmu. Kiedy Jevons i Menger otworzyli nową epokę w dziejach myśli ekonomicznej, kariera Marksa jako autora dzieł ekonomicznych dobiegła końca; pierwszy tom Kapitału został wydany kilka lat wcześniej. Jedyną reakcją Marksa na teorię użyteczności krańcowej było opóźnienie wydania kolejnych tomów jego najważniejszego dzieła. Czytelnicy zapoznali się z nimi dopiero po śmierci autora.
Opracowanie doktryny dotyczącej ideologii miało służyć Marksowi wyłącznie do rozprawienia się z ekonomią i filozofią utylitaryzmu. Jego jedynym celem było poderwanie zaufania do ekonomii, której twierdzeń nie był w stanie zakwestionować za pomocą logiki i racjonalnego rozumowania. Swojej doktrynie nadał formę powszechnie obowiązującego prawa, obejmującego całość dziejów klas społecznych, ponieważ twierdzenie, które odnosiłoby się tylko do jednego historycznego zdarzenia, nie mogłoby uchodzić za prawo. Z tego samego powodu nie ograniczył zakresu swojej teorii wyłącznie do myśli ekonomicznej, lecz objął nią wszystkie dyscypliny wiedzy.
Burżuazyjna ekonomia spełniała według Marksa podwójną rolę. Najpierw pomagała burżuazji w walce z feudalizmem i despotyzmem monarchów, a później w walce przeciwko rosnącej w siłę klasie robotniczej. Dostarczała racjonalnego i moralnego uzasadnienia kapitalistycznego wyzysku. Była – jeśli użyć określenia, które powstało po śmierci Marksa – racjonalizacją roszczeń kapitalistów51. Kapitaliści, podświadomie wstydząc się niskiej chciwości będącej motywacją ich działań i chcąc uniknąć społecznej dezaprobaty, nakłonili posłusznych im ekonomistów do głoszenia doktryn, które by ich zrehabilitowały w oczach społeczeństwa.
Odwołanie się do pojęcia racjonalizacji daje psychologiczne uzasadnienie – informuje o motywach, które skłoniły człowieka lub grupę ludzi do sformułowania jakiegoś twierdzenia lub teorii. Nie upoważnia jednak do tego, żebyśmy wygłaszali jakiekolwiek sądy na temat poprawności lub niepoprawności tej teorii. Jeśli udowodnimy, że określona teoria jest błędna, to pojęcie racjonalizacji może posłużyć do psychologicznego wyjaśnienia przyczyn, które sprawiły, że jej autorzy popełnili błąd. Jeżeli jednak nie potrafimy znaleźć żadnego błędu w teorii, to powołanie się na to, że powstała ona w wyniku racjonalizacji, w żaden sposób jej nie podważy. Nawet jeśli byłoby prawdą, że podświadomym celem ekonomistów było wyłącznie uzasadnienie nieusprawiedliwionych roszczeń kapitalistów, to ich teorie mimo wszystko mogłyby być zupełnie poprawne. Nie istnieje inna metoda wykazania, że teoria jest błędna, niż podważenie jej za pomocą dyskursywnego rozumowania i zaproponowanie lepszego rozwiązania problemu. Kiedy zajmujemy się twierdzeniem Pitagorasa lub prawem kosztów komparatywnych, nie interesują nas psychologiczne czynniki, które skłoniły Pitagorasa i Ricarda do ich skonstruowania, choć owe zagadnienia mogą być istotne dla historyka lub biografa. Dla nauki jedynym istotnym pytaniem jest to, czy twierdzenia te wytrzymują próbę racjonalnej weryfikacji. Pochodzenie społeczne albo rasowe ich autorów nie ma dla nauki znaczenia.
To prawda, że dążąc do osiągnięcia swoich egoistycznych celów, ludzie próbują wykorzystywać doktryny akceptowane przez dużą część opinii publicznej. Ponadto chętnie opracowują i rozpowszechniają doktryny, które mogą im posłużyć do realizacji własnych interesów. Nie wyjaśnia to jednak, dlaczego takie doktryny, korzystne dla mniejszości społeczeństwa i sprzeczne z interesami reszty, znajdują uznanie w oczach opinii publicznej. Bez względu na to, czy takie „ideologiczne” doktryny są produktem „fałszywej świadomości” i zmuszają człowieka do tego, żeby nieświadomie przejął sposób myślenia, który służy interesom jego klasy, czy są produktem celowego zniekształcenia prawdy, muszą zetrzeć się z doktrynami innych klas i dążyć do ich wyparcia. Marksiści tłumaczą, że zwycięstwa i upadki poszczególnych doktryn są wynikiem działania konieczności dziejowej. Duch [Geist], mistyczny pierwszy poruszyciel, działa zgodnie z pewnym planem. Prowadzi ludzkość przez kolejne etapy rozwoju aż do najwyższego szczęścia w socjalizmie. Każdy etap jest wynikiem określonego stanu technologii; pozostałe cechy charakterystyczne każdego stadium stanowią konieczną ideologiczną nadbudowę tego stanu technologii. Duch sprawia, że człowiek w odpowiednim czasie wymyśla i wprowadza w życie nowe rozwiązania technologiczne, odpowiednie do stadium, w którym żyje. Wszystko inne jest wynikiem stanu technologii. Kamień młyński dał początek społeczeństwu feudalnemu; młyn parowy dał początek kapitalizmowi52. Wola i rozum odgrywają w tych przemianach drugorzędną rolę. Nieuchronne prawo historycznego rozwoju zmusza ludzi – niezależnie od ich woli – do myślenia i postępowania w sposób zgodny z bazą materialną właściwą dla czasów, w których żyją. Człowiek łudzi się, że może swobodnie wybierać między różnymi ideami i między tym, co nazywa prawdą, a tym, co określa mianem fałszu. Człowiek samodzielnie nie myśli; w jego myślach przejawia się tylko konieczność dziejowa.
Jest to doktryna czysto mistyczna. Jedynym dowodem, na którym się wspiera, jest odwołanie do dialektyki Hegla. Kapitalistyczna własność prywatna jest pierwszym zaprzeczeniem indywidualnej własności prywatnej. Zapoczątkowuje ona – z koniecznością właściwą prawu natury – swoje własne zaprzeczenie, mianowicie wspólną własność środków produkcji53. Mistyczna doktryna oparta na intuicji nie przestaje być mistyczna tylko dlatego, że powołuje się na inną, nie mniej mistyczną teorię. Zabieg ten w żaden sposób nie przybliża nas do odpowiedzi, dlaczego myśliciel musi koniecznie opracować ideologię zgodną z interesami swojej klasy. Przyjmijmy tutaj, że rezultatem myślenia człowieka są zawsze doktryny korzystne dla realizacji jego własnych interesów. Czy jednak interesy jednostki muszą być identyczne z interesami całej klasy? Marks przyznawał, że zorganizowanie robotników w klasę społeczną i w partię polityczną napotyka nieustanne trudności z powodu konkurencji, która istnieje wśród samych robotników54. Nie da się zaprzeczyć, że istnieje nierozwiązywalny konflikt między robotnikami, którzy otrzymują wynagrodzenie zgodne z postulatami związków zawodowych, a robotnikami, którzy pozostają bez pracy, ponieważ narzucenie związkowych stawek płac przeciwdziała ukształtowaniu się ceny pracy na poziomie, który zapewniałby równowagę między jej podażą a popytem na nią. Nie mniej oczywiste jest, że interesy robotników w krajach o względnie dużej gęstości zaludnienia i robotników mieszkających w krajach o względnie małym zaludnieniu są sprzeczne, kiedy przychodzi do ustanowienia ograniczeń w przepisach migracyjnych. Twierdzenie, że interesy wszystkich robotników w jednakowym stopniu wymagają zastąpienia kapitalizmu socjalizmem, to arbitralny postulat Marksa i innych socjalistów. Wygłoszenie oświadczenia, że idea socjalistyczna jest emanacją myśli proletariackiej, a w związku z tym z pewnością sprzyja interesom proletariatu, nie może być uznane za dowód prawdziwości takiego twierdzenia.
Często podawane wyjaśnienie zmian w brytyjskiej polityce dotyczącej handlu zagranicznego opiera się na poglądach Sismondiego, Fredericka Lista, Marksa oraz niemieckiej szkoły historycznej. Brzmi ono tak: w drugiej połowie XVIII wieku i przez większą część XIX wieku interesy klasowe brytyjskiej burżuazji wymagały zapewnienia wolnego handlu. Z tego względu brytyjska ekonomia polityczna wypracowała doktrynę wolnego handlu, a brytyjscy fabrykanci zorganizowali powszechny ruch poparcia, dzięki czemu udało im się doprowadzić do ceł ochronnych. Później sytuacja uległa zmianie. Brytyjska burżuazja nie była w stanie konkurować z zagranicznymi producentami i potrzebowała pilnego wprowadzenia ochrony celnej. Wobec tego ekonomiści zastąpili przestarzałą ideologię wolnego handlu teorią ochrony rynku wewnętrznego. Wielka Brytania powróciła do protekcjonizmu.
Pierwszy błąd tej interpretacji polega na tym, że traktuje ona „burżuazję” jako jednolitą klasę złożoną z osób, które kierują się takim samym interesem. Człowiek interesu zawsze stoi wobec konieczności dostosowywania sposobu prowadzenia swojego przedsiębiorstwa do instytucjonalnych uwarunkowań panujących w jego kraju. W dłuższej perspektywie ani cła, ani ich brak nie dadzą mu korzyści i nie spowodują strat, które odczuwałby jako przedsiębiorca i kapitalista. Podejmie on taką produkcję, która w istniejących warunkach przyniesie mu największe zyski. Krótkookresowe korzyści lub straty w prowadzeniu interesów mogą być spowodowane wyłącznie zmianami instytucjonalnymi. Jednakże wpływ tych zmian na różne gałęzie przemysłu i poszczególne przedsiębiorstwa nie będzie jednakowy co do rodzaju i zakresu. Przepis korzystny dla jednej gałęzi może być niekorzystny dla innych rodzajów działalności lub innych przedsiębiorstw. Dla człowieka interesu istotna jest tylko ograniczona liczba produktów podlegających ocleniu. Z tego powodu interesy różnych branż i firm związane z tymi produktami są zazwyczaj przeciwstawne.
Interesom każdej branży przemysłu lub firmy mogą sprzyjać najróżniejsze przywileje przyznawane im przez rząd. Jeśli jednak przywileje zostaną rozdzielone równo między wszystkie gałęzie i firmy, to każdy człowiek interesu – nie tylko jako konsument, lecz także jako nabywca surowców, półproduktów, maszyn i innego wyposażenia – straci tyle samo, ile zyska. Egoistyczne interesy grupowe mogą kogoś skłonić do ubiegania się o ochronę celną dla własnej gałęzi produkcji lub własnego przedsiębiorstwa. Nigdy jednak nie staną się one dla tej osoby motywacją do żądania powszechnej ochrony dla wszystkich branż i firm, o ile nie oznacza to większej ochrony dla niej samej niż dla pozostałych branż lub przedsiębiorstw.
Brytyjscy przemysłowcy nie byli też – z punktu widzenia ich celów klasowych – bardziej zainteresowani zniesieniem ustaw zbożowych niż pozostali obywatele brytyjscy. Właściciele ziemscy sprzeciwiali się zniesieniu tych praw, ponieważ obniżenie cen produktów rolnych zmniejszało ich rentę gruntową. Partykularny interes grupowy przemysłowców można zrozumieć tylko wtedy, gdy się uwzględni dawno już zarzucone spiżowe prawo płacy oraz równie błędną doktrynę mówiącą, że zysk powstaje w wyniku wyzysku robotników.
W świecie, którego organizacja opiera się na podziale pracy, każda zmiana musi w jakiś sposób wpływać na krótkookresowe interesy wielu grup. Bez trudu więc można oskarżać każdą doktrynę opowiadającą się za zmianą istniejących warunków o to, że stanowi „ideologiczną” maskę skrywającą egoistyczne interesy wybranej grupy ludzi. Wielu współczesnych autorów zajmuje się przede wszystkim demaskowaniem takich ideologii. To nie Marks wymyślił tę demaskatorską procedurę; była ona znana na długo przed nim. Oddawano się temu już znacznie wcześniej. Najbardziej kuriozalnym przykładem są tu podejmowane przez osiemnastowiecznych pisarzy próby ukazania wierzeń religijnych jako podstępnego zabiegu stosowanego przez duchownych w celu zagarnięcia władzy i bogactwa dla siebie i swoich sprzymierzeńców, wyzyskiwaczy. Taki pogląd głosili marksiści, którzy określali religię jako „opium dla mas”55. Zwolennicy tego poglądu nie zauważyli, że tam gdzie istnieją egoistyczne interesy, muszą się pojawić również egoistyczne interesy o charakterze przeciwstawnym. Wyjaśnienie jakiegoś zdarzenia polegające na wskazaniu, że było ono korzystne dla określonej klasy, z pewnością nie jest wyjaśnieniem zadowalającym. Trzeba odpowiedzieć na pytanie, dlaczego reszta społeczeństwa, którego interesy ucierpiały w wyniku tego zdarzenia, nie udaremniła wysiłków tych, którzy na nim skorzystali.
Każda firma i każda gałąź gospodarki w krótkim okresie dąży do zwiększenia sprzedaży swoich produktów. Jednakże w dłuższym okresie zyski z różnych rodzajów produkcji stają się podobne. Gdy popyt na produkty wytwarzane przez jakąś branżę wzrasta i rosną zyski tej gałęzi przemysłu, to napływa do niej więcej kapitału; zwiększona konkurencja powoduje zmniejszenie zysków. Zyski ze sprzedaży produktów szkodliwych dla społeczeństwa nie są wcale większe od zysków ze sprzedaży artykułów pożytecznych dla niego. Jeśli zakazuje się jakiegoś rodzaju produkcji i osoby działające w tej branży muszą się liczyć z ryzykiem, że będą ścigane, poniosą karę, zostaną uwięzione, to ich zysk brutto musi być na tyle wysoki, by skompensować niebezpieczeństwa związane z taką produkcją. Nie wpływa to jednak na zysk netto.
Bogaci, właściciele dobrze prosperujących fabryk, nie mają szczególnego interesu klasowego, który skłaniałby ich do utrzymywania wolnej konkurencji. Sprzeciwiają się konfiskowaniu i odbieraniu im fortun, ale w ich żywotnym interesie jest raczej niedopuszczenie do pojawienia się na rynku nowych konkurentów, którzy mogliby zagrozić ich pozycji. Jeśli ktoś walczy o wolny rynek i wolną konkurencję, nie staje w obronie tych, którzy są już bogaci, lecz zabiega o swobodę działania dla anonimowych ludzi, którzy niebawem zostaną przedsiębiorcami, a ich pomysłowość sprawi, że życie przyszłych pokoleń stanie się lżejsze. Chce, żeby droga dla dalszego rozwoju gospodarczego pozostawała otwarta. Jest rzecznikiem postępu materialnego.
Sukces, jaki w XIX wieku odniosły idee wolnego handlu, był owocem teorematów klasycznej ekonomii. Idee te cieszyły się tak dużym uznaniem, że ci, których klasowe interesy ucierpiały, nie byli w stanie przeszkodzić ich powszechnej akceptacji ani temu, by znalazły one swój wyraz w ustawodawstwie. To idee tworzą historię, a nie historia idee.
Prowadzenie sporu z mistykami i jasnowidzami nie ma sensu. Swoje twierdzenia opierają oni na intuicji i nie zamierzają poddawać ich racjonalnej analizie. Marksiści stwarzają pozory, jakoby przemawiał przez nich głos historii. Jeśli inni ludzie nie słyszą tego głosu, oznacza to tylko, że nie są wybrańcami. Byłoby bezczelnością, gdyby błądzący w ciemnościach ośmielali się sprzeciwiać ludziom natchnionym. Przez wzgląd na przyzwoitość powinni skulić się w kącie i nie zabierać głosu.
Jednakże nauka nie może uchylać się od myślenia, nawet jeśli jest oczywiste, że nigdy nie przekona tych, którzy kwestionują wyższość rozumu. Nauka musi kłaść nacisk na to, że powołanie się na intuicję nie może rozstrzygać, która z kilku sprzecznych doktryn jest prawdziwa, a które są fałszywe. Oczywiście w naszych czasach oprócz marksizmu istnieją i rozwijają się inne „ideologie”. Marksiści twierdzą, że wcielenie ich w życie zaszkodziłoby interesom większości. Jednocześnie zwolennicy tych doktryn mówią dokładnie to samo o marksizmie.
Naturalnie marksiści uważają doktrynę za fałszywą, jeśli jej autor nie ma pochodzenia robotniczego. Kto jednak jest robotnikiem? Doktor Marks, fabrykant i „wyzyskiwacz” Engels, potomek szlacheckiej rodziny rosyjskiej Lenin z pewnością nie należeli do klasy robotniczej. Jednak Hitler i Mussolini byli prawdziwymi proletariuszami, a w dzieciństwie cierpieli niedostatek. Konfliktu między bolszewikami a mienszewikami, między Stalinem a Trockim nie można uznać za konflikt klasowy. Były to konflikty różnych sekt fanatyków, którzy oskarżali się wzajemnie o zdradę.
Istota filozofii marksizmu jest następująca: mamy rację, ponieważ jesteśmy rzecznikami rosnącej w potęgę klasy robotniczej. Dyskursywne rozumowanie nie może unieważnić naszych teorii, ponieważ są one inspirowane wyższą siłą, która decyduje o losie ludzkości. Nasi przeciwnicy są w błędzie, gdyż nie mają intuicji, która kieruje naszymi umysłami. Oczywiście nie są oni winni temu, że z powodu swojej przynależności klasowej nie posługują się prawdziwie proletariacką logiką i są zaślepieni ideologią. Niezgłębione wyroki historii wybrały nas, a ich skazały na potępienie. Przyszłość należy do nas.
49
Zob. Lancelot Hogben, Science for the Citizen, New York 1938, s. 726–728.
50
Ibid., s. 726.
51
Chociaż termin „racjonalizacja” jest nowy, samo zjawisko było znane już od dawna. Zwróćmy na przykład uwagę na wypowiedź Benjamina Franklina: „Wygodnie jest być istotą rozumną, ponieważ pozwala to człowiekowi znaleźć racjonalne uzasadnienie wszystkiego, co zamierza uczynić” (Authobiography, New York 1944, s. 41).
52
„Żarna dają nam społeczeństwo, któremu przewodzi pan feudalny, młyn parowy – społeczeństwo, w którym wysuwa się na czoło przemysłowy kapitalista”. (Karol Marks, Nędza filozofii, tłum. Kazimierz Błeszczyński, w: Karol Marks, Fryderyk Engels, Dzieła zebrane, Warszawa 1962, t. 4, s. 141).
53
Karol Marks, Kapitał, Warszawa 1951, t. 1, s. 360 [w tym tłumaczeniu mowa jest o „wspólnym władaniu środkami produkcji”].
54
Manifest komunistyczny, r. 1.
55
W interpretacji współczesnych marksistów wyrażenie to oznacza, że narkotyk religii zaaplikowano ludziom celowo. Niewykluczone, że takie samo znaczenie przypisywał temu wyrażeniu również sam Marks. Nie wynika to jednak z fragmentu, w którym – w 1843 r. – Marks użył go po raz pierwszy. Zob. Robert Pierce Casey, Religion in Russia, New York 1946, s. 67–69.