Читать книгу Piąta ofiara - J.D. Barker - Страница 5
3
ОглавлениеPorter
Dzień drugi, 2.21
„Tutaj”, czyli do budynku z szarego kamienia przy King Drive w dzielnicy Bronzeville.
Rodriguez nie podała żadnych szczegółów przez telefon, powiedziała tylko, że sprawa ma jakiś związek z ciałem dziewczyny znalezionej wcześniej w parku i że powinien tam się zjawić.
Porter zaparkował chargera na ulicy, za chevroletem Nasha, przedarł się przez zaspy na skraju jezdni i dotarł do budynku na rogu. Nie musiał pukać. Umundurowany policjant stojący przy drzwiach rozpoznał go i wpuścił do środka. W salonie po lewej stronie od wejścia siedział Nash z jakąś kobietą. „Pewnie to ta Rodriguez”, pomyślał Porter. Mężczyzna pod pięćdziesiątkę o szpakowatych włosach, wysportowany, w tweedowej marynarce i dżinsach, stał obok Nasha. Inna kobieta, niewątpliwie jego żona, też siedziała na kanapie, ściskając w dłoni chusteczkę higieniczną.
Siedząca obok niej kobieta wstała, kiedy Porter wszedł do pokoju.
– Detektyw Porter? Sophie Rodriguez z Zaginionych Dzieci. Dziękuję za przyjście. Wiem, że jest już późno.
Porter uścisnął jej dłoń i rozejrzał się po pomieszczeniu.
Większość tego typu budynków zbudowano na przełomie XIX i XX wieku. W tym wypadku ktoś dołożył starań, żeby przywrócić oryginalne instalacje i wykończenia. Dywany też wyglądały na autentyczne, ale musiały być podróbkami, starannymi kopiami oryginalnych. Salon umeblowano antykami.
Mężczyzna, który wcześniej rozmawiał z Nashem, wyciągnął rękę do Portera.
– Doktor Randal Davies, to moja żona Grace. Bardzo dziękuję, że pofatygował się pan o tej porze.
Mężczyzna wskazał fotel obok kanapy. Porter odmówił.
– To był długi dzień. Lepiej postoję.
– W takim razie może kawy?
– Chętnie. Czarną poproszę.
Doktor Davies przeprosił na chwilę i zniknął w korytarzu.
Porter zerknął na Rodriguez, która wróciła na swoje miejsce na kanapie.
– Pani Davies zadzwoniła do nas po północy, bo jej córka nie wróciła do domu – powiedziała.
Grace Davies uniosła czerwone, zapuchnięte oczy.
– Lili pracuje w centrum, w galerii sztuki. W czwartki idzie tam prosto po szkole, a po zamknięciu, o jedenastej, zamawia Ubera do domu. Zawsze wraca najpóźniej o wpół do dwunastej. Jeśli z jakiegoś powodu ma się spóźnić, wysyła mi esemesa. Wie, że się o nią martwimy, więc zawsze pisze. Jest odpowiedzialną dziewczyną, to jej pierwsza praca, wie, że się martwimy… – Osuszyła oczy chusteczką. – Do jedenastej czterdzieści pięć się nie odezwała, więc zadzwoniłam, ale od razu włączyła się poczta. Potem zadzwoniłam do galerii, rozmawiałam z jej przełożoną, panią Edwins. Powiedziała, że Lili nie pojawiła się w pracy. Próbowała się z nią skontaktować, ale za każdym razem to samo: poczta głosowa. Ani jednego sygnału, od razu poczta. To znaczy, że telefon jest wyłączony, a to bardzo nie w jej stylu. Nigdy nie wyłącza komórki. Wie, że się o nią martwię. Potem zadzwoniłam do Gabby, jej najlepszej przyjaciółki…
– Jak Gabby ma na nazwisko? – wtrącił się Porter.
– Deegan. Gabrielle Deegan. Podałam już namiary pańskiej partnerce. – Mówiąc to, zerknęła na Rodriguez. Porter jej nie poprawił.
Pani Davies kontynuowała relację:
– Gabby powiedziała, że w ogóle jej dziś nie widziała. Nie przyszła do szkoły, nie odpisywała na wiadomości. To zupełnie nie w stylu Lili, proszę zrozumieć. To wzorowa uczennica, ma świetne stopnie. Nie opuściła ani jednego dnia szkoły od czwartej klasy, kiedy chorowała na ospę. – Pani Davies przez chwilę w milczeniu przyglądała się twarzy Portera. – To pan jest tym detektywem, który… Boże, sądzi pan, że to Zabójca Czwartej Małpy porwał naszą córkę? Dlatego pan tu przyjechał? – Szeroko otworzyła oczy i zalała się łzami.
– To nie on – zapewnił Porter, choć sam wcale nie był tego taki pewny. – Na tym etapie nie mamy powodów sądzić, że ktokolwiek porwał pani córkę.
– Nie zniknęłaby tak po prostu.
Porter spróbował zmienić temat.
– Do której szkoły chodzi?
– Wilcox Academy.
Doktor Davies wrócił z kubkiem parującej kawy, który wręczył Porterowi, po czym znowu stanął obok żony.
– Wiem, co pan sobie myśli, ale jak już powiedzieliśmy pańskim partnerom, Lili nie ma chłopaka. Nie zerwałaby się ze szkoły, a już na pewno nie opuściłaby zmiany w galerii, kocha tę pracę. Coś jest nie tak. Ma włączoną opcję znajdowania telefonu, ale z naszego konta nic nie widzimy. Dzwoniłem do Apple, powiedzieli, że telefon nie jest podłączony do sieci. Córka nie wyłączyłaby telefonu.
Nash odkaszlnął.
– Czy mogłaby pani powtórzyć detektywowi Porterowi, w co Lili była dziś ubrana, kiedy widziano ją ostatni raz?
Pani Davies skinęła głową.
– Miała na sobie swoją ulubioną czerwoną parkę, białą czapkę, rękawiczki do kompletu i ciemne dżinsy. Zimą Lili wolała przebierać się w mundurek dopiero w szkole. Dziś rano przed wyjściem zajrzała do kuchni i się ze mną pożegnała. To jej ukochana kurtka. Kupiła ją w Barneys za pierwszą wypłatę. Była z niej bardzo dumna.
Rodriguez zacisnęła usta.
Porter nic nie powiedział.