Читать книгу Calcio. Historia włoskiego futbolu - John Foot - Страница 11
Paleo-calcio.
Zasady, trenerzy, piłkarze zagraniczni, niedziele
ОглавлениеWczesne rozgrywki piłkarskie we Włoszech – można je określić mianem paleo-calcio[8] – były antypodami dla sportów, które ogląda się dziś w telewizji lub uprawia na boisku niedaleko domu. Nie istnieli wówczas trenerzy (mimo że ludzie pełniący funkcję podobną do współczesnych szkoleniowców pojawili się dosyć szybko – według niektórych sprawozdań stało się to w okolicach 1901 roku), treningi polegały jedynie na kilku strzałach na bramkę, a piłkarze byli amatorami, bez wyjątku. Nie było stadionów ani taktyki, na której bazowała gra drużyn. Piłka była na tyle ciężka, że bramkarze nawet nie próbowali jej łapać: woleli ją piąstkować lub wykopywać. Zawodnicy nosili koszule z długimi rękawami, często z guzikami. Wiele podstawowych artykułów, takich jak piłki, stroje czy buty, importowano z Anglii. Spodenki miały długie nogawki i często były znoszone lub wręcz podarte, podobnie jak kapelusze. Nie istniały szatnie, dlatego też piłkarze przychodzili na boisko i wracali do domu ubrani w stroje do gry.
Wiele zasad ówczesnego calcio różniło się od tych, które znamy dzisiaj. Zawodnik znajdował się na pozycji spalonej wtedy, gdy podczas wyprowadzanej akcji pomiędzy nim a bramką drużyny przeciwnej znajdowało się mniej niż trzech rywali. Do 1907 roku zasada spalonego dotyczyła całego boiska. W kolejnych sezonach ograniczono ją wyłącznie do połowy przeciwnika. Przez wiele lat mecze, które kończyły się remisem, powtarzano, ponieważ nie istniała zasada dogrywki. Reguły dyscypliny były prymitywne. Jeśli podczas spotkania ktoś z publiczności wtargnął na boisko, zamiast wymierzania sankcji mecz rozgrywano ponownie (co prowokowało kolejne wtargnięcia na murawę). Przed sezonem 1939/40 koszulki piłkarskie nie miały numerów, a do 1968 roku nie istniała idea zmian podczas gry. Wczesne lata włoskiego futbolu zdominowane były przez obcokrajowców: zawodników, prezydentów, kluby, przedsiębiorców i sędziów – przede wszystkim angielskich, szwedzkich, niemieckich i francuskich.
Mimo że Włochy były krajem katolickim, od samego początku mecze rozgrywano w niedziele. Przyczyna tej anomalii była prosta: większość ludzi pracowała w soboty, a bitwa o „angielską sobotę” – czyli dzień wolny – była jedną z historycznych misji rodzących się włoskich ruchów związkowych na początku XX wieku. Kościół narzekał później na tę tradycję, podobnie stało się też w Hiszpanii. Do końca lat 90. ubiegłego stulecia, kiedy to płatna telewizja zrujnowała rytuał i rytm wielkich piłkarskich niedziel, mecze rozgrywane w niedzielne popołudnia były kluczowym elementem włoskiej kultury. Kibice dzielili się na kilka kategorii: tych, którzy chodzili na stadion i aktywnie uczestniczyli w spotkaniu, wspierając swoją drużynę, tych, którzy kręcili się pod stadionem, by spróbować wejść za darmo lub przynajmniej cieszyć się atmosferą, oraz tych, którzy po prostu czekali na wiadomości o tym, co się dzieje na boisku, siedząc w tym czasie na przykład w pobliskim barze. Kiedy upowszechniło się radio, odbiorniki stały się charakterystycznym elementem niedzielnych wycieczek rodzinnych: zazwyczaj ojcowie spacerowali, trzymając je przy uchu lub słuchając relacji przez prymitywną plastikową słuchawkę. Po pojawieniu się telewizji niedzielne przechadzki stały się krótsze, ponieważ wszyscy chcieli zdążyć na 90° minuto, program z powtórkami kluczowych fragmentów wszystkich meczów, transmitowany na Rai1 około 18:30.