Читать книгу Calcio. Historia włoskiego futbolu - John Foot - Страница 18
Rewolucja. „Czerwone dni” w Viareggio w 1920 r.
ОглавлениеRewolucja, zanim stanie się „czymś”, jest „emocją”. Naprzód!.
Komentarz dotyczący „dni w Viareggio”, maj 1920 r.
Viareggio, nadmorskie toskańskie miasteczko słynące z długich plaż i karnawału, dwukrotnie znalazło się w samym centrum historii włoskiej piłki nożnej. W 1926 roku uchwalono tam regulamin nowej „faszystowskiej” federacji, znany jako Karta Viareggio, oprócz tego zorganizowano w tym miejscu rozgrywany po dziś słynny młodzieżowy turniej. Ale w 1920 roku, w samym sercu tak zwanego biennio rosso – włoskiego „czerwonego dwulecia” – do wybuchu swego rodzaju rewolucji wystarczył jeden mecz piłki nożnej.
Historia ta zaczyna się w mieście Lukka, gdzie w kwietniu 1920 roku lokalna drużyna piłkarska wyszła na boisko, by zmierzyć się z zespołem o nazwie Sporting Club Viareggio. Jak podają źródła z tamtych lat, kibice gości zostali wówczas przywitani „we wrogi i pełen przemocy sposób”. Chcąc odpłacić się pięknym za nadobne, fani drużyny z Viareggio postanowili zemścić się podczas zaplanowanej na maj potyczki rewanżowej. W obawie przed możliwymi zamieszkami lokalne władze miejskie oraz klubowe doradziły kibicom Lukki pozostanie w domu. Jedynie nieliczni fani postanowili więc wybrać się do Viareggio, by obejrzeć mecz, prowadzony zresztą przez arbitra pochodzącego z Lukki, który zdaniem prasy sportowej „nie zachował całkowitej bezstronności w swoich decyzjach”.
Jakby dla równowagi na sędziego liniowego został wybrany Augusto Morganti, bohater wojenny z Viareggio. Mimo dwubramkowego prowadzenia gospodarzy Lukka zdołała odrobić straty pod koniec spotkania, a kibice uznali ten rozwój wydarzeń za „owoc” stronniczego sędziowania. Pod koniec meczu, przy wyniku remisowym, doszło do ostrej wymiany zdań pomiędzy sędzią liniowym a jednym z piłkarzy Lukki. Arbiter główny postanowił więc zakończyć spotkanie przed czasem, Morganti jednak nie podzielał jego decyzji. Zawodnicy obu drużyn wykorzystali tę okazję do wyrównania rachunków, rzucając się na siebie z rękami. Był to sygnał dla kibiców, którzy masowo wtargnęli na boisko, wywołując tym samym kolosalne zamieszki. Obecni na stadionie nieliczni carabinieri, zmilitaryzowana włoska policja, zdołali ochronić piłkarzy Lukki przed wrogą publicznością, odpierając atak fanów Viareggio i wypychając ich na ulicę.
Wieści o walkach szybko dotarły do pobliskiego posterunku carabinierich, skąd natychmiast wysłano wsparcie. Kiedy funkcjonariusze dotarli na miejsce, spotkali wygwizdujące ich i odgrażające się im tłumy, próbujące wrócić na stadion. Jeden z mundurowych najwyraźniej stracił zimną krew (utrzymywał później, że został zaatakowany) i postrzelił Morgantiego – lokalnego sędziego liniowego – w szyję, zabijając go na miejscu. Tragedia ta jedynie bardziej rozwścieczyła tłum, który rozgonił carabinierich. Tymczasem piłkarze i kibice Lukki zdołali wymknąć się ze stadionu bocznym wyjściem i opuścić miasto, z konieczności pokonując 20 kilometrów pieszo do najbliższej stacji. Z kolei w Viareggio uwaga tłumów skupiła się na dużo poważniejszych wydarzeniach.
Pojawiła się broń (co najmniej 100 karabinów) i zablokowano linie kolejowe. Ludzie okrążyli bazę carabinierich, próbując dopaść funkcjonariusza, który zastrzelił Morgantiego. Wzniesiono barykady oraz odcięto linie elektryczne i telefoniczne. Viareggio zostało w jednej chwili odizolowane od reszty kraju i pozostawione w rękach lokalnych wywrotowców. Do miasta dotarli również anarchiści z pobliskich miejscowości. Wyglądało na to, że wybuchła prawdziwa rewolucja. Do protestów wysłano drogą morską trzy kolumny wojsk. Dopiero po kilku dniach 200 żołnierzy z trudem opanowało sytuację. Przejęcie miasta przez wywrotowców przeszło do lokalnej historii jako „czerwone dni” w Viareggio.
Świat calcio próbował spuścić zasłonę na owe tragiczne wydarzenia z 1920 roku. Rok później w Viareggio zorganizowano „mecz pokoju”, podczas którego nie doszło do żadnych incydentów. Ale w sezonie 1921/22 przemoc ponownie była na porządku dziennym. Drużyna Viareggio wygrała pierwszy derbowy pojedynek, lecz w opinii kibiców Lukki ich zespół przegrał ze względu na atmosferę zastraszania panującą na stadionie, która ożywiła wspomnienia z zamieszek z 1920 roku. Rozgrywanemu w klaustrofobicznym miasteczku Lukka rewanżowi towarzyszyła bardzo napięta atmosfera. Kibiców Viareggio eskortowała policja, a po zakończeniu spotkania, wygranego przez Lukkę 2:0, zaczęli oni niszczyć wszystko, co napotkali na swojej drodze – przynajmniej według wersji wydarzeń przedstawianej przez fanów Lukki. Po raz kolejny okazało się, że poglądy polityczne, lokalna rywalizacja (derby Toskanii, zwłaszcza pojedynki Pisy z Livorno, należą prawdopodobnie do najbardziej zaciekłych i emocjonujących) oraz ówczesne ruchy społeczne to prawdziwa mieszanka wybuchowa.