Читать книгу Calcio. Historia włoskiego futbolu - John Foot - Страница 4
Od tłumacza
ОглавлениеDrogi Czytelniku, gdybyś zapytał moją rodzinę lub znajomych o miejsce na ziemi, gdzie chciałbym żyć, odpowiedzieliby jednogłośnie. Pewnie to dlatego, że odkąd zakochałem się we Włoszech, nie przestaję o tym mówić. Mam wrażenie, że Italia oferuje wszystko, czego potrzebuję od życia, jakby była wręcz szyta na moją miarę: krajobraz, klimat, kulturę, kuchnię, zapach, charakter, styl… i piłkę nożną. Calcio.
Pamiętam, jak pięć lat temu do Włoch przeprowadził się jeden z moich przyjaciół, spełniając tym samym swoje marzenie. W zasadzie spełniał też moje. W przeciwieństwie do mnie poznał naszą wspólną miłość nie tylko z najlepszej strony; przez lata oglądał ją też bez makijażu, z defektami, przywarami, wszystkim, co irytuje, nieraz wręcz wprawia w zażenowanie, a jednak wciąż w dziwny sposób intryguje.
Książka, którą trzymasz w ręku, pokaże Ci piłkarskie Włochy właśnie w taki sposób. Poprowadzi Cię od narodzin calcio, przez trudne lata jego rozkwitu, aż po współczesność, pokaże jego piękną, ale i mroczną twarz. Choć jednak zmyje makijaż, pod którym dostrzeżesz wiele niedoskonałości i wad, pozostawi je pięknym, pełnym niepowtarzalnego uroku oraz pasji zjawiskiem. Choć odsłoni grzechy i przywary włoskiej piłki nożnej, nie pozbawi jej geniuszu i wyjątkowego charakteru, odróżniającego ten świat od wszystkich innych lig.
To być może najbardziej wyjątkowa książka, jaką miałem przyjemność tłumaczyć, ale również efekt niemal roku intensywnej pracy, której podjąłem się w szalenie trudnym dla mnie okresie. Dziękuję za ciągłe wsparcie Mateuszowi Polkowi i Łukaszowi Hysie, moim partnerom w niejednej piłkarskiej zbrodni. Dziękuję Arkowi Seremakowi za inspirację i długie dyskusje przy wściekle dobrej pizzy, którą mógłby bez wstydu podać niejednemu Włochowi. Dziękuję wydawnictwu SQN za nieustające zaufanie i dobrą współpracę, a koleżankom i kolegom z JuvePoland za wspólną pasję i determinację do działania. Chylę czoła przed Grzegorzem Krzymianowskim, cichym bohaterem tego przekładu, który w niezwykły sposób okiełznał moją polszczyznę. Ten facet chyba nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Na koniec dziękuję jedynym w swoim rodzaju kobietom: Justynie, za doping podczas pracy nad niniejszym przekładem, oraz Karolinie i Majce, za miłość i pierwszą wspólną wizytę w Turynie.
Tłumaczenie dedykuję Henrykowi, którego zabrakło, kiedy siadałem do pierwszych stron tej książki. Do zobaczenia, Tato.
Marcin Nowomiejski