Читать книгу Na szczycie - K.N. Haner - Страница 17
***
Оглавление– Od poniedziałku zaczynamy próby przed trasą – powiedział, siadając za stolikiem w kuchni.
– Ja też będę miała jakieś próby?
– Tak. Musisz ułożyć układy do siedmiu utworów i na bis.
– A nie mogę improwizować? Nie lubię trzymać się układu…
– To dość ryzykowne.
– Ryzykowne jest to, że zatrudniasz mnie trzy tygodnie przez trasą. Tamte dziewczyny miały dużo więcej czasu na przygotowania – stwierdziłam fakt. Nie jestem przekonana do jego pomysłu. To przecież jakieś kompletnie szaleństwo.
– Ufam ci i wiem, że dasz czadu.
– Dzięki – uśmiechnęłam się. Z tyłu autobusu dobiegały takie jęki i krzyki, że nie potrafiłam się skupić.
– Wytrzymasz to? – zapytał Sed, rozbawiony moją zniesmaczoną miną.
– Nie będę spała z nimi busie, więc chyba tak…
– Bzykalnia jest tylko w tym.
– Bzykalnia? – parsknęłam śmiechem.
– Chłopaki tak to nazywają, brzmi łagodniej niż kącik ruchania.
– Kącik ruchania! – prawie się oplułam.
– Teraz już rozumiesz, czemu śpię w tamtym autobusie. Może syf, ale nie muszę słuchać tych jęków co noc…
– W sumie to jestem przyzwyczajona, Trey co weekend sprowadza sobie facetów.
– Będziecie musieli się podzielić, jest jedna prycza wolna tutaj i jedna w tamtym autobusie.
– A kto śpi tutaj?
– Nicki, Simon i Alex, ale, jak widać, różnie to bywa.
– To wolę tam. Erick i Clark wyglądają na spokojniejszych…
– Ja też tam śpię.
– Jakoś to zniosę, o ile będziesz grzeczny.
– Grzeszny?
– Grzeczny! – Sed pociągnął mnie gwałtownie na swoje kolana, pisnęłam zaskoczona.
– Cholernie mnie kręcisz, Reb. Wiesz o tym, prawda? – zamruczał, zanurzając nos w moje włosy. Odepchnęłam się rękami, ale nadal mnie mocno trzymał.
– W ten sposób nic nie zdziałasz… – próbowałam go jakoś zniechęcić.
– Pachniesz tak cudownie słodko.
– To szampon waniliowy.
– Nie mówię o włosach, choć faktycznie pachną wanilią – spojrzał na mnie. Jego szmaragdowe oczy błyszczą i widać tańczące w nich iskierki. Cholera, no! Co za facet. Jak ja mam mu się oprzeć?
– Sed, proszę…
– O co mnie prosisz, kochanie?
Kochanie? Nie wiem, dlaczego się roześmiałam.
– Puść mnie.
– Po co? – Wsunął mi rękę pod pupę i jednym ruchem posadził na sobie okrakiem.
– Nie chcę takich gierek.
– Więc czego chcesz? – Zaczął mnie całować po szyi. Jęknęłam, aż odbiło się to echem tam na samym dole. Och!
– Nie uwodź mnie… Proszę – zakwiliłam, wciągając powietrze.
– Nie lubisz być uwodzona? – zamruczał tuż przy moim uchu i polizał je, a potem przygryzł.
– O Boże! – Instynktownie otarłam się kroczem o jego biodra.
– Jesteś taka wrażliwa, twoje ciało idealnie na mnie reaguje – wyszeptał i zsunął mi ramiączka bluzki, pod którą nie mam stanika. Materiał prześliznął się po skórze i zatrzymał na krągłości piersi.
– Sed, proszę…
– O co mnie prosisz, kochanie? – Pocałował mój obojczyk, jego zagłębienie i ramię.
– Och! – wyjęczałam, odrzucając głowę do tyłu. Dlaczego on na mnie tak działa? Dwie godziny temu miałam ochotę go zabić, a teraz mam ochotę się z nim pieprzyć. Naprawdę – albo się pozabijamy, albo zostaniemy małżeństwem.
– Będę delikatny, teraz już wiem, co z tobą zrobić… – zsunął mi koszulkę na brzuch, odsłaniając piersi. Sutki stwardniały mi już dawno, przy pierwszym jego dotyku. Polizał prawy, potem lewy i wessał się w niego łapczywie.
– Och, Sed! – jęknęłam znowu. Moje ciało pokryło się gęsią skórką, a obolała cipka zaczęła pulsować.
– Czujesz, jaki jestem przez ciebie twardy? – Naparł na mnie biodrami tak, że jego wielki penis otarł się o moje udo.
– Tak.
– Chcesz mnie w sobie poczuć? W tej swojej małej, ślicznej, ciasnej cipce…
– Och tak! Tak! – Co ja wygaduję? Nie potrafię się opanować. To silniejsze ode mnie.
– Co tak, Reb?
Oczy mam zamknięte, ale wiem, że uśmiechnął się, pieszcząc nadal moje piersi.
– Chcę cię poczuć!
– Gdzie?
– Wszędzie! – krzyknęłam bo akurat w tym momencie przygryzł mocniej sutek. Mało mnie interesuje, że ktoś może w każdej chwili wejść do autobusu i nas zobaczyć. Chcę go poczuć w sobie, chcę, by mnie wypełnił, by moja cipka przyjęła go całego. Oderwał się od moich piersi i zajął ustami. Pieścił mój język swoim, przygryzając co i rusz. Jest taki zachłanny, a zarazem delikatny i namiętny.
– Chodźmy stąd – powiedział nagle i wstał, nie puszczając mnie ze swoich bioder.
– Gdzie? – pisnęłam zaskoczona i strasznie rozpalona.
– Tu nie ma warunków – postawił mnie delikatnie na podłodze i wyprowadził z autobusu. Chwycił moją dłoń i ruszył do samochodu. No, faktycznie, dziś nie pił, więc może prowadzić. Czeka tu kolejne auto, widziałam je na podjeździe jego domu. BMW, tyle że większe niż to, którym jechaliśmy wczoraj.
– Gdzie jedziemy? – zapytałam, cała podniecona i zaintrygowana.
– Do mnie, chcę cię mieć w swoim łóżku.
Poczułam przyjemny skurcz między nogami. Ruszył z piskiem i już po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu. Zaczął ponownie całować moje usta, gdy tylko przekroczyliśmy próg. Podsadził mnie na siebie i poszedł od razu do sypialni. Rzucił mnie na łóżko i jednym ruchem pozbył się moich ubrań, prócz majtek, a raczej jego bokserek. Cholera przecież ja krwawię! Nie przeszkadza mu to? Spojrzałam zakłopotana, gdy zaczął rozpinać pasek swoich spodni, stojąc nade mną.
– Sed, ale ja krwawię… – odezwałam się w końcu, zaciskając uda. Poczułam się skrępowana.
– Będę delikatny. Obiecuję. – Zdjął spodnie i koszulkę. Dopiero teraz mogę się przyjrzeć, jakie boskie ma ciało. Jest na nim sporo tatuaży, ale wygląda to megaseksownie. Mój Boże, co za facet! Wąskie biodra, cudowne mięśnie brzucha schodzące w literę V, idealne ramiona, tyłek, no i ten penis. Łał! Wydaje się jeszcze większy niż wczoraj, ale to pewnie kwestia oświetlenia.
– Nie przeszkadza ci to? – zapytałam, nie mogąc pozbyć się uczucia skrępowania.
– Nie, szkoda tylko, że nie mogę wylizać twojej ślicznej cipki. Ale zrobię to jeszcze nie raz… – zdjął skarpetki i ułożył się między moimi udami w całej swojej krasie. Zsunął mi majtki i tak zostałam kompletnie naga.
– Przestaniesz, jeśli będzie mnie bolało? – zapytałam bez tchu. Oddech mam płytki i urywany, jest mi też strasznie gorąco.
– Oczywiście. Mów do mnie, Reb, mów do mnie cały czas – pocałował mnie czule i zaczął wprowadzać swojego wielkiego penisa w moją cipkę.
– O matko! – skrzywiłam się bo cholernie boli. Znowu? Dlaczego?
– Przestać? – zastygł widząc moją minę.
– Nie, powoli… – zaparłam się rękami o jego ramiona, jakby to miało coś pomóc.
– Jesteś taka śliczna, taka wąska… Och kurwa! – krzyknął gdy moja cipka zareagowała na jego czułe słowa.
– Powoli… – powtórzyłam, mając wrażenie, że jest już bardzo głęboko.
– Muszę to zrobić szybko, bo inaczej nigdy tego nie przejdę.
Co? Czego nie przejdę?
– Ach! – krzyknęłam, gdy pchnął, a ja poczułam, jak coś w środku jakby pękło. O rany! Co za dziwne uczucie. Zalałam się łzami, czując nadal ten ból.
– No już, spokojnie, już po wszystkim – znowu mnie czule pocałował i zastygł, bym się przyzwyczaiła. Faktycznie już po chwili ból zaczął ustępować, moje ciało zaczęło go przyjmować. Oddychałam głęboko i otworzyłam oczy. – Już lepiej? – zapytał, muskając kciukiem mój policzek.
– Tak – poprawiłam pupę, a on wszedł jeszcze głębiej. – Och! – krzyknęłam, tym razem zaskoczona nieznanym doznaniem. Sed wycofał się i znowu pchnął, a ja krzyknęłam ponownie i oplotłam go nogami w pasie.
– O, właśnie tak, kochanie, właśnie tak!
Napierał na mnie mocniej i mocniej.
– Sed! O Boże! – jęczałam, czując przedziwne, narastające uczucie tam na dole. Jakbym się miała zaraz posikać albo coś. Prawie położył się na mnie, by zmienić kąt, moje dłonie oplótł sobie za szyją i przyjął cudowne tempo, które już po chwili doprowadziło mnie na skraj orgazmu. Moja cipka zaczęła się zaciskać, on przyśpieszył w idealnym momencie, a ja rozpadłam się pod nim na kawałki w intensywnej ekstazie.
– Tak, Reb! O kurwa, tak! – Zacisnął dłonie na moich włosach i pchnął jeszcze kilka razy, dochodząc równie mocno i intensywnie jak ja. Poczułam, jak zalewa mnie w środku gorąca lawa jego spermy, co dodatkowo mnie podnieciło i uśmierzyło lekki ból, który nadal odczuwam. Opadł na mnie i wysunął się delikatnie.
– Uua! – skrzywiłam się lekko.
– Wszystko w porządku? – zapytał, leżąc obok i podpierając się na łokciu. Pogłaskał mnie po brzuchu.
– Tak. Daj mi chwilę – odpowiedziałam z zamkniętymi oczami, pokazując jeden palec.
– Oczywiście. Chcesz, bym wyszedł? – zapytał nagle.
– Nie, przytul mnie – otworzyłam oczy i spojrzałam na niego. Serce stanęło mi na sekundę na widok jego twarzy, pełnej troski, niepewności i czegoś, czego nie potrafię opisać. Objął mnie i przyciągnął do siebie, przywierając ciałem do mojego ciała. Był taki gorący, wręcz nierealny… Pocałował mnie w skroń i westchnął głośno:
– Nie będę pytał, czy ci się podobało, ale na pewno wszystko okej? – musnął nosem moje włosy.
– Tak.
– To dlaczego nic nie mówisz?
– Najwidoczniej po seksie nie zamieniam się w gadułę.
Pokręcił głową i się uśmiechnął.
– Za to ciętego języczka nigdy ci nie braknie – powiedział, a ja zachichotałam głupio na te słowa. – Jesteś głodna?
– Nie.
– Chcesz wracać do autobusu?
– A nie możemy zostać tutaj? – przeciągnęłam się jak kotka i przekręciłam na brzuch.
– Oczywiście, że możemy.
– A możemy się wykąpać?
– W basenie?
– W wannie. Chciałabym się umyć, ty chyba też powinieneś. – Spojrzałam na jego zakrwawione biodra i penisa, który nadal był lekko powiększony. Rany! To się we mnie zmieściło? Cholera, no trudno mi w to uwierzyć.
– Jasne. Napuszczę wody – zeskoczył z łóżka i poszedł do łazienki, a ja miałam okazję przyjrzeć się jego idealnemu tyłkowi. O mamusiu!