Читать книгу Na szczycie - K.N. Haner - Страница 9

***

Оглавление

– Masz ochotę na coś konkretnego? – zapytał Sed, a ja myślałam o wszystkim, tylko nie o jedzeniu.

– Zdaję się na twój gust – odpowiedziałam, udając, że czytam menu. Nie mogę przestać się na niego gapić. W restauracji, do której nas przywiózł, panuje przyjemna, intymna atmosfera. Siedzimy w dużym boksie, nikt nas nie widzi. To bardzo ekscytujące.

– Jadłaś dziś, prawda?

– Oczywiście, że tak.

– Nie mogłem spać, bo ciągle się zastanawiałem, czy masz co zjeść na śniadanie.

– Trey skusił mnie McDonaldem.

Sed się uśmiechnął i zawołał kelnera. Zamówił dla nas mnóstwo jedzenia: sałatki, makarony, mięsa.

– Czego się napijesz?

Cholera, ja nie piję wina. Nie jestem damą, więc nawet go nie lubię.

– Poproszę wodę.

– Nie pijesz alkoholu? – zapytał zaskoczony.

– Piję, ale nie do posiłków – wybrnęłam jakoś.

– Zdaj się na mnie, na pewno ci posmakuje – powiedział i domówił jakiegoś szampana. W życiu nie piłam szampana. Prawdziwego, bo tanie podróbki kupowane z Treyem w celu upicia się jak najmniejszym kosztem się nie liczą. Kelner przyniósł butelkę różowego trunku, nalał nam po kieliszku i wstawił butelkę do lodu.

– Za co pijemy? – zapytałam, unosząc kieliszek.

– Za owocną współpracę – stuknął delikatnie mój kieliszek.

– Za owocną współpracę – powtórzyłam i upiłam łyk. Zaskoczona musiałam zrobić dziwną minę.

– Nie smakuje?

– Przeciwnie, nigdy nie piłam czegoś tak pysznego – odpowiedziałam szczerze.

– To Bollinger.

– Nic mi to nie mówi – wzruszyłam ramionami, a on się uśmiechnął i chwycił moją dłoń.

– Wyglądasz naprawdę ładnie w tej sukience.

– Dziękuję, w tym wydaniu ty także jesteś miły dla oka – nauczyłam się przyjmować komplementy w pracy, więc tym mnie raczej nie zawstydzi.

– Chłopaki pytali, czy się zdecydowałaś.

– I co im powiedziałeś?

– Prawdę…

– Czyli?

– Że tak – znowu się uśmiechnął.

– Wszystko zależy od Tr…

– Trey się zgodzi. Jestem tego pewien – przerwał mi.

– Jeśli nie, to nie mamy o czym mówić.

– Wiem, ale się nie martwię – znowu uniósł kieliszek i stuknął nim w mój. Chce mnie upić? Hm, to interesujące, biedak nie wie, że pijana jestem bardziej niedostępna. Już po trzecim kieliszku poczułam przyjemny szum w głowie i ciepło w całym ciele. Najadłam się tak, że moja sukienka zaraz pęknie. O rany! Ponadto, gdy wstałam, poczułam moc szampana.

– Uuuu! – chwyciłam się brzegu stolika, by się nie zachwiać.

– Wszystko dobrze? – Sed podszedł i objął mnie delikatnie.

– Nie sądziłam, że szampan tak daje po głowie – chyba lekko zabełkotałam. O nie! Zaczyna się! Faza druga! Bełkot, potem jest chichot.

– Nie mów, że upiłaś się trzema kieliszkami szampana?

– Nie wiem – no i zaczął się chichot.

– O rany!

Nie wiem, czy był bardziej wkurzony, czy rozbawiony. Trudno wyczuć. Odzyskałam równowagę i jakoś wyszliśmy z restauracji. Gdzie teraz mnie zawiezie? W tym stanie powinnam wrócić do domu.

– Gdzie jedziemy? – wybełkotałam znowu.

– A gdzie chcesz jechać?

– Do ciebie, ty widziałeś, jak mieszkam, teraz chcę zobaczyć, jak mieszkasz ty – wypaliłam bez zastanowienia, wbijając mu palec w mostek.

– Jak pani sobie życzy – odpowiedział zadowolony. Czy ja się z nim dziś prześpię? Nie powinnam się do tego jakoś przygotować? Myśl, Reb! Myśl! Oj, nie jest to proste. Szampan krąży w żyłach i kompletnie odebrał mi trzeźwe myślenie. Nie wygląda to dobrze.

Na szczycie

Подняться наверх