Читать книгу Na szczycie - K.N. Haner - Страница 21

***

Оглавление

– Zwariowałaś?! Chcesz za niego wyjść?! Przecież znacie się od, kurwa, czterech dni! – wrzasnął na mnie Trey, gdy powiedziałam mu o tym, co się wydarzyło w czasie, gdy on spał na zgonie.

– Nie krzycz na mnie. – Zmarszczyłam brwi w grymasie.

– Dobra, ja rozumiem, że seks i w ogóle, ale żeby od razu ślub?! – Klapnął na stolik w busowej kuchni. Chłopaki wyszli, byśmy mogli pogadać.

– A dlaczego nie?

W odpowiedzi posłał mi takie spojrzenie, że przeszły mnie ciarki.

– Może on ci czegoś dosypał, co? Może robisz to wbrew swojej woli?

– Ta, jasne, jestem jego seksualną niewolnicą.

– Nawet sobie tak nie żartuj!

O rany! Ale się wkurzył.

– Trey, chcę to zrobić, nie potrafię ci tego wyjaśnić… Po prostu tego chcę i już.

– Przecież nawet go nie kochasz.

– Lubię go.

Znowu to spojrzenie.

– Idąc tym tropem, można dojść do wniosku, że powinnaś wyjść za mąż za wszystkich swoich kolegów! Ich też lubisz!

– Troszczy się o mnie.

– No jasne, szczególnie jak pozwolił ci wracać samej do domu po tym, kiedy dowiedział się, że jesteś dziewicą – potrząsnął głową. – W ogóle dlaczego mi od razu nie powiedziałaś? Jestem cholernie zły, że mnie okłamałaś!

– Przepraszam, nie chciałam, byś go zabił.

– A żebyś wiedziała, że bym tak zrobił! Teraz też mam ochotę go udusić!

– Daj spokój, Sed to dobry facet…

– Boże, czy ty się słyszysz? – spojrzał na mnie żałośnie.

– Mówię jak kompletna idiotka? – skrzywiłam się.

– No – przyznał mi rację, ale podszedł do mnie i przytulił. – Jeśli chociaż raz będziesz przez niego płakała, to on tego pożałuje, wiesz o tym?

– Wiem. – Wtuliłam się w jego silne ramiona.

– Jesteś dla mnie najważniejsza, mała, dobrze wiesz, że gdyby nie mój pociąg do penisów, już dawno byłabyś moją żoną.

– Wiem, Trey, ale kochasz penisy, a ja nie będę się z nikim dzieliła moim facetem i jego penisem – spojrzałam na niego i oboje się uśmiechnęliśmy.

– Oj, Reb, nigdy bym się nie spodziewał, że będę kiedyś dawał ci błogosławieństwo – roześmiałam się w głos.

– Więc dajesz, tak?

– Jeśli zobaczę, że się wahasz choć odrobię w dniu ślubu, to cię porwę sprzed ołtarza! Jak Boga kocham!

– Och, Trey! – Rzuciłam się mu na szyję. Na niczyim zdaniu nie zależy mi tak jak na jego.

– Czy twój przyszły mąż wie, że wczoraj odebrałem ci dziewictwo? – zapytał pół żartem, pół serio.

– Wie, ale właściwie to odebrałeś mi je trochę ty, trochę Sed, a trochę ginekolog – parsknęłam śmiechem.

– Powinnaś trafić za to do Księgi Rekordów Guinnessa! – postawił mnie na podłodze i potargał włosy. – Więc zamieszkasz u niego, tak?

– Ty też, do czasu wyjazdu w trasę. On ma basen! – podekscytowałam się jak mała dziewczynka.

– Więc teraz ja będę słuchał co noc twoich jęków?

– No coś ty! Mam chytry plan, że zrobimy to dopiero po ślubie! Dobre, co?

Mało się nie przewrócił ze śmiechu.

– Oj, biedny Mills!

– Zobaczymy, czy jest mnie wart! – wskoczyłam na szafkę w kuchni i zadowolona z siebie pomachałam nogami.

Na szczycie

Подняться наверх