Читать книгу Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich - Wojciech Lipoński - Страница 14

Rozdział I
W KRĘGU STONEHENGE I TARY
Wielkie cykle literatury celtyckiej
Cykl mitologiczny

Оглавление

Nazwa tego cyklu jest wyjątkowo nieprecyzyjna, jeśli nie zwodnicza: cała literatura dawnych Celtów ma charakter mitologiczny. Używając jednak umownie nazwy Cykl mitologiczny, mamy na myśli przede wszystkim najdawniejszą, najbardziej archaiczną warstwę tej literatury.

Najważniejszymi zabytkami tego cyklu są dwa dawne dzieła: Dinnshenchas, czyli Historia miejscowości, rodzaj mitologicznej geografii dawnej Irlandii, oraz niewspółmiernie ważniejsza literacko Leabhar Gabhála Éireann (w innej pisowni Lebor Gabála Érenn), czyli Księga podboju Irlandii. Ta ostatnia jest wyraźną kompilacją pieśni dawnych filidów oraz znacznie późniejszych średniowiecznych uzupełnień. Jeśli spojrzeć na to dzieło okiem historyka, okaże się ono plątaniną starych pogańskich mitów i legend z wątkami biblijnymi. Najstarsza wersja Księgi pochodzi z 1168 r., ale jej najdawniejsze warstwy literackie sięgają przypuszczalnie drugiego tysiąclecia p.n.e. Powstawała wiekami, lecz decydujący okres jej kompilacji przypadł na pierwsze wieki chrześcijaństwa, gdy poeci irlandzcy zetknęli się z Biblią i antycznymi historykami, spośród których szczególną estymą w celtyckich klasztorach cieszyli się: Euzebiusz Cezarei, Orozjusz i Izydor z Sewilli. Wówczas to „Irlandczycy poczęli się uczyć historii świata w kształcie, w jakim nauczał jej wczesnośredniowieczny Kościół. Nieuchronnie pojawił się impuls, skłaniający ich do wypełnienia tego schematu własną irlandzką przeszłością, do osadzenia ich mitów, tradycji, sag i genealogii w uporządkowany historyczny ciąg. Niewątpliwie już w VII w. ludzie Kościoła, tacy jak Mo-Sinu moccu Mín i filidzi w rodzaju Cenna Faelada usiłowali objaśnić z pomocą Orozjusza i Starego Testamentu początki ludu irlandzkiego, a sięgając po Euzebiusza i innych kronikarzy, ustanowić chronologiczny bieg rzeczy w ich najnowszej (podówczas) historii. Lecz nie wcześniej jak w wieku IX, a szczególnie w X, XI i XII ten dziejopisarski impuls uzyskał pełny rozmach. Wówczas wielu filidów skierowało niemal całą swą energię na przekształcenie narodowej tradycji w zharmonizowaną historię”83.

Wszystkie te wysiłki, tworząc dzieło niewątpliwie ciekawe, jeśli nie fascynujące literacko, dały jednak nad wyraz marny efekt z punktu widzenia historyka. Trudno z tego zabytku wywieść jakąkolwiek pewną datę, a o fantazyjnej raczej niż historycznej imaginacji kompilatorów świadczy na przykład wywód nazwy ludu, który dokonuje ostatniej inwazji Irlandii. Jego nazwę Synowie Mila, w dawnej gaelickiej wersji Mil Espaine, kronikarz wyprowadza z domniemanego łacińskiego… miles Hispaniae – żołnierze Hiszpanii, podczas gdy rzecz dotyczy czasów, kiedy Irlandia z pewnością nie mogła znać ani łaciny, ani tym bardziej nazwy Hiszpania.

Mitologicznie powikłany stosunek do własnej przeszłości, do którego dodawały się zapożyczone wątki biblijne, a także zwykłe przeinaczenia i zmyślenia, jeśli nie samych kompilatorów, to późniejszych skrybów, tak wszechobecne w większości starych tekstów irlandzkich, doprowadzały niejednego badacza tych zabytków do irytacji. Nie dziwmy się więc jednemu z wydawców starożytnych tekstów irlandzkich, gdy w pewnym momencie nie zdzierżył i wybuchnął: „W irlandzkiej umysłowości nie utrwalił się jakikolwiek koncept historii. Ci mnisi spisują roczniki troskliwie, lecz bez polotu i nie ma tam praktycznie ani śladu czegokolwiek, co przypominałoby współczesną historię”84.

Choć jednak treść Księgi podboju Irlandii jest tak poplątana i zawiła, to jej prześledzenie pozwala sobie wyrobić zdanie na genezę wielu cech tego kraju i jego kultury doby archaicznej, które będą potem się pojawiały lub miały znaczenie przez wiele następnych stuleci, a niektóre aż do czasów najnowszych.

Księga jest historią sześciu migracji i podbojów Irlandii, dokonanych przez różne ludy najeźdźcze, poczynając od czasów najdawniejszych, historycznie trudnych do jednoznacznego określenia, aż po najazd Goidelów, którym w Księdze odpowiada prawdopodobnie przybycie wspomnianych Synów Mila. Goidelowie dotarli do Irlandii według najnowszych badań ok. 200 r. p.n.e., co z grubsza zakreśla chronologiczny zakres Księgi.

Pierwszy z podbojów Irlandii miał według Leabhar Gabhála Éireann nastąpić w czasach tuż przed biblijnym potopem. Ludowi, który dokonał inwazji, miała przewodzić Cesair, wnuczka Noego, oraz Bandhb, uważany za protoplastę narodu irlandzkiego. Przybysze zostali jednak wkrótce pochłonięci przez potop, z którego ocalał tylko Fintan, heros umiejący przetrwać następne najazdy kolejnych ludów dzięki swej umiejętności wcielania się w postaci zwierzęce. W Księdze występuje on kolejno jako łosoś, orzeł i sokół. Symbolizuje z pewnością trwałość dziedzictwa najstarszego ludu Irlandii, nie poddającego się naporowi coraz to nowych najeźdźców. Przypomnijmy tu omawiany wcześniej archeologiczny spór o kontynuację kultur egzystujących na Wyspach Brytyjskich, kontynuację wyrażaną podobieństwami architektury grobowców, drugich kopców i kamiennych kręgów, a identyfikowaną bez względu na to, z jakiej dawnej epoki czy kultury zabytki te pochodzą, byśmy mogli przyznać, iż literatura dostarcza tu argumentów archeologii i na odwrót85.

Kolejną inwazją kierował Partholán, który rozpoczął długotrwałą serię wojen z Fomorsami (Fomhoire), demonami będącymi przypuszczalnie echem wierzeń poprzednich ludów zamieszkujących Irlandię, nie wiadomo jednak czy ludu Bandhby, czy innych plemion, zamieszkujących np. wnętrze wyspy, do którego przedostano się dopiero z momentem drugiej inwazji. Wiemy jednak, iż Partholán posunął się w swym podboju dalej niż jego poprzednicy, wyrąbując w puszczy „cztery równiny” i docierając na teren „siedmiu jezior”. Lud Partholána miał jednak wkrótce wymrzeć od zarazy.

Trzeciej inwazji przewodził Nemhedh, za którego czasów Irlandia miała już dwanaście wykarczowanych równin. Kronikarz wspomina też nazwy czterech jezior. Te pozornie mało ważne detale topograficzne, dotyczące liczby karczowisk i jezior, zdaniem współczesnych historyków są ważnym etapem procesu „przydawania terytorium Irlandii jego geograficznego określenia i tożsamości”, bowiem „przez tworzenie… fizycznych cech i nadawanie im nazw, można powiedzieć, że w mitologicznym sensie, powodujemy jego zaistnienie”86. I choć wiele z opisów przytoczonych trzech inwazji Irlandii, zawartych w Księdze, z całą pewnością jest produktem wyobraźni czy raczej fantazji tak filidów, jak i klasztornych skrybów, to – jak twierdzi celtolog Proinsias Mac Cana – właśnie ta tendencja do geograficznego określania się i tworzenia topograficznej tożsamości Irlandii wydaje się w opowieściach najstarsza, najmniej wymyślona i przez to najbardziej historycznie realna87.

Po śmierci Nemhedha jego lud miał popaść w uzależnienie od Fomorsów, płacąc im daninę w postaci jednej trzeciej zbiorów i mleka. Był również zobowiązany składać im ofiarę z życia co trzeciego dziecka. Zrozpaczeni powstawali przeciw Fomorsom, ale straszliwą bitwę, jaka nastąpiła, miało przeżyć tylko 30 wojowników (to najstarszy zapis tej liczby, która będzie się potem pojawiała w irlandzkiej tradycji wielokrotnie, by przypomnieć omówioną już radę 30 wojowników, poetów, a w czasach późniejszych biskupów, decydujących o wyklinaniu władcy za pomocą satyry glám dicend). Wojownicy ci mieli opuścić Irlandię, udając się do Grecji, gdzie dali początek nowym, coraz liczniejszym generacjom swego narodu, który wrócił do Erynu w trzech grupach, jako trzy oddzielne ludy: Fir Bholg, Fir Dhomhnann i Gailioin. Z ich przybyciem w tekście Księgi wyraźnie zmniejsza się znaczenie i liczba nowych nazw geograficznych. Irlandia wydaje się już przestrzenną całością, wystarczająco trwale istniejącą w świadomości zamieszkujących ją ludów, a przypominanie o tym za pomocą topografii i toponimii traci na wartości. Pojawia się natomiast element społecznego i w pewnym sensie politycznego rozwoju kraju. Z przyjęciem wspomnianych trzech ludów zostaje on podzielony na pięć prowincji coigedth i do dnia dzisiejszego w języku irlandzkim słowo to oznacza jednocześnie „piątą część” i „prowincję” w sensie administracyjnym. Co więcej, wszystkie nazwy owych mitologicznych prowincji istnieją w Irlandii do dnia dzisiejszego. Są to: Ulster, Leinster, Munster, Connacht i Meath. Cztery pierwsze obejmują po kilka hrabstw, natomiast Meath jest pojedynczym hrabstwem.

Lud Fir Bholg wprowadził system władzy, w którym sprawująca ją jednostka zyskała prerogatywy wyraźnie królewskie. Tym pierwszym mitologicznym królem irlandzkim ri – miał być Eochaidh Mac Eirc, który miał wyplenić ze swego kraju fałsz i kłamstwo oraz zaprowadzić sprawiedliwość. Niestety, znacznie gorzej szło mu pod względem gospodarczym. Jego panowanie przypadło na czas wyniszczającej kraj suszy, która spowodowała niezadowolenie jego poddanych i wojowników, przy czym ci ostatni po prostu go zabili. Był to pierwszy przykład królobójstwa – fingal.

Inną ważną wskazówką historyczną jest pojawienie się nazw dwu pozostałych ludów, jakie miały przybyć z Grecji. Miano Gailioin być może określa najstarszą mi grację Goidelów. Ci nie przybyli wprawdzie z Grecji, ale na drodze swej migracji ku Wyspom Brytyjskim wchodzili w związki z różnymi plemionami kontynentalnych Celtów. „Imperium” celtyckie sięgało nie tylko obrzeży Hellady, lecz nawet Turcji, nie jest to więc kompilatorska fantazja wykraczająca poza sferę prawdopodobieństwa. Natomiast drugie miano: Fir Dhomhnann, pozwala na przypuszczenie, iż migracja tego ludu dokonała się przez terytorium Brytanii, ponieważ istniało tam plemię o bardzo zbliżonej nazwie, funkcjonującej w źródłach łacińskich jako Dummoni.

Kolejnym najeźdźcą Irlandii był Lud bogini Danu – Tuatha Dé Danann, z którym pojawiają się pierwsze informacje o kontynentalnej mitologii Celtów. Dananowie przywożą bowiem z sobą m.in. włócznię boga Lugha oraz kocioł Dagdy. Pokonali lud Fir Bolgh w bitwie, która w Księdze nazwana jest „pierwszą bitwą pod Magh Tuiredh”, ale niezbyt długo cieszyli się supremacją, w związku z ponownym pojawieniem się złowrogich Fomorsów. Wódz Dananów, Nuadha, w pierwszej bitwie pod Magh Tuiredh utracił rękę i nie mogąc walczyć, musiał przekazać władzę – jak się wkrótce okazało nieudolnemu – Bresowi-Pięknisiowi. Ten nie umiał sobie poradzić ani z Fomorsami, ani z własnym ludem. Nastąpił upadek tradycji i religii, co wyrażane jest w konwencji mitologicznej: bóg Dagda zamiast do celów wzniosłych, zatrudniany jest przy budowie fortyfikacji, a inny bóg – Ogma, sprowadzony zostaje do roli strażnika obozowego ognia. Uzasadniona wydaje się tu sugestia, iż po zwycięstwie ludu Dananów, zapewne pochodzenia celtyckiego, przytłumione zostało znaczenie plemion wcześniej zamieszkujących Irlandię, ich wierzeń i kultury. Po pewnym jednak czasie, z chwilą osłabienia władzy Dananów, spowodowanej nieudolnością ich władcy, nastąpił jakiś bunt podbitej ludności połączony z odrodzeniem dawnych wierzeń i równoczesnym pomniejszeniem rangi religii nowych przybyszów, co m.in. mogło objawiać się rozprzężeniem i upadkiem moralności. Nic dziwnego, że króla, który do tego doprowadził, wyśmiewa w swych satyrach pierwszy znany z imienia legendarny bard irlandzki Coirbre. Niezadowolone były również poniżone bóstwa, Lugh i Dagda, a bóg lekarzy Dian Cécht wyposażył poprzedniego, wciąż żyjącego, kalekiego króla w srebrną rękę, co pozwala mu z powrotem przejąć władzę. Na dworze Nuadhy pojawia się też Lugh, który przygotowuje wojsko do ostatecznej rozprawy z Fomorsami. Dochodzi do krwawej wojny i drugiej bitwy pod Magh Tuiredh, w której Dananowie ponoszą ciężkie straty, ale ostatecznie wypędzają Fomorsów z Irlandii. Nie sposób tu oczywiście opisać wszystkich epizodów utworu, choć pojedynek Lugha z Balarem, który potrafił spojrzeniem swego jedynego oka uśmiercić całą armię, godny jest odnotowania. Oko Balara było tak ogromne, że jego powiekę mogło poruszyć czterech ludzi. Lugh uderza w oko Balara kamieniem, wyrzuconym z dużej procy. Kamień ten o nazwie tathlum był częścią narzędzia, przypuszczalnie rodzaju maczugi, służącej do wybijania mózgu z czaszki przeciwnika. Maczugą jednak Lugh nie mógł uderzyć Balara, gdyż znalazłby się w zasięgu jego zabójczego wzroku, stąd proca. Uderzenie jest tak potężne, iż kamień wybija Balarowi oko i dziurę w tyle czaszki. Oko, spadając za Balarem, poraża stojących za nim Fomorsów, powodując ich klęskę…

Ostatnim ludem, jaki według Leabhar Gabhála Éireann przybył do Irlandii, są Synowie Mila, według najnowszej interpretacji główna migracja Goidelów. Po pokonaniu Dananów rozpoczęli marsz w głąb wyspy. Wiąże się z tym wiele opisów, kończących się spotkaniem z trzema władcami podbitego ludu: Mac Cuilla, Mac Cechta i Mac Gréine’a, a zarazem mężami miejscowych bogiń, którzy myślą wciąż o dalszym oporze. Synowie Mila żądają poddania się, natomiast Dananowie proszą o czas do namysłu i zdają się w końcu na decyzję poety Amhairghina, co jest zapowiedzią niezwykłej władzy duchowej, jaką na Wyspach Brytyjskich wkrótce będą mieli bardowie i filidzi. Amhairghin decyduje, iż na czas rozważania decyzji przeciwnicy mają się rozdzielić, tzn. Synowie Mila mają odpłynąć poza „dziewiątą falę”, w mitologii celtyckiej oznaczającą „cudowną granicę”, przy czym cyfra dziewięć ma charakter magiczny w wielu innych sytuacjach. Gdy upłynął czas namysłu i Synowie Mila wrócili, by lądować ponownie” w Irlandii, Tuatha Dé Danann spowodowali „druidystyczny wiatr”, który odrzucił ich z powrotem w głąb morza. Amhairghin ponownie okazuje swą moc, wzywając wiatr, by się uciszył. Synowie Mila wracają i pokonują Dananów w pobliżu Tailtiu, gdzie zainicjowano święto zwycięstwa, połączone z igrzyskami sportowymi na cześć boga Lugha, obchodzone w folklorystycznej formie do dnia dzisiejszego.

Pobici, ale ostatecznie nie pokonani Dananowie potrafili jednak dzięki czarnoksięskim praktykom pozbawić Synów Mila żywności – pola przestały rodzić zboże, krowy dawać mleko. Dochodzi do kompromisu, w wyniku którego Synowie Mila otrzymują do władania powierzchnię realnego świata, natomiast Lud bogini Danu – Tuatha Dé Danann (w naszym skrócie Dananowie) obejmuje w posiadanie alternatywne królestwo podziemne – Magh Mell. Każdemu z władców Tuatha Dé Danann Dagda ofiarował potężny kopiec ziemny – w języku irlandzkim sidh lub sid. Takie kopce widział jeszcze w VII w. łaciński biograf św. Patryka, utożsamiając tę nazwę z bogami mieszkającymi pod ziemią: „side aut deorum terrenorum” – „sid, czyli bogowie zamieszkujący pod ziemią”.

O tym niezwykłym podziale mitologicznej Irlandii na dwa światy, naziemny i podziemny, pisze P. Mac Cana: „To modus vivendi pozwala nam wytłumaczyć, jak Tuatha Dé Danann w sposób trwały zespolili się z irlandzkim krajobrazem, żyjąc w bliskim sąsiedztwie z jego ludzkimi mieszkańcami, którzy są zawsze i wszędzie świadomi ich obecności. Do nich należy inne, skryte oblicze Irlandii, które jednak ma tendencję do odbijania cech świata widzialnego. Mają swoich miejscowych władców, a ich cała organizacja społeczna przypomina tę, jaką mamy w społecznościach ludzkich. Mają te same lokalne powinności, te same wewnętrzne spory i przykre wojny, no i oczywiście, co z tego wynika – ich bóstwa nie przyznają im nietykalności ani nie czynią wyjątku wobec gwałtownej śmierci. Niemniej jednak, paradoksalnie, wartością, która w sposób jasny odróżnia ich (od ich ziemskich odpowiedników) jest nieśmiertelność, dzięki której żyją»bez smutku, bez przygnębienia, bez śmierci… bez starzenia się i bez ziemskich podłości«. I jeśli jest to sprzeczność, to nie trzeba jej wyjaśniać przez racjonalną argumentację. Jedną bowiem z cech charakterystycznych tego innego świata, z jakim wyobraźnia irlandzka i walijska bez przerwy prowadzi grę, jest relatywny stosunek czasu i przestrzeni (relativity of time and space); ich wzajemne punkty odniesienia (perspectives) są odwrócone i siła ciążenia staje się trwaniem, natomiast trwanie siłą ciążenia, gdy tylko ktoś przekracza granicę między światem naturalnym i pozanaturalnym. Bez wątpienia gwałtowna śmierć niektórych Tuatha Dé Danann powinna być widziana w takim właśnie świetle. We wszystkich wypadkach jest rzeczą oczywistą, że w tym mitycznym środowisku, gdzie przeciwieństwa łączą się i wymieniają funkcjami, irlandzki opowiadacz nie widział w okazjonalnej śmierci nieśmiertelnych bogów niczego niewłaściwego”88.

Ten legendarny alternatywny świat przeżył potem o całe wieki okres powstania i szczytowego oddziaływania Leabhar Gabhála Éireann na wyobraźnię irlandzką. Jednocześnie odrywał się od „legendy-matki”, dostarczając tworzywa coraz to nowym pokoleniom i osiągając po wiekach poziom plebejski za sprawą ludowych opowiadaczy – seanchaithe, a w okresie jeszcze późniejszym – sgéalaighe. Zaludniony staroirlandzkimi mieszkańcami kopców, áes síde, w czasach późniejszych sluagh síde (gospodarze kopców ziemnych) i zupełnie już ludowymi bunadh na gcnoc – ludźmi wzgórz, wypełniał się nowymi opowieściami „apokryficznymi” wobec Księgi, niekoniecznie kojarzonymi z oryginałem, choć ten bez wątpienia stanowił najdawniejszą uchwytną genezę tego typu produkcji i w konsekwencji – popularnej wyobraźni. Pojawiały się tu nowe, nieznane Księdze typy bohaterów, podziemnych zjaw przybierających na Ziemi zwierzęce kształty i porywających ludzi na nocne galopady. Znalazła się tu wreszcie odmiana karzełków czyniących dobro (daoine maithe), które znajdowały miejsce pobytu nie w wielkich kopcach, ale w ich mniejszych odpowiednikach, przestrzeniach pod korzeniami drzew.

Irlandzka tradycja ustna opowiadania tego typu historii przetrwała w niemal nietkniętym kształcie do połowy XIX w., kiedy to w latach 1845–1847 Wielki Głód zdziesiątkował wieś irlandzką, naturalną ostoję i audytorium opowiadaczy, zmuszając ponadto ogromne rzesze ludności do emigracji. Od tego też czasu stopniowo zanikała funkcja ludowego, karczemnego i często wędrownego opowiadacza – sgéalaighe, choć przedstawiciele tego gatunku gawędziarzy do dziś istnieją w Irlandii, szczególnie na zachodnim wybrzeżu, w pasie tworzonym przez hrabstwa Donegal, Galway, Kerry i Mayo, określanych łącznie mianem Gaeltacht, a więc terenu, gdzie tradycje celtyckie utrzymywały się najsilniej i najdłużej, i gdzie jeszcze współcześnie język gaelicki jest w użytku codziennym. Ten wyjątkowy teren nie zmienia jednak ogólnego obrazu zanikających tradycji. Zresztą nawet i tu sgéalaighe słuchany jest coraz rzadziej: „brak im słuchaczy i rzadko opowiadają swe historie, z wyjątkiem nagrywania na taśmę”89.

Opowieści o podziemnym świecie Tuatha Dé Danann przeszły też do kultury walijskiej. Odnajdujemy je w niektórych pieśniach Mabinogionu, a więc zbioru dawnych opowieści epickich. Tu uległy oczywiście wpływom innej tradycji i języka. Lud bogini Danu staje się Ludem bogini Don, Lugh staje się Lleu, Nuadh – Nuddem itd. Jest to zarazem świadectwem wzajemnych zależności kultur i literatur celtyckich, utrzymujących się mimo licznych odmienności i odległości geograficznej.

Rola sgéalaighe nie ograniczała się, rzecz jasna, tylko do tematu Tuatha Dé Danann. Już w czasach, gdy spisano po raz pierwszy Księgę podboju Irlandii, opowieści ustne filidów dzielone były na szereg typów. Najważniejsze dotyczyły wielkich wydarzeń mitologicznych i quasi-historycznych i określono je mianem primscela. Obok istniały opowieści oparte na wątkach mniejszych, foscéla. Według informacji zawartych w klasycznej i benedyktyńskiej pracy Early Irish Literature, przeciętny opowiadacz tamtej epoki znał ok. 350 historii literackich, z czego poważne primscele występowały w liczbie ok. 250, natomiast bardziej błahe foscela – ok. 100. Potrzeby opowiadaczy, a przede wszystkim wytrzymałość słuchaczy sprawiały, że ogromne, wielowątkowe opowieści epickie, „rzeki” w rodzaju Księgi podboju Irlandii, poczęły ulegać fragmentyzacji, a ich motywy rozwijały się w odrębne, jednowątkowe opowieści. Z drugiej strony, nie zapominajmy, że Księga została stworzona przez schrystianizowanych filidów z dawnych utworów epickich, które niezależnie od niej funkcjonowały przecież nadal. Na przykład jeden z centralnych wątków Księgi, kolejne bitwy pod Maige Tuiredh, podczas których Dananowie walczą z Fomorsami, zachował się w oddzielnej pieśni czy raczej pieśniach, jako że istnieją trzy zachowane wersje tego wątku: Cath Maige Tuiredh ocus Genemain Bres Meic Elathain ocus a Righe (Bitwa pod Maige Tuiredh i narodziny Bresa syna Elathana oraz jego panowanie); Do Mhuighe Tuireadh (O tym, co zdarzyło się podczas bitwy pod Maige Tuiredh) i Oidheadh Chloinne Tuireann (Śmierć tuiredzkich dzieci). Już sama pisownia tytułów utworów wykazuje trwałość tego wątku, wykorzystywanego w różnych epokach. Zmieniały się reguły języka i jego pisownia, a pieśń trwała nadal, i choć z punktu widzenia tradycji wielu krajów europejskich wydaje się to prawie niewiarygodne, te stare archaiczne pieśni, sięgające okresu sprzed naszej ery, od chwili pierwszego średniowiecznego zapisu kontynuowane były w formie powtarzanych kopii rękopiśmiennych aż po pierwsze dziesięciolecia wieku XIX!

Ta niezwykła tradycja równoległych wątków i pieśni sprawia też, iż w wielu wypadkach trudno jest rozsądzić, skąd zapożyczał kolejny kopista czy opowiadacz swą wersję – czy z „nieprzetworzonej” kontynuacji niezależnych utworów, czy z wątków wchodzących w skład owej wspaniałej kompilacji, jaką jest Leabhar Gabhála Éireann.

Podobne problemy w większym czy mniejszym stopniu można obserwować we wszystkich pozostałych wielkich cyklach literatury celtyckiej. Co więcej, istnieją liczne związki i wzajemne zapożyczenia nie tylko między poszczególnymi utworami czy większymi dziełami zaliczanymi do danego cyklu, lecz także między samymi cyklami. Mieć należy bowiem na uwadze, iż podział na cykle jest dziełem współczesnych filologów, nie zaś celtyckich poetów…

83

SEHI, s. 13.

84

R. Atkinson, Wstęp do: YBL, s. nbl (4).

85

Zob. podrozdział Spór o chronologię migracji celtyckich.

86

P. Mac Cana, op. cit, s. 57.

87

Ibid.

88

P. Mac Cana, op. cit, s. 65.

89

S. Ó Súilleabháin, Storytelling in Irish Tradition, Cork 1973, s. 12. Tamże znajduje się znamienny opis występu jednego z ostatnich sgéalaighe, gdy zgromadzona publiczność wiejska zignorowała jego opowieść, nie dziękując mu nawet symbolicznie, a tylko spod pieca dał się słyszeć pojedynczy głos: „żyj nam długo, opowiadaczu”.

Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich

Подняться наверх