Читать книгу Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich - Wojciech Lipoński - Страница 17

Rozdział I
W KRĘGU STONEHENGE I TARY
Wielkie cykle literatury celtyckiej
Cykl królewski

Оглавление

Wszystkie omówione dotąd wielkie cykle literatury staroceltyckiej wiążą się swą genezą z przedchrześcijańskim rozwojem kultury Wysp Brytyjskich, szczególnie Irlandii, choć szczyt ich ewolucji sięgał głęboko w czasy Średniowiecza, gdy zyskały po raz pierwszy kształt pisany. Z archaicznych tradycji czerpie również cykl czwarty, zwany historycznym lub królewskim od bohaterów, jakimi są tu najczęściej rzeczywiści władcy celtyckich państewek, pierwszych kilku wieków naszej ery. Czołową postacią jest tu Cuind, zwany Stubitewnym bądź Zwycięzcą Stu Bitew (Cuind Chétchathaig, w terminologii ang. Conn of the Hundred Battles), a także Airt i syn Airta, czyli Cormac Mac Airt. W cyklu tym nie brak jednak i bohaterów ulsterskich, a w mniejszym stopniu także feniańskich. Nawiązania do innych cykli nie ograniczają się jednak do „pożyczek” poszczególnych postaci. Do najpiękniejszych w Cyklu królewskim należą opowieści o podróży Coniae, syna Cuinda Stubitewnego, do alternatywnego, podziemnego świata Tuatha Dé Danann (Echtrae Chonlai Choim maic Cuind Chétchathaig). Podobną odbywa Cormac Mac Airt w opowieści Faghall Chraoibhe Cormaic mhic Airt (Odnalezienie Cormaca, syna rodu Airta).

W przeciwieństwie do Cyklów mitologicznego, ulsterskiego i feniańskiego, królewski dotyczy w przeważającej mierze czasów już chrześcijańskich. Choć jego bohaterami są w dużym stopniu postaci rzeczywiste, to zwykle ubarwione legendą, która na ogół przerasta ich rzeczywiste dokonania i znaczenie. Do takich należy m.in. król Leinsteru, Ronan (zm. w 624 r.), który zabił własnego syna, podejrzanego o niecne zamiary wobec swej macochy. Wydarzenie to relacjonuje opowieść Fingal Rónáin (Zabójstwo Ronana). Z innych bohaterów cyklu poświadczone są historycznie takie postaci, jak król wschodniego Ulsteru Mongan Mac Fiáchnai, zmarły w 625 r., czy Connacht Gáaire, zmarły w 662 r. Na scenę wkraczają też postaci z Wysp Hebrydzkich, jak Cano Mac Gartnán (zm. w 688 r.). Jest rzeczą wysoce charakterystyczną, że głównym faktem, niekiedy jedynym poświadczonym historycznie w życiu tych ludzi, okazuje się właśnie data śmierci. Pretekst, jaki dawała śmierć władcy opiewającym go poetom, jest zbyt dobrze znanym mechanizmem powstawania literatury epickiej, by się nad nim dłużej zatrzymywać. Bogate uroczystości pogrzebowe, podczas których poeta przypominał wielkie czyny zmarłego, od niepamiętnych czasów stanowią trwały element literatury epickiej nie tylko Irlandii (przypomnijmy choćby sceny pogrzebowe w antycznej literaturze śródziemnomorskiej).

Oprócz wspomnianego wyżej Zabójstwa Ronana klasycznym eposem poświęconym śmierci władcy jest Mór Muman ocus Aided Cúanach maic Cailchéni (Bagna Munsteru i śmierć Cuana syna Cailchena).

Innym typem wydarzeń, koncentrujących wokół siebie fabułę, są sławne bitwy, zniszczenie siedziby władcy przez wroga, wygnanie lub nieszczęśliwa miłość króla czy kogoś z jego rodziny. Pośród tematów „bitewnych” zwraca uwagę jeden z najstarszych tekstów Cyklu królewskiego Cath Almaine (Bitwa nad jeziorem Almaine, dziś – Allen), opowieść opisująca rzeczywiste wydarzenie z 718 r., oraz Cath Maige Léna (Bitwa pod Mag Léna).

Z kolei zniszczeniu stolicy królewskiej poświęcone są m.in. Orguin Denna Rig (Zniszczenie Dinn Rig) i Togail Bruidne Dá Derga (Zniszczenie dworu Da Dergi). Ta ostatnia opowieść to jeden z głównych przykładów na zapożyczanie wątków z Cyklu ulsterskiego.

Jej ogólna poetyka jest jednak typowa dla królewskiego, stąd wahania wielu historyków literatury, do którego z nich ją zakwalifikować. Przemieszanie elementów obu cykli bierze się stąd, iż akcja opowieści toczy się wprawdzie w czasach znacznie późniejszych, niż żyli bądź byli wymyślani Ulsterczycy, ale jej bohaterowie są kontynuatorami dawnej ulsterskiej genealogii, z którą czują związek i do której na każdym kroku się odwołują. Występują przy tym z postaciami „zmartwychwstałymi”, mimo wcześniejszego, literackiego ich uśmiercenia, a wiążącymi się jednoznacznie z dawniejszym Cyklem ulsterskim. Jest to przede wszystkim Conall Cernach, jeden z klasycznych Ulsterczyków, który ni stąd, ni zowąd pojawia się w towarzystwie młodszego o wiele generacji Conaire’a Wielkiego, rzeczywistego króla Tary, panującego w IX w. Takie oczywiste przemieszanie czasu historycznego jest jednak zgodne z zasadami czasu i dystansu heroicznego, typowego dla dawnej epiki, „gdzie świat przedstawiony, jest rzutowany w przeszłość, oddalony plan pamięci, a nie rzeczywistą, określoną przeszłość”110. W tym oddalonym planie nie jest ważna rzeczywista chronologia poczynań bohaterów, lecz zgromadzenie elementów współtworzących pamięć etniczną, swoistą konstytucję społeczeństwa archaicznego.

Siedziba Da Dergi zostaje zniszczona w związku ze schronieniem się tu Conaire’a Wielkiego. Ukazany jest on jako władca wzorowy, ukarany i pobity z poduszczenia áes síde (zapożyczenie z Cyklu mitologicznego) za naruszenie religijnych nakazów (gesa). Narzędziem kary są jego przyrodni bracia, którzy z kolei sprzeniewierzają się więzom rodowym za sprawą przysięgi, jaką składają piratom z Brytanii, którym muszą dotrzymać wierności, występując tym samym przeciw Conaire’owi. Temu piętrowemu wiarołomstwu, za pomocą którego karane jest inne wiarołomstwo, bliska jest atmosfera tragedii greckiej. Utwór przesycono okrucieństwem, zderzającym się ustawicznie z kwestiami honoru wojownika. Oto Conall Cernach, uszedłszy ze spalonej stolicy królewskiej, chroni się na dworze swego ojca Amairgina:

Nim przybył do domostwa ojca, pędził z połową tarczy na ramieniu, ze swym mieczem i dwoma kawałkami oszczepu w dłoni. Znalazł ojca przed palisadą otaczającą jego twierdzę Teltown.

– Szybkie są wilki, które polują na ciebie, chłopcze – rzekł ojciec.

– Nasze rany niesiemy ze starcia ze znającymi rzemiosło walki mężami, stary woju – odparł Conall Cernach.

– Zatern masz wieści o dworze Da Dergi – rzekł Amairgin. – Czy twój Pan żyje?

– Zabit – rzekł Conall.

– Przysięgam na bogów, na których polegały plemiona Ulsterczyków, iż jest tchórzostwem dla męża, który uszedł żyw, opuścić swego pana – powiedział ojciec Conalla.

– Moje rany to nie biel skóry, stary woju – rzekł Conall. Pokazał mu swą tarczę. Zadano mu sto i pięćdziesiąt ciosów, lecz tarcza go chroniła. Jego prawe ramię otrzymało dwa razy tyle, albowiem, choć ścięgna trzymały się jeszcze ciała (ramię) było porąbane, posiekane, poszarpane i podziurawione jak rzeszoto, nie było bowiem na nim tarczy, która by je chroniła.

– Ta ręka brała udział w walce – rzekł Amairgin.

– To prawda, stary woju – odparł Conall Cernach – wielu było takich, którym podała napój śmierci tej nocy111.

Cyklu królewskim popularne są ponadto wątki wygnania władcy. Typowym przykładem jest tu Longes Chonaill Chuirc (Wygnanie Conalla Chuirca). Nie brakuje również wątków miłosnych, których w miarę zbliżania się do pełni Średniowiecza szybko przybywa. Jedną z najdawniejszych tego typu opowieści jest Tochmarc Fithire ocus Dáirine, dá Ingen Túathail (Zabiegi o względy Fithirne i Dáirine, dwu córek Túathala). W całym cyklu jednak bezapelacyjnie dominują wątki związane z zabójstwami, wojnami i wygnaniami. Irlandia doby archaicznej, gdyby za taką przyjąć jeszcze pierwsze wieki naszej ery, jeśli nie całe jej pierwsze tysiąclecie, składała się z ok. 150 wzajemnie zwalczających się małych państewek, rządzonych przez władców używających tytułów królewskich i pozostających wobec siebie w nieustannie zmiennych zależnościach. Irlandzkie prawo tej doby rozróżnia trzy typy władców: rí tuaithe, czyli panujący nad pojedynczym państewkiem plemiennym, ruire – nadkról, zwany również rí tuath, który miał formalną (nie zawsze jednak rzeczywistą) władzę nad kilkoma pojedynczymi państewkami, był jednak zależny od rí ruirech (inna nazwa rí cóicid), czyli władcy większej prowincji. Aż do czasów Briana Bóroime – przełomu X i XI w., Irlandia nie miała władcy zdolnego połączyć kraj pod jednym berłem, a po śmierci Briana ponownie popadła w niekończące się wojny domowe między dziesiątkami skłóconych rei. To również utrudnia śledzenie jej historii, gubiącej się ustawicznie w lokalnych komplikacjach dziejowych, których odcyfrowanie bywa możliwe, ale jest nużące, nie mówiąc o wrażeniu długotrwałej niezdolności tego ludu do przerwania ciągłych jatek. Nie byłyby one niczym szczególnym na tle równie krwawych dziejów każdego niemal zakątka Europy, gdyby nie przemożne odczucie, iż nic z tego nie wynika. Wojna czy królobójstwo, które gdzie indziej, przynajmniej w sporej liczbie wypadków, prowadzą do sprawowania władzy przez monarchę zdolniejszego, do zjednoczenia państwa – tu wywołują tylko zemstę, kolejne królobójstwo, kolejną wyniszczającą wojnę, pragnienie odwetu przekazywane z pokolenia na pokolenie, co razem wzięte pozostawia kraj w stanie chronicznego rozdrobnienia i skłócenia, i co stało się jego dziejowym przekleństwem.

W tej niezliczonej liczbie dynastycznych i rodowych konfliktów, grabieży i morderstw, niepoślednią rolę odgrywała umiejętność dochodzenia (często fałszowania) praw genealogicznych. Stosunek do genealogii jest też jedną z najistotniejszych różnic między dawniejszymi cyklami literatury irlandzkiej a Cyklem królewskim. W najdawniejszych opowieściach ulsterskich czy feniańskich wspominany jest zwykle przodek, zakreśla się przestrzeń geograficzną, w jakiej się poruszają i do jakiej mają prawo bohaterowie. Teraz jednak elementy te ulegają wzmocnieniu i rozszerzeniu. Zwykłe przywodzenie pamięci przodków zastępowane jest coraz regularniejszym wykładem genealogicznym; opis geograficzny ziem, do jakich dany władca rości pretensje (zwłaszcza gdy pozostają one pod innym panowaniem), zawiera zrazu nieśmiałe, potem coraz obszerniejsze wyliczenie jego dziedzicznych praw wobec danej krainy.

Taki genealogiczny charakter mają już najstarsze, stosunkowo prymitywne opowieści Cyklu królewskiego, nie posiadające odrębnego, celtyckiego tytułu, ale określane przez celtologów w języku angielskim jako Laud Genealogies and Tribal Histories (Pochwalne genealogie i historie plemienne). Ich język wskazuje na pochodzenie z końca VII bądź z VIII w. Oprócz genealogicznej dydaktyki i tonu panegirycznego, z biegiem czasu, zwłaszcza w miarę zbliżania się do irlandzkiego Średniowiecza, utwory tego typu nabierają cech obliczonych na zaspokojenie zwykłej przyjemności słuchacza i jego coraz bardziej wyrafinowanych oczekiwań. Genealogia staje się pretekstem do barwnych opowieści o ludziach władzy, nie zaś argumentem w dynastycznych sporach. Widomy to znak względnej stabilizacji kulturowej, która nie zawsze (na szczęście!) pozostawała w zgodzie z cyklicznością bezsensownych gwałtów politycznych i militarnych, będących najdawniejszą specyfiką Irlandii.

* * *

Wielość zachowanych zabytków, bogactwo tematyczne poszczególnych cykli pozwalają zaliczyć literaturę celtyckiej Irlandii doby archaicznej do najbogatszych w Europie. Jeśli nie liczyć wyżej rozwiniętej literatury Grecji i Rzymu, spuścizna Irlandii przedchrześcijańskiej i wczesnochrześcijańskiej okaże się prawdopodobnie nieporównywalna w swej obfitości z zasobami innych krajów i języków. Niszczycielska dla kultury celtyckiej okupacja rzymska uniemożliwiła wprawdzie rekonstrukcję podobnego dorobku Brytanii, ale z czasów tuż po oderwaniu się od Rzymu literatura Walii i Kornwalii – choć jeśli chodzi o pierwsze wieki odzyskiwania swego celtyckiego splendoru, zachowana w zasobie nieporównanie skromniejszym niż irlandzka – daje nam przecież pogląd na niesłychanie bogatą wyobraźnię literacką tamtejszych ludów. Gdyby pozostał po nich sam tylko wątek arturiański, już należałoby uznać ich literaturę za wielką (Cykl arturiański, zwykle zaliczany również do królewskiego, przenikający do literatury irlandzkiej, omawiamy w innym miejscu).

Ta ogromna spuścizna celtycka różnymi drogami przejdzie potem do literatur europejskich za pośrednictwem Celtów bretońskich, łaciny i literatury anglonormańskiej. Kilka wieków później głównym pomostem między celtycką tradycją literacką a światem pozaceltyckim stanie się język angielski. Niestety, jego międzynarodowy zasięg w czasach nowożytnych zagłuszy znaczenie tekstów pisanych w językach oryginalnych. O ile liczba zachowanych tekstów, pomysłów fabularnych i wątków lirycznych, ich wpływ na literaturę języka angielskiego i z reguły poprzez Anglię – na literatury innych krajów europejskich, są w pewnym sensie uchwytne, fizycznie sprawdzalne i na ogół zbadane, to o wiele mniej dostrzegalny, choć z całą pewnością nie mniej ważny okaże się udział swoistego „poetyckiego klimatu”, przez stulecia wyciskającego swe piętno na zbiorowej wyobraźni społeczeństw Wysp Brytyjskich, bez względu na ich etniczną przynależność i rodzaj epoki. To w tym klimacie, „celtyckim duchu imaginacji”, upatrują niektórzy badacze i krytycy literaccy jednej z głównych przyczyn niezwykłej ekspansji literatury… angielskiej i to w tym czasie, gdy w innych dziedzinach sztuki, jak muzyka czy malarstwo, kraj ten miewał osiągnięcia niewspółmiernie mniejsze. Jeden z największych angielskich historyków literatury, Matthew Arnold, a za nim Charles Squire, znawca mitologii celtyckiej, zgodnie przyjmowali za oczywisty następujący sąd: „podczas gdy Anglosasom zawdzięczamy co praktyczniejsze wartości, które stworzyły Imperium Brytyjskie, to ze strony celtyckiej odziedziczyliśmy wizję świata, która uczyniła literaturę angielską najświetniejszą od czasów greckich”112.

Pomińmy tu pytanie, czy rzeczywiście literatura angielska jest „najświetniejszą od czasów greckich”, mając na uwadze, iż podobne aspiracje mogłyby mieć literatury paru innych krajów, z francuską czy niemiecką na czele. Natomiast co do wagi elementów celtyckich, sądy Arnolda i Squire’a wydają się bardziej do przyjęcia. Podobne zdanie wyrażało zresztą zastanawiająco wielu historyków literatury angielskiej. William Vaugh Moody i Robert Morss Lovett w swym popularnym, przez ponad 40 lat wielokrotnie wznawianym podręczniku A History of English Literature piszą o dobroczynnym wpływie kultury Celtów na Anglosasów. Uważają, iż pierwsi uczynili drugich „bardziej wrażliwymi i otwartymi, dali im poczucie ekstrawagancji i życiowej barwy, które po wzmocnieniu elementami najeźdźców franko-normańskich rozkwitły w ciepłym humorze Chaucera, bogatej niezwykłości Spensera i szerokim humanizmie Shakespeare’a”113.

Z kolei tym, którzy byli skłonni przypisywać wpływom celtyckim zbyt wiele, zarzucając równocześnie Anglosasom brak literackiej imaginacji, dawał odprawę Arthur Compton-Rickett: „Mówić o nie mającym imaginacji Saksonie, jak to czynią niektórzy celtyccy entuzjaści, jest absurdem. Tym, co różni go od Celta czy Normana, nie jest sprawa wielkości, lecz odmiennej jakości jego wyobraźni. Jego imaginacja jest otwarta i intensywna, z domieszką ostrej dociekliwości i posępnej bezpośredniości, podczas gdy imaginacja celtycka jest raczej błyskotliwa i bujna, subtelna i przenikliwa niż prosta i silna; jest też bardziej aluzyjna i mistyczna niż praktyczna czy mówiąca wprost”114.

Wielu badaczy, szczególnie historyków, w obawie przed pomniejszeniem kulturowego dorobku Anglii nie podnosiło zbyt wysoko celtyckich tradycji Brytanii, odmawiając im większego znaczenia, niekiedy wręcz ją wykpiwając: „Ciągle… lubimy marzyć – pisał w 1935 r. George Macaulay Trevelyan – że poezja angielska coś zawdzięcza szalonej celtyckiej fantazji, poślubionej głębokiemu uczuciu i zdrowemu rozsądkowi plemion nordyckich. Szekspir pochodził z hrabstwa, które leżało blisko doliny Severnu, starego pogranicza, gdzie Walijczyk ścierał się z Sasem. Wszystkie takie rozważania są fantazją i pozostają w jakimś nieokreślonym stosunku do faktów”115. Nie przesądzając ani wyniku sporu, ani proporcji wpływu tradycji celtyckich na Anglosasów, stwierdzić jednak można bez obawy o pomyłkę, iż wpływ ten był ogromny, i to nie tylko w literaturze. W istocie trudno sobie wyobrazić kulturowy kształt Wysp Brytyjskich bez pierwiastka celtyckiego, bezsprzecznie jednego z dwu głównych komponentów cywilizacji tego regionu.

110

M. Bachtin, Epos a opowieść, tłum. J. Baluch, „Pamiętnik Literacki”, LXI, 1970, z. 3, s. 216.

111

Cyt. za E. Knott, G. Murphy, op. cit, s. 140–141.

112

Ch. Squire, op. cit., s. 3.

113

W.V. Moody, R.M. Lovett, A History of English Literature. New and Enlarged Edition by F.B. Millett, New York-Chicago-Boston-Atlanta-San Francisco-Dallas 1943, s. 6.

114

A. Compton-Rickett, A History of English Literature, London-Edinburgh-Paris-Melbourne-Toronto-NewYork 1947, s. 2.

115

G.M. Trevelyan, Historia Anglii, tłum. A. Dębicki, Warszawa 1965, s. 77. Pisownia nazwiska Shakespeare – Szekspir A. Dębickiego; w niniejszej pracy stosujemy pisownię nazwisk angielskich możliwie bliską oryginalnej, choć nie zawsze, np. w wypadku imion staroangielskich mających różne warianty, cel ten daje się osiągnąć.

Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich

Подняться наверх