Читать книгу Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich - Wojciech Lipoński - Страница 4
PRZEDMOWA DO WYDANIA CZWARTEGO
ОглавлениеNie tak znów często książka ściśle naukowa doczekuje się kilku wydań. Monografia Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich jest moją byłą książką, w oparciu o którą przed 22 laty otrzymałem tytuł profesora. Wydawało się, że jej czytelniczy obieg skończy się na pierwszym wydaniu. Tymczasem jak napisał jeden z recenzentów, książka „znikła z księgarń jak kamfora”, choć wydanie II, a potem III sprzedawało się już nieco wolniej. Nie bez wpływu na cyrkulację czytelniczą książki pozostawała złośliwa recenzja, jaka ukazała się na łamach „Kwartalnika Historycznego”, na którą oczywiście odpowiedziałem merytoryczną polemiką, dowodzącą braku racji krytyka, który przedstawił szereg absurdalnych zarzutów, m.in że nie istnieje coś takiego jak cywilizacja Wysp Brytyjskich1. Wykazałem mu, że w historiografii krajów języka angielskiego istnieje takie pojęcie, a nawet gdyby nie istniało, to mam prawo samodzielnie podobne pojęcia tworzyć na użytek własnej pracy.
Gdy wydawało się, że rynek czytelniczy został zaspokojony, a niektóre fakty opisane w książce wskutek nowych odkryć naukowych z wolna się dezaktualizują, jesienią 2015 wybuchła w internecie dyskusja zainspirowana przez nieznaną mi osobę prowadzącą blog o pozornie zniechęcającym tytule Fatalne skutki lektur (http://fatalneskutkilektur.blogspot.com/2015/09/przeczytane-wojciech-liponski-narodziny.html
Natknąwszy się w internecie na związany z moją książką tytuł blogu Fatalne skutki lektur, byłem pewien, że zawierać będzie druzgocąca krytykę. Stało się dokładnie odwrotnie. Dyskusja, jaka została zapoczątkowana na tym blogu, nie dorównała oczywiście wielkim, liczącym setki czy nawet tysiące wypowiedzi tematom, ale wzięło w niej udział 7 internatów, którzy dość jednoznacznie podnosili wartości książki, a między wierszami przemykało się zdziwienie, adresowane pośrednio do Wydawcy, że w księgarniach nie ma aktualnego nakładu książki. Jedyne zarzuty, jakie się pojawiły, dotyczyły ew. zmiany tytułu, oraz tego, że rozmiary książki utrudniają jej czytanie… w łóżku. Przytaczam najbardziej pochlebny dla książki fragment blogu:
„Narodziny cywilizacji Wysp Brytyjskich mogą z powodzeniem uchodzić za małą historię wczesnośredniowiecznej Anglii, opisują w sposób kompleksowy historię, kulturę, gospodarkę, architekturę, rozwój języka oraz literaturę. Fascynująco opisuje okres najazdów wikingów i utworzenie Danelaw (region podporządkowany skandynawskim najeźdźcom), a przede wszystkim, co ten kolejny zewnętrzny napływ kulturowy dał Wyspiarzom. Dla mnie było to kompletną rewelacją, bo moja wiedza o regionie (pomijając okres rzymski) rozpoczynała się już po normańskim zwycięstwie pod Hastings. Lipoński opisując poszczególne aspekty cywilizacji, stara się podać jak najwięcej informacji, ale ani przez moment nie wpada w króliczą norę specjalisty: zna umiar i wie, kiedy przestać, aby nie zanudzić przeciętnego czytelnika zbyt wieloma, zbyt szczegółowymi informacjami”.
Po takiej recenzji, która ukazała się w 20 lat po pierwszym wydaniu Narodzin, nie zdziwiło mnie, że Wydawnictwo Poznańskie zdecydowało się na czwarte już wydanie monografii. Oczywiście, wspomniane już wyżej najnowsze odkrycia naukowe zmuszają autora do dokonania uzupełnień. Są one w niektórych fragmentach książki znaczące. Odkrycia doktora Briana Sykesa z Uniwersytetu Oksfordzkiego oparte na badaniach DNA zmieniają dość gruntownie poglądy na kontynuację populacji ludności brytyjskiej. Nowe wykopaliska w Stonehenge, zapoczątkowane w 2011 r. ujawniły, że ogromy krąg głazów uznawany dotąd za zabytek epoki neolitycznej stanowiący całość sam w sobie, to tylko fragment nieporównanie większego kompleksu budowlanego, zapewne religijnego, rozciągającego się na wiele kilometrów wokół najbardziej znanego skupienia wielkich głazów. Badania DNA potwierdziły też ostatecznie hipotezę dotyczącą odrębności wyspiarskiej i kontynentalnej ludności celtyckiej, wyrażoną niegdyś przez irlandzkiego uczonego Proinsiasa MacCanę. Hipotezę tę wprawdzie sygnalizowałem w pierwszych wydaniach książki, ale na równi z innymi tezami. Teraz po prostu nie pozostanie nic innego, jak uznać hipotezę za fakt potwierdzony najnowszymi badaniami antropologicznymi.
Mimo tych wcale istotnych zmian i uzupełnień, ogólny bieg narracji Narodzin cywilizacji Wysp Brytyjskich pozostaje nadal w mocy. Założeniem książki było i jest nadal ukazanie wspólnoty cywilizacyjnej tego niezwykłego archipelagu, wspólnoty, która wbrew zaistniałym w jej obrębie różnicom, sprzecznościom, konfliktom politycznym, wojnom i podbojom, co cechuje rodzaj ludzki każdego terytorium naszego globu, wytworzyła oryginalny splot kulturowy, różniący się od kontynentalnej cywilizacji europejskiej, ale jednocześnie pod wieloma względami stanowiący jej nieodłączną część, istotny w rozwoju całego kontynentu. Trudno sobie wręcz wyobrazić tradycje cywilizacji europejskiej bez Wielkiej Karty Wolności czy legendy arturiańskiej, którą pasjonowali się Europejczycy od atlantyckich wybrzeży Francji po polski Śląsk, gdzie w Siedleńcu, w tamtejszej wieży rycerskiej anonimowy malarz stworzył niezwykle piękne freski dotyczące losów rycerzy Okrągłego Stołu. A to tylko dwa z wielu dowodów na nierozłączność cywilizacyjną terytorium kontynentalnej Europy i jej wyspiarskiej części.
Jeden z internautów podczas wspomnianej dyskusji napisał: „Po Lipońskim np. mam plan na lektury o Normanach sprzed podboju angielskiego. To chyba najlepsza pochwała, jaką książka non-fiction może zdobyć: to że zachęca do dalszych lektur około tematu”.
Życzę zatem Czytelnikom IV wydania Narodzin cywilizacji Wysp Brytyjskich, by sięgnęli po inne lektury, uzupełniające to, czego nie zdołałem ująć.
Rozpuszczony nieco pochwałami
Autor
1
Dariusz A. Sikorski, O narodzinach pewnej cywilizacji, „Kwartalnik Historyczny” CIX, 2002, nr 4, s. 122–132; Wojciech Lipoński, Źle, gdy plebana chcą uczyć dzwonniki, „Kwartalnik Historyczny” CX, 2003, nr 3, s. 77–83.