Читать книгу Leonardo da Vinci Zmartwychwstanie bogów - Dmitrij Mereżkowski - Страница 11
KSIĘGA II
Ecce Deus. Ecce homo 6
II
ОглавлениеDzień świtał. Zapach melasy, mięty i macierzanki dolatywał z ogrodów otaczających dom Leonarda na przedmieściu Mediolanu. Pod oknami świergotały ptaki. W pracowni rozlegały się głosy uczniów.
Było ich dwóch: Giovanni Beltraffio i Andrea Selaino. Giovanni kopiował wzór anatomiczny, Selaino, piękny jasnowłosy młodzieniec o pogodnej, niewinnej twarzyczce, obrabiał deszczułkę lipową, aby móc na niej malować.
– Jak sądzisz? – spytał go Beltraffio. – Czy mistrz Leonardo skończy prędko swoją maszynę?
– Bóg raczy wiedzieć – odparł Andreo. – W zeszłym roku pracował nad nią przez dwa miesiące i nic nie zrobił.
Do pracowni wszedł trzeci uczeń Cesare de Sesto. Był to mężczyzna już dojrzały, o cerze bladej i oczach bystrych, złośliwych. W jednej ręce trzymał kawał chleba z szynką, w drugiej – kieliszek wina.
– A to kwaśne! – zawołał, spluwając. – A szynka twarda jak podeszwa. Wstyd doprawdy! Nasz mistrz dostaje dwa tysiące dukatów rocznie, a żywi nas niczym psy. Podobno nie ma już złamanego szeląga przy duszy. Te przeklęte skrzydła pochłonęły cały zarobek… Że też Pan Bóg obdarza talentem takich ludzi! – mruknął zawistnie.